W rozmowie z Kresami.pl Rafał Ziemkiewicz komentuje wyniki referendum w Wielkiej Brytanii, w tym możliwy przez to wzrost roli Niemiec i ich wpływu na Polskę, a także to, czy za jakiś czas może dojść do tzw. Polexitu.

„Unia bez Wielkiej Brytanii jest siłą rzeczy Unią bardziej niemiecką. Tym bardziej w sytuacji, kiedy Francja wyraźnie podupada i nie jest w stanie sobie ze swoim socjalnym rozwydrzeniem poradzić, co – przypomnę – kilkanaście lat temu Niemcy zrobili”– mówi Kresom.pl publicysta Rafał Ziemkiewicz. „Oni swoją potęgę zawdzięczają m.in. temu, że potrafili jednak do jakichś rozsądnych granic swoje tzw. prawa socjalne ograniczyć. Natomiast Francja zafundowała sobie kuriozalny 35-godzinny tydzień pracy, no i teraz nie może się z tego wycofać, bo ma tłumy związkowców na ulicach. Ludzie niechętnie oddają przywileje, które już dostali i już się do nich przyzwyczaili. Nawet, jeżeli są one dla nich zabójcze”.

Ziemkiewicz zaznacza, że Wielka Brytania była w Unii jedyną przeciwwagą dla Niemiec. „Pytanie, czy teraz mniejsze kraje są w stanie stworzyć jakąś koalicję w której byłyby kraje skandynawskie, Holandia, kraje południowe, które by stworzyły jakąś równowagę w UE”– zastanawia się publicysta. „Być może to się stanie – za wcześnie żeby mówić na ten temat, ale zawsze jest niebezpieczeństwo, że Unia stanie się w jeszcze większym niż dotąd stopniu takim egzoszkieletem, który wzmacnia imperialne zapędy Niemiec. A dla nas, którzy sąsiadujemy z nimi bezpośrednio to jest pewien problem”– zaznacza. „Przyzwyczailiśmy się szukać w Brukseli jakiejś równowagi przeciwko Berlinowi, co jest w tej chwili coraz trudniejsze. I coraz trudniej taką równowagę gdziekolwiek znaleźć”– dodaje.

Według Ziemkiewicza, gospodarcza ekspansja Niemiec na Europę Środkową już jest faktem:

My w tej chwili praktycznie rzecz biorąc bez Niemiec nie jesteśmy w stanie funkcjonować.To jest niewyobrażalne – jesteśmy krajem w znacznym stopniu skolonizowanym i musimy się jakoś dopiero zmierzyć z tym problemem, odbudować swoją własną siłę, odbudować narodowe instytucje finansowe, strategiczne gałęzie przemysłu”.

Jesteśmy w tej tzw. pułapce średniego rozwoju, w której po prostu jesteśmy z jednej strony takim rezerwuarem siły roboczej i żywej, z którego można czerpać, dobierając sobie z Polaków brakujących inżynierów albo fachowców po szkołach zawodowych, bo raczej tacy są potrzebni. Z drugiej strony jesteśmy rynkiem zbytu, który po prostu podlega eksploatacji. Maksymalizuje się tutaj zyski.Te same koncerny, które w zachodniej Europie zadowalają się zyskiem 15-procentowym, tutaj wyduszają wyższy zysk – 70-procentowy albo jeszcze większy. I w dodatku łatwo go wyprowadzają spod miejscowego opodatkowania”– mówi publicysta.

Zdaniem Ziemkiewicza, naszym problemem głównym nie jest to, że jesteśmy w strukturze Unii Europejskiej. „Problemem jest przede wszystkim to, że nie mamy sprawnie działającego państwa i mamy tylko takie kompradorskie elity, które nie reprezentują interesów kraju, którym zarządzają, tylko raczej tak jak w krajach kolonialnych czy postkolonialnych, na podstawie których to zjawisko opisano, obsługuje interesy cudze w tym kraju”– wyjaśnia.

Publicysta zaznacza, że w UE mogliśmy szukać narzędzi do tego, żeby w jakiś sposób przeciwstawiać się w tej ekspansji i budować własną siłę. „W tej chwili Unia słabsza to wcale nie jest dla nas dobre rozwiązania”– zauważa. „Tam gdzie mówimy o ideologizowaniu życiu, używaniu narzędzi unijnych do narzucania jakiejś rewolucji obyczajowej, tam rzeczywiście UE jest dla nas kłopotem. Ale z drugiej strony, pewne unijne regulacje gospodarcze i pewne instancje odwoławcze, które tam istnieją, dawały nam niewykorzystywany często, ale realnie możliwy do wykorzystania potencjał wyrównujący nieco nasze siły w starciu z dużo silniejszą gospodarką Niemiecką. W tej chwili to się gdzieś tam za horyzont oddala”.

Ziemkiewicz odniósł się również do głosów mówiących o potencjalnym Polexicie. „Polska potrzebuje istnienia UE w obszarze gospodarczym, natomiast uczestnictwo w UE politycznie jest ceną, którą za to płacimy” – podkreśla. „Oczywiście, ideałem byłoby uczestniczyć w unijnych obszarze gospodarczym, nie uczestnicząc w strukturach Unii, tak jak to jest np. z Norwegią i jak prawdopodobnie będzie za kilka lat z Wielką Brytanią. To byłoby ideałem, ale żeby go osiągnąć, trzeba dysponować sprawnym państwem i jakimś potencjałem”– tłumaczy publicysta. Jego zdaniem, w zasadzie nikt dziś nie podchodzi do tego realistycznie – podobnie jak to było w przeszłości:

„Tak jak w II RP, nikt nie zagląda do rocznika statystycznego, nikt nie liczy, jakie są nasze realne potencjały. Jest tylko albo bardzo wygodna dla elit kompradorskich postawa – jesteśmy ‘brzydką panną bez posagu’ i musimy brać wszystko co nam dadzą. A zwłaszcza prowizje, które dadzą za podpisanie niekorzystnego dla własnego kraju kontraktu albo oferty, żeby prosto z ministerstwa po podpisaniu tego kontraktu dostać pracę w zachodnim banku, z którym się to jako minister podpisywało”– mówi Ziemkiewicz.

„Z drugiej strony postawa ‘no ale nam się należy, musimy mieć suwerenność, bo ona nam się należy jak psu buda’. W związku z czym zróbmy np. Polexit i bądźmy suwerenni”– powiedział publicysta. „Jakbyśmy teraz zrobili Polexit, to byłby to natychmiastowy Rusenter. Ponieważ po prostu jesteśmy tak słabym i dziadowskim państwem, że nie utrzymalibyśmy się kilku lat w tym punkcie europejskim i żadne wojska rosyjskie by nie musiały do nas wchodzić. Wystarczyłoby uzależnienie polityczne i stalibyśmy się bardzo szybko drugą Białorusią”– wyjaśnia.

„Na szczęście w tej chwili oczywiście o żadnym takim Polexicie nie ma mowy”– zauważa Ziemkiewicz. „Choćby dlatego, że jak pokazał przykład ze strukturą gazową i podpisanym przez ówczesnego wicepremiera Pawlaka układem, Niemcy dalej uważają, że to co do Bugu to jest ich strefa wpływu i Rosjan tutaj nie wpuszczają. Gdyby nie interwencja niemiecka to ani jedna rurka gazowa by już w Polsce do Polaków nie należała”– przypomina. Jego zdaniem jest to przykład, o którym trzeba pamiętać rozważając naszą skomplikowaną sytuację, w jakiej się obecnie znajdujemy.

„Oczywiście, docelowo powinniśmy dążyć do jakiejś formy Polexitu, ale to jest kwestia kolejności i ponownego stawiania spraw na głowie. O Polexicie będzie można myśleć, kiedy innym będzie zależało, żeby Polska do Unii należała. Teraz tylko nam na tym zależy, bo jesteśmy słabi i potrzebujemy niemieckiego rynku, jak również pewnej ochrony politycznej jaką nam daje status niemieckiej kolonii”– mówi Ziemkiewicz.

Co w takim razie stanie się w przyszłości? „Bóg jeden raczy wiedzieć co będzie. Możliwe, że żaden Polexit nie będzie nawet wcale potrzebny, bo w najbliższych czasach UE rozkruszy się na tyle, że stanie się po prostu fikcją. To też jest rzecz, dla której nie możemy biernie czekać i na to liczyć, tylko musimy bardzo mocno wziąć się do roboty, żeby polska gospodarka i państwo polskie postawić na nogi”– podsumowuje Ziemkiewicz.

KRESY.PL

Rozmawiał Marek Trojan

6 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. zefir
    zefir :

    Panie Ziemkiewicz,bez przesady z tym podskórnym germanofilizmem zdanym na wątpliwą chłonność ich produktów.Bez tego eksport i gospodarka Rzeszy niemieckiej leży i kwiczy,zaś ekstra emerytury essesmańskich zwyrodnialców staną się wątpliwymi.Owszem można intelektualnie bajać,ale bezskutecznie.Szkopi we własnym interesie zainteresowani są w swoistym anschluście gospodarczym narodowych państw Europy zgodnie z ideologią ich idola Adolfa H.Rolą państw Europy jest solidarny sprzeciw wobec germańskich planów zdominowania Jewropy.

  2. mjd9
    mjd9 :

    “I coraz trudniej taką równowagę gdziekolwiek znaleźć” – dodaje.”

    Pan Rafał Ziemkiewicz – taki duży chłopiec – nie widzi słonia w oranżerii i to słonia gwałtownie przybierającego na wadze.
    Przecież nieuzbrojonym okiem widać, że obecnie z całych swoich sił pomagają nam murzyni i azjaci z pasożytniczej pseudocywilizacji muzułmańskiej.
    Skoro w szkołach niemieckich już tylko co dziesiąte dziecko jest niemuzułmańskie, to co nas czeka?
    Ano czeka nas całkowite zniszczenie Niemiec, a niemuzułmańskie niedobitki, jak w dawniejszych czasach będą chciały ewakuować się do Polski.

    Przeciwwaga dla Niemiec? Zastanawiam się nad przeciwwagą dla kalifatów na naszej zachodniej granicy. Nad tym pomyślmy.