Jak można ocenić postawy Zachodu, Rosji i Chin wobec obecnego zamieszania na Bliskim Wschodzie i Afryce Północnej? Czy w postawach tych można się doszukać jakiejś szerszej idei?

Odpowiedź na to pytanie daje Daniel Pipes, który, na swoim blogu twierdzi: ,, Z jednej strony Unia Europejska i Stany Zjednoczone są coraz bardziej przychylne islamizmowi. Chcą w ten sposób ugłaskać własne społeczności muzułmańskie. Z drugiej strony Moskwa i Pekin, którym zdarzało się wchodzić otwarty konflikt z mniejszością muzułmańską, przyjmują wobec islamizmu na Bliskim Wschodzie postawy dość wrogie”.

Pipes porusza ważny temat, ale czy jego teza jest prawdziwa? Znamienny wydaje się przykład Francji i Tunezji.

Francja ma największą w Europie Zachodniej populację muzułmanów, których większość pochodzi z Afryki Północnej. Jednak kiedy w Tunezji wybuchły zamieszki przeciwko prozachodniemu prezydentowi Ben Alemu, rząd Francji nie chciał dopuścić do zmiany głowy państwa. Dwa dni przed obaleniem Ben Alego, podjęto decyzję o sprzedaniu władzom tunezyjskim granatów z gazem łzawiącym.

Początkowy stosunek Francji do tunezyjskiego powstania wywołał oburzenie. Skończyło się na ubolewaniach rządu francuskiego oraz zapewnieniu o chęci podtrzymania dobrych relacji z Tunezją. Warunek był jeden: islamistyczna partia Ennahda, która zdobyła większość miejsc w parlamencie, miała dotrzymać swojej obietnicy i nie wprowadzać w Tunezji prawa szariatu.

W tym samym czasie prezydent Moncef Marzouki, z centrolewicowej partii, która weszła w koalicję z Ennahda, udał się do Francji aby ,,poprawić stosunki międzypaństwowe”. Zapewnił on przy okazji francuski parlament, że ,,Tunezja nie wpadła w ręce islamistów”.

To właśnie zakłopotaniem w związku z protestami Tunezji można tłumaczyć entuzjazm Paryża wobec zbrojnej interwencji przeciwko siłom Kadafiego w Libii. Niemcy, które również posiadają liczną społeczność muzułmańską, forsowały politykę neutralności.

W przypadku Libii przeważyły inne argumenty. Chciano zapobiec masakrze w Benghazi, liczono także, że reżim Kadafiego może upaść bez konieczności wysyłania do Libii wojsk lądowych. Na czele operacji przeciwko Kadafiemu stały Wielka Brytania i Francja, Stany Zjednoczone dołączyły się niechętnie i nie odgrywały znaczącej roli.

Polityka Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych wobec Bahrajnu również przeczy teorii o ukłonach zachodnich rządów stronę islamizmu. Wielka Brytania i USA wezwały do dialogu pomiędzy prozachodnią sunnicką monarchią a szyicką opozycją. Obydwa kraje są zaniepokojone irańskimi planami wobec Bahrajnu. Wyspa jest portem dla amerykańskiej Piątej Floty, której obecność gwarantuje wolny przepływ ropy w Zatoce Perskiej i studzi mocarstwowe zapędy Iranu.

Niepokój Zachodu budzi fakt, że wśród bahrajńskiej opozycji działają ludzie pokroju Hassana Mushaima, który wzywa do obalenia monarchii i wprowadzenia systemu rządów wzorowanego na systemie irańskim.

Wobec tego, brytyjskie firmy ochroniarskie pomagały w władzom Bahrajnu w pacyfikacji protestujących. Rząd Wielkiej Brytanii nie odciął się od bahrajńskiego reżimu (władcć Bahrajnu zaproszono min. na obchody Diamentowego Jubileuszu), administracja Obamy natomiast zgodziła się na sprzedaż broni Bahrajnowi. Odbyło się to przy sprzeciwie zaledwie kilkunastu senatorów.

Widać więc wyraźnie, że politykę Zachodu wobec Bliskiego Wschodu charakteryzuje raczej niekonsekwencja niż sprzyjanie islamizmowi. To samo można powiedzieć o Rosji i Chinach.

Brytyjski analityk David Patrikarakos doskonale podsumował podejście Rosji i Chin do programu atomowego Iranu (który jest wiodącą islamistyczną potęgą na Bliskim Wschodzie): ,,Iran wykorzystuje dobre relacje z Chinami i Rosją, które bronią go w Radzie Bezpieczeństwa. Chiny łączą z Iranem silne więzi ekonomiczne, Rosja jest natomiast jego partnerem w dziedzinie energii nuklearnej. W ramach ONZ Rosja i Chiny głosowały za sankcjami wobec Iranu, nie wprowadzają jednak w życie ich postanowień. Właśnie z tego powodu Stany Zjednoczone chciały nałożyć na Iran sankcje poza Radą Bezpieczeństwa i nalegały na sojuszników, aby zrobili to samo.

Z drugiej strony, Rosja wspiera reżim Assada w Syrii, gdyż bo się, że w razie jego upadku, do władzy mogą dojść sunniccy islamiści.

W kwestii Egiptu Rosja, Chiny i Zachód politykę przyjaznych relacji z islamistycznym rządem. W telegramie do nowego prezydenta Egiptu, Putin wyraził chęć zacieśnienia rosyjsko-egipskich relacji. Niedługo potem Hu Jintao na spotkaniu z ministrem spraw zagranicznych Egiptu wspominał o ,,zacieśnianiu więzi ekonomicznych” między obydwoma krajami i zaprosił Morsiego do Chin.

Chiny działają pragmatycznie, co pokazuje sprawa Iraku. Sprzeciwiały się amerykańskiej interwencji w tym kraju i handlowały z Hussainem. Jednak po upadku dyktatora nawiązały kontakty handlowe z nowopowstałym rządem, w którym zasiada wielu islamistów.

Ujmując rzecz w skrócie: istnieje wiele politycznych i ekonomicznych czynników, które kształtują postawę Zachodu, Chin i Rosji wobec Bliskiego Wschodu i Afryki Zachodniej. Nie można jednak stwierdzić, że jakąkolwiek rolę odgrywa wrogość bądź pozytywny stosunek do islamizmu.

Aymenn Jawad Al-Tamimi, James Amir Jawad

“The Jerusalem Post”

Tłumaczenie: Szymon Dolata

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply