Gdy wczorajszego ranka mieszkańcy Brzostowicy Wielkiej w obwodzie grodzieńskim wyszli na ulice swojego miasteczka poczuli się jak na wojnie.

Na ulicach i droga dojazdowych ujrzeli bowiem posterunki wojskowe obłożone workami z piaskiem i żołnierzy białoruskiej armii w pełnym rynsztunku – jak informuje Radio Swaboda. Okazało się, że wojskowi ćwiczą “walkę z partyzantami i dywersantami”. Jakimi? Odpowiedź zawiera się pewnie w tym, że Brzostowica Wielka jest położona zaledwie 7,5 kilometra od granicy Polski zaś 900 wśród 5,7 tys. mieszkańców miasteczka to etniczni Polacy. W całym rejonie brzostowickim Polacy stanowią 21% mieszkańców. Nie są to pierwsze manewry białoruskiej armii w obowodzie grodzieńskim (25% jego mieszkańców to Polacy) przeprowadzone według scenariusza tłumienia “powstania”.

“Rano jechałam koło tego posterunku Zatrzymali, rozkazali wysiąść. Chciałam zjechać na bok, żeby nie blokować ruchu, a milicjant jak się wydarł na mnie: „Nie trzeba się zastanawiać! Stań tam, gdzie ci każą!”. Za mną jechał znajomy, to mu tuż przed samochodem rzucili kolczatkę na drogę i przebili koła” – twierdzi jedna z mieszkanej Brzostowicy Wielkiej. Ona i inni miejscowi nie wiedzieli jak się zachować bowiem władze wojskowe ani cywilne nie uznały za stosowne poinformować o prowadzonych ćwiczeniach, które rozpoczęły się wczoraj a mają potrwać do 16 czerwca.

W miasteczku w nocy obowiązuje godzina policyjna, zakazano też sprzedaży alkoholu. Wszyscy są szczegółowo legitymowani, a samochody przeszukiwane. Większość mieszkańców jest sfrustrowana tymi działaniami. Urzędnik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, po konsultacji z zwierzchnikami, odmówił dziennikarzom jakiegokolwiek komentarza.

svaboda.org/kresy.pl

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply