Przeczucie

Dlaczego wojna domowa? Przede wszystkim dlatego, że rozmieszczenie aktywnych środowisk na terenie całego kraju skupia się w kilku miejscach – przede wszystkim zaś w Moskwie. Przy takim rozmieszczeniu zmiana władzy w sposób demokratyczny (bez użycia siły) w ciągu krótkiego czasu jest niemożliwa – prowincjonalna większość za każdym razem przygniecie i znokautuje swoją siłą.

Intuicja (późn. łac. intuicja – „wejrzenie”, od czasownika inteor – wpatrywać się) – odczucie, przenikliwość, bezpośrednie pozyskiwanie wiedzy bez udziału logicznego rozumowania, opiera się na wyobraźni, empatii oraz wcześniejszym doświadczeniu.

***

Dzisiejszy post jest próbą przekazania pewnych odczuć. Najpierw pojawia się jakieś wrażenie, a dopiero potem próbuje się znaleźć dla niego logiczne uzasadnienie. Nie oceniajcie mnie więc tym razem zbyt surowo.

To, co obecnie obserwujemy w Moskwie jest nie do końca uświadomionym, ale cały czas przybierającym na sile zderzeniem wartości. Nie wiem czy nastąpi rewolucja (być może przewrót stanie się udziałem ludzi, którzy przestali się czegokolwiek bać, lub odwrotnie, dokonają tego owładnięci strachem dawni współpracownicy Putina), natomiast przeczucie, że w ślad za tym nieuchronnie, niczym jesień, nastąpi wojna domowa – to przeczucie staje się coraz silniejsze.

Spróbujmy porównać obecną sytuację z wydarzeniami z początku lat 90., kiedy Rosja (wg niektórych – cudem) uniknęła wojny domowej. Jak to wtedy wyglądało: dość duża reakcyjna część społeczeństwa protestowała przeciwko aktywnej części, przejmującej władzę. Naciskający wzburzony tłum popędzał tę aktywną część w podejmowaniu decyzji, niezbędnych dla wyjścia z kryzysu. Dzięki temu niebezpieczna niszczycielska energia znalazła pokojowe ujście (pomijam tysiące zlikwidowanych biznesmenów, których losy większości obywateli rosyjskich są zupełnie obojętne).

W obecnej sytuacji władza jest po stronie reakcyjnej masy. Ci właśnie zwolennicy „putinowskiej stabilności” nie są gotowi na żadne twórcze zmiany. Jak wielkie by nie były zdolności jednego człowieka – jest on całkowicie uzależniony od tych ludzi. Próba, podjęta w czasie „rządów” Miedwiediewa przyciągnięcia na swoją stronę aktywnej części społeczeństwa zakończyła się porażką. Obecnie obserwujemy narastający wzajemny dystans. I im częściej przedstawiciele władzy (a przecież i oni są tylko ludźmi) będzie się mylić i używać siły, apelując przy tym do reakcyjnej części społeczeństwa, tym większy będzie narastał dystans pomiędzy aktywnymi obywatelami i władzą.

Dlaczego wojna domowa? Przede wszystkim dlatego, że rozmieszczenie aktywnych środowisk na terenie całego kraju skupia się w kilku miejscach – przede wszystkim zaś w Moskwie. Przy takim rozmieszczeniu zmiana władzy w sposób demokratyczny (bez użycia siły) w ciągu krótkiego czasu jest niemożliwa – prowincjonalna większość za każdym razem przygniecie i znokautuje swoją większością. Na gnębienie aktywnych obywateli może sobie pozwolić jedynie mocno totalitarny reżym (obrośli w tłuszcz podczas tłustych lat biznesmeni przy władzy nie są na to gotowi) lub taki, który przetrwa bardzo krótko. Wówczas nieuchronnym stanie się wybuch niezadowolenia, który obali władzę. W związku z brakiem kultury dyskusji politycznej, zdeptanej w ciągu 12 lat putinowskiej polityki przebiegającej pod hasłem „ja jestem szefem, a wy wszyscy – głupki ”, prawdopodobieństwo, że w takiej sytuacji obiektywnie różne siły polityczne (od anarchistów do monarchistów) dogadają się między sobą jest znikome (przypomnijmy sobie rewolucję z 1917 roku). Oznacza to, że w charakterze argumentu znowu zostanie użyta siła. Aktywni obywatele w celu szybkiego osiągnięcia celu zaczną manipulować pasywną częścią i w związku z brakiem rozumnych (ludzkich) argumentów w ruch pójdą zapomniane klasowe i narodowościowe przesądy. Co jak co, ale ogłupiać masy nauczyliśmy się świetnie. A i nasi sąsiedzi z chęci skorzystają z okazji osłabienia silnego przeciwnika przy pomocy tego czy innego obozu politycznego.

Była nadzieja, że po grudniowych i późniejszych wystąpieniach „oburzonych” na Kremlu coś się zmieni. Niestety tak się nie stało. Wszystkie, zgodne z konstytucją, sposoby pokojowego przekazania władzy (wybory gubernatorskie, prezydenckie, wybory do dumy) zostały stopniowo zdyskredytowane. Wydarzenia ostatnich dni pokazują natomiast, że władza zidiociała do reszty, skoro jedyną rozsądną, w jej mniemaniu, odpowiedzią na wystąpienia obywateli są tanie prowokacje, OMON i prymitywne rozkazy w rodzaju „rozetrzeć flaki po asfalcie”…

W gruncie rzeczy od byłych „gopników” [rosyjskie określenie chuliganów – przyp. tłum.] – a „gopniki”, jak już teraz wiemy, pozostają nimi do końca – trudno by oczekiwać czegoś innego.

I co z tym wszystkim robić? – zapytacie. Gdybym to ja wiedział…

Wadim Lebiediewicz

Artykuł pochodzi z bloga autora w serwisie livejournal:

[link=http://lvs2com.livejournal.com/]

Tłumaczenie: Maja Maćkowiak

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply