Urzędnicy nie robią problemów

Ze strony władz rosyjskich nie doświadczyłem dotąd żadnych kłopotów, zarówno jako kapłan jak i Polak. Jeśli nie angażujesz się politycznie, tylko głosisz Ewangelię, to nie ma żadnych problemów. Powiem więcej: cztery lata temu byłem na spotkaniu z urzędnikami powiatowymi w Tichonowce, którzy wręcz zachęcali nas do kultywowania własnych tradycji i pielęgnowania języka. Byłem zaskoczony, gdy podkreślali, jak ważne jest przekazywanie dzieciom własnej tożsamości narodowej – mówi ks. Karol Lipiński z Wierszyny na Syberii.

Z ks. Karolem Lipińskim ze zgromadzenia Misjonarzy Oblatów, proboszczem parafii św. Stanisława w Wierszynie (środkowa Syberia), rozmawia Michał Kuc.

Wierszyna to oaza polskości na Syberii. I to dosłownie. Jej mieszkańcy od ponad stu lat zachowują język polski, wiarę katolicką, rodzime zwyczaje i tradycje. Chodzą do polskiej szkoły i gotują polskie potrawy. Rozmawiamy w Karnawale, więc nie sposób zacząć inaczej niż pytaniem o Boże Narodzenie na Syberii.

Święta wyglądają tu podobnie jak w Polsce, bo mieszkańcy faktycznie zachowują bożonarodzeniowe tradycje. W Wigilię jest post, a na wieczerzy pojawiają się barszcz, pierogi, ryba. Zresztą pierwszą Wigilię dla starszych i samotnych osób organizuję na tydzień przed 24 grudnia. W tym roku przyszło około trzydziestu osób. Potem jest spotkanie wigilijne w konsulacie w Irkucku, na które są zapraszani polscy księża i zakonnice oraz przedstawiciele organizacji polonijnych. No i wreszcie właściwa Wigilia. Pasterkę odprawiam wcześniej, o godz. 20.30. Przyszło na nią 45 osób, w ubiegłych latach bywało nawet trzy razy tyle. Oczywiście ubiera się choinkę i śpiewa kolędy.

To prawda, że w zeszłym roku miał Ksiądz pierwszy raz karpia na Wigilię?

Jestem w Wierszynie od siedmiu lat i wcześniej nie było go na Święta. Karp nie jest popularny w Rosji, dlatego trudno go kupić. A jak się już znajdzie, to jest bardzo drogi. Kilogram żywego karpia kosztuje w Irkucku 550 rubli czyli 40 zł. My kupiliśmy mrożonego, który był dużo tańszy. Mieliśmy więc pysznego smażonego karpia, a to co zostało, poszło do słoików.

A jak ogólnie wygląda religijność mieszkańców Wierszyny? Chyba nie jest z tym najlepiej.

Pamiętajmy, że przez 62 lata ci ludzie nie mieli kontaktu z Kościołem. W czasach Związku Radzieckiego ostatnia msza św. została odprawiona w 1928 roku. Zaczęto walczyć z religią, a za przyznanie się do Pana Boga można było trafić do łagrów. Kościół w Wierszynie przetrwał, bo mieszkańcy postawili się bolszewikom i nie pozwolili go zburzyć. Ale w odwecie komuniście zasłonili kościół, budując od strony drogi świetlicę i halę sportową. Pierwszą mszę św. w 1990 roku odprawił w szkole ks. Tadeusz Pikus, a dwa lata później odprawiono mszę św. w kościele. Do kościoła chodzą stale ci sami ludzie, głównie kobiety. W niedzielę na mszy jest zwykle 20-30 osób. Z religijnością nie jest jednak źle. Gdy czasem spotykam ludzi we wsi i rozmowa schodzi na tematy religijne, to mówią, że w Boga wierzą, pokazują krzyżyk na piersi, ale do kościoła nie chodzą. Jeszcze sobie tego nie przyswoili. Tu potrzeba wielkiej cierpliwości i konsekwencji. Dobry przykład dały dzieci, które pojechały do Krakowa na Światowe Dni Młodzieży.

Kto księdzu pomaga w codziennej pracy i posłudze?

W Wierszynie jestem sam. To mała parafia, we wsi żyje ok. 450 Polaków (najstarszy ma 93 lata), jest też kilka rodzin rosyjskich i jedna buriacka. Od wielu lat w prowadzeniu katechezy dla dzieci pomagają mi Siostry Służebniczki z Angarska. Ja bym natomiast bardzo chciał, żeby siostry były w Wierszynie na stałe. Oprócz katechezy mogłyby codziennie po lekcjach uczyć praktycznych zajęć jak szycie, gotowanie, ale też mówić o polskich tradycjach i kulturze. Widzę, że dzieci są do tego chętne. Próbuję namówić do przyjazdu siostry Albertynki, które mają swój dom w Usolu Syberyjskim. Siostry zajęłyby całe górne piętro w domu parafialnym, który rozbudowuję pod tym kątem. Gotowa jest już świetlica, gdzie można organizować spotkania, katechezy, wyświetlać filmy i śpiewać kolędy. Wyposażenie tzn. stoły, krzesła, rzutnik, ekran na ścianę, laptop podarował nam konsul oraz prywatne osoby np. organizacja Polacy Blisko Siebie z Warszawy.

