Szef polskiej dyplomacji w wywiadzie dla portalu Kresy.pl mówi o tym, że w stosunku do Litwy i Ukrainy będzie posługiwał się dyplomacją i perswazją, a nie ultymatywnym stawianiem sprawy, że obecnie nie dostrzega gloryfikowania banderyzmu na Ukrainie, liczy na porozumienie TTIP i chciałby, żeby flaga USA powiewała w Polsce nie tylko nad ambasadą i konsulatami.

Kresy.pl: Panie ministrze, jakie będą działania polskiej dyplomacji ws. Nowego Jedwabnego Szlaku w kontekście wizyty prezydenta Dudy w Chinach?

Witold Waszczykowski:MSZ zarekomendowało zaakceptowanie tej koncepcji rządowi i będzie ona analizowana. Rzeczywiście, propozycje jakie przedstawili Chińczycy polskiemu prezydentowi w czasie jego wizyty są na razie bardzo obiecujące i kuszące. W związku z tym chcielibyśmy podjąć próbę ich realizacji. Chińczycy deklarują gotowość dużych inwestycji w bardzo interesujące nas dziedziny gospodarki, głownie infrastruktury, w tym również morskiej, bardzo zaniedbanej przez poprzedni rząd. To dla nas bardzo ciekawe oferty. Zobaczymy jak sprawdzą się w życiu. My deklarujemy otwartość.

Zgadza się Pan ze słowami prezydenta, że Nowy Jedwabny Szlak jest projektem wizjonerskim, w którym Polska chce odgrywać kluczową rolę?

Jest to na pewno bardzo ciekawy pomysł, ponieważ nie spodziewaliśmy się takiej otwartości i chęci realizowania takich inwestycji przez stronę chińską. W ostatnich latach mieliśmy raczej negatywne doświadczenia w tej kwestii, m.in. niesławny udział koncernu Covec przy budowie autostrady. Dlatego patrzymy na to z ostrożnością, ale optymistyczną i z pewną nadzieją.

Nie dostrzega Pan zagrożenia w tym, że jest to jednak pewna polityka Chin w reakcji na działania USA na Zachodnim Pacyfiku? Zdaniem części ekspertów ten projekt stoi dużej kontrze do interesów Waszyngtonu.

Wszystko będzie zależało od obecności chińskiej i struktury własności tych inwestycji. Będziemy oczywiście ostrożnie się temu przyglądać i ostrożnie wydawać decyzje. Natomiast, niestety, my nie widzimy większej aktywności Stanów Zjednoczonych w tej części Europy. Myśmy od lat zachęcali Amerykanów do zwiększenia swojej obecności. Wielokrotnie mówiłem Amerykanom, że bylibyśmy chętni do tego, żeby widzieć amerykańską flagę powiewającą nie tylko nad ambasadą i konsulatami, ale również nad wieloma innymi inwestycjami. Ale jak widać, Amerykanie niespecjalnie palą się do zaangażowania się w tej części Europy, oczywiście oprócz względów wojskowych. Jesteśmy poza pierwszą 30 partnerów handlowych USA.

Czy Polska będzie podejmowała jakieś działania na rzecz zmiany tego stanu rzeczy?

Już podejmujemy zachęcając Amerykanów do większej współpracy. W pewnym sensie liczymy też na porozumienie TTIP, które może przynieść pewne korzyści. Chociaż nie tyle ze względu na zniesienie barier, bo one aż tak naszym podmiotom gospodarczym nie przeszkadzają. Większą przeszkodą są wszelkiego rodzaju opłaty za certyfikaty, które trzeba uzyskać w USA, gdyby nasze podmioty gospodarcze chciały tam działać. Przeszkadzają oczywiście wizy. Nasi pracownicy, gdyby pracowali w Stanach w naszych przedsiębiorstwach, które chciałyby tam zainwestować, musieliby cyklicznie wracać do Polski i je odnawiać. TTIP może przyczynić się do pewnych pozytywnych przemian, ale mamy świadomość, że nie należy oczekiwać rewolucji.

Nie obawia się Pan, że TTIP może stanowić pewne zagrożenie dla polskich przedsiębiorców i nie tylko? Chodzi m.in. o groźbę pozywania polskich firm, a nawet Polski, przez zagraniczne koncerny.

Jest kilka zagrożeń, a to jest jednym z nich. Wielkie korporacje mogą dochodzić swoich praw i roszczeń przeciwko państwu polskiemu albo polskim podmiotom, jeśli uznają, że nasza działalność gospodarcza narusza ich interesy. Może to być kwestia podobnych nazw czy obszarów działania, uznanie, że kopiowane są jakieś rozwiązania. Oczywiście jest to brane pod uwagę. Istotnym problemem jest rolnictwo, nie tylko polskie, ale i europejskie, które jest dotowane. To europejskie zmierza w stronę bardziej bio- i Eko-rolnictwa, które nie chce żywności modyfikowanej genetycznie i nie chce oprzeć produkcji żywności na soi i tofu. To wszystko jest dostrzegane.

Jeśli chodzi o nasz region, czy widzi Pan możliwość pogłębienia współpracy z państwami Grupy Wyszehradzkiej?

To chcemy robić – jeszcze jako posłowie opozycji zaproponowaliśmy państwom nie tylko z Grupy Wyszehradzkiej, ale z szerszego regionu, włącznie z Rumunią czy Ukrainą, budowę euroregionu Karpaty. Chodzi tu o szerszą koncepcję: w Europie jako euroregiony określa się często strefę transgraniczną, po obu stronach granicy, natomiast my mówimy o regionie obejmującym większą grupę państw wokół Karpat.

Dlaczego akurat w taki sposób?

Ponieważ tutaj są problemy z ekologią, ze stanem wodnym, który może pomagać, a może również szkodzić, np. poprzez powodzie. Są również problemy z komunikacją, ponieważ w naszej części Europy rozwija się ona najczęściej w ciągu wschód-zachód, a powinniśmy mieć połączenia północ-południe, od Skandynawii po Bałkany. Ta koncepcja jest rozwijana od lat: najpierw politycznie poprzez europarlamentarzystów i parlamentarzystów. Dziś, mając władzę, jest możliwość realizowania takich projektów regionalnych.

Tylko czy nie będzie tu pewnego konfliktu interesów? Chociażby dlatego, że np. Węgry prezentują odmienne stanowisko m.in. w sprawie konfliktu na wschodzie Ukrainy, samej Ukrainy czy relacji z FR. Ich relacje z Ukrainą są raczej mocno ograniczone, nie udzielają jej żadnego bezpośredniego wsparcia – w przeciwieństwie do Polski. Premier Orban rozmawia z prezydentem Putinem, a Węgry nawiązały współpracę z Rosją w kwestii rozbudowy elektrowni atomowej w Pacs.

Nie zgadzam się z tym. Węgry są małym państwem i nie są zainteresowane jakąś wielką grą o Ukrainę. Podnoszą kwestię opieki i ochrony swojej mniejszości w tym kraju. Nie widzę tu żadnej niechęci do Ukrainy. Poza tym wszystkie państwa naszego regionu popierają sankcje przeciwko Rosji, piętnując ją za pogwałcenie porozumień międzynarodowych i Karty Narodów Zjednoczonych i zaatakowanie Ukrainy. Jest jednolita współpraca wszystkich naszych państw w ramach UE w kwestii sankcji przeciwko agresorowi.

Czy w takim razie Polska będzie w przyszłości występowała o zaostrzenie, przedłużenie sankcji nałożonych na Rosję?

To kwestia poza dyskusją. Sankcje wejdą na następne półrocze, gdyż Rosja nie realizuje porozumienia mińskiego, do którego końca został niespełna miesiąc. Rosja nie wykonała swoich zobowiązań, nie dopuszcza ukraińskich strażników granicznych na granicę Donbasu z FR. Nie wycofano ani żołnierzy, ani sprzętu i nie pozwala się Ukraińcom przeprowadzić wyborów samorządowych w Donbasie. W Europie jest powszechna akceptacja aby sankcje były kontynuowane.

A jeśli chodzi o stanowisko Polski względem konfliktu w Donbasie, czy Polska w jakiś sposób będzie zamierzała współuczestniczyć w jego rozwiązywaniu?

Jeśli pojawi się nowa formuła rozwiązywania tego konfliktu. Na razie obowiązują dwie stare formuły: format normandzki – Francja, Niemcy, Ukraina Rosja, w którym wszyscy deklarują chęć, by go kontynuować i format miński, który nie wiadomo, czy będzie kontynuowany. Jeśli będzie próba stworzenia nowego formatu, to już wcześniej wyraziłem opinię, że Polska powinna w nim uczestniczyć. Dlatego, że jesteśmy krajem najbardziej dotkniętym tym konfliktem – jedynym w ramach UE sąsiadującym jednocześnie z agresorem i ofiarą. Jakakolwiek eskalacja tego konfliktu będzie oddziaływać na nas.

Uważa Pan, że w sytuacji zajmowania przez Polskę jednoznacznego stanowiska w sprawie tego konfliktu jest to możliwe? Polska mogłaby być tu arbitrem?

Nie chodzi o to, żeby być arbitrem. Stanowisko Polski jest jednoznaczne z oczywistych względów: to nie Ukraina napadła, tylko Rosja. To ona wysłała zielone ludziki, które zaanektowały Krym i ona podżegała do wojny rebeliantów, wyposażyła ich w broń, w tym ciężką. Stanowisko Polski nie może być inne. Większa część świata jednoznacznie określiła Rosję jako agresora, napiętnowała ją sankcjami. Mamy takie samo stanowisko jak Niemcy, Francja, a te państwa uczestniczą w rozmowach i poszukiwaniu pokoju pomiędzy Rosją a Ukrainą.

Przy czym one nie wypowiadają się pozytywnie m.in. w kwestii wysyłania broni na Ukrainę. A to postulowała m.in. strona amerykańska.

My też nie wysyłamy broni na Ukrainą, natomiast jesteśmy gotowi pomagać jej i pomagamy w reformach, m.in. wymiaru sprawiedliwości, administracji, samorządów, w kwestiach finansowych, budżetowych i innych. Jesteśmy też członkiem programu NATO, dotyczącego szkolenia w Polsce żołnierzy ukraińskich. Szereg innych krajów posłało swoich szkoleniowców na Ukrainę. Tak więc zachowujemy dość umiarkowaną postawę.

Mimo wszystko postawę, która powinna wygenerować jakieś konkretne korzyści dla Polski. Jakie widzi Pan potencjalne korzyści z tego rodzaju działalności?

Potencjalną korzyścią jest utrzymanie wolnej, niepodległej, demokratycznej Ukrainy. Jeśli utrzyma się ona jako kraj niepodległy, jeśli zacznie realizować układ stowarzyszeniowy z UE na początku przyszłego roku, wprowadzi w życie szereg reform, to jest to olbrzymia korzyść dla bezpieczeństwa Polski. Im bardziej wolna, demokratyczna i współpracująca z Zachodem Ukraina, tym większe bezpieczeństwo Polski i mniejsze zdolności imperialnej Rosji. Między tym jest bezpośrednia zależność.

Pana zdaniem w tej kwestii ma znaczenie zachowanie integralności terytorialnej Ukrainy?

Oczywiście, ale w tej chwili jest problem, jak zmusić Rosję, by tę integralność Ukrainie przywróciła. Możemy jedynie wykorzystać nacisk dyplomatyczny całego świata i sankcji gospodarczych. Nikt nie chce w tej chwili podejmować jakichkolwiek działań zbrojnych przeciwko Rosji. Ona oczywiście oszukuje i kłamie utrzymując, że aneksja Krymu została dokonała w wyniku samookreślenia się tamtejszej ludności. Również w Donbasie nie doszło do żadnego samookreślenia się ludności, bo to mniejszość prorosyjska doprowadziła do rewolty, wyganiając pozostałych, którzy chcieli być częścią państwa ukraińskiego. Mamy więc do czynienia z tego typu polityką imperialną, która kilka lat temu była skierowana przeciwko Gruzji, dziś przeciwko Ukrainie, a niedługo być może przeciwko innym krajom – zgodnie z koncepcją prezydenta Putina dotyczącą odbudowy tzw. ruskiego miru. Stoją za tym imperialne koncepcje Aleksandra Dugina i innych. Niestety, Rosja nie jest obecnie krajem przyczyniającym się do stabilności i pokoju w naszej części Europy.

Co do kwestii krajów bałtyckich, to strona amerykańska, będąca niejako gwarantem bezpieczeństwa m.in. państw naszego regionu, wysyłała sygnały. Mówił o tym m.in. George Friedman z agencji Stratfor, a gry wojenne prowadzone przez USA wykazały, że państwa bałtyckie, nieposiadające tzw. głębi strategicznej, są nie do obrony. Jak w takim wypadku Polska powinna odnosić się do współpracy z Litwą, która dyskryminuje polską mniejszość, a w zakresie szkolnictwa prowadzi działania dążące do wyrugowania polskości z Litwy. Czy jest zasadne budowanie jakiegoś partnerstwa wojskowego z Litwą, posiadającą maleńką armię i negatywnie nastawioną do polskości?

To duża przesada. Oczywiście z Litwą mamy problemy – nie realizuje standardów europejskich. Tu Polska przed laty popełniła błąd, nie stawiając Litwie tych warunków, gdy wchodziła do UE. Zakładano, że wraz z wejściem do Unii Litwa automatycznie te standardy zrealizuje. Będziemy tę kwestię podnosić i domagać się, aby europejskie rozwiązania dotyczące mniejszości zamieszkujących to państwo były wykonywane.

A co jeśli Litwa nie zgodzi się na to?

Tu mówimy jednoznacznie, że żadna sytuacja międzynarodowa nie może być wymówką do tego, aby tych unijnych standardów nie realizować. Natomiast nie możemy też doprowadzić do takiej sytuacji, gdzie Litwa będzie oddana na pastwę Rosjan. Razem jesteśmy w NATO, w UE – należy to rozwiązywać w ramach tych instytucji, również w ramach stosunków bilateralnych poprzez spokojną perswazję i domaganie się realizacji zobowiązań. Natomiast na pewno nie poprzez jakieś ultymatywne stawianie sprawy i szantażowanie Litwy jakimś oddaniem na pastwę rosyjskiego imperializmu. Tu należy znaleźć wyjście pośrednie, które będzie służyło naszym interesom, zarówno w kwestii bezpieczeństwa jak i Polaków mieszkających na Litwie.

Czy w sytuacji, gdy Litwa po prostu powie „nie” i będzie dalej realizować swoją dotychczasową politykę względem mniejszości polskiej, widzi Pan minister jakieś środki nacisku, które mogłyby ją zmienić?

W dalszym ciągu dyplomacja, dyplomacja i jeszcze raz dyplomacja. Będziemy do skutku perswadować Litwinom, że zachowanie części Polaków, których Litwini oskarżają, że są prorosyjscy, jest skutkiem nieprzejednanego litewskiego zachowania, a nie przyczyną problemu. To jednak wymaga cierpliwej dyplomacji, perswadowania i rzeczywiście ze względu na wspólne zagrożenie zewnętrzne lepiej jest tak ułożyć nasze sprawy, aby nas nie dzieliły, a łączyły.

Pana zdaniem można te kwestie odnosićrównieżdo Ukrainy, która w wielu aspektach tłumaczy się m.in. z wolnego tempa reform właśnie kwestią zagrożenia ze strony rosyjskiej? Tutaj dotyczy to również kwestii gloryfikowania neobanderyzmu, w czym uczestniczą przedstawiciele najwyższych władz państwowych, w tym prezydent Poroszenko, dla których UPA to „bojownicy o wolność Ukrainy”.

Ja aż tak nie dostrzegam gloryfikowania banderyzmu na dzisiejszej Ukrainie. Raptem kilka procent osób w ogóle wie, co to był banderyzm.

To zależy w którym regionie.

Nawet i w zachodniej Ukrainie…

Tam jest to około 90 procent.

… nawet na zachodniej Ukrainie. Po drugie, niestety w wyniku błędnej przez lata oświaty i propagowania, dla wielu tych ludzi banderyzm został przedstawiony jako ruch patriotyczny. Po trzecie, dzisiaj w wielu przypadkach przyjmuje się go, czy jak Pan mówi gloryfikuje, jako skierowany przeciwko Rosji, a nie przeciw Polsce. To nie znaczy jednak, żebyśmy lekceważyli sprawę. Przy wszystkich rozmowach ze stroną ukraińską wypominamy tę sprawę i przypominamy, żeby nie dopuścić do takiej sytuacji, kiedyś w przyszłości, nawet kiedy ze skutkiem pozytywnym przeprowadzą reformy gospodarcze, staną się kandydatem do Unii czy do NATO, to właśnie nierozwiązane kwestie historyczne będą im przeszkadzać w dostaniu się do UE. Pokazujemy przykład Litwy, gdzie problemy są nierozwiązane, pokazujemy przykład Macedonii, która dziś mogłaby kandydować do NATO, ale ze względu na nieuzgodnienie z Grecją nazwy swego państwa to się na niej mści. Ukraińcy mają tę świadomość i od nich zależy, jak do tego podejdą, jak będą realizowali normy i standard europejskie. Czy może kiedyś, za lata, nie okaże się to jedną z przeszkód, która zatrzyma ich drogę do UE i NATO.

Czy jednak w takim razie nie powinno to już teraz być powiązane z jakimiś reakcjami ze strony polskiej? Nie tylko w kwestiach, o których Pan mówił…

Taka reakcja dyplomatyczna jest, natomiast dzisiaj nie widzę innych środków poza tym, żeby przypominać, perswadować. W każdej wizycie, w każdym wystąpieniu na terytorium Ukrainy zwracamy uwagę na te sprawy.

A przykładowo, kwestia wycofania naszej pomocy, o której Pan minister mówił? Taki wariant jest brany pod uwagę?

Nie jest brany pod uwagę, dlatego, że jest dla nas istotne, żeby Ukraina utrzymała się jako państwo niepodległe i demokratyczne, sprzyjające nam i współpracujące z nami. Tu trzeba stosować środki ostrożnie, w sposób umiejętny, aby nie wylać dziecka z kąpielą, a jednocześnie pomagać Ukrainie w utrzymaniu jej suwerenności i niepodległości, a przy tym przypominać o pewnych kwestiach historycznych między Ukrainą a Polską, które powinna rozwiązać.

Jak w takim razie będzie podnoszona kwestia praw Polaków na Białorusi? Będą jakieś kroki na rzecz wspierania tzw. opozycji demokratycznej w tym kraju czy jednak będzie koncentracja na obronie interesów i praw Polaków?

Biorąc pod uwagę sytuację, że sankcje europejskie nałożone na Białoruś zostały zawieszone, chcemy podjąć rozmowy, chcemy uzyskać wiedzę na ile zmienia się postawa białoruska wobec Europy i wobec Polski, czy władze nadal będą utrzymywać nieprzejednaną postawę m.in. wobec Związków Polaków, czy jednak przeszli jakąś refleksję i będą chcieli nawiązać jakąś współpracę. W tej chwili na trzy tygodnie jest to kwestia do sprawdzenia. W przyszłym tygodniu, w poniedziałek (wywiad przeprowadzono w ubiegłym tygodniu – red.)będę miał okazję widzieć się z ministrem spraw zagranicznych Białorusi i wysondować stanowisko Białorusi.

Chciałem jeszcze zapytać o dr hab. Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego, który jest Pana doradcą. Mówił on m.in., że polska mniejszość na Litwie jest przeszkodą w zbudowaniu poprawnych relacji na linii Warszawa-Wilno. Co sądzi Pan o jego wypowiedziach?

Nie recenzuję wypowiedzi moich doradców. Korzystam z ich rad, ale nie wszystko muszę podzielać. Są tylko doradcami, a nie moimi podległymi pracownikami.

W każdym razie nie uważa Pan, że Polacy na Litwie są przeszkodą w relacjach polsko-litewskich?

Jak już mówiłem, zachowanie Polaków jest skutkiem pewnych działań litewskich, nie jest przyczyną. Wszelkie zagrożenie z zewnątrz, które z jednej strony łączy Polskę i Litwę, nie może być wymówką dla strony litewskiej do niewprowadzania w życie norm i standardów europejskich.

Jakiś czas temu Reuters, a dokładniej jej warszawski korespondent, podała informację, że według źródła bliskiego kierownictwu PiS, Polska rzekomo miałaby zwiększyć swoje zaangażowanie na Bliskim Wschodzie w zamian za dane zachodnich agencji wywiadowcy na temat katastrofy smoleńskiej.

Nie słyszałem o czymś takim. To była jakaś plotka, nic mi o tym nie wiadomo.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Dziękuję bardzo.

Rozmawiał Marek Trojan

Wywiad został autoryzowany.

37 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. braveheart
    braveheart :

    Ten koleś nie ma pojęcia o strategii, widać, że reprezentuje z góry NAKAZANY mu jarmułkowy tok myślenia. Zero samodzielnej refleksji opartej na autentycznej, polskiej racji stanu – tacy osobnicy wpędzą nasz kraj w następną dekadę problemów….

    • kojoto
      kojoto :

      Masz rację Jazmig: w każdym zdaniu mamy słowa typu: “standardów europejskich” “unijnych standardów” “norm i standardów europejskich” “europejskie rozwiązania” – co za bełkot. To nie Polski minister – to skończony kretyn na smyczy władców UE i NATO.

  2. scorpio
    scorpio :

    PIS i prezydent Polski to marionetki w rekach USreala i zydo komuny. Nic sie nie zmieni a nawet uwazam ze Polska polityka stanie sie bardziej antagonistyczna wobec Rosji. Polska stala sie totalnym pacholkiem USraela i NATO. Kogo wy w Polsce wybieracie? Szkoda slow. Mialem nadzieje ze cos sie zmieni w polskiej polityce zagranicznej ale bardzo sie pomylilem. I wlasnie z tego powodu nie wroce do Polski na zasluzona emeryture po 40 latach na obczyznie. Wybralem Wegry i tam bede zyl bedac na emeryturze dopoki FIDESZ Orbana i JOBBIK beda przy wladzy i dbali o interesy narodowe tego kraju. Z przyjemnoscia bede tam wydawal moje pieniadze dla dobra tego kraju anizeli byc czasteczka kraju ktory wspiera banderowcow na Ukrainie i daje bez wazeliny d..y USraelowi i EU.

  3. dumin
    dumin :

    Pan Waszczykowski marzy o fladze St.Zj. nad naszymi budynkami a ja chciałbym takiego ministra MSZ który marzy żeby nasze flagi były nad budynkami St.Zj. może to i głupie ale przynajmniej nie antypolskie.

  4. rozpedek
    rozpedek :

    to tak, za rok może 1,5 roku pisuarów już u steru nie będzie…
    głosowano za nimi taktycznie by usunąć po od koryta, ale teraz pokazują że są tacy sami bez wizji bez ambicji bez charyzmy działają tak jak po wbrew interesowi narodowemu.
    W sumie to zawsze liczyłem , ze po+pis się rozpadnie bo to zło ukute w czeluściach Mordoru(israela).
    Jedynie teraz trzeba koniecznie zdyskredytować nowoczesna bo to taki sam farbowany lis ..jak wyżej wskazani.
    Nic ta partia nie zrealizowała NIC! uchodzcy przyjada zero wypowiedzi i walki w sejmie tylko o tk co nic nie zmienia w sytuacji zwykłego Kowalskiego, nic z Rosją zapewniali wywożoną politykę: robią dalej konfrontację jak po. : Orban to pomyślał że jak go UE zaszantażuje to zwróci się do Rosji a pisuary do kogo do upadlińców? A ci z pis dalej atakują ewentualnego sojusznika, innych nie mamy a samych wrogów i zdrajców nawet w kraju! Pis +Po+Nowoczesna+sld= dno i zło

  5. kp
    kp :

    Gdyby ktoś chciał obejrzeć ukraiński film “legion”, o którym kiedyś była mowa na portalu, to załączam link. Opowiada on o konflikcie polsko-ukraińskim. Okazuje się, że to paradokument, a nie film fabularny. Sądzę, że dość obiektywnie przedstawia ten konflikt z jednym kłamstwem! W Małopolsce Wschodniej miało być 70% Ukraińców i 10% Polaków. Proporcje były raczej odwrotne. http://www.istpravda.com.ua/videos/2015/12/8/148786/

  6. tagore
    tagore :

    Ciekawa wypowiedź, układy z Chinami jako alternatywa braku wsparcia gospodarczego i finansowego USA. Jawna pogróżka wobec Ukrainy o możliwości zablokowania akcesji .
    Deklaracja dla Litwy ,że poza odsłonięciem Litwy na presję Rosji ,wszystkie chwyty dozwolone.
    Zabawnie jest czytać wypowiedź zawodowego dyplomaty.

    tagore

  7. wilenski
    wilenski :

    Waszczykowski jest w porządku i upomina się o prawa Polaków na Litwie, ale niektórzy jego koledzy z PiS, jak Dworczyk uprawiają na swoją rękę skandaliczną politykę rozbijacką, która w gruncie rzeczy jest antypolska. Najpierw wraz ze swoją fundacyjką do robienia kasy “Wolność i Demokracja” rozbił jedność organizacji polskich na Białorusi a teraz zabiera się za Ukrainę i Litwę. To smutne, że tacy niby prawicowi politycy dbają nie o polskość a o kasę.

  8. rozpedek
    rozpedek :

    pis nie jest i nei był partia prawicową jest socjalistami takim samymi jak po i sld .
    Każdy z tych chochołów jest siebie wart . nci nei zrobił ten cąły minister i nic nie robi poza dymem z Rosją. MNIEJ niż ZERO!

  9. anka
    anka :

    Kierownictwo Komisji sejmowej do spraw Łączności z Polakami za Granicą, na czele z posłem PiS-u Michałem Dworczykiem, narzuciło polskiej delegacji rządowej przebywającej w ostatni poniedziałek w Wilnie taki scenariusz spotkań, w którym zabrakło miejsca dla największej polskiej organizacji Związku Polaków na Litwie, co wywołało oburzenie środowisk kresowych w Polsce.

  10. anka
    anka :

    Warszawa, 14 grudnia 2015 r.
    PROTEST !
    Sz. P. Premier Mateusz Morawiecki
    Sz. P. Minister Witold Waszczykowski
    Sz. P. Minister Krzysztof Tchórzewski
    Sz. P. Minister Jan Dziedziczak
    Szanowni Panowie!
    W informacji rozpowszechnianej przez PAP na temat programu Waszej, związanej z uroczystym otwarciem „polsko-litewskiego połączenia energetycznego, tzw. LitPol Link”, wizyty w Wilnie, znalazło się zdanie: „W planie wizyty Morawieckiego przewidziano także rozmowy z organizacjami Polaków na Litwie”.
    Przed chwilą dowiedziałem się, ze źródła związanego ze Związkiem Polaków na Litwie, że tymi organizacjami nie będzie Związek Polaków na Litwie, czy – z uwagi na konflikt szkolny – Macierz Polska bądź Forum Rodziców Szkół Polskich, lecz niejaki Czesław Okińczyc.
    Niniejszym informuję Szanownych Panów, że Czesław Okińczyc nie reprezentuje żadnej organizacji Polaków na Litwie. Przez ostatnie 25 lat nie poddał się żadnej weryfikacji wyborczej – sejmowej, samorządowej, organizacyjnej … i jeśli kogoś reprezentuje, to tylko siebie i co najwyżej swoje interesy.
    Jedynym i wyłącznym reprezentantem Polaków na Litwie jest Związek Polaków na Litwie. Żadne konkurencyjne wobec ZPL organizacje nigdy nie uzyskały wśród litewskich Polaków poparcia innego niż śladowe. I z przedstawicielami tegoż Związku macie Szanowni Panowie moralny i polski obowiązek się oficjalnie spotykać. To do Polaków na Litwie należy prawo ustalania, kto ich reprezentuje, a nie do Was. To ich niezbywalne w demokracji prawo.
    Jeśli, z jakichś względów, uważacie za niezbędne spotykanie się z osobistościami w rodzaju Czesława Okińczyca, to czyńcie to prywatnie i dyskretnie.
    Wiosną tego roku platformerski marszałek senatu Bohdan Borusewicz nie znalazł czasu na spotkanie z prezesem ZPL Michałem Mackiewiczem. Spotkał się natomiast z przedstawicielami Polskiego Klubu Dyskusyjnego.
    Wy, Szanowni Panowie, idziecie jeszcze dalej. Spotykacie się z atakującym postulaty litewskich Polaków typowym rozłamowcem, tym samym ułatwiającym litewskim szowinistom dyskryminowanie Rodaków.
    Czyli zamiast zapowiadanej przez Waszą formacje pisowskiej „dobrej zmiany” w stosunku do Litwy i Polaków na Litwie mamy platformerską „kontynuację”.
    Nie wiem czy dzisiejsze ekscesy to wyraz Waszej ignorancji – jeśli tak to zwolnijcie tych, którzy Was w tę pułapkę wrobili; czy też – w świetle tego co o stosunkach polsko-litewskich mówił minister Witold Waszczykowski – dwulicowości.
    W każdym razie jest jeszcze czas na chwilę refleksji i zmianę tej bulwersującej i niefortunnej decyzji.
    Adam Chajewski
    Wiceprezes Federacji Organizacji Kresowych

  11. mariusz67
    mariusz67 :

    To co wyprawia Michał Dworczyk to wielkie szkodnictwo, niszczenie wizerunku i psucie renomy PiS jako solidnej i uczciwej partii. Gdyby wiedział o tym co on wyprawia Jarosław Kaczyński to na pewno by go odsunął od spraw polonijnych. Przy prezesie PiS ciągle kręcą się polityczne hieny. Kiedyś byli to Kamiński i Hofman, którzy skompromitowali partię skacząc na kasę, a teraz w tym haniebnym dziele zastąpił ich Dworczyk.

  12. bojno
    bojno :

    Waszczykowski i PiS zakładają progresywną racjonalność ukraińskiego państwa i jego obywateli. Że rząd polski, krok po kroku, miłością i dobrym słowem, dolarami i know-how, spowoduje, że Ukraińcy zmienią swoją mentalność i zaczną wyznawać tradycyjne wartości europejskie. BŁĄD. Żeby zrozumieć ukraiński nacjonalizm i mentalność jego nosicieli, trzeba chwilę z nimi pobyć. Najwyraźniej doradcami rządu polskiego są polscy Ukraińcy, którzy mentalnie nie różnią się wiele od swoich szowinistycznych braci za “kordonem” (były poseł PO Myron Sycz publicznie przyznał, że był wychowywany w nienawiści do Polski i Polaków). Polska polityka miłości wobec integralnego nacjonalizmu ukraińskiego (innego nie ma!) już raz skończyła się katastrofą. Ukraiński nacjonalizm jest schowany głęboko w mentalności tych ludzi – zachowują oni pozory, uśmiechają się, zgadzają, rozmawiają, ale wewnątrz hodują nienawiść. W głębi duszy (o ile ją mają) są banderowcami. Polskie rządy popełniają błąd, nie stawiając Ukraińcom warunków. Hodujemy swoich katów.

  13. polski_pan
    polski_pan :

    Bardzo nie podoba mi się fragment nt. Litwy.

    Nawet jeśli przyjąć za dobrą monetę tok rozumowania:” Ukraina ma pewien potencjał, zależy nam na tym żeby robili to czy tamto i nie stawiamy w tym momencie pewnych spraw na ostrzu noża ” to co to ma wspólnego z Litwą? Dlaczego mówimy im że niczym nie ryzykują ostentacyjnie okazując nam despekt? Litwa nie jest żadnym aktywem, to tylko koszt dla nas. Do tego demoralizują innych…

  14. jank
    jank :

    On udaje, że coś chce zrobić ale widać, że tak na prawdę w sprawie Polaków litewskich nic nie zrobi. Jeżeli Litwini to przeczytają to tylko upewnią się, że Polska dalej w sprawie Polaków dalej tylko będzie gadać a w sprawie wszystkich innych ważnych dla Litwy problemów będzie ochoczo współpracować. Po tych słowach Litwini w sprawie mniejszości polskiej nic nie zrobią, tzn nic dobrego tylko dalej będą nas cisnąć, bo po co ?

  15. likpan
    likpan :

    Komorowski nie akcentował, Waszczykowski nie stawia ultymatywnie i wszystko jasne.
    Dopóki szczytowym osiągnięciem polskiej myśli politycznej XX i XXI wieku będzie tzw. doktryna Giedroycia, nakazująca Polsce toczyć beznadziejną walkę z Rosją z pomocą Ukrainy i Litwy (Białoruś dziękuje nam za samozwańcze przywództwo), nic się istotnego w stosunku do spisanych na traty Polaków za wschodnią granicą nie zmieni.

    • krok
      krok :

      U nas nieszczęsna doktryna Giedroycia, w państwie arabskich doktryna islamu, na ukrainie doktryna UPA, a tam gdzie doktryna ważniejsza niż człowiek, to dzieje się źle dla obywateli.

  16. janek24
    janek24 :

    Pan minister chyba nie zna zapisów Mińskiego porozumienia, albo celowo kłamie. Według tego porozumienia Rosja nie ma NIC do zrobienia, natomiast Ukraina miała cały szereg kroków do wykonania, których oprócz wycofania wojska, to nic nie działała.

  17. cinderella49
    cinderella49 :

    Ciekawe, czy wizyta Dudy na Ukrainie miała coś wspólnego z obietnicą zniesienia wiz dla Ukraińców już po Nowym Roku? I co my z tego mamy, udzielając ciągłe pomocy i nie oczekując niczego w zamian, nawet w polityce historycznej? Dlaczego powtarza jako pewnik tezy o agresji Rosji na Ukrainę i po co ta retoryka antyrosyjska? Co to za dyplomacja, którą tak sie chwali Waszczykowski- Euroregion Karpaty? Dziękuje bardzo, mnie wystarczy Polska.

  18. malkontent
    malkontent :

    POPISdzielstwo to coś co nigdy nie powinno się nam Polakom i Polsce przytrafić, to coś najgorszego w swym chamstwie, bezczelności, oszukaństwie, PPOPISdzielstwo to najeżdżca i okupant. Nie ma znaczenia czy to POpapraniec czy PISdzielec to z tego samego miotu rzygowiny post solidarnościowego styropianu :-((((( Nie komentuję wypowiedzi tego czegoś pod nazwą waszczykowski , nie mam w zwyczaju dotykać gówna !!!!

  19. piotrx
    piotrx :

    „MSZ – polski czy antypolski” – Krzysztof Baliński
    /fragmenty/

    http://multibook.pl/pl/p/Krzysztof-Balinski-MSZ-polski-czy-antypolski/2894

    „…..O tym, jak mozolnie szło Fotydze odzyskiwanie MSZ, a raczej o tym, że PRL nigdy z MSZ nie wyszła, świadczyło, że ważne stanowiska dyplomatyczne ciągle pełnili (w duchu zgody i harmonii) byli I sekretarze Komitetu Zakładowego PZPR: Jan Granat i Roman Chałaczkiewicz, a także cała chmara funkcjonariuszy KC PZPR, instruktorów komitetów dzielnicowych i aparatu terenowego nieboszczki Partii.W odzyskanym MSZ obok Fotygi funkcjonował alternatywny układ rozgrywający swoje interesy. Powstała nieformalna grupa urzędników przekonanych, że jest postacią przejściową i że za chwilę MSZ trafi powtórnie i niepodzielnie w ręce ludzi Mellera.

    Tu pierwsze skrzypce obok Schnepfa grał Witold Waszczykowski. Grupa ta blokowała ludzi spoza tzw. korporacji Geremka. Podsuwała minister listy proskrypcyjne ludzi do zwolnienia. Rozsiewała negatywne oceny na temat swej przełożonej, z których najłagodniejsze to „głupia baba”.

    W kontekście Waszczykowskiego nie od rzeczy będzie przypomnieć pewną starą francuską, ale do dziś aktualną zasadę dyplomacji — surtout pas trop de zele, tj. unikania błędu nadgorliwości i chciejstwa. Tak bardzo chcieliśmy się przypodobać naszemu sojusznikowi, że spełnialiśmy każde życzenie Waszyngtonu, zanim one jeszcze zostało wprost wypowiedziane. Próżność zaspokajało pokazywanie się z dyplomatami USA, branie pozoru za rzeczywistość. Nie byłoby sprawy tajnych więzień, gdyby nie owa nadgorliwość kolejnych ekip rządzących III RP. Lewicowych z powodów koniunkturalnych – po prostu Amerykanie wiedzieli, że bardziej oportunistycznych sojuszników niż Miller i Kwaśniewski nie znajdą. Prawicowych z powodu zauroczenia Ameryką (i Izraelem) czasów neokonserwatystów.

    Rządząca w USA ekipa nie miała jednak ochoty i interesu poświęcać dobrych stosunków z Moskwą na rzecz obrony Polski czy innego państwa naszego regionu przed Rosją. Ale tacy jak Waszczykowscy nie chcieli przyjąć tego do wiadomości i jeszcze dziś wcale nierzadki jest pogląd, że Amerykanie nam pomogą w wyjaśnieniu prawdy o katastrofie smoleńskiej. Ze swoimi złudzeniami, z niezdolnością rozróżniania iluzji od rzeczywistości, dużo porażek będzie Polska musiała ponieść, zanim uświadomi sobie naturę swoich stosunków z USA.

    Żeby jednak porażkę zauważyć, trzeba jasno zdefiniować polski interes narodowy. A z tym ludzie pokroju Waszczykowskiego mają bardzo duże problemy. W odniesieniu do tego ostatniego trzeba też napisać, że zawód „przyjaciel Izraela” miał i ma ten plus, że nie wymaga dużych kwalifikacji dyplomatycznych. A daje dużo.

    Pro-amerykańska nadgorliwość władz III RP, która dorównywała, a czasami nawet przerastała nadgorliwość wobec Brukseli i Berlina, miałaby jakiś sens, gdyby Polska coś dzięki niej zyskiwała. Ale realne zyski trudno dostrzec. Bo cóż dostaliśmy w zamian za udział w wojnach w Iraku i Afganistanie? Antypolonizm amerykańskich Żydów, utrzymanie wiz dla Polaków, warszawską lożę B’nai B’rith, a na koniec jeszcze odpowiedzialność za więzienia CIA w Kiejkutach. Oby tylko z tymi ostatnimi nie skończyło się tak jak z „polskimi obozami”…….”

  20. gotan
    gotan :

    Ultymatywne doradzanie w sprawie mniejszości polskich i zarazem wygłaskiwanie banderowców i zapewnianie,”iż nic takiego się obecnie na Ukrainie nie dzieje co można zauważyć jako odradzanie sie neobanderyzmu”…..Panie Waszczykowski pragnę panu przypomnieć na jakiej liście sie pan podpisywał w poprzednim sejmie i kogo zamierzał pan promować w polskim sejmie….zaskoczył pan? Czy dalej rżnie głupa?!…Przypomnę ,że razem z Ukraińcem Mironem Syczem i kilkoma innymi sprzedawczykami miał pan promować interesy Ukraińców w Polsce!!! Z pana taki minister dbający o interesy Polski jak ze mnie chińczyk z Kantonu!..Przestań pieprzyć ,że coś jest lub nie ultymatywne.Mów do ludzi językiem komunikatywnym…czyli zrozumiałym a nie czyń makaronizmów słownych..Polacy już znają takich,którzy robili naród polski w bambuko! Dość tych przeinaczeń i kłamstw!! A jeśli czegoś nie zauważyłeś w tzw.krainie geograficznej,to zapewne tego,iż przedstawiciele tejże UA,to w większości żydzi…patrz co w Knesecie mówi nijaki jewriej Poroszenko,może coś cię oświeci …Zakuta pało! Obudź się i nie daj się samemu wodzić za nos.Przestań zaklinać rzeczywistość!

  21. miedzymorze
    miedzymorze :

    No tak. Historyk, dyplomata i politolog mówi, że banderyzm na Ukrainie to kilka procent, a dziennikarz swoje, niczym dziennikarze z TVN-u. Chyba pan Marek Trojan zapomniał jak wygląda praca dziennikarza. Zapomniał o rzetelności(kilka procent to nie 90%), obiektywności i zadawał pytania, jakby wymuszał na panu Waszczykowskim odpowiedź zgodną z wytycznymi portalu kresy.pl, gdyż opinia o Ukrainie musi być negatywna, a jeżeli ktoś chce z Ukrainą innych relacji niż drut kolczasty na granicy, to przecież jest ,,upaińskim banderowcem z Prawego Sektora, który nielegalnie przejął władzę i jest częścią junty kijowskiej”. Zresztą widzę, że odpowiedź pana Waszczykowskiego na temat Litwy również zabolała redaktora i użytkowników kresy.pl.