Zostaję tu

– W moich kresowych tęsknotach nie chodzi o jakiś rewanżyzm, zaborczość, cofanie biegu dziejów, odbieranie Lwowa i Wilna. To jest po prostu sentyment – mówi Paweł Kukiz dla Kresy.pl.

Czy uważasz siebie za Kresowianina?

Nie mam wyboru. Moja mama wprawdzie pochodzi z Warszawy, natomiast ojciec jest z Kresów, z dawnego województwa tarnopolskiego, i nigdy swojej tożsamości nie zaniedbywał. Nie zaniedbywał też mojego wychowania. Mało tego, ponieważ ojciec żyje tymi sprawami, napisał kilka książek o Madonnach Kresowych i miejscach swojego dzieciństwa, to siłą rzeczy ten temat w moim domu był zawsze żywy. Teraz moja żona zwraca mi uwagę, że zdarza mi się zapędzać, bo miewam zaśpiew wschodni.

Podkreślanie przez Polaków ze wschodnich rubieży dawnej Rzeczypospolitej swojej kresowej tożsamości, bywa przyjmowane na Ukrainie czy na Litwie jako rodzaj rewizjonizmu. Tymczasem w piosence “Heil, Sztajnbach” zwracasz się do przewodniczącej niemieckiego Związku Wypędzonych słowami: “Zostaję tu, ty zostań tam”.

Bo mi w moich kresowych tęsknotach nie chodzi o jakiś rewanżyzm, zaborczość, cofanie biegu dziejów, odbieranie Lwowa i Wilna itd. To jest po prostu sentyment. Jako mieszkaniec Opolszczyzny, będąc dzieciakiem chodziłem z chłopakami 1 i 2 listopada na cmentarz, na którym znajdowały się niemieckie groby. Dla mnie to były “szwabskie” groby, więc można było je deptać. Pamiętam, jak później, pod koniec lat 70., pojechałem pierwszy raz w życiu do Lwowa. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie zdewastowane nagrobki na Cmentarzu Łyczakowskim. To mnie olśniło. Zacząłem inaczej traktować ślady obecności niemieckiej na Opolszczyźnie. I dlatego uważam, że jeśli chcemy, żeby Ukraińcy szanowali ślady naszej obecności w ich kraju, to musimy tak samo zachowywać się wobec Niemców. Poza tym brakuje mi tego, że Ukraina nie należy do Unii Europejskiej – że nie mogę tam jeździć tak jak do krajów zachodnioeuropejskich. I bliska mi pozostaje idea marszałka Piłsudskiego, czyli idea bloku krajów, który byłby naturalną przeciwwagą dla Rosji. Podkreślam, że chodzi o przeciwwagę naturalną, a nie przez kogokolwiek narzuconą. Pójdę jednak dalej. Gdybyśmy byli państwem silnym – i mam tu na myśli nie tylko gospodarkę, ale i wojsko czy służby specjalne – moglibyśmy wiele ugrać i stać się buforem między Wschodem a Zachodem. Bylibyśmy wówczas pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej a zarazem braćmi Słowianami nie tylko dla Ukraińców, lecz i dla Rosjan. O zamordowaniu mojego dziadka przez Sowietów w więzieniu na lwowskich Brygidkach nie zapomniałbym, ale byłbym gotów wtedy wydarzeniem tym przynajmniej nie epatować. Postrzegam różne narody jako paletę barw i dla Rosji też jest w niej miejsce. Ale zdaję sobie sprawę z tego, że moja wizja ma charakter bardziej artystyczny niż polityczny.

Ukraina jest teraz zupełnie innych krajem niż w czasach Piłsudskiego – sowiecka przeszłość daje o sobie znać po dziś dzień. Tymczasem Polska po 1945 roku stała się jednolitym kulturowo państwem jednego narodu. Może trzeba się już z tym pogodzić?

Nie. Siła Polski wynikała z różnorodności. Była to różnorodność światła i szlachetna. I dlatego przypuszczam, że za okrucieństwo, z jakim Ukraińcy mordowali Polaków, odpowiedzialność ponoszą również Polacy. Bo to my byliśmy dla nich tym kulturowo starszym bratem. To myśmy ich wychowywali, traktując zarazem jako ludzi gorszej kategorii: plebejuszy, chłopów, chamów. A mamy jako naród skłonność do wynoszenia się nad inne narody. Co nie znaczy, że można usprawiedliwiać czystki etniczne. I w tych sprawach jestem nieco rozdarty. Odczuwam wielką sympatię do księdza Isakowicza-Zaleskiego, który troszczy się o pamięć historyczną Kresów. A jednocześnie widzę, że daje się on wystawiać rozmaitym środowiskom nacjonalistycznym, które nie potrafią dostrzec win Polaków wobec Ukraińców.

Rozmawiał: Filip Memches

Paweł Kukiz – muzyk rockowy, aktor. Wokalista zespołu Piersi.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply