Nie milkną echa wczorajszego meczu reprezentacji Polski ze “sborną” Rosji, a także poprzedzających go starć między kibicami obu drużyn. Co ciekawe, rosyjskie media relacjonują wydarzenia w dość obiektywny sposób. Zachowanie Rosjan skrytykował także prezydent Ukraińskiej Federacji Piłki Nożnej Hryhorij Surkis.

Ilja Bier, dziennikarz RIA Novosti, w swoim komentarzu „200 słów o marszu kibiców w Warszawie” powiedział:

Tak, kibice lubią chodzić po mieście kolumną. Już na tym turnieju widzieliśmy takie marsze na Ukrainie i nikogo to nie obrażało, ani nie drażniło. Ale tym razem wybór miejsca i czasu był wyjątkowo niefortunny. Delikatnie mówiąc, mamy teraz do czynienia z niesprzyjającym historycznym i politycznym kontekstem.

Popatrzmy na to oczami Polaków. Polska ponad dwieście lat znajdowała się pod panowaniem rosyjskiej korony, a potem jeszcze prawie pół wieku w obozie komunistycznym. Tam doskonale pamiętają trzy rozbiory z XVIII wieku, stłumione powstania w XIX wieku i Katyń w wieku XX. W oczach wielu Polaków długo byliśmy okupantami. I oto przychodzi 12 lipca 2012 roku i po twojej stolicy marszem idą Rosjanie… Z tego wszystkiego jeszcze nie wynika, że nasi kibice to agresorzy a polscy to niewinne aniołki. Oni wszyscy są siebie warci. W Internecie jest wystarczająco dużo nagrań z ohydnym zachowaniem i jednych i drugich. A polscy kibole są w Europie nie gorzej znani niż nasi.

Ale w bójce rację ma nie ten, kto jest silniejszy. Tak mnie uczono w dzieciństwie. Warto przypomnieć i jeszcze jedną frazę z dzieciństwa: „czujcie się jak w domu, ale nie zapominajcie, że jesteście w gościach”. Wygląda na to, że nasi kibice i odpowiadający za ich pobyt w Warszawie działacze o tym wszystkim zapomnieli. Cieszy tylko jedno: na piłkarską murawę konflikt się nie rozprzestrzenił, gra przebiegała właściwie, za co należą się ogromne podziękowania dla zawodowców z obu ekip.

[link=http://www.ria.ru/tv_authors/20120613/672239406.html]

***

Całościowo i obiektywnie wydarzenia w Warszawie zrelacjonował również Andriej Wdowin z gazety „Moskowskije Nowosti”:

Wszechrosyjski Związek Kibiców (WOB), kierownictwo Rosyjskiego Związku Piłki Nożnej (RFS) i wszyscy pozostali, którzy wymyślili i przeprowadzili „ruski marsz kiboli” w Warszawie przygotowali potwornie genialną prowokację.Teraz miasto, w którym „sborna” Rosji będzie grać ostatni grupowy mecz Euro 2012, a jeśli się uda, to i ćwierćfinał, po prostu jej nienawidzi i żaden kibic z rosyjską atrybutyką nie może czuć się w nim bezpiecznie.

„My nie możemy kontrolować ruchu kibicowskiego” – usprawiedliwiał się po meczu Siergiej Fursenko, przemilczając przy tym że WOB wchodzi w skład RFS. – “Ale dziś Dzień Rosji. I wziąć udział w marszu było wolą naszych kibiców. Nie było tu żadnej polityki. Chociaż polska strona uznała to za prowokację”.

Dalej dziennikarz zwraca uwagę na „solidne” przygotowanie polskiej policji do turnieju:

Zamieszki mogłyby przybrać masowy charakter, gdyby przed rozpoczęciem mistrzostw Europy w Polsce nie „zgarnięto” większości z liderów grup ultras. Pod koniec maja w samej warszawie zatrzymano 41 ludzi od zarzutem udziału w organizacji przestępczej i handlu narkotykami. Wszyscy oni należą do radykalnych kibiców Legii i innych klubów. W Polsce uważa się, że zostaną oni przytrzymani w areszcie miesiąc, a potem będą wypuszczeni po zakończeniu turnieju, być może nawet z przeprosinami.

[link=http://mn.ru/sports_football/20120613/320507767.html]

***

W kontekście wczorajszych wydarzeń w Warszawie głos zabrał także Hryhorij Surkis, prezydent Federacji Piłki Nożnej Ukrainy, który stwierdził, że dzięki temu, że „sborna” Rosji rozgrywa swoje mecze w Polsce Ukraina zyskała spokój:

Możliwe, że jakąś liczbę rosyjskich kibiców straciliśmy. Ale za to zyskaliśmy spokój! Mamy nadzieję, że nasze drużyny spotkają się w dalszym etapie – w półfinale, albo nawet finale– powiedział Surkis.

