Szef niemieckiego MSW Thomas de Maiziere zapowiedział, że będzie dążył do ułatwienia deportacji azylantów, którzy dopuścili się przestępstw.

„Kto dokonał ciężkich czynów karalnych, niezależnie od posiadanego statusu będzie musiał się liczyć z tym, że zostanie wydalony z Niemiec”– stwierdził niemiecki minister.

Zgodnie z Konwencją Genewską o ochronie uchodźców, w Niemczech obowiązuje zasada, że wpływ na procedurę azylową ma dopiero wyrok od trzech lat więzienia. „Będziemy musieli porozmawiać, czy nie należy tego zmienić”– niemiecki minister.

Do sprawy tej odniósł się również Volker Wagener, komentator „Deutsche Welle”. Jego zdaniem, trudno zrozumieć zasady obowiązujące przy deportacjach, a osoby „o zdrowych zmysłach”z trudem pojmują, dlaczego nie można deportować obcokrajowców, którzy dopuścili się przestępstw.

„Każdy podchmielony facet, awanturujący się w knajpie, dostaje zakaz wstępu do niej. Kto na stadionie odpala race, temu nie wolno wchodzić na stadion. Natomiast imigranci czy azylanci, muszą kogoś zamordować, żeby można było wydalić ich z kraju. Zrozumienie dla takiej sytuacji prawnej, po ekscesach w Kolonii, będzie miało coraz mniej Niemców”– stwierdził Wagener.

Dw.de / Kresy.pl

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. krisss
    krisss :

    Media i policja alarmują. Najprawdopodobniej kobiety w Kolonii zostały zaatakowane przez „tańczących złodziei”. Taką informację podał TVN24 powołując się na doniesienia niemieckiej gazety „Die Welt”. Jednocześnie tamtejsza policja przestrzega, by przestępstw tych nie łączyć z ostatnią falą tzw. uchodźców.
    Przypomnijmy w noc sylwestrową w kilku większych miastach w Niemczech doszło do wielu napaści na kobiety ze strony imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Najwięcej napaści odnotowano w Kolonii – policja bada około 100 przypadków, ale mogło być ich znacznie więcej, a wiele nie zostało zgłoszonych.
    TVN24 powołując się na źródła gazety „Die Welt” pisze, że to nie imigranci zaatakowali Niemki, lecz „tańczący złodzieje” czyli przyjezdni m.in z Rumunii którzy tym razem stali się bardziej brutalni… policja apeluje o niełączenie ataków z tzw. uchodźcami.
    Kim są ci „tańczący złodzieje”? TVN24 podaje, że zasada jest prosta i zawsze ta sama. Złodzieje szukają sposobu na kontakt fizyczny – jak choćby taniec, by niespostrzeżenie można było ukraść portfel czy najnowszy smartfon. Tacy kieszonkowcy pochodzą m.in z Rumunii, Tunezji.
    – To jest bezsprzecznie zupełnie nowy wymiar zorganizowanej przestępczości – ocenił niemiecki minister sprawiedliwości Heiko Mass z partii SPD.
    Jako koronny dowód zorganizowanej napaści „tańczących złodziei” dziennik podaje, że w tych landach jest najwięcej kieszonkowców. W Nadrenii Północnej-Westfalii w 2014 r. odnotowano prawie 54 tys. przypadków kradzieży dokonywanych przez kieszonkowców. To wzrost o 8 procent w porównaniu do wcześniejszego roku.
    Internauci nie dają się zmanipulować. W komentarzach pada wiele opinii wyśmiewających poprawność polityczną.

    – i co… nagle wszyscy kieszonkowcy sie zebrali w jednym miejscu? Tysiąc chłopa? To zjazd jakiejś partii robotniczej? Nagle postanowili poszerzyć działalność „zawodową” o gwałty i macanki? Bzdura i debilizm do kwadratu. Jeszcze te tłumaczenia, takie na siłę wybielające merkel, że to nie z ostatniej fali uchodzców… przecież ich nie złapali to skąd wiedzą? – pisze w komentarzu pod artykułem TVN24.pl internauta o nicku majkazj.