Ostatnie dane pokazują, że masowa imigracja Ukraińców do pracy w Polsce stała się faktem. Z czasem najpewniej będzie ich coraz więcej – sprzyjają temu m.in. kluczowi politycy rządu PiS, a część ekspertów twierdzi, że dla Polski, naszej gospodarki i demografii nie ma już alternatywy. Czy rzeczywiście? Kresy.pl pytają o opinię ekspertów: dra Marcina Kędzierskiego i dra Cezarego Mecha.

Masowa imigracja Ukraińców do pracy w Polsce w zasadzie jest już faktem. Według ostatnich danych, tylko w I półroczu 2016 r. wydano 634 tys. oświadczeń o zamiarze zatrudnienia cudzoziemca – czyli blisko dwa razy więcej, niż w całym 2013 roku. A szacuje się, że w tym roku liczba ta przekroczy milion. Jak rząd i środowiska ekspercie podchodzą do tej sytuacji? Generalnie, bardzo entuzjastycznie.

Za masowym sprowadzaniem imigrantów z Ukrainy do pracy w Polsce opowiada się przede wszystkim Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, na czele z jego prezesem, Cezarym Kaźmierczakiem. Domagają się oni podjęcia pilnych działań przez rząd, które miałyby ułatwić zatrudnianie w Polsce obcokrajowców i stymulować ich większy napływ do kraju. Zdaniem Kaźmierczaka, w ciągu najbliższych parudziesięciu lat Polska powinna sprowadzić do kraju 5 mln imigrantów – przede wszystkim z Ukrainy.

Przeczytaj: ZPP niezadowolony: Niemcy i Francuzi wyprowadzą nam z Polski pracowników z Ukrainy!

Propozycje te mają swoich zwolenników w rządzie. Najważniejszym jest wicepremier Mateusz Morawiecki, który publicznie deklarował zamiar sprowadzenia do Polski co najmniej kilkuset tysięcy pracowników z Ukrainy. Politycy Kukiz’15 mówili wręcz, że tzw. Plan Morawieckiego w takim wypadku sprowadza się do „planu ukrainizacji polskiego rynku pracy”.

Zwolennikiem masowego sprowadzania Ukraińców do pracy w Polsce jest także były dziennikarz Bartosz Marczuk, obecnie wiceminister ds. rodziny, pracy i polityki społecznej. Ostatnią propozycją rządu jest zaś stworzenie „zielonej karty” dla Ukraińców, by zachęcić ich do pracy w Polsce. Ponadto, Ministerstwo Rozwoju pod wodzą wicepremiera Morawieckiego doprowadziło niedawno do nieprzyjęcia przez rząd nowelizacji, utrudniającej sprowadzanie pracowników z Ukrainy.

Wcześniej informowaliśmy, że w ramach OPZZ powstał Związek Zawodowy Ukraińców pracujących w Polsce. Na Ukrainie trwa kampania promocyjna, w Polsce uruchomiono specjalny portal internetowy. – Z czasem przestaniemy być krajem jednonarodowościowym, musimy się z tym pogodzić– twierdzi przedstawiciel OPZZ.

Podczas debaty zorganizowanej niedawno przez dziennik „Rzeczpospolita”, członkowie rządu PiS, eksperci i przedstawiciele przedsiębiorców zgodnie opowiadają się za większym otwarcie rynku pracy na licznych imigrantów zarobkowych, głównie z Ukrainy. Tłumacząc to m.in. tym, że należy zapełnić nimi lukę po Polakach, którzy wyemigrowali za granicę. Co więcej, ta sytuacja wręcz cieszyła część ekspertów i pracodawców, na których powoływała się w jednym z artykułów „Rzeczpospolita”. Portal Kresy.pl poprosił o opinię ekspertów, którzy zwracają uwagę na różne kwestie dotyczące imigracji zarobkowej Ukraińców do Polski.

Ukraińcy pracują tam, gdzie Polacy nie chcą?

Zdaniem dr. Marcina Kędzierskiego z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie i dyrektora programowego Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, kwestii imigracji Ukraińców do Polski nie należy rozpatrywać jako czegoś negatywnego lub pozytywnego. – To jest raczej konieczność– mówi Kędzierski. Jego zdaniem obecnie bezrobocie w Polsce jest bliskie tzw. bezrobociu naturalnemu, co pokazują wskaźniki bezrobocia, w tym zwłaszcza ten mierzony metodą BAEL. – Osoby które chcą pracować, już pracują. Problemem nie jest brak miejsc pracy, tylko stawki. Przy obecnej wysokości płac, część osób nie chce podejmować pracy za takie wynagrodzenie. W tej sytuacji na ich miejsce przychodzą ci, którzy takie stawki akceptują. Są to często osoby z Ukrainy.

Przeczytaj: Ukraińcy chcą masowo emigrować – na stałe lub za pracą

Ekspert zaznacza, że imigranci zajmują miejsca pracy opuszczane przez Polaków, którzy nie chcą na nich pracować ze względu na zbyt niskie stawki. Nie zgadza się ze stwierdzeniem, że Ukraińcy wypychają Polaków na emigrację. – Polaków raczej wypychają niskie płace– mówi dr Kędzierski. Zaznacza, że Ukraińcy zajmują dziś głównie niskopłatne stanowiska pracy, takie jak usługi sprzątające, ochroniarskie czy kelnerskie, gdzie Polacy nie chcą pracować. Uważa, ze przypomina to sytuację, gdy Polacy wyjeżdżali do takich prac na Zachodzie, podobnie jak w przypadku rolnictwa czy tzw. „budowlanki”.

Z takim podejściem nie zgadza się z kolei dr Cezary Mech, ekonomista i były wiceminister finansów:

– Takie podejście zakłada, że są jakieś dwie sfery gospodarki: prace dla Polaków i odrębne prace dla osób z zagranicy, a oba te „rynki” się nie przenikają. To nieprawda, ponieważ tak się składa, że imigranci pracujący w usługach tak naprawdę wykonują podobną pracę, jak Polacy, którzy tam pracują. Podobnie jest w budownictwie. Poza tym, analogiczne prace wykonywali ci, których wysłaliśmy za granicę.

