Turecki premier Ahmet Davutoglu oświadczył, że jeśli zajdzie potrzeba, to jego kraj jest gotowy wysłać wojska lądowe do Syrii. Miałyby tam walczyć z tzw. Państwem Islamskim.

W wywiadzie dla telewizji Al-Dżazira Davutoglu podkreślił, że Turcja odpowie na wszystkie ataki rakietowe Państwa Islamskiego z terytorium Syrii, i zapewnił, że dżihadyści poniosą wielkie straty, jeśli będą kontynuować agresywne działania. Wcześniej dwie rakiety uderzyły w tureckie miasto przygraniczne Kilis.

Premier Turcji oświadczył, że rezolucje ONZ dają Turcji ,,prawo” do wkroczenia do Syrii i walki w samoobronie przeciwko Państwu Islamskiemu:

„Jeśli siły lądowe będą potrzebne, wyślemy je. Jesteśmy gotowi podjąć wszelkie działania zarówno wewnątrz, jak i poza Turcją, aby się bronić”.

Komentarze Davutoglu ukazały się na kilka godzin przed kolejnym atakiem rakietowym na Kilis, na pograniczu z Syrią.

W ubiegłym tygodniu szef tureckiego MSZ Mevlut Cavusoglu oświadczył, że USA rozmieszczą artyleryjskie wyrzutnie rakietowe w pobliżu ostrzeliwanego odcinka granicy. Jak twierdził miałyby one pomóc w skuteczniejszym atakowaniu dżihadystów z ISIS.

RIRM / PAP / Kresy.pl

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. rawen
    rawen :

    Turecki premier Ahmet Davutoglu podał się dzisiaj do dymisji. Ma ona nastąpić po nadzwyczajnym zjeździe Partii Sprawiedliwości i Rozwoju 22 maja. Na konferencji prasowej w Ankarze podkreślił, że jego decyzja nie jest wyborem tylko koniecznością zaistniałą po konsultacjach z prezydentem Recepem Erdoganem. Polityk zapewnił, że mimo jego odejścia stabilność i bezpieczeństwo kraju nie będą zagrożone.
    Od miesięcy spekuluje się w Turcji o kryzysie w relacjach między prezydentem a premierem. Obecnemu szefowi rządu nie podobają się zakusy Recepa Erdogana, który pragnie sięgnąć po więcej władzy. Największe rozbieżności między politykami dotyczą projektu nowej konstytucji. Szef państwa dąży do tego, aby w Turcji powstał system prezydencki, czemu sprzeciwia się premier.
    Mimo wyraźnego kryzysu między politykami szef rządu powstrzymał się od jawnej krytyki prezydenta. “Honor Erdogana jest moim honorem. Nie będę akceptował żadnych spekulacji dotyczących moich relacji z prezydentem. Zawsze staliśmy ramię w ramię” – mówił turecki premier na konferencji prasowej.
    Zdaniem opozycji, decyzja Davutoglu doprowadzi do jeszcze większej kumulacji władzy w rękach Recepa Erdogana. Co więcej, pozwoli prezydentowi zdystansować się od swoich nietrafionych decyzji, które będzie mógł przypisać obecnemu szefowi rządu. Zdaniem lidera opozycyjnej Republikańskiej Partii Ludowej Kemala Kylyczdaroglu (czyt. Kylyczdarolu), decyzja premiera to jawny zamach stanu i załamanie tureckiej demokracji.
    Wśród następców Ahmeta Davutoglu komentatorzy wskazują obecnego ministra transportu Binali Yldyryma oraz ministra energii Berata Albayraka, który jest zięciem Recepa Erdogana.
    ZRÓDŁO: ONET.PL