A jak się układa współpraca z konsulatem w Irkucku?

Dobrze. Oprócz stałych wydarzeń zorganizowano w 2016 roku pierwszy raz Dzień Papieski. To była wspólna inicjatywa nowego konsula generalnego Krzysztofa Świderka i biskupa Cyryla Klimowicza. W listopadzie był uroczysty Dzień Niepodległości. Oprócz konsula przyjechał do Wierszyny Andrzej Dera z kancelarii Prezydenta. Ks. Zbigniew Stępniak zaśpiewał pieśni patriotyczne razem z naszym zespołem ludowym „Jarząbek”, który w zeszłym roku obchodził trzydziestolecie działalności. Konsulat ufundował też „Mikołaja” dla wszystkich dzieci, w ramach którego rozdano sto paczek słodyczy. Z kolei w tym roku planujemy duże uroczystości na 12 grudnia, gdy będziemy obchodzić dwudziestopięciolecie pierwszej mszy św. po upadku komunizmu. Konsul obiecał zaprosić jeden z najlepszych zespołów pieśni i tańca – Mazowsze albo Śląsk. O wspólnej Wigilii i wyjeździe na ŚDM już wspominałem. To są wszystko ważne inicjatywy, bo miejscowi Polacy nie mają takiej świadomości historycznej i religijnej, jak nasi rodacy z kraju. Takie spotkania poszerzają ich wiedzę i zachęcają do udziału w wydarzeniach narodowych.

A jak z kolei wygląda współpraca z lokalnymi władzami? Nie stwarzają niepotrzebnych przeszkód?

Ze strony władz rosyjskich nie doświadczyłem dotąd żadnych kłopotów, zarówno jako kapłan jak i Polak. Jeśli nie angażujesz się politycznie, tylko głosisz Ewangelię, to nie ma żadnych problemów. Powiem więcej: cztery lata temu byłem na spotkaniu z urzędnikami powiatowymi w Tichonowce, którzy wręcz zachęcali nas do kultywowania własnych tradycji i pielęgnowania języka. Byłem zaskoczony, gdy podkreślali, jak ważne jest przekazywanie dzieciom własnej tożsamości narodowej. To było wyjątkowe spotkanie, bo utwierdziło mnie w przekonaniu o ich pozytywnym stosunku do Polaków. A pamiętajmy, że jeszcze niedawno za komuny zabraniano w Rosji mówić po polsku. Może trudno w to uwierzyć, ale Polacy i polscy księża mają na Syberii lepiej niż np. na Białorusi.

Polska tożsamość zbudowana jest też na ofierze krwi, co nadto dobrze widać na Syberii. W tym roku przypada osiemdziesiąta rocznica aresztowania przez NKWD 30 Polaków z Wierszyny. Wszyscy zostali rozstrzelani w 1938 roku, o czym przypomina tablica pamiątkowa przed Księdza kościołem.

Nieraz pytano mnie, czy zamordowano ich w ramach tzw. operacji polskiej NKWD. Trudno jednak mówić, by zbrodnie lat 1937-1938 na Syberii były wymierzone szczególnie przeciwko Polakom. Ich aresztowanie było raczej elementem większej operacji. W samym województwie irkuckim zamordowano wówczas ok. 140 tys. ludzi. Tyle nazwisk jest udokumentowanych, a mówi się, że drugie tyle pozostaje nieznanych. Nazwiska naszych rodaków widnieją w dokumentach. Jako przyczynę aresztowania wskazano w nich „kułak – wróg ustroju”. Wygląda więc na to, że jedyną prawdziwą informacją jest w nich rodzaj wyroku – rozstrzelanie.

Michał Kuc, 26.01.2017 r.

5 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. roman1
    roman1 :

    A nas władze ciągle straszą Rosjanami, tak jakby w Rosji od 25 lat nic się nie zmieniło. Tymczasem Rosjanie to bardzo życzliwy (również dla Polaków) naród, ale nie można ciągle go znieważać. Zachód wprawdzie stara się Rosjan skłócić, ale na szczęście mu się to nie udaje. Najwyższa pora by władze Polski zmieniły swój stosunek do Rosji.

  2. cyna
    cyna :

    Kiedyś Stalin utworzył marchlewszczyzne i dzierżowszczyznę był to jak sie później okazało diabelski plan mający na celu wykształcenie polskojęzycznych komunistów. W tych okręgach (marchlewszczyzna i dzierżowszczyzna )mówiło się po Polsku pisało w gazetach i wystawiało sztuki w teatrach po Polsku pod warunkiem że treść była komunistyczna. Z tych tysięcy potomków zesłańców udało się wykształcić ok 2000 takich co mówiąc po Polsku myśleli jak komuniści a resztę spotkał los przypieczętowany rozkazem i rozpoczęła się Polska akcja nkwd w której zabito ok 200 000 Polaków. Ci co zostali zindoktrynowani to nasi późniejsi włodarze którzy zostali tu zamontowani przy pomocy ruskich bagnetów. Jako kapłan i Polak powinien znać ten fakt historyczny potwierdzający ludobójstwo wobec mniejszości Polaków.