Berlin: nagranie momentu zamachu [+VIDEO]

Nagranie, które trafiło do sieci, uchwyciło moment, w którym rozpędzona ciężarówka wjeżdża na teren jarmarku bożonarodzeniowego w Berlinie.

W sieci pojawiło się nagranie z jednego z samochodów. Zarejestrowano na nim moment, w którym rozpędzona ciężarówka wjeżdża na teren jarmarku bożonarodzeniowego. Chwilę później widać uciekających ludzi, w tym opuszczających stojące na jezdni samochody.

Jak podawaliśmy wcześniej, na drzwiach ciężarówki użytej do zamachu w Berlinie znaleziono odciski palców Tunezyjczyka Anisa Amri, podejrzanego o dokonanie ataku terrorystycznego. Informację tę potwierdziło później niemieckie MSW. Wcześniej pod siedzeniem pojazdu znaleziono dokumenty mężczyzny. Wyznaczono 100 tysięcy euro nagrody za pomoc w jego schwytaniu.

Z kolei tygodnik “Der Spiegel” podaje, że Tunezyczyk miał oferować islamistom swoje usługi jako zamachowiec samobójca. Kontaktował się w tej sprawie m.in. z kluczową postacią ISIS w Niemczech, Abu Walaa. Informacje pozyskane przez niemieckie służby w ramach podsłuchów nie wystarczyły jednak do zatrzymania Amri. Według gazety, jego wypowiedzi były tak niejasne, że nie wystarczyły jako podstawa do zatrzymania. Ponadto, Tunezyjczyk dowiadywał się u źródła znanego policji o możliwość załatwienia sobie broni.

Według ostatnich informacji, ok. 8 godzin po zamachu Amri był widziany w meczecie w Berlinie, który był punktem spotkań grupy “Fussilet 33”, rekrutującej do IS i wysyłającej chętnych do walki do Syrii. Wczoraj niemieckie służby przeprowadziły nalot na meczet.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Berlin: policja poszukuje podejrzanego Tunezyjczyka

Czytaj więcej pod nagraniem.

Amri wyjechał z Tunezji w 2012. Tam pod jego nieobecność skazano go na 5 lat więzienia. Później, według relacji jego ojca, spędził 4 lata w więzieniu we Włoszech. W Niemczech został schwytany z fałszywymi włoskimi dokumentami. Trafił do aresztu, ale po 2 dniach wypuszczono go na prośbę lokalnych władz i przeniesiono do ośrodka dla uchodźców. Powodem był brak dokumentów potrzebnych do deportacji.

Mężczyzna od lipca br. był poddany procedurze wydalenia z Niemiec. Wcześniej nie otrzymał azylu, ale uzyskał tzw. papiery tolerancyjne, pozwalające mu na pobyt na terytorium Niemiec. Był znany niemieckim służbom bezpieczeństwa. Wiedziano też o jego powiązaniach z dżihadystami z ISIS. Mimo tego, pozwolono mu zostać w Niemczech.

Pojawiła się również informacja, że przeszukania przez policję miejsc ewentualnego pobytu Amriego zostały opóźnione, ponieważ nakaz był nieważny. Powodem były… literówki, które znalazły się w dokumencie.

Jak stwierdził Ralph Jäger, szef MSW Nadrenii Północnej – Westfalii, gdzie Amri został zarejestrowany, mężczyzna ten był podejrzewany o spisek terrorystyczny, prowadzono w jego sprawie śledztwa. Był również w kontakcie ze znanymi salafitami. Powiedział też, że Amriego nie można było deportować do Tunezji, ponieważ nie miał tunezyjskich dokumentów tożsamości. Zostały one przysłane z Tunezji dopiero w środę.

Rzecznik MSW Nadrenii zapytany o to, dlaczego Amri nie został osadzony lub deportowany, pomimo ewidentnych powiązań terrorystycznych odparł: „zapytajcie Berlin”.

Jak podał na Twitterze dr Wojciech Szewko, Anis Amri był znany jako islamista, a od miesięcy obserwowały go służby specjalne. Kontaktował się m.in. z Abu Walaa, aresztowanym w listopadzie człowiekiem, uznawanym za kluczową postać ISIS w Niemczech.

Niemiecki dziennik „Bild” pisał w środę, że polski kierowca żył w momencie, gdy zamachowiec w poniedziałek wieczorem wjeżdżał w tłum na jarmarku bożonarodzeniowym w Berlinie. Wcześniej policja w żaden sposób nie informowała o przebiegu wydarzeń w kabinie, jednak „Bild” twierdzi, że Polak rzeczywiście miał być świadomy tego, co się dzieje. Anonimowe źródło w policji, na które powołuje się gazeta, podaje, że kierowca miał rzucić się na zamachowca, by próbować go powstrzymać. Stąd miały powstać ślady walki i rany od noża. Z kolei śmiertelny strzał miał paść już po tym, jak ciężarówka stanęła – terrorysta miał zabić Polaka i uciec.

Z kolei lider Ruchu Narodowego, poseł Robert Winnicki zwrócił się do prezydenta,by, jeśli potwierdzą się informacje o bohaterskiej postawie polskiego kierowcy, którego ciężarówkę użyto do przeprowadzenia poniedziałkowego zamachu, rozważył pośmiertne odznaczenie Polaka. W internecie pojawiła się także obywatelska petycja do prezydenta Niemiec Joachima Gaucka o przyznanie najwyższego odznaczenia państwowego Łukaszowi Urbanowi– polskiemu kierowcy, który zginął w poniedziałkowym ataku w Berlinie. Autorzy petycji wskazują, że kierowca polskiej ciężarówki zginął w próbując powstrzymać terrorystę. Stwierdzają również, że dzięki jego bohaterskiej postawie najprawdopodobniej udało mu się w zmniejszyć straty w zamachu. Autorzy zaznaczyli także, że w znaczący sposób wpisał się w proces pojednania Niemców z Polakami.

Youtube.com / Kresy.pl

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply