Polacy w twórczości Dostojewskiego

Czytając utwory Fiodora Dostojewskiego można co jakiś czas natrafić na pewien mało przyjemny akcent, który nie komponuje się dobrze z ich poważną, często tragiczną atmosferą.

Akcent ten pojawia się zazwyczaj jedynie w tle i nie wpływa w większym stopniu na akcję. Fakt, iż powraca on systematycznie, skłania do tego, by zająć się nim bliżej. Tym akcentem jest przykra i niezrozumiała konsekwencja autora, aby portretować Polaków jako istoty śmieszne i godne pogardy. Nie chodzi tu o sam fakt negatywnej oceny. Nie ma przecież powodu, aby oczekiwać, że pisarz zajmujący się analizowaniem wszelkich postaci duchowej szpetoty będzie stosował wobec naszych rodaków jakąś taryfę ulgową. Tym, co uderza, jest fakt, że niechęć jest w ich przypadku apriorycznie powiązana z samą narodowością. Drugą cechą charakterystyczną tych wizerunków jest brak realizmu. To nie obrazy, lecz obrazki ludzi, skrajnie niepochlebne karykatury. Podczas gdy większość postaci Dostojewskiego (w każdym razie postaci negatywnych) posiada duszę, Polacy (czy raczej “Polaczkowie”) są jej pozbawieni. Nie można o nich nawet powiedzieć, że są postaciami negatywnymi. Wyglądają oni niemalże jak rekwizyty porozstawiane dla żartu na drugim planie ukazywanej fabuły.

Dla przypomnienia wymieńmy kilka przypadków, kiedy Dostojewski decyduje się wpuścić Polaczków na plan. Mamy więc całą ich zgraję w kasynie z opowiadania Gracz [1]. Nie przybywają oni tam, aby wziąć udział w grze. Ich głównym zajęciem jest kibicowanie grającym. Robią przy tym sporo zamieszania, co pozwala im na podbieranie części wygranej zwycięzcom. W Idiocie z kolei pojawia się “ruchliwy Polaczek” towarzyszący hałaśliwej i na wpół pijanej kompanii Rogożyna, która rozbija się po całym Petersburgu w poszukiwaniu miejsc, gdzie jej przywódca mógłby się jeszcze zadłużyć[2]. W tej samej powieści mowa jest także o niesłychanym upadku pewnej młodej kobiety (Agłai), która związała się z Polakiem i dostała się pod wpływ katolickiego księdza[3]. Ten fakt jest przedstawiony jako dopełnienie ogólnej katastrofy, która dotyka bohaterów powieści. Występuje obok śmierci Nastazji Filipowny i popadnięcia księcia Myszkina w obłęd. Związek z Polakiem jest nieszczęściem na miarę śmierci lub szaleństwa. Można znaleźć jeszcze wiele innych przykładów. Nie ma jednak potrzeby, aby wymieniać je tutaj wszystkie. Niechęć i pogarda pisarza są niewątpliwe. Potwierdzają je uwagi w dziennikach i notatnikach pisarza. Pojawia się zatem pytanie, skąd u człowieka w rodzaju Dostojewskiego, u wielkiego pisarza i wrażliwego myśliciela, tak powierzchowna i jednostronna ocena pewnej grupy ludzi, jedynie ze względu na ich przynależność narodową. I czym zawinili właśnie Polacy? Czyż w XIX stuleciu nie byli oni narodem zasługującym raczej na współczucie? Okazuje się, że Dostojewski, człowiek pełen sprzeczności, łączył w sobie wielką przenikliwość (która nakazała potomnym nazywać go “pisarzem-prorokiem”) i skłonność do ulegania najmniej wyszukanym uprzedzeniom.

Antypolskie akcenty w twórczości Dostojewskiego pojawiają się w szerszym kontekście ideowym. Na początku lat 1860-ych światopogląd pisarza doznaje znaczącej ewolucji. Odchodzi on od typowego dla inteligencji laickiego humanizmu i dąży do wypracowania tego, co nazwano później “poczwiennictwem”. Pisarz dochodzi do przekonania, że najwyższe wartości moralne są przechowywane przez prosty rosyjski lud, przede wszystkim w jego szczerym sposobie wyznawania prawosławia. Przekonaniu temu towarzyszy niezwykle krytyczny stosunek do świeckiej cywilizacji Zachodu i do inteligencji, która reprezentuje w Rosji tendencje okcydentalistyczne. Poczwiennictwo jest zatem odmianą ludowego konserwatyzmu religijnego[4]. Określenie “konserwatyzm” może być jednak cokolwiek mylące, ponieważ poczwiennictwo jest zarazem wezwaniem narodu rosyjskiego do radykalnych przemian. Pisarz wyczekuje prawdziwej rewolucji moralnej i społecznej, odrzuca jednak lewicowe projekty na równi z liberalnym reformizmem. Zdaniem Dostojewskiego przemiany społeczne winny dokonać się w duchu autentycznego chrześcijaństwa. Nowa Rosja (tak samo jak stara) ma być prawosławną monarchią odrzucającą zachodni konstytucjonalizm i parlamentaryzm. Różnica w stosunku do starego reżimu polegać ma na tym, że będzie ona rzeczywiście prawosławna. Ma wręcz roztopić swą państwowość w powszechnym Kościele[5].

Światopogląd poczwiennicki bynajmniej nie usprawiedliwia agresywnego nacjonalizmu. Jest on bowiem nie do pogodzenia z chrześcijańskim uniwersalizmem. Jednak poprzez swą radykalna krytykę cywilizacji Zachodu podkreśla on oczywiście pewną wyższość narodu rosyjskiego. Ten pogląd stosunkowo łatwo może przerodzić się w nacjonalizm. Szowinizm narodowy stanowi zwulgaryzowanie poczwiennictwa, jego wypaczenie. Jest to jednak wypaczenie, które łatwo pojawić się może w odpowiedniej atmosferze politycznej. Tak też było w latach 1860-ych. W Rosji świeże było jeszcze uczucie upokorzenia po klęsce w wojnie krymskiej. Zachód udzielił w niej pomocy ciemiężącej Słowian Południowych Turcji. Wiadomości o okrucieństwach władz tureckich względem pokrewnych Rosjanom narodów doprowadzały społeczeństwo do wściekłości. Jednocześnie car Aleksander II przeprowadzał w państwie dogłębne reformy (między innymi zniesienie poddaństwa), które wybiły całe warstwy społeczne z rytmu ich dotychczasowego życia. Zbiegło się to z agresywnym wystąpieniem lewicowej inteligencji spod znaku tzw. oświecicielstwa, która pryncypialnie potępiała dotychczasowy sposób życia i szargała wszystkie świętości[6]. Mozolnie wychodząca z feudalizmu Rosja otworzyła się na nowoczesność z całym bagażem jej niepokojów. Społeczeństwo poszukiwało jakiegoś nowego sposobu odnalezienia się w świecie i odnajdywało odpowiedź w etnicznym ekskluzywizmie. W takich to okolicznościach wybuchło powstanie styczniowe w Polsce. Rosyjska opinia publiczna zareagowała na nie eksplozją polonofobii.

Dostojewski zapewne nie uległby tej atmosferze tak łatwo, gdyby nie jego osobiste urazy. Badacze często podkreślają, że doświadczeniem, które w największym stopniu ukształtowało dojrzały światopogląd Dostojewskiego, był jego kilkuletni pobyt na katordze. Katorga niewątpliwie wywarła niezatarte piętno na psychice pisarza[7]. Charakterystyczne było dlań jednak to, że jego gniew nie skierował się przeciw niesprawiedliwej i okrutnej władzy. Obserwując towarzyszy niedoli, w większości wywodzących się z prostego ludu, Dostojewski doszedł do przekonania, że posiedli oni tajemnicę życia. Podziwiał to, że pomimo swego ciężkiego położenia, są oni pogodzeni z losem. Zrozumiał, że źródłem tej ludowej siły jest głęboko przeżywane chrześcijaństwo, które pozwala człowiekowi zachować godność nawet w obliczu nieludzkiego poniżenia. Uczy zarazem pokory wskazując na grzeszność jako źródło najgłębszego uciemiężenia. Dla świeżo zafascynowanego rosyjską ludowością artysty postawa więźniów Polaków, którzy do Rosjan często odnosili się z wyższością była szczególnie obraźliwa. Ich postawa była zaprzeczeniem nowo nabytej przezeń mądrości życiowej.

Jak Dostojewski uzasadniał swoją niechęć do Polaków? Linia jego rozumowania rozwijała się w dwóch zasadniczych kierunkach: 1) Polacy jako reprezentanci cywilizacji Zachodu noszą w sobie wszystkie jej grzechy, 2) Polacy są nadto czynnikiem rozkładowym wewnątrz Słowiańszczyzny.

Historiozofia Dostojewskiego stawia w centrum zainteresowania pierwotny akt buntu przeciw Bogu, który jego zdaniem miał miejsce na Zachodzie. Doszło do tego już w VIII wieku, gdy Kościół Rzymski uzyskał własne państwo doczesne. Przyjęcie przez papieża władzy politycznej jest fundamentalnym aktem odstępstwa od prawdy chrześcijaństwa (królestwo Chrystusa jest bowiem “nie z tego świata”). To jest też rzeczywisty początek katolicyzmu (pomimo że rozłam pomiędzy kościołem wschodnim i zachodnim dokonał się oficjalnie dopiero w XI wieku). Pierwotne odstępstwo od chrześcijaństwa, które dokonuje się w katolicyzmie, jest subtelne. Rzym chce widzieć całą ludzkość poddaną swojej ziemskiej władzy, ale zarazem chce uczynić to punktem wyjścia dla zbudowania społeczeństwa doskonałego. Katolicyzm naprawdę chce zbawić świat, nauczył się jednak, że można to uczynić jedynie zgadzając się na “mniejsze zło”, którym jest używanie związanej z doczesną władzą przemocy. To Rzym jest twórcą zasady “cel uświęca środki”, która powróci w praktyce XIX-wiecznych rewolucjonistów. Katolicyzm uczy swych wyznawców, że Bóg pragnie tej przemocy, pragnie ludzkich cierpień dla jakiegoś wyższego celu. Podważył fundamentalne zaufanie do Boga, wiarę w Boże miłosierdzie. Prawdziwy Chrystus jednak odrzuca zło w sposób absolutny. Postać wyznawana przez Zachód nie jest zatem prawdziwym Chrystusem. To Pseudo-Chrystus, Antychryst. Historia Zachodu to przede wszystkim dzieje antychrześcijaństwa, które rozwija kolejne, coraz doskonalsze formy. Szczególnie teraz, w drugiej połowie XIX wieku, wpływ pochodzących stamtąd idei jest niebezpieczny. Europa jest chora i znajduje się w przededniu niszczycielskiego przewrotu[8].

Polacy jako zdeklarowani katolicy są niebezpieczni przez sam fakt przynależenia do lucyferycznej cywilizacji zachodniej[9]. Są oni jednak także narodem słowiańskim i to takim, który osiągnął najwyższy stopień cywilizacyjnego rozwoju. Dążą oni do hegemoni nad całą Słowiańszczyzną, przez co ich interesy wchodzą w nieusuwalną sprzeczność z posłannictwem rosyjskim. Takie same są bowiem dążenia Rosji. Potężna Polska i potężna Rosja nie mogą funkcjonować obok siebie, są śmiertelnymi wrogami. Jedna z nich musi być zdominowana przez drugą. Zdaniem Dostojewskiego dziejowa misja Rosji jest altruistyczna. Polega na zjednoczeniu wszystkich Słowian i wyzwoleniu ich spod jarzma tureckiego i germańskiego. Zjednoczenie to nastąpić może tylko pod berłem rosyjskiego cara. Katolicka Polska nie jest bowiem zdolna do braterstwa z narodami prawosławnymi. Polska musi więc ulec, aby wolna Słowiańszczyzna mogła istnieć[10].

Stanisław Pelc(ur. 1980) – absolwent politologii na Uniwersytecie Jagiellońskim, student V roku w Instytucie Filozofii UJ, publikował w ,,Pressjach”



[1]F. Dostojewski, Notatki z podziemia. Gracz, London 1992, ss.177-178, 202-204.

[2]F. Dostojewski, Idiota, Warszawa 2004, s. 87.

[3]Tamże, s. 462.

[4]A. Walicki, Zarys myśli rosyjskiej, Kraków 2005, ss. 309-310, 481.

[5]Tamże, ss. 481-482.

[6]Tamże, ss. 275-278.

[7]Tamże, s. 481.

[8]F. Dostojewski, Dziennik pisarza, Warszawa 1982, t.3 s. 322; A. de Lazari, W kręgu Fiodora Dostojewskiego, Łódź 2000, ss. 117, 142.

[9]Tamże, ss. 81-82.

[10]Tamże, ss. 87-92, 143; F. Dostojewski, Dziennik pisarza, wyd. cyt., t.2 ss. 143, 187.

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply