Historyk Vitalija Stravinskienė, wygłaszając referat o wysiedlaniu Polaków z powojennego Wilna, podjęła się dość ryzykownego, a już na pewno bardzo odważnego na Litwie tematu. Cel, jaki chciała przy tym osiągnąć litewska historyk, to ustalenie, czy masowy exodus Polaków po wojnie z Grodu nad Wilią miał charakter repatriacji, ekspatriacji czy może nawet czystek etnicznych.

Tzw. repatriacja odbywała się na mocy umowy podpisanej przez przewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych Mečislovasa Gedvilasa z przewodniczącym Komitetu Wyzwolenia Narodowego Polski Edwardem Osóbką-Morawskim. Podpisana 22 września 1944 roku w Lublinie umowa przewidywała ewakuację Polaków z Litwy i Litwinów z Polski. W rzeczywistości jednak, jak pokazało życie, okazała się umową jednostronną. Na jej mocy bowiem z LSRR do Polski wyjechało ponad 197 tysięcy Polaków, natomiast z Polski do Litwy wróciło zaledwie 14 osób.

Stravinskienė przyznaje, że Polacy byli przemocą wysiedlani z Wilna pod groźbą aresztów, wywózek do łagrów, denuncjacji i prześladowań, gdyż byli uważani za nielojalnych wobec nowej władzy. A i sami nie chcieli zostawać w obcym, wrogim sobie państwie, dlatego z ciężkim sercem, ale opuszczali drogie sobie miasto. Przy tym tzw. repatriacja była też okazją do ograbienia wileńskich Polaków, którzy przed wojną należeli do elity miasta, z ich majątku (choć formalnie władze spisywały utracone mienie dając nadzieję na rekompensaty). Litewska historyk, przyznając przymusowy charakter wysiedleń Polaków z Wilna, jednocześnie zaprzecza, że miał on charakter czystek etnicznych.

Wypada zgodzić się z taką tezą. Istotnie należy zrobić rozróżnienie między przymusowym wysiedleniem (ekspatriacją w tym przypadku) a czystkami etnicznymi, choć końcowy efekt obydwu poczynań jest taki sam. Jednak w przypadku czystek etnicznych mamy do czynienia nie tylko z przymusem, ale i z brutalną eksterminacją, masowymi zbrodniami na ludności cywilnej posuniętymi do lokalnej zagłady całych społeczności. Np. z czystkami etnicznymi mieliśmy do czynienia na Wołyniu, gdzie masowo w sposób zorganizowany i barbarzyński ludność polska była mordowana przez UPA, która w ten sposób chciała uwolnić „ukraińską ziemię” z polskiego elementu. W Wilnie i na Wileńszczyźnie po wojnie tego nie było.

Na miejsce wysiedlonych Polaków do Wilna sowieckie władze ściągały ludność z całego ówczesnego ZSRR. Przy tym litewscy komuniści stawiali sobie za cel, by do stolicy jak najwięcej ściągnąć Litwinów z prowincji. Historyk Liudas Truska zaznacza przy tym, że nie było zbyt wielu chętnych Litwinów do osiedlenia się w Wilnie. Dlatego do nowej stolicy zwożono litewskich pracowników pod przymusem (część z nich zresztą potem uciekała z powrotem do siebie), gdzie wrogo ich witali rdzenni mieszkańcy. Polacy, siedzący już na walizkach, nie byli zachwyceni, że ich majątek i domy zajmą obcy ludzie. Mieli też nadzieję na powrót. „Bez potrzeby przyjechaliście tutaj. Wasza ojczyzna nigdy tutaj nie będzie. Myślicie, że przyszli Ruscy i wszystko załatwione. Pamiętajcie – nasza ręka jest mocna. My jeszcze tutaj wrócimy, a wtedy będziecie nam całować ręce i nogi”, cytuje Truska retorykę tamtych tragicznych dla wilnian dni.

Nawet w latach 60-tych Wilno pozostawało ciągle jeszcze miastem polsko-rosyjskim. Algirdas Brazauskas, który wtedy przybył jako młody specjalista do stolicy, wspominał o tym w biograficznym filmie dokumentalnym. Według jego relacji po litewsku mówiła w tamtym czasie tylko wąska grupa urzędników sprowadzonych do Wilna z Litwy etnicznej, ulica zaś była rosyjsko-polska. Naszym głównym zadaniem było upowszechnienie litewskiego również na ulicach, przyznał w filmie późniejszy litewski przywódca.

Na Wileńszczyźnie zatem, na szczęście, nie było Wołynia. Ekspatriacja, choć bolesna i niesprawiedliwa, była oparta na umowie władz. Uzurpatorskich, to też prawda, ale historia przecież zna niejeden taki przykład…

Tadeusz Andrzejewski

L24.lt

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. piotrx
    piotrx :

    Zbrodnia w Ponarach
    http://www2.kki.pl/piojar/polemiki/rubiez/ponary/ponary.html

    “Obok kłamstwa katyńskiego istniało też kłamstwo Ponar – największego miejsca kaźni Polaków na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej. Jednak o ile każdy z Polaków zna grozę dołów katyńskich, o tyle zbrodnia ponarska zupełnie nie istnieje w świadomości narodowej, a kolejne rządy po 1990 r. bardzo mało zrobiły w tej sprawie. A przecież doły ponarskie są jeszcze bardziej przerażające, bo umierali w nich nie tylko dorośli mężczyźni, lecz także kobiety, dzieci i młodzież.
    W 1940 r. Sowieci zaczęli w Ponarach pod Wilnem budowę bazy paliw płynnych dla samolotów. Zrobili pięć ogromnych wykopów. W okresie okupacji niemieckiej nad te doły Litwini spędzali ofiary – Polaków i Żydów – i rozstrzeliwali je z broni maszynowej. Od lipca 1941 r. do lipca 1944 r. zamordowano w ten sposób około 100 tysięcy ludzi! Życie straciło kilkanaście tysięcy niewinnych Polaków, prawdopodobnie około 20 tys. – zginęli tylko dlatego, że byli Polakami.
    Ludobójstwa w Ponarach dokonywał podległy niemieckiemu gestapo litewski Ochotniczy Oddział Strzelców Ponarskich, zwany Ypatingas Burys. Rekrutował się głównie z członków paramilitarnej organizacji nacjonalistycznej Lietuvos Szauliu Sajunga (Związek Strzelców Litewskich), której liczebność w 1940 r. osiągnęła 62 tysiące. Polacy nazywali ich w skrócie szaulisami – od litewskiego słowa “s~Jaulis” – strzelec.”

  2. maxymilian
    maxymilian :

    Zaczęło się od”przejęcia pasa ziemi wileńskiej z rąk sowieckich, póżniej kolaboracji z Niemcami, póżniej znów wspólpraca i nie wiedzięć czemu postulaty Litwinów zostały spełnione :Polaków wywłaszczono z własności,przepędzono na ziemie północno-wschodnie (najczęsciej prusy wschodnie) tak,że polskie Wilno wraz z przyyległóściami nie może nic po polsku pisnąć ! 70 lat po
    tych wydarzeniach nie wolno o tym zaomnieć a tym bardziej godzić się z gwałtem !