Zdaniem dr. Mecha widać wyraźnie, że równie dobrze prace te mogliby wykonywać Polacy, którzy wyjechali za granicę, by pracować na podobnych stanowiskach, gdyby były one lepiej płatne. – Najprawdopodobniej występuje tu również analogiczny problem – imigranci wykonują prace poniżej swoich kwalifikacji, podobnie jak w przypadku Polaków, którzy wyjechali „na Zachód”. Gdyby tych imigrantów nie było, a płace byłyby zdecydowanie wyższe, to Polacy nie mieliby motywacji do wyjazdu, tylko pracowaliby w kraju– uważa ekonomista.

Imigranci konieczni dla utrzymania systemu emerytalnego?

Dr Kędzierski zaznacza, że według oficjalnych założeń do 2050 roku ludność Polski zmniejszy się z obecnych 38 do 33,5 mln. – To oznacza, że będziemy potrzebowali dodatkowo ok. 4 mln ludzi na rynku pracy, żeby utrzymać system emerytalny. Wątpię, żeby te braki zostały uzupełnione poprzez polską demografię, wzrost liczby urodzeń, stąd najpewniej trzeba będzie sięgać po imigrantów: głównie z Ukrainy, a także z Białorusi. Dla polskiego rynku pracy nie ma alternatywy. Te osoby będą przyjeżdżały– mówi ekspert.

Dr Mech przyznaje, przemiany demograficzne idą w niekorzystnym kierunku. Jednak działania związane ze wspieraniem dzietności uważa za kluczowe. Zaznacza, na przykładzie Izraela, prowadzącego spójną politykę prorodzinną, że przynosi ona wymierne efekty: – Dzietność jest tam 2,5 razy większa niż w Polsce, i w przypadku rodzin wyznania mojżeszowego wzrosła do ponad 3 dzieci na rodzinę.

W kwestii starzenia się społeczeństwa stwierdza, że właśnie nieprzeprowadzenie skoku wynagrodzeń będzie kryzys finansów publicznych pogłębiało. – Skok wynagrodzeń, wzrost efektywności i wydajności pracy, przekłada się na to, że będą wyższe dochody podatkowe i składkowe. A więc możliwość przeznaczenia tych środków na potrzeby coraz większej liczby beneficjentów. Jeśli tego nie zrobimy, a oprzemy się na zamrażaniu wynagrodzeń, to tego efektu po prostu nie będzie. To będzie wtórnie skutkowało problemami, które występują i wiążą się z brakiem pokrycia wydatków emerytalnych, a także np. na służbę zdrowia– mówi dr Mech.

Ekonomista podkreśla, że nie uwzględnia się także tego, że szybki wzrost wynagrodzeń powoduje zapotrzebowanie na pracę. – Powinno się działać na rzecz powrotu Polaków z zagranicy, bez ponoszenia kosztów imigracji, w ten sposób kompensując w części ubytek demograficzny –podkreśla. – Na tym powinno nam zależeć. Koszt imigracji osób z innych kultur i narodowości jest olbrzymi, i to w wielu sferach– dodaje.

Drugą kwestią, na którą zwraca uwagę dr Mech, jest aktywizacja osób starszych, którzy w innym przypadku będą dążyć do tego, żeby jak najszybciej uzyskać świadczenia emerytalne:

– Jeśli nastąpi wzrost wynagrodzeń, a z drugiej strony zapotrzebowania na pracę, to będzie to powodowało większe zainteresowanie pracodawców nawet osobami w wieku przedemerytalnym, mimo ich niższej wydajności, by wykonywali pewne prace produkcyjne czy usługowe. To będzie w efekcie powiększało bazę podatkową, a z drugiej strony pozytywnie wpłynie na zmniejszenie wydatków socjalnych. Przy dużych skokach wynagrodzeń kluczowe jest to, że będzie można oferować im lepsze kontrakty, a z drugiej bezkonfliktowo można zmniejszyć presję na tych mniej efektywnych którym trudno jest zaproponować niższe wynagrodzenie wraz ze spadkiem efektywności pracy. W Niemczech obniżono wiek emerytalny, ale jednocześnie olbrzymie zapotrzebowanie na zatrudnienie spowodowało, że i osoby starsze znajdują możliwość dalszej pracy, co zmniejsza napięcia w sferze systemu zabezpieczenia społecznego.

Imigranci a pułapka średniego dochodu

Eksperci odnoszą się także do wpływu, jaki sprowadzanie imigrantów wywiera na tzw. pułapkę średniego dochodu. Zdaniem dra Kędzierskiego, pułapka ta wiąże się głównie z kwestiami technicznego zaawansowania produkcji, a polskie firmy prędzej czy później będą musiały dokonać przejścia na wyższy poziom technologii. Zaznacza też, że rynek zasadniczo przekształca się z „rynku pracodawcy” na „rynek pracownika”. Według danych z ostatnich kilku miesięcy, tempo wzrostu wynagrodzeń zaczęło wyprzedzać tempo wzrostu wydajności pracy. – To wyraźnie pokazuje, że niskie bezrobocie i trudność pozyskania pracownika sprawia, że jest presja na wzrost wynagrodzeń, a pracodawcy muszą jej ulegać– mówi dr Kędzierski. Jego zdaniem podwyżka płacy minimalnej jest jednym z elementów sprzyjających temu zjawisku.

Dr Mech zwraca uwagę, że innowacyjność nie powstaje sama z siebie, ale jest napędzana motywacją do takiego działania. Zwraca uwagę na kopiowanie rozwiązań o wyższej wartości dodanej w procesie „doganiania” krajów lepiej rozwiniętych.

– Łatwiej jest kogoś gonić, niż samemu pędzić– mówi ekonomista. – Według tzw. podejścia dyfuzyjnego, innowacyjność wynika z samego faktu powstawania centrów o wyższym dochodzie, oraz z tego, że każdy przedsiębiorca, nastawiony jest na zysk, i do tej innowacyjności powinien być zmuszony. Musi zmierzyć się z tym, że płace na wyższym poziomie generują wyższe koszty. Żeby osiągnąć zysk i nie wypaść z rynku, musi więcej inwestować, w innowacyjność ukierunkowaną na oszczędność coraz droższych czynników produkcji, jak i lepsze zorganizowanie pracy. Tak kształtuje się działania mające na celu spowodowanie, aby praca ludzka była ukierunkowana w sfery bardziej efektywne, dające wyższą wartość dodaną. Bez tego wypadnie się z rynku – to daje bardzo silną motywację. Jeśli nie działamy w tym kierunku, to nie ma napięcia związanego z koniecznością podejmowania takich wyzwań i poszukiwania efektywniejszych rozwiązań. Zamiast tego staramy się dostarczyć pracę jak najtaniej. W takich przypadku nie ma zapotrzebowania na innowacyjność.

Dr Mech zwraca uwagę, że w tym ostatnim przypadku wszystko „siada”, co empirycznie widzimy w Polsce:

– Mimo tzw. planu Morawieckiego, o którym mówi się od roku czy nakierowania na gospodarkę dyfuzyjną, nie widać żadnego przełożenia na wzrost gospodarczy. On hamuje, a co charakterystyczne, dzieje się, tak w dziedzinach dotyczących innowacyjności, inwestycji i działań podmiotów prywatnych. Fakt, że istnieje taki marazm i brak wzrostu gospodarczego powoduje, że nakłady inwestycyjne się nie opłacają, bo nie widać perspektywy wzrostu. Jak nie widać wzrostu rynku, dochodów ludzi, to nie widać popytu ani zysku powiązanego ze wzrostem gospodarczym, który wzmacniałby impuls inwestycyjny.

Płace wzrosną, ale nie dla wszystkich

Czytaj także: Wzrost płac przez brak rąk do pracy. Przedsiębiorcy coraz bardziej chętni do podwyżek

Zdaniem dra Kędzierskiego, Polacy będą chcieli podejmować prace tam, gdzie wzrosną wynagrodzenia. W kontekście programistów zwraca uwagę, że to przykład sektora, w którym brakuje pracowników w Polsce, a podaż pracy jest niewystarczająca – brakuje 60 tys. osób. Dlatego firmy wzajemnie podkupują sobie programistów. – Stąd konieczne jest ściąganie takich osób z zagranicy. Podobnie dzieje się także na Zachodzie, gdzie trwa wręcz globalna walka o talenty, o ludzi zdolnych pracować na najlepiej płatnych stanowiskach pracy– mówi ekspert. Przyznaje, że w kontekście przemysłu, nie należy spodziewać się wzrostu płac na tzw. taśmie, szczególnie w zakładach, gdzie montuje się komponenty np. w zakładach zachodnich koncernów – Chyba, że w produkcji zaawansowanej technologicznie. Ale tam potrzebne są już zupełnie inne kwalifikacje– dodaje. Wątpi jednak w to, by nastąpiło to na niskopłatnych stanowiskach pracy i w usługach. – Tam raczej nie ma perspektywy wzrostu wynagrodzeń, więc będą one trwale zajmowane przez imigrantów –mówi dr Kędzierski.

Zdaniem dr Mecha, nie ma żadnych empirycznych dowodów na to, że presja płacowa nie przełoży się na wzrost płac w niskopłatnych zawodach. Przywołuje tu przykład Japonii, kraju wysoko rozwiniętego, który hamuje imigrację, m.in. ze względu na wysokie koszty akomodacji imigrantów i generowane przez nich konfliktów. – Żaden z Japończyków, niezależnie od wykonywanej pracy, nie pracuje za wielokrotnie niższe wynagrodzenie tylko dlatego że dana praca mogłaby być wykonywana taniej przez potencjalnego imigranta. Poziom bezrobocia jest tam też bardzo niski ukazując fakt, że Japończycy nie czekają tylko na prace najwyżej płatne. Raczej wiąże się to ze staraniami, by efektywniej wykorzystywać pracę ludzką, lepiej ją organizować. A z drugiej strony, unikać prac kosztownych z uwagi na konieczność sfinansowania drogiej płacy pracowniczej.

Czytaj także:

Ukraińcy przyjeżdżają do pracy, ale legalnie nie pracują

Kontrola NIK na Podkarpaciu wykazała patologie przy zatrudnianiu obcokrajowców – głównie Ukraińców

Nie ma alternatywy dla sprowadzania Ukraińców?

Dr Kędzierski uważa, że Polacy nie będą wracali z Zachodu na niskopłatne stanowiska pracy. Z kolei Polaków ze Wschodu, którzy mogliby wrócić do kraju w ramach repatriacji, jest jego zdaniem zbyt mało, żeby uzupełnić ubytek na rynku pracy. Przyznaje, że w dłuższej perspektywie ściągnie do pracy Ukraińców doprowadzi do powstania licznej mniejszości narodowej w Polsce, w skali procentowej porównywalnej z sytuacją z II RP. A to będzie wywoływało napięcia. – Ale z perspektywy gospodarczej trudno sobie wyobrazić, by można było tę falę powstrzymać. Nie ma dla tego alternatywy. Polska gospodarka przy obecnym poziomie dzietności nie utrzyma się własnymi siłami– podkreśla.

Zdaniem Dr Mecha, taka bezalternatywność w podejściu do problemu ma trzy przyczyny. Pierwsza, to niechęć do publicznego występowania przeciwko rozwiązaniom proimigracyjnym. – Drugim czynnikiem jest aspekt polityczny, stworzenie jakiejś struktury wiążącej Polskę z Ukrainą. Niewątpliwie jest jakiś zamysł polityczny redukowania tej presji i tych problemów, które mają Ukraińcy w swoim kraju, poprzez wentyl bezpieczeństwa – pracę w Polsce– uważa ekonomista. Na to z kolei nakłada się trzeci aspekt, dotyczący pewnych grup pracodawców:

– Z ich punktu widzenia, jak to wyjaśnił wicepremier Morawiecki naturalnym jest pytanie po co wydatkować dodatkowe nakłady, jeśli te maszyny, które mamy, możemy dłużej wykorzystywać na tym poziomie co obecnie; inaczej konieczne będą nakłady inwestycyjne, podczas gdy powinniśmy te ograniczone zasoby jak najdłużej wykorzystywać.

Dr Mech zaznacza, że wyższe płace wymuszają działania, bez których firma wypada z rynku. – Dla takich przedsiębiorców prostsze jest utrzymanie status quo ws. kosztów pracy, ponieważ w tym momencie mają swoją zyskowność, jednocześnie nie musząc się nadmiernie wytężać. A chcielibyśmy, żeby oni byli zmuszani do innowacyjności, a nawet wypadali z rynku dając miejsce tym bardziej operatywnym. Ale te grupy nie chcą mieć problemu – po co sobie zwiększać koszty, wykładać środki na inwestycje, jeśli może być po staremu? Dotyczy to zarówno sfery prywatnej, jak i publicznej, np. służby zdrowia. Dominuje filozofia: „im taniej, tym lepiej”. To bardzo krótkoterminowe, ponieważ problemy zdrowotne czy emerytalne siłą inercji będą się pogłębiały. Wzrost wydajności generowałby wyższe dochody podatkowe, które można byłoby lepiej alokować.

Dr Mech podkreśla niebezpieczeństwo sytuacji, w której procesy stymulujące wzrost wynagrodzeń są hamowane. – One są już na poziomie niższym, niż to było na początku tego dziesięciolecia. To są wielkości 3,2% wzrostu przeciętnego wynagrodzenia rocznie, w sytuacji, gdy kraje „frontowe”, które powinniśmy chcieć dogonić, jak Japonia, mają wzrost wynagrodzeń na poziomie 2,4%. A więc na poziomie porównywalnym do Polski, która powinna kraje Zachodu w miarę szybko dogonić. To pokazuje, że jesteśmy nakierowywani na gospodarczą zapaść w przyszłości.

Były wiceminister podkreśla, że tzw. podejście dyfuzyjne, w którym ilość pracy jest olbrzymia i tania, to droga donikąd. – Chiny wykorzystują procesy związane ze zmniejszeniem podaży pracy do skokowego wzrostu wynagrodzeń, do przymuszenia olbrzymiej gospodarki do nowych warunków i nakierowania się na przedsięwzięcia o wyższej wartości dodanej. Mało kto zauważa, że wiąże się to z brakiem podaży pracowników ze wsi, co spowodowało, że od początku ostatniego kryzysu, średnie wynagrodzenie wzrosło 2,5 krotnie– mówi dr Mech. Jego zdaniem, fakt „wychodzenia przed szereg” przez firmy państwowe i zatrudnianie przez nie obcokrajowców jest bardzo niepokojący. Podaje jako przykład PKO BP. – Wygląda to tak, jakby była jakaś dziwna skłonność. Nawet wśród instytucji mających możliwość bardzo efektywnego alokowania pracowników, które wiedzą, jak funkcjonują te instytucje w krajach najwyżej rozwiniętych, w których nie ma możliwości zatrudniania na bardzo niskich stawkach.

Pojawia się też argument, że jeśli nie zatrudni się tańszych pracowników, tylko Polaków, to przez wzrost płac trzeba będzie więcej zapłacić za usługi. – Przecież nie zauważa się, że wzrost wynagrodzeń będzie dotyczył tak naprawdę wszystkich – zaznacza dr Mech. Jeśli jakieś usługi podrożeją, to będzie nas na nie stać. Ale nastąpi też działanie racjonalizacyjne, jeśli chodzi o nasze wydatki. Będziemy się starali uzyskać więcej dóbr, które są relatywnie tańsze. Możliwe więc, że będziemy oszczędzali te, które wykorzystują w dużym stopniu ludzką pracę.

PRZECZYTAJ WIĘCEJ:

Dr Cezary Mech dla Kresów.pl: Ukraińcy obniżają Polakom wynagrodzenia i zmuszają ich do emigracji

Fala młodych Ukraińców chce ruszyć na Zachód

Marek Trojan / Kresy.pl

40 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. sobiepan
    sobiepan :

    Te twierdzenia są funta kłaków warte.Nie musimy w ogóle wpuszczać do kraju potomków banderowskich rezunów.Mamy olbrzymi rezerwuar Polaków mieszkających w byłych republikach sowieckich np Kazachstanie itd.Zamiast bandytów wpuszczać należy stworzyć rzetelny program pomocy w przesiedleniu tych ludzi do Polski.A polaków na ukropii należy wspierać finansowo i merytorycznie tak żeby znowu byli Panami dla tej swołoczy ukropskiej i ją wyniszczyli wtedy Kresy wrócą do Polski.

    • kmicic
      kmicic :

      Nie mam nic przeciwko ściąganiu banderowców do roboty w Polsce. Ściągać ile się da, najlepiej wszystkich na koszt podatnika. Miejsce pracy 19.20363 E, 50.0266 N. Myślę, że z racji historii cześć pracowników obejmie funkcje kierownicze: Dyrektor zakładu, kierownik działu “ogrzewanie CO2”, dział ochrony (wieżyczki, magazyn), zoopatrzenie, itp. Zapraszamy.

  2. krok
    krok :

    Zgadzam się nie mamy wyjścia, jeżeli chodzi o konkurencyjność gospodarki, to dotychczasową naturalną demografią tego nie zalepimy. Ale, że wspieramy tylko ukraińców, jako główny nurt napływowy, tego nie rozumiem, to wyjątkowo antypolskie działanie PIS na szkodę Polaków i Polski. Rząd, który cierpi na krótkowzroczność. Ukraińców w niedługim czasie będzie w Polsce 5, może kiedyś 10 milionów. Jakie to się będzie miało skutki dla rdzennej Polskiej populacji ? Moim zdaniem tragicznie, dwie ścierające się siły, spolaryzowanie dotychczasowej jednorodnej kulturowo Polski na dwa narody. W przypadku konfliktu zbrojnego Ukrainy z Rosją, skaże nas to automatyczne na bezpośrednie zaangażowanie do niego Polski. Kiedyś tak wymarzona przez PIS, 10-cio milionowa mniejszość ukraińska w Polsce, będzie mogła podejmować strategiczne decyzje, dotyczące również angażowania się w konflikty zbrojne. Z punktu widzenia bezpieczeństwa Polaków, lepiej było by sprowadzać różne narodowości, a nie skupiać sie tylko na ukraińcach, to zła droga. Nie wnikam w kwestie różnic historycznych.

  3. muni
    muni :

    Nie ma żadnej “ukrainizacji” Polski, po prostu Rzeczpospolita powraca powoli do dawnego blasku. Dla wpisujących tu małostkowe bzdury: Przez epoki nie byliśmy małym i jednonarodowym kraikiem, a blask Rzplitej przyciągał jak magnes i oświecał okoliczne narody. Imigracja Ukraińców tylko potwierdza nasze miejsce w tym miejscu Europy. Po rozpadzie tego schorowanego “misia” na Wschodzie będziemy mieli dużo do roboty… Wypełnimy zniszczenia cywilizacyjne, bo my nie wymiękamy! I to jest naszą misją, a nie walka z jakimiś banderowcami, marginesem.

    • jazmig
      jazmig :

      1. Jeżeli będziemy utrzymywali niskopłatne stanowiska dla niewyszkolonych pracowników, to Polska technika nie będzie się rozwijała. Zaawansowane technologie pozostaną na zachodzie, a Polska będzie konkurowała z Ukrainą o prymitywną produkcję. Polska powinna dążyć do produkcji rzeczy nowoczesnych i zaawansowanych technicznie, a zatem więcej płacić pracownikom, a z Ukrainy sprowadzać rzeczy o niskim zaawansowaniu technicznym.

      2. Ukraina nie jest jedynym państwem w Europie, istnieje również Rumunia, Bułgaria i kraje bałkańskie, które są członkami UE i stamtąd można sprowadzać pracowników, z perspektywą pozostania ich w Polsce na stałe.

      • wlkp
        wlkp :

        1.nie da się uniknąć tego, że część stanowiska pracy w gospodarce jest niskopłatna ( pytanie o ich udział w całości ) – i ktoś te prace wykonywać musi. Nie da się wiele poprawić w efektywności pracy kelnera, stróżą na parkingu, fryzjera czy zbieracza truskawek – bez znacznego wzrostu cen ( tzn. zbieracz truskawek w Niemczech jest teoretycznie 2 razy bardziej wydajny niż w Polsce – ale nie dlatego, że zebrał ich dwa razy więcej, ale dlatego że wygenerował 2 x większy przychód dla właściciela plantacji ). 2.Istnieją inne kraje – jak Bułgaria czy Rumunia – ale oni mają identyczne możliwości jak Polacy – czyli wybieraj Włochy, Niemcy czy Anglię – do nas na pewno nie przyjadą 3. Możemy próbować repatriacji – ale jest ona bardzo droga ( taki Białorusi czy Ukrainiec sam musi się o wszystko starać ) repatriantom trzeba zapewnić określone warunki – bo oni się tu mają przeprowadzić a nie przyjechać czasowo do pracy. Dodatkowo część środowisk kresowych jest przeciwnych masowej repatriacji, ponieważ zdepolonizuje ona definitywnie dawne kresy4. sytuacja jest patowa – bo w Polsce nie ma już ( straszne słowo ) siły roboczej i podwyżka płac nic tu nie pomoże – bo nie zwielokrotni pracowników, tylko przesunie ich z firmy czy sektora x do y – a podwyżka płac do poziomu, który zachęci Polaków do powrotu z emigracji to jest si-fi – tego nasza gospodarka nie wytrzyma ( bo pensja minimalna musiałby wzrosnąć do 6-7 tys. PLN )

        • kojoto
          kojoto :

          Akurat repatriacja powinna objąć tereny gdzie Polacy byli zsyłani przez to sowieckie bydło, a nie dawne Kresy Rzeczpospolitej. Wtedy to nie będzie to taki problem, a koszt, cóż może i jest duży, ale na pewno tego warty. Po za tym Polska jest to zwyczajnie winna tym ludziom – Polakom przecież.

          • wlkp
            wlkp :

            tylko ilu rapatriantów w kontekście braku rąk do pracy a nie sprawiedliwości dziejowej można sprowadzić ? 10-20-30 tys ? To niestety, obawiam się, nie rozwiąże bieżących i przyszłych problemów rynku pracy. Program repatriacji powinien być prowadzony konsekwentnie i długofalowo – trochę niezależnie od doraźnych zmian na rynku.

          • kojoto
            kojoto :

            nie wierze w cos takiego jak “sprawiedliwość dziejowa”, ale żeby się nie czepiać to napisze krótko – po prostu wszystkich Polaków i ich potomków, którzy czuja sie Polakami. Wlkp (trudno ocenić ilu tam jest ludzi – 2 miliony?) Ktoś ostatnio pisał, że w samym Kazachstanie około 900 tysięcy Polaków. Jeśli zdecyduje się na przyjazd 500 tysięcy… to źle?

      • gan
        gan :

        Zgadzam się z jednym wyjątkiem – zaawansowane technicznie rzeczy pozostaną na wschodzie. W tej chwili właśnie ChRL zaczyna wykańczać niemieckie technologie swoimi. Moim zdaniem najlepszy deal do zrobienia to: 1) szlak jedwabny – ogromna szansa na ruszenie z technologią i wykończenie w tej materii nawet Niemców 2) wspólne prace z Chinami nad technologią grafenu, zbudowanie superkomputera i pierwszych satelitów (zaistnienie w kosmosie)

    • sylwia
      sylwia :

      Oznaki ukrainizacji Polski to pobłażliwość wobec przejawów banderzymu, tak jak pochody Ukraińców z flagami UPA, tolerowanie oddawania czci poległym bandytom UPA przez Ukraińców i obecność flagi UPA na ścianie gabinetu kierowniczki finansowanej przez Polskę ukraińskiej szkoły w Górowie Iławieckim, Marii Olgi Syczowej, forowanie Ukraińców w naborze do policji, forowanie studentów ukraińskich w przyznawaniu stypendiówi i miejsc w domach akademickich, przemilczanie objawów rozszalałego hitlerymu i banderyzmu na Ukrainie, przemilczanie hisotrycznych faktów tak jak kolportacja na kijowskim ‘Majdanie’ ulotek propagujących rozbiór Polski przez Ukrainę i Niemcy (https://hubalblog.files.wordpress.com/2016/07/ukry.jpg?w=450 ), współuczestnictwo Legionu Ukraińskiego i UPA w niemiecko-sowieckiej napaści na Polskę we wrześniu 1939 r. ( https://hubalblog.files.wordpress.com/2016/07/1939.jpg?w=450 ), wpuszczanie do Polski tysięcy Ukraińców z przygotowaniem wojskowym bez konkretnego celu turystycznego i tolerowanie przez warszawskie władze przemytu do Polski z Ukrainy znacznych ilości taktycznej broni piechoty. Należy zauważyć, iż z perspektywy wieków wielonarodowość historycznej Rzeczypospolitej była jej słabością a nie siłą i przyczyniła się do jej rozbiorów. Wbrew panującej na świecie globalistycznej propagandzie rozprzestrzenianej w Polsce przez wrogie polskiej państwowości gadzinówki, siła państwa jest w jego etnicznej jednolitości. Przykładem kraju, który konsekwentnie stosuje politykę etnicznej jednolitości jest Izrael. Więcej materiałów o ukraińskim zagrożeniu jest tu: ( https://7777777blog.wordpress.com/2016/07/11/banderowskie-zagrozenie/ ) ( https://hubalblog.files.wordpress.com/2016/07/1939.jpg?w=450 ) ( http://wolyn1943.eu.interiowo.pl/artykuly.html ) ( http://www.kresykedzierzynkozle.home.pl/attachments/File/2__Ksi____ka_tom_7.pdf )

      • kojoto
        kojoto :

        Troll ma tutaj dużo racji: czerwoną radziecka szmatę coraz częściej zastępuje ta czarno-czerwona. Ale gdy przychodzi do sprawy pozbycia się sowieckich “sentymentów” to troll jako pierwszy staje na głowie, żeby wszystkich przekonać, że tak nie mozna, bo: “wrażliwość rosjan”… inne bzdety.

  4. kros
    kros :

    Trochę już żyję na tym świecie i zawsze podziwiałem ludzi, którzy wiedzą co będzie za 34 lata.
    Tutaj podziwiam Pana Profesora, który “prognozuje” ilu nas będzie w 2050. Otóż przy takim horyzoncie czasowym prognozy największych autorytetów są funta kłaków warte. W tym czasie może zaistnieć wiele różnych rzeczy o których się filozofom nie śniło. Jedynym, który w miarę dobrze przewidywał daleką przyszłość był … Lem.

  5. gan
    gan :

    Dużo tam napisali, stanowczo za dużo, żeby to czytać. Tu nie ma co filozofować – sprawa jest banalnie prosta. Każdy socjalistyczny system prowadzi do ruiny. Kończy się na tym, że ludzie spieprzają przez mur albo na deskach surfingowych tudzież zmienia im się karnacja skóry. Efekt ten sam. Albo zapędzimy urzędników do pracy, zmniejszymy podatki z socjalem albo możemy tak sobie sadzić bzdety do samego końca RP.

    • krok
      krok :

      Konkretnie jakich urzędników ? Wrzucanie wszystkich urzędników do jednego wora, to jest socjalizm. Urzędnik w ministerstwie jak mówi Bieńkowska, 6 tys na łapę, to nieudacznik , lub złodziej. Moja siostra pracuje w Urzędzie Skarbowym 7 lat. Od 7 nie miała żadnej podwyżki, zarabia 1900 zł na rękę i ciągłe straszenie zwolnieniem jak się nie podoba. I Ty chcesz ich jeszcze gonić w pracy ?

      • gan
        gan :

        Za głębokiej komuny mieliśmy 150 tysięcy urzędników Teraz obracamy się liczbowo w okolicach miliona urzędniczych etatów. Jak dla mnie to o jakieś 900 tysięcy ludzi za dużo. Gdyby koszty zatrudniania (w prostej mierze wynikające z socjalistycznego rozdawnictwa państwa) były dużo niższe, to niewykluczone, że Twoja siostra miałaby wspaniałą pracę lub własną firmę, która dawałaby jej poczucie spełnienia. Pisząc o “zagonieniu do pracy” miałem na myśli przeniesienie owych 900 tysięcy urzędników z administracji do pracy wytwórczej, a nie o to, że oni nic nie robią i biorą pieniądze. Oni robią to, od czego wymaga ich manager (w tym wypadku państwo) – ale manager kieruje się złym, socjalistycznym wzorcem.

  6. xes23
    xes23 :

    Tu nie ma co za dużo pisać. Po prostu w Polsce z wolna kończy się pół-darmocha na pracownikach. Prawdziwym problemem będzie mentalne dostosowanie się do tych zmian przez część “pracodawców” /celowo w cudzysłowiu bo chodzi o cwaniaków, dorobkiewiczów/. Jakoś w takich Niemczech, Francji czy Holandii płace na podobnych stanowiskach są 2-3 krotnie lepiej płatne, składki od pracowników nawet wyższe a firmy, często rodzinne z paroma zatrudnionymi pracownikami funkcjonują bardzo dobrze. Ale tam pozycje firmy, marke i związane z tym zyski buduje się przez pokolenia a taki pracodawca potrafi jak trzeba samemu siąśc za kierownicę i rozwieść towar. U nas byle cham z 2 garażami i trzema maszynami na krzyż ma ręce w kieszeni i uważa się za wielkiego pana, który z racji bycia prywaciarzem-pracodawca oczekuje kokosów w kilka lat /bo przez pokolenia i uczciwe budowanie własnej marki to sie pracować nie chce/. A najlepiej się dorobić oszukując własnych pracowników, płacąc grosze. Ot taki spadek po latach 90-dziesiątych, dzikiej prywatyzacji i raju dla oszustów i kombinatorów. Nie mogę się doczekać kiedy tacy siłą rzeczy na stałe znikną z rynku.

    • xes23
      xes23 :

      Ci co optują za masowym sprowadzaniem ukrów, chcieliby utrzymania takiego chorego stanu rzeczy. Niestety /dla nich/ moim zdaniem się to posypie i to w przeciągu kilku najbliższych lat, jeśli z kapelusza możni tego świata nie wyciągną jakiegoś kolejnego kryzysu. Szkoda też wielka, że ta droga do normalności odbywa się w części kosztem emigracji uzdolnionych rodaków na zachód, tam gdzie normalniej.

    • fiesta
      fiesta :

      re: xes23….. Zydokomuna i agenci PRL-owskich spec sluzb wykradali za bezcen polski majatek narodowy poczawszy od 1988r i sa glownymi sprawcami afer i naduzyc dokonanych na szkode Polski i Polakow w kolaboracji ze swoimi znajomymi z KGB, CIA, Mosad, BND etc.
      Przeciez za pieniadze skradzione z funduszu FOZZ powstawaly fikcyjne firmy inwestycyjne poza Polska, ktore nastepnie wykupywaly za bezcen polski majatek narodowy lub prowadzily nielegalny handel i przemyt dorabiajac sie wielkiego majatku. Dlatego gross tych cwaniakow prowadzi dzis biznesy w Polsce i oszukuje polskich pracownikow, ktorzy pracuja za poldarmo w porownaniu z pracownikami w krajach zachodnich, zwazywszy na fakt, ze ceny towarow i produktow w Polsce nie odbiegaja zbytnio od cen na zachodzie.
      Jak uslyszalem na programie A.Gargas, ze Polacy pracuja za 6 zl na godzine to mnie krew zalala, bo tu gdzie mieszkam minimalna placa to 11 dolarow na godzine co daje okolo 2 tysiace dolarow miesiecznie, co nie jest wysoka pensja, a mimo tego mozna dostatnio zyc.
      Fachowcy z doswiadczeniem zarabiaja 30-35 dolarow na godzine co daje 5500-6500 dolarow na miesiac. A jak ktos posiada swoj wlasny biznes to zarabia wielokrotnosc zarobkow miesiecznych, przy czym wazna role odgrywaja znajomosci i koneksje.
      Tu gdzie mieszkam istnieje rowniez problem z dorobkiewiczami, ktorzy chcieliby maksymalnie wykorzystac pracownika, ale ta skala wyzysku jest niska, poniewaz kazdego pracownika chronia przepisy ministerstwa pracy, ktore zakazuja tego typu praktyk pod grozba kary i adnotacji w urzedzie panstwowym – przepisy ministerstwa pracy wyraznie mowia o zakazie poganiania pracownika i zakazie jego dyskryminacji.
      Poza tym Polska nie rzadza Polacy tylko osobniki z ukladu, ktorzy posluguja sie j.polskim i w pierwszej kolejnosci realizuja zydowskie interesy lokalne i globalne.
      Tym samym Polacy sa skazani na wegetacje, ale to od Polakow zalezy czy dadza sie oszukiwac czy zrobia porzadek z oszustami z tym, ze do tego jest potrzebna JEDNOSC.
      Z kolei biorac pod uwage rozbicie jednosci w narodzie polskim spowodowane przez propagande swiecka i koscielna i brak dostepu do rzetelnych zrodel informacji, nie bedzie mozliwa realizacja polskich interesow narodowych.
      Chce rowniez dodac, ze Polacy przebywajacy na emigracji w krajch zachodnich przesylaja do szwoich rodzin w Polsce co najmniej kilka miliardow dolarow rocznie co pomaga ich rodzinom przetrwac, ale to sa zjawiska dotyczace specyficznych regionow Polski, a nie calej Polski i wiekszosci Polakow, wiec problem pozostaje nierozwiazany.

  7. poznaniak74
    poznaniak74 :

    D E B I L E! Bo inaczej tego nazwać się nie da, fundują nam to co w tzw. starej UE, czyli tam “wyznawcy religii pokoju” i “biali inaczej’, a u nas Ukraincy, a polski lud “ciemny i głupi’ jak zwykle ‘morda w kubeł’ i ani mru mru…

  8. mop
    mop :

    Świat opisany przez Orwella jest już naszą codziennością… Znane powiedzenie mówi, że jeśli wrzucisz żabę do wrzątku to natychmiast wyskoczy, ale jeśli będzie pływać w garnku ze stopniowo podgrzewaną wodą to nawet nie zauważy, że się ugotowała. W myśl tego procesu działa wiele zjawisk dnia codziennego, a wielu z nas nawet ich nie zauważa. Czy oznacza to, że jesteśmy po prostu gotowanymi żabami nieświadomymi swego losu? http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/swiat-opisany-przez-orwella-jest-juz-nasza-codziennoscia
    Państw narodowych ma nie być! Takie jest założenie masonerii i globalistów. Państwo silne posiada swój przemysł, handel, banki. Jeśli jednak chce się zrobić z dobrego państwa – neokolonię, robi się tzw. prywatyzację, czego boleśnie doświadczyliśmy. Myślący rozumie do czego służyła EU, niemyślący będzie wciąż wyglądał obiecanych paciorków. Aby dokonać takiej amputacji mózgów, stosowano wiele technik i metod…
    http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/01/polska-neokolonia-2/
    Mimo, że media głównego i jak to zwykle bywa w Polsce, mętnego nurtu starają się jak mogą implementować propagandę sukcesu, staje się coraz bardziej jasne, że nasz kraj bankrutuje. Na dno ciągnie nas upadający system emerytalny i zadłużenie, które jest głównym osiągnięciem kilku rządzących nami band zwanych politykami.
    http://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/polska-bankrutuje-naszych-oczach-czy-juz-czas-ewakuacje
    PS… PYTANIE DO TYCH CO TO NIE MAJA GŁOW TYLKO DO MNOSZENIA KASKÓW BUDOWLANYCH : jaki sens ma reanimacja trupa ???

  9. fiesta
    fiesta :

    W zamieszczonym artykule brakuje informacji nt glownych przyczyn obecnej sytuacji gospodarczo-ekonomicznej w Polsce, ktorych w ogole nie porusza ani dr Kedzierski , ani dr Mech, do ktorych nalezy w pierwszej kolejnosci polityczny, gospodarczy i ekonomiczny plan demontazu panstwa polskiego przygotowany przez dwoch zydow z USA: Sorosa i Sachsa na poczatku lat 1990-tych, a nastepnie plan ten byl realizowany przez kontraktowe rzady pookraglostolowe zlozone glownie z polskojezycznych zydow, przy czym nalezy zaznaczyc, ze rozkradanie polskiego majatku narodowego zostalo zapoczatkowane w 1988r przez rzadzaca zydo-komune.
    Bo skoro ponad 80% polskiego majatku narodowego znajduje sie w obcych lapach (glownie zydostwa i szwabow) oraz bylej nomenklatury komunistycznej i agentow komunistycznych spec sluzb – vide afery i naduzycia, ktorych nie rozliczyl zaden kontraktowy rzad przez ostatnie 27 lat, w szczegolnosci AFERA FOZZ zwiazana ze zniknieciem kilkunastu miliardow dolarow USA oraz 8 lat przedostatnich rzadow koalicji PO-PSL zwiazanych z korupcja i marnotrawstwem pieniedzy panstwowych, o czym informuje program prowadzony przez dziennikarke ANITE GARGAS na stronie YOUTUBE:
    https://www.youtube.com/watch?v=RK__–FVK1U

    W zwiazku z tym rozwiazania proponowane przez dr Kedzierskiego i dr Mecha mozna nazwac przyslowiowo “pierdoleniem kotka za pomoca mlotka” i obydwaj “doktorzy” podobnie jak pozostale “autorytety” jeszcze bardziej oglupiaja Polakow.

    Przykladowo: jesli od lokomotywy odkrecimy kola (banki i finanse) lub celowo uszkodzimy lokomotywe (sabotaz – wyprzedaz i rabunek polskiego majatku narodowego) to lokomotywa ani nie ruszy, a tym bardziej nie pociagnie wagonow, jakimi sa sektory polskiej gospodarki, nie mowiac o oddaniu lokomotywy pod obce sterowanie i zarzadzanie, w tym przypadku: Brukseli/Berlina, Tel-Awiwu i Nowego Jorku/Waszyngtonu. W tym tkwia glowne problemy, ktore sa przyczyna dziesiatkow innych problemow w Polsce, m.inn. spadku polskiej sily roboczej, spadku podatkow do skarbu panstwa , wzrastajacego zadluzenia Polski , braku pieniedzy na renty i emerytury etc i w zwiazku z tym zydostwo z PiS zezwala na naplyw taniej sily roboczej z UPA-iny w miejsce Polakow, ktorzy wyjechali z Polski i nadal wyjezdzaja, bo nie chca wegetowac i nie widza przyszlosci dla siebie i swoich rodzin w Polsce.
    W przeszlosci , PiS rowniez wyprzedawal za bezcen polski majatek narodowy, podobnie jak ich zydowscy pobratymcy z SLD i PO w kolaboracji z czerwonymi burakami z PSL i tym samym PiS jest wspolodpowiedzialny za DEMONTAZ PANSTWA POLSKIEGO ORAZ WEGETACJE WIEKSZOSCI POLAKOW W POLSCE.
    Ale sytuacje pogorszyly 8-letnie rzady zydo-niemieckiego sqrwysyna, agenta Berlina odznaczonego trzykrotnie niemieckimi odznaczeniami i jednoczesnie wroga Polski i polskosci D.Tuska i jego przydupasow z PO na czele z agentem WSI i obcych wplywow B.Komorowskim i sprzedajnej E.Kopacz.
    W/g mojej opinii, zla sytuacje w jakiej znalazla sie Polska i Polacy mozna odwrocic i trzeba odwrocic , ale to wiaze sie z ODSUNIECIEM ZYDOSTWA OD WLADZY I WPLYWOW W POLSCE, ODEBRANIEM ROZKRADZIONEGO ZA BEZCEN POLSKIEGO MAJATKU NARODOWEGO I PRZYKLADNYM UKARANIEM ZLODZIEI I ZDRAJCOW POLSKI I NARODU POLSKIEGO.
    A takie “autorytety” jak Kedzierski i Mech – vide zajmowane przez nich stanowiska, nie bez przyczyny zajmuja wplywowe stanowiska i piora mozgi Polakom.

  10. jazmig
    jazmig :

    Nikogo nie należy sprowadzać do prymitywnej pracy, można sprowadzać fachowców takich jak programiści, a prostą produkcję przenieść na wschód, niekoniecznie na Ukrainę, można też na Białoruś, albo Litwę.