Żal mi, że niektórzy rosyjscy kibice zepsuli święto, które im sprawili gracze ‘sbornej’. Urządzili sobie bitwę ze stewardami i teraz ten incydent rozpatruje komisja dyscyplinarna UEFA. A policja szuka tych, którzy inicjowali bójkę na podstawie nagrań monitoringu. Czy w tej sytuacji, jako Prezydent Ukraińskiego Związku Piłki Nożnej, mógłbym chcieć, aby to co dzieje się w Polsce przeniosło się na Ukrainę?– zapytał retorycznie Surkis.

[link=http://regnum.ru/news/1541231.html]

***

W rosyjskich mediach nie brak i sportowych relacjiz wydarzeń w Warszawie. Korespondent portalu sports.ru Iwan Kałasznikow stwierdził, że obejrzał mecz na najgłośniejszym stadionie na świecie i chciałby zapamiętać nie tylko rezultat, ale i emocje.

Duże sportowe przedsięwzięcia mają to do siebie, że często przecenia się znaczenie wydarzeń z nimi związanych. W 2004 roku europejskie kluby polowały na piłkarzy z greckiej reprezentacji, jakby nie rozumiejąc, że mistrzostwa wygrała drużyna, a nie pojedynczy sportowcy. W 1998 roku co niektórzy byli przekonani, że Iran i Jugosławia odniosły nad USA nie sportowe, a czysto polityczne zwycięstwo. Dwa dni przed 12 czerwca 2012 roku podeszli do mnie dziennikarze z australijskiej (!) telewizji prosząc o wypowiedź na temat przyszłego historycznego starcia o honor reprezentacji Rosji i Polski, podczas którego kibice obu państw również będą toczyć bijatyki na ulicach Warszawy, krew będzie się lała, a mecz stanie się najważniejszym wydarzeniem na grupowym etapie Euro 2012.

Oczywiście żadnego historycznego starcia między reprezentacjami Rosji i Polski nie było i nie ma. Oprócz tego, po zremisowaniu z Grecją w meczu otwarcia, dla Polaków ważna była wygrana z Rosją lub Czechami, a to, że wykiwali ich starzy przyjaciele, no cóż, bywa i tak. Mimo to, wśród tłumu kibiców na ulicach Warszawy, Rosjan można było rozróżnić wyłącznie po kolorze niebieskim obecnym wśród barw narodowych, w pozostałym przypadku była to całkowicie jednolita masa, tocząca się powoli po Starówce. Kontrowersyjny pomysł zorganizowania marszu w centrum miasta na pamiątkę wydarzenia, które nie pozostaje bez znaczenia także dla Polski (nawet jeśli byłoby bez znaczenia, to co to za pomysł – pojawiać się u kogoś w domu, żeby świętować swoje urodziny?), a także absurdalna agresja miejscowych zostaną zapisane w historii ludzkiej głupoty.

Sam mecz był całkiem zwyczajny. Zwyczajny, jeśli nie liczyć ogłuszających gwizdów na trybunach, gdzie siedzieli polscy kibice. A gwizdali dużo – rosyjska drużyna często przejmowała piłkę, a krzyczeli i śpiewali Polacy w takim natchnieniu, że teraz czuję się po prostu zobowiązany do opowiedzenia angielskim kibicom, że wszystko to, co oni wymyślają na stadionie – w Warszawie wybrzmiewa dwa razy głośniej.Drużyna rosyjska grała tak samo równo i spokojnie, trzymając piłkę nisko przy ziemi, jak podczas całych eliminacji do mistrzostw, rzadko niestety przy tym zdobywając gole. Taka taktyka mogłaby by skuteczna w celu przetrzymania nienajsilniejszych przeciwników i z pewnością przyniosłaby zamierzony efekt w meczu z Polską, ale w innych warunkach – na pewno nie w sytuacji, kiedy powinni oni przeorać korkami trawnik, żeby tylko wygrać ten mecz. Wygrać jednak im się nie udało.

Trochę mi się już znudziło powtarzanie ciągle tego samego, ale właśnie w tym meczu można było zaobserwować najbardziej typowy dla rosyjskiej reprezentacji styl gry – dominujący, jednak nie zdający egzaminu podczas gry jeden na jednego, silny, ale nie potrafiący stać się jeszcze silniejszym (na przykład poprzez prawidłowo i w odpowiednim momencie przeprowadzone zmiany na boisku). Jednocześnie rozumiem, że Dick Advocaat wolał poświęcić trzy punkty i pozostać z jednym niż zdjąć z boiska dumę narodową, Andrieja Arszawina. Być może wszyscy powinniśmy na czas Euro przyswoić sobie tę holenderską arytmetykę. Niech będzie, że był to honorowy mecz, dłużył się w nieskończoność, a kiedy wychodziłem ze stadionu, poraziło mnie to, że było zaledwie półtorej godziny.

[link=http://www.sports.ru/tribuna/blogs/reserve/334951.html]

tłum. i oprac. Maja Maćkowiak/twg/KRESY.PL

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply