“Problemy Zakarpacia można by jeszcze długo wymieniać, tak w socjalnych, jak i w politycznych sferach, ale większą uwagę zwracają na nie sąsiednie państwa, które starają się pomóc bardziej niż władza w Kijowie”.

Artykuł jest tłumaczeniem tekstu z ukraińskiego serwisu Transkarpatia.net i nie odzwierciedla w żaden sposób stanowiska portalu w omawianej kwestii

“Gdy coś tracisz, uświadamiasz sobie, ile to było warte” – tak można scharakteryzować “przemyślenia” obecnego ukraińskiego kierownictwa. Tuż po tym, jak Ukraina straciła Krym, jej kierownictwo zaczęło rozumieć, że nie robiło niczego, by mieszkańcy Krymu odczuwali jakiekolwiek wsparcie i uwagę ze strony kijowskiej władzy.

Podobna sytuacja ze strony kijowskiej władzy ma miejsce wobec Zakarpacia, z jakiegoś powodu Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko ma czas na liczne zagraniczne wojaże, ale przyjechać na Zakarpacie i zagłębić się w główne problemy regionu czasu nie ma. Problemy mieszkańców Zakarpacia nie interesują Werchownej Rady ani rządu.

W tym samym czasie rośnie liczba problemów na Zakarpaciu, przede wszystkim nieudolna władza wykonawcza, która prócz rzucania kwiatami na różnych imprezach niczym się nie zajmuje. Wielkim problemem dla Zakarpacia jest kopalnia soli w Sołotwyno, która może się stać grobem dla wielu mieszkańców miejscowości, złej jakości drogi, które odstraszają od obwodu turystów, masowe bezrobocie, które doprowadza do masowej emigracji za granicę.

Problemy Zakarpacia można by jeszcze długo wymieniać, tak w socjalnych, jak i w politycznych sferach, ale większą uwagę zwracają na nie sąsiednie państwa, które starają się pomóc bardziej niż władza w Kijowie.

Można jednoznacznie powiedzieć, ze Ukraina może utracić Zakarpacie tak jak Krym, jeśli nie zwróci się twarzą do jednego z najbardziej wielonarodowych regionów państwa. Kijowska władza musi zrozumieć, że jej “przyjaciele” nie śpią i zrzucenie wszystkiego na wojnę na wschodzie Ukrainy się jej nie uda.

Transkarpatia.net

29 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

      • sobiepan
        sobiepan :

        wlkp:
        21.05.2015 12:14/. Gdyby tam był tylko jeden Węgier to nie zmienia faktu że te ziemie są pod okupacją i należy zwrócić je prawowitemu właścicielowi , Co on z tym zrobi to jest nieistotne.

      • adinocka
        adinocka :

        @wlkp takie przedstawienie sprawy to łeż, bo te kilkanaście procent zamieszkuję wyłącznie w sposób zwarty pas przygraniczny w którym stanowi lokalną większość. Wątpie, żeby Madziarom chodziło o coś więcej. Reszta to postsowiecki i neobanderowski problem z dodatkiem nieszczęsnych tubylców Rusnaków. W taki sam zakłamany sposób można mówić o Polakach na Litwie ze to tylko parę procent.

          • cichy
            cichy :

            Nikt nie każe brać całości. Fakt, w obecnej sytuacji Polska nie ma możliwości na przeprowadzenie takiej operacji. Ale kto wie co będzie za te x lat, jeśli uda nam się wydostać spod klosza Naszej Złotej Pani. Węgrzy częściowo odzyskali niezależność i już wprowadzają w życie plan odzyskania Zakarpacia. To wcale nie jest takie trudne. Po prostu zanim zabierzemy się za odzyskiwanie Kresów, trzeba odzyskać nasze państwo, w obecnych granicach, z rąk politykierów i sprzedawczyków. A potem z odpowiednim zarządzaniem możemy świat zdobywać 😉

          • wlkp
            wlkp :

            Węgrzy sami niczego nie odzyskają – albo dostaną błogosławieństwo USA lub Niemiec – albo mogą jedynie festiwale kulturalne organizować. Wiesz o tym dobrze – tym bardziej, że siła militarna Węgier jest lichutka – kilkanaście tys. żołnierzy, kilkadziesiąt czołgów….

          • cichy
            cichy :

            Ale ciągle nad nią pracują. Siła ukraińskiej armii też nie poraża, szczególnie, że cała została uwiązana na wschodzie kraju. A niedługo może się okazać, że zabraknie im pieniędzy na utrzymywanie nawet tego. Odzyskiwanie kresów to powolny proces, i właśnie od tego powinien się zacząć, od propagowania naszej kultury na tych terenach. Ale tak jak wspomniałem wcześniej, najpierw należy odzyskać władzę we własnym kraju, potem rozglądać się za odzyskiwaniem Kresów. Prowadzić mądrą politykę, a błogosławieństwo w końcu samo nadejdzie. Wizja może trochę wyidealizowana, ale marzyć nam jeszcze póki co nie zabronili.

          • cherrish
            cherrish :

            Mam nadzieję, że do wojny nie dojdzie, ale ta lichutka siła na Ukrainę to spokojnie powinna wystarczyć. Tym bardziej, że nie rozmawiamy o marszu Madziarów na Kijów tylko do Vereckei-hágó;-)

          • wlkp
            wlkp :

            ale ja nie odnoszę się do marszu na Kijów, tylko konieczności utrzymania zbrojnej kontroli nad jakimś obszarem, w którym z ogromnym prawdopodobieństwem będą działały grupy dywersyjno-partyzanckie. Weź pod uwagę, że dzisiaj na Ukrainie ilość obywateli zaznajomionych z bronią w warunkach bojowych będzie największa w Europie. Broń po wojnie – nigdy nie wraca w całości do magazynów – zatem aktywacja takich grup – to jest kwestia chwili. I to, że nie potrafią nic ugrać w relatywnie dużych potyczkach w Donbasie, nie oznacza, że nie mogą zdestabilizować całego regionu. Dodatkowo – współpraca Węgier, Słowacji i Rumunii wydaje się niemożliwa – bo Węgrzy mają roszczenia również do tych krajów – tak, że na precedens liczyć nie mogą. Zresztą o czym my tu dywagujemy – jak w interesie Niemiec i USA będzie silna militarnie Ukraina, to im dozbroją i dofinansują armię – która będzie pewnie kilkanaście razy liczniejsza od węgierskiej…

          • cherrish
            cherrish :

            Ano własnie, nie ma co spekulować, nic nie zależy od nas, niestety. Ja mam jednak nadzieję, że będziemy jeszcze mieli coś do powiedzenia we własnym kraju. Co do Ukrainy spekulował nie będę, własne zdanie mam od dawna i nie mam zamiaru go zmienić, pokraczny twór paktu Mołotowa z Ribbentropem w takim złodziejskim kształcie nie ma prawa istnieć, zresztą przestaje w takim kształcie istnieć i pozostaje tylko mieć nadzieję, że posypie się do końca. I z jednym się zgodzę, Ukraińcy mogą zdestabilizować cały region, tylko to potrafią robić, bo tworzyć i budować ta “nacja” nie potrafi. Chociaż nie, potrafili popaść w manię wielkości.

  1. ziemowit
    ziemowit :

    Tylko że o ile w tej chwili to Węgrzy mają większą szansę na odzyskanie Zakarpacia niż my Polacy Kresów. Węgrzy mają własne państwo gdzie rządzący troszczą o obywateli (i co ważne i zagranicą jak na Zakarpaciu) i od kilku lat działąją i walczą o Zakarpacie. A nie jak Polska która w tej chwili nawet nie ma własnego państwa a nie wspominając już o Polakach zamieszkanych poza Polską …

  2. zan
    zan :

    Nie ma moralnych i logicznych przeciwwskazań aby Ukraina posiadała tereny na których żyją inne narody. Przecież np. w Szwajcarii jest kanton włoskojęzyczny i nikt tam nie proponuje oderwania do Włoch. Przeciwnie, zapewne wielu Włochów wolałoby być w Szwajcarii. Problem w tym, że Ukraina 1) jest nędzna ekonomicznie i cywilizacyjnie 2) stawia na banderyzm, w dodatku sterowany z zewnątrz. Czyli jest to śmierdzące więzienie narodów, szambo w którym narody się topi.

    • sobiepan
      sobiepan :

      Zan:
      21.05.2015 20:47/. Jesteś żałosny z tym porównaniem . Jak nie ma być moralnym zaprzeczeniem fakt ludobójstwa z póżniejszym okupowaniem Polskich ziem na których zostało ono dokonane . ukrsainia to sztuczny twór sklejony przez Stalina .

  3. mohair
    mohair :

    Szczerze? Z czasem trudności finansowe i inne problemy Ukrainy będą się zaostrzać, wie o tym Putin (dlatego nie dobił gada banderowskiego w Kijowie), a także… międzynarodowy kapitał (co widać po decyzjach inwestorów).
    Węgrzy będą zaś rośli w siłę, wpływy węgierskie na Zakarpaciu też. Mieszkańcy tego regionu będą coraz bardziej ciążyć tam, ku Węgrom, gdzieniegdzie może nawet i ku Słowacji.
    Kijem rzeki nie zawrócisz, Ukraina już jest na równi pochyłej…

    Ewentualne akty terroru, dokonywane na ludności cywilnej przez ekstremistów takich jak “Sicz Karpacka” (kto kiedykolwiek widział w Karpatach jakąkolwiek Sicz?! ) tylko zaostrzą antykijowskie nastroje.
    Mieszkańców Karpat nie da się tak łatwo zastraszyć. Jak nam ktoś grozi, to tylko budzi w nas wojownika. Taki mindset – wiem, bo sam jestem góralem 🙂