Władze Włoch przyznają, że mają ogromne problemy z identyfikacją migrantów na granicy zewnętrznej UE. – Nikt nie zna rzeczywistej tożsamości tych ludzi – mówi Mario Marcone, szef departamentu imigracji i praw człowieka włoskiego MSW.

– Kraj pochodzenia, nazwisko, wiek – praktycznie wszystko może być zmyślone – stwierdził Morcone w rozmowie z niemieckim dziennikiem „Die Welt”. Podkreślił też, że przy ustalaniu danych identyfikacyjnych Włochy mogą liczyć na współpracę tylko z władzami Tunezji, Maroka i Egiptu.

Przykładem, jak groźna jest to sytuacja, jest sprawa Anisa Amri, domniemanego zamachowca z Berlina. Władze Tunezji miesiącami nie mogły podjąć właściwej decyzji w jego sprawie, on sam posługiwał się kilkoma tożsamościami, a niemieckie procedury skutecznie uniemożliwiały jego wydalenie z kraju – mimo, iż służby wiedziały o jego kontaktach z ISIS.

ZOBACZ: Berlin: nagranie momentu zamachu [+VIDEO]

Morcone przyznał też, że poważne problemy dotyczą również odsyłania migrantów i uchodźców, którzy byli karani lub są podejrzewani o popełnienie przestępstw. Jak wyjaśnił, może to mieć miejsce w zasadzie tylko wówczas, gdy kraje ich pochodzenia gotowe są do współpracy.

Z kolei administracja więzienna przy MSW Włoch sygnalizowała komitetowi analizy strategii antyterrorystycznej podejrzane zachowania Amriego, gdy był on w więzieniu.

Tunezyczyk miał później, już podczas pobytu w Niemczech, oferować islamistom swoje usługi jako zamachowiec samobójca. Kontaktował się w tej sprawie m.in. z kluczową postacią ISIS w Niemczech, Abu Walaa. Informacje pozyskane przez niemieckie służby w ramach podsłuchów nie wystarczyły jednak do zatrzymania Amri. Według gazety, jego wypowiedzi były tak niejasne, że nie wystarczyły jako podstawa do zatrzymania. Ponadto, Tunezyjczyk dowiadywał się u źródła znanego policji o możliwość załatwienia sobie broni.

Według ostatnich informacji, ok. 8 godzin po zamachu Amri był widziany w meczecie w Berlinie, który był punktem spotkań grupy “Fussilet 33”, rekrutującej do IS i wysyłającej chętnych do walki do Syrii. Wczoraj niemieckie służby przeprowadziły nalot na meczet.

Amri wyjechał z Tunezji w 2012. Tam pod jego nieobecność skazano go na 5 lat więzienia. Później, według relacji jego ojca, spędził 4 lata w więzieniu we Włoszech, m.in. za podpalenie ośrodka dla uchodźców. W Niemczech został schwytany z fałszywymi włoskimi dokumentami. Trafił do aresztu, ale po 2 dniach wypuszczono go na prośbę lokalnych władz i przeniesiono do ośrodka dla uchodźców. Powodem był brak dokumentów potrzebnych do deportacji.

Lider Ruchu Narodowego, poseł Robert Winnicki zwrócił się do prezydenta,by, jeśli potwierdzą się informacje o bohaterskiej postawie polskiego kierowcy, którego ciężarówkę użyto do przeprowadzenia poniedziałkowego zamachu, rozważył pośmiertne odznaczenie Polaka. W internecie pojawiła się także obywatelska petycja do prezydenta Niemiec Joachima Gaucka o przyznanie najwyższego odznaczenia państwowego Łukaszowi Urbanowi– polskiemu kierowcy, który zginął w poniedziałkowym ataku w Berlinie. Autorzy petycji wskazują, że kierowca polskiej ciężarówki zginął w próbując powstrzymać terrorystę. Stwierdzają również, że dzięki jego bohaterskiej postawie najprawdopodobniej udało mu się w zmniejszyć straty w zamachu. Autorzy zaznaczyli także, że w znaczący sposób wpisał się w proces pojednania Niemców z Polakami.

PAP / rmf24.pl/ Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply