Latamy na wysokościach 100-150 metrów, na poligonach odpalamy rakiety wisząc nad celem po kilkanaście-kilkadziesiąt minut… Ukraińcy powiedzieli: “w warunkach bojowych was już nie ma” – mówi o śmigłowcach uderzeniowych w programie “Bez Filtra” gen. bryg. rez. pilot Dariusz Wroński, ekspert Narodowego Centrum Studiów Strategicznych.

Zdaniem generała Wrońskiego, Polska potrzebuje pilnej zmiany priorytetów wyposażenia polskiej armii w śmigłowce uderzeniowe. „Polsce w pierwszej kolejności potrzeba śmigłowców uderzeniowych”– powiedział gen. Wroński. Proponuje, by obecnie przestać nadmiernie koncentrować się na kwestii pozyskania śmigłowców wsparcia i wykorzystywać te maszyny, które obecnie posiadamy i których przez najbliższe 8-10 lat możemy używać. „W tym czasie pilnie zakupmy śmigłowiec uderzeniowy, który dziś jest najważniejszy. Mówimy tu nie tylko o defensywnych zastosowaniach, ale również o ofensywnych”– zaznacza ekspert dodając, że śmigłowiec uderzeniowy również może mieć podwójne zastosowanie.

„Jeśli mamy kilkadziesiąt zadań do wykonania, to ciężko znaleźć jeden typ śmigłowca, który sobie z tym poradzi”– stwierdził gen. Wroński. Ponadto uważa, że potencjalnego przeciwnika powinno starać się wyprzedzać. Zaznacza przy tym, że na wschodzie testuje się szereg nowoczesnych systemów bojowych.

Generał podkreśla, że mówiąc o śmigłowcach uderzeniowych nie można zapominać, że ich rola w kontekście obronnym nie wyklucza wykorzystania w działaniach o charakterze ofensywnym. Zaznacza również, że w ramach przetargu na śmigłowce uderzeniowe wchodzą również możliwe do zastosowania systemy uzbrojenia. „Jeżeli dziś siła ognia naszych rakiet nie jest większa niż 4 km, to jest to tak mało, że właściwie nie mamy się z czym wychylać. Należy wycofać na głębokie tyły pilotów, załogi, bo to jasna sprawa, że dosięgnie ich uzbrojenie przeciwnika” –podkreśla ekspert NCSS.

„Jeżeli po tamtej stronie mamy nowoczesne systemy rakietowe krótkiego i średniego zasięgu, które wywalczają przeciwnikowi przewagę i sięgają na głębokość od 8 do ponad 20 km, to nie możemy tu uprawiać jakiejś fikcji podając, że potrzebujemy śmigłowców które będą przenosić rakiety o zasięgu 8 km. My będziemy się cieszyli, że oto mamy więcej niż 4 km, ale dziś 8 km nie jest jakimś szalonym sukcesem”– mówi ekspert. Jako przykład podaje ukraińskie rakiety Barier V, wystrzeliwane ze śmigłowców Mi-8/17, które mają zasięg 18 km. Przypomina, że podczas konfliktu w Donbasie Ukraińcy od pewnego momentu nie decydowali się na zaangażowanie swoich maszyn, jeżeli ich systemy ogniowe nie będą co najmniej równorzędne względem rosyjskich.

Odnośnie aktualnej taktyki śmigłowców uderzeniowych gen. Wroński powiedział, że ukraińskimi doświadczeniami w tym zakresie z walk w Donbasie interesuje się Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych. Jak mówi, będą one dla polskich dowódców „wielkim szokiem i zdziwieniem“. Parafrazując stwierdził, że kazali oni przez ostatnie lata latać wyżej i wolniej”. “Były dowódca sił powietrznych, lansował, że teraz będziemy latali bezpiecznie i nic złego ma się tam nie dziać” –powiedział generał, który jest również doświadczonym pilotem.Zaznacza, że owo „bezpieczeństwo” osiągnięto znacznym kosztem:

„Latamy na wysokościach 100-150 metrów, na poligonach piloci odpalają [pociski rakietowe] według starych procedur, wisząc nad celem po kilkanaście-kilkadziesiąt minut… Ukraińcy powiedzieli: ‘w warunkach bojowych was już nie ma’ ”.

Zdaniem generała, doświadczenia z konfliktu na wschodzie Ukrainy wymagają daleko idących zmian, m.in. latania na wysokościach granicznych, wręcz na 2-3 metrach. „Skradanie się, ciche podejście, informacje rozpoznawcze mówiące o położeniu i ważności celu, rażenie celu zza przeszkody, z ukrycia – szybkie odejście i nie ma nas w tym miejscu. Całość operacji nie może trwać dłużej, jak 10-15 sekund”– mówi gen. Wroński dodając, że wymaga to świetnego przeszkolenia załogi.

Więcej na nagraniu poniżej:

KRESY.PL

11 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. leo69
    leo69 :

    Hura !! jak dobrze , że mamy zprzyjażnionych Upaińców którzy moga nam powiedzieć jak używać śmigłowców na współczesnym polu walki. Wygląda na to , że wiedza naszych generałów na poziomie lat 60 tych XX wieku. Wojna w Wietnamie. Partyzanci Vietkongu usilują zestrzeliwać śmigłowce USAF przy pomocy Diektariewów opartych o plecy drugiego partyzanta. Raczej z mizenym skutkiem.

  2. bor
    bor :

    Przed II wojną stalinowska propaganda i agentura wkładały wiele wysiłku aby przekonać polskie władze, ze ich kraj jest na skraju rozpadu, bezbronny, niegroźny etc. I udało im się to. Dziś jak widać ruska agentura w Polsce wykonuje to samo zadanie.

    • zan
      zan :

      Biedny ćwierćinteligencie. Akurat jest odwrotnie. Słabość ZSRR i potęgę II RP opiewała propaganda piłsudczykowska/sanacyjna. Współcześni rusofobowie to przeważnie potomkowie stalinowców. Ruska agentura nie ma wpływu na polską opinię publiczną (brak mediów i agentów wpływu na miarę amerykańskich stypendystów) – to tylko etykietka jaką posługuje się agentura żydojankeska by zdeskredytuwać garstkę wkurzonych internautów, którzy mają zwyczajnie dość waszych kłamstw. Na Zachodzie też jest taka polityka, np. przeciwników multi-kulti nazywa się ruską agenturą.

  3. rebeliant80
    rebeliant80 :

    No Ukraińcy rzeczywiście mogą nam w tej kwestii doradzać, bo oni stracili w Donbasie chyba wszystkie śmigłowce które mieli, a wiele nie zostało zestrzelonych z 2o km z jakichś nowoczesnych systemów przeciwlotniczych, ale z ręcznych wyrzutni. Nie zmienia to jednak faktu iż nasze śmigłowce to kupa złomu i zakup nowych maszyn jest bardzo potrzebny.

  4. krok
    krok :

    Gdyby Polską rządzili Polacy, z pewnością wyciągnęli by wnioski z cudzych, a nie swoich wojen. Pamiętam ok. 8-10 lat temu jak SLD później PO, mówiło o naszym wojsku, małe wyszkolone i wyspecjalizowane grupy, nowocześnie uzbrojone, które można szybko przerzucić w miejsca konfliktów. Do tego mieliśmy mieć transportowe samoloty i je mamy KASA, którymi niewiele i niedaleko można cokolwiek przewieść. Obecnie już małe grupy są niepotrzebne, tylko inwestycje w czołgi, transportery opancerzone, helikoptery. Za kilka lat będzie nowa zmiana koncepcji, bo Polaków trzeba wydoić z kasy, wystarczy czymś postraszyć. Powinniśmy inwestować we własny przemysł to zawsze będzie potrzeba, zawsze to będzie na topie.

    • marcink
      marcink :

      Własny przemysł? Przecież od 25 lat robimy co możemy by go zlikwidować. Większość własnych pomysłów jest wyśmiewana i nierozwijana. np samolot skorpion, iskra 2, pojazd wsparcia piechoty Anders, Czołg PL01. Cofamy się technologicznie i coraz bardziej uzależniamy od zachodu. Polski przemysł zbrojeniowy jest specjalnie ośmieszany, by Polska nie była producentem tylko klientem ale Nasi przywódcy nie są w stanie pojąć oczywistych rzeczy. Sukces to zakup Leopardów i F-16

  5. zan
    zan :

    Swoją drogą….Generałowi nie wstyd przyznawać się, że oświeca/poucza go przedstawiciel państwa upadłego, którego armia nawet nie ogarnia podstawowej logistyki, a żołnierze kradną broń? Może niedługo jako autorytet wystąpią towarzysze z Albanii albo Somalii? Rozumiem, że chodziło o zrobienie na prostaczkach wrażenia, że oto Ukraińcy mają jakieś unikalne doświadczenia bojowe z ruską wuderwaffe i dzielą się nimi z polskimi sojusznikami. 😀

    • kojoto
      kojoto :

      Następni będą eksperci wojskowi z ISIS – jak już dostaną w dupe od Asada, PiSuar udzieli im schronienia i będzie słuchał ich rad w dziedzinie wojskowości. Np: Polska Grupa Zbrojeniowa zacznie produkować seryjne pasy szahida,