W oficjalnym komunikacie po sekcji zwłok polskiego kierowcy Łukasza Urbana, którego ciężarówka została wykorzystana przez tunezyjskiego islamistę do przeprowadzenia zamachu w Berlinie, polscy śledczy zaprzeczają ostatnim doniesieniom niemieckich mediów.

Tydzień temu niemiecki dziennik „Bild” twierdził, powołując się na wyniki oględzin zwłok polskiego kierowcy znalezionych w kabinie ciężarówki, że żył on momencie, gdy zamachowiec wjeżdżał w tłum na jarmarku bożonarodzeniowym w Berlinie. Gazeta ta, powołując się na anonimowe źródło w policji pisała, że Polak miał rzucić się na zamachowca, próbując go powstrzymać. Stąd miały powstać ślady walki i rany od noża. Z kolei śmiertelny strzał miał paść już po tym, jak ciężarówka stanęła – terrorysta miał zabić Łukasza Urbana i uciec.

Później „Bild” zaprzeczył tym doniesieniom. Powołując się na wyniki sekcji zwłok Polaka podano, że został on postrzelony na kilka godzin przed zamachem. Choć uznano za możliwe, że żył jeszcze w trakcie zamachu, to nie mógł bohatersko walczyć z zamachowcem.

Jednak Prokuratura Krajowa po sekcji zwłok kierowcy zaprzecza informacjom „Bilda” i zaznacza, że polski kierowca nie został zastrzelony, gdy Anis Amri ukradł jego ciężarówkę, lecz żył o wiele dłużej.

Jak podaje portal rmf24.pl, przytaczając oświadczenie PK, „polski kierowca TIRa nie zginął w momencie, gdy napadł na niego zamachowiec z Berlina”. Badania ciała Polaka przeprowadzono w środę w Zakładzie Medycyny Sądowej w Szczecinie. Prokuratura, ze względu na dobro śledztwa, nie potwierdza czy na ciele Polaka widać ślady walki stoczonej z zamachowcem. Szczegółowe wyniki sekcji mają być znane za około tydzień.

W wyniku ataku islamskiego terrorysty poza Urbanem zginęło 11 osób, a blisko 50 zostało rannych. Amri zginął 23 grudnia, zastrzelony przez włoskiego policjanta pod Mediolanem podczas próby wylegitymowania.

Przeczytaj: Berlin: Amri proponował dżihadystom zamach samobójczy; odcisk jego palca na drzwiach ciężarówki

Niemieckie portale publikują nagranie na którym Anis Amri składa przysięgę na wierność “Państwu Islamskiemu”. Policja podejrzewa, że nie działał on sam, lecz za zorganizowaniem ataku stoi cała siatka ekstremistów.

Jak podawaliśmy, szef resortu sprawiedliwości Hamburga i polityk Zielonych Till Steffen utrudniał pościg policji za Anisem Amri. W obawie przed „hejtem”, przez ponad 12 godzin blokował publikację w internecie listu gończego za domniemanym zamachowcem z Berlina.

Rmf24.pl / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply