Z dokumentacji przedstawionej przez Kaczanowskiego wyłania się przerażająca wizja aliansu wąskiej grupy oligarchów i ukraińskich nacjonalistów, którzy dla sięgnięcia po władzę nie zawahali się sprowokować w centrum stolicy europejskiego kraju zbrojnej konfrontacji, a następnie wysłać bezbronnych, pokojowych demonstrantów na rzeź z rąk własnych siepaczy, po to by o ich śmierć oskarżyć politycznego przeciwnika.

Dr Iwan Kaczanowski, ukraiński politolog pracujący na Uniwersytecie w Ottawie, który w październiku 2014 r. opublikował referat przedstawiający hipotezę, iż masakry w Kijowie 20.02.2014 dokonała grupa bojowników Majdanu wywodząca się ze skrajnej prawicy, w pierwszą rocznicę tej zbrodni zamieścił na swoim profilu na portalu Academia.edu uaktualnioną wersję swojej analizy, w większości będącą całkiem nowym i znacznie bardziej szczegółowym opracowaniem.

https://www.academia.edu/8776021/The_Snipers_Massacre_on_the_Maidan_in_Ukraine

Pierwsza wersja opracowania wywołała żywe zainteresowanie tezami autora, głównie w mediach społecznościowych, natomiast została niemal przemilczana przez media mainstreamu, zapewne dlatego, że stawia w bardzo złym świetle ekipę, która w wyniku Majdanu objęła władzę na Ukrainie oraz współbrzmi z narracją rosyjską. W Polsce, po publikacjach portalu Kresy.pl, zainteresowanie pracą Kaczanowskiego początkowo wykazał Onet.pl, jednak i on usunął wywiad z Kaczanowskim ze swojej strony głównej i w ogóle z portalu, prawdopodobnie w wyniku odgórnych nacisków.

Co ciekawe, do dnia dzisiejszego referat Kaczanowskiego, poza jednym wyjątkiem, nie spotkał się z rzeczową naukową krytyką. Wbrew temu co uważają niektórzy moralnie wzmożeni, bezkrytyczni stronnicy Majdanu z Polski, trudno za takową brać filipikę dr. Tarasa Kuzio, znanego ukraińskiego nacjonalisty i naukowego szarlatana [1]. Chyba jedyną sensowną krytykę zaoferował prof. David Marples, jednak jak łatwo zauważyć, prawie wcale nie polemizował on z faktografią przedstawioną przez Kaczanowskiego [2]. Połowa krótkiego tekstu Marplesa poświęcona jest dywagacjom na temat terminologii używanej przez Kaczanowskiego (np. czy jego referat można uważać za „akademickie opracowanie”, albo czy zmianę władzy w Kijowie w lutym 2014 r. można nazywać przewrotem). W drugiej połowie swojego artykuliku Marples koncentrował się jedynie na wyszukiwaniu niejasności lub rzekomych sprzeczności w argumentacji ukraińsko-kanadyjskiego politologa. Zarzuty podnoszone przez Marplesa wynikały raczej z niezrozumienia przeczytanego tekstu (rzeczywiście nieco chaotycznego i zbyt ogólnikowego) niż faktycznych błędów autora. Jednak nawet pomimo wątpliwości Marples nie odmówił krytykowanemu referatowi pewnej racji: „Nie wszystkie odkrycia dr. Kaczanowskiego powinny być odrzucone. Wskazał on pewne nowe dowody, które sugerują, że nowe dochodzenie w sprawie snajperskiej masakry jest bardzo potrzebne. Oficjalna wersja wydarzeń jest rzeczywiście głęboko kłopotliwa i zebranie przez niego nowych dowodów jest chwalebne. Jego referat dostarcza dowodów, że było kilka różnych grup snajperów, włącznie z antyrządowymi”.

Przez kilka miesięcy, które upłynęły od publikacji pierwszej wersji referatu, niektóre twierdzenia Kaczanowskiego zostały w pełni potwierdzone. Niekwestionowanym już faktem, popartym przez dochodzenia BBC [3] i Frankfurter Allgemeine Zeitung [4], jest rozpoczęcie konfrontacji w dniu 20 lutego przez uzbrojonych w broń palną bojowników Majdanu, którzy wczesnym rankiem otworzyli ogień do sił Berkutu z budynku Konserwatorium, zadając im ciężkie straty (3 zabitych i 21 rannych), co spowodowało odwrót sił rządowych w głąb ulicy Instytuckiej, na której następnie doszło do kulminacji masakry. Fakt ten w żaden sposób nie jest komentowany przez zwolenników oficjalnej wersji wydarzeń, gdyż zaburza pieczołowicie budowaną narrację o „pokojowym proteście” topionym we krwi przez „siepaczy Janukowycza”.

Najmocniejszą stroną nowego opracowania Kaczanowskiego jest drobiazgowe przedstawienie przebiegu masakry na ulicy Instytuckiej. O ile w przypadku referatu z października 2014 roku czytelnik był pozostawiony przez autora sam sobie w obliczu dość ogólnikowych stwierdzeń i ogromu odnośników do gigabajtów danych, o tyle obecnie Kaczanowski czyni zadość wymaganiom krytyków i przybliża nam losy ofiar wymienionych z imienia i nazwiska. Poznajemy czas i miejsce ich zranienia lub śmierci, co robiły podczas otrzymania postrzału, charakter odniesionych ran. Równolegle Kaczanowski analizuje zachowanie milicji i strzelców Majdanu w tym samym czasie. Jest to najbardziej poruszająca część jego opracowania, która – jeśli jest rzetelnie wykonana – przesądza, że sprawcą masakry bezbronnych demonstrantów byli snajperzy z obozu ówczesnej opozycji.

Kaczanowski analizując dostępne nagrania zauważa, że w momencie odwrotu Berkutu (powtórzmy – chwilę wcześniej zdziesiątkowanego strzałami z ostrej amunicji) ulicą Instytucką i Hruszewskiego (około godz. 9) przywódcy Majdanu i dowódcy jego oddziałów przez megafony wydali protestującym, w absolutnej większości nieuzbrojonym, rozkazy podążania za siłami rządowymi. Tłum rzucił się w pościg za wycofującymi się milicjantami. W tym czasie specjalne oddziały Berkutu i Omegi otrzymały już zezwolenie na użycie ostrej amunicji przeciw uzbrojonym bojownikom opozycji. Około godziny 9:05 oddziały te czasowo zatrzymały pochód demonstrantów koło Pałacu Październikowego strzałami z Kałasznikowów (AKMS) oraz strzelb na gumowe naboje. Nagrania z tego fragmentu wydarzeń zostały później przedstawione jako dowód, że masakry dokonały siły rządowe. Jednak Kaczanowski uważa, że strzały Berkutu i Omegi były oddawane na postrach, bądź ewentualnie do uzbrojonych strzelców Majdanu, i miały osłaniać odwrót funkcjonariuszy Berkutu z Pałacu Październikowego. Przez cały ten czas ze sceny Majdanu padały niewytłumaczalne wezwania kierowane do nieuzbrojonych demonstrantów, by udawali się w rejon, w którym padały strzały (s. 22-23).

Kaczanowski na podstawie dostępnych dowodów stwierdza, że w tym czasie pod Pałacem Październikowym zostało zabitych od 4 do 8 osób. Bohdan Solczanyk został zabity o 9:08. Jego pozycja podczas otrzymania postrzału i rana z prawej strony szyi świadczą, że najprawdopodobniej został trafiony nie z pozycji Berkutu i Omegi, lecz od strony Hotelu Ukraina. Andrij Sajenko, trafiony śmiertelnie w pośladek o 9:14 został prawdopodobnie postrzelony od strony hotelu, o czym również miało świadczyć jego ustawienie. Podobnie według Kaczanowskiego wyglądały okoliczności śmierci Wasyla Mojseja o 9:10. Lekarz, który ratował ludzi w tym miejscu, powiedział, że protestujący byli ostrzeliwani z dachu hotelu Ukraina, to samo potwierdził w wywiadzie Ołeh Suchninski, który został tam ranny w nogę. Potwierdzają to także nagrania spikera ze sceny Majdanu, który o 9:10-9:11 zaczął informować o obecności 2-3 snajperów na przedostatnim piętrze hotelu. Nagranie z 9:23 pokazuje demonstrantów kryjących się pod mostem pomiędzy hotelem a Pałacem Październikowym przed strzałami padającymi z góry. Serhij Bondarczuk zginął o 9:30 od kuli, która przeszyła jego kark i wyszła przez tułów, co świadczy o oddaniu strzału z góry, np. z dachu hotelu. O jego śmierć obecne władze oskarżyły funkcjonariusza Berkutu, jednak rodzina Bondarczuka wierzy, że został on zabity przez kogoś znajdującego się w hotelu Ukraina. Według Kaczanowskiego okoliczności śmierci pozostałych ofiar i ich dokładna liczba w tej fazie masakry, nie są znane (s. 23-26).

Następna faza masakry (co najmniej 12 zabitych) odbyła się pomiędzy Hotelem Ukraina a Kinopałacem po tym, jak o 9:20-9:28 Berkut i Omega wycofały się na barykadę przy wejściu do metra oraz drugą barykadę z ustawionych Kamazów, obie na ul. Instytuckiej (s. 26-27). Z nich – według Kaczanowskiego – odpowiadały ogniem z ostrej amunicji na strzały bojowników Majdanu z Hotelu Ukraina i Pałacu Październikowego i, być może, oddawały strzały na postrach w kierunku postępujących ku nim demonstrantów. Ogień otwierały również siły rządowe z położonych w pobliżu barykad budynków Gabinetu Rady Ministrów i Banku Narodowego (nie byli to snajperzy SBU, którzy pozostawali bezczynni).

Jednak podobnie jak w przypadku masakry przy Pałacu Październikowym i w tym miejscu ofiary wśród demonstrantów ginęły nie od kul ze strony milicji, lecz od strzałów „w plecy”. O 9:22 zginął Ihor Dmytriw a minutę później Andrij Dyndałowycz. W obu przypadkach rany wlotowe oraz zeznania dwóch naocznych świadków potwierdzają, że ofiary zabito strzałami od strony Hotelu Ukraina. Tymczasem jako sprawcę ich śmierci pomajdanowe władze wskazały „leżącego snajpera” ze słynnego zdjęcia, które obiegło świat w dniu masakry, ignorując fakt, że nie mógł on spowodować tego typu obrażeń z tego miejsca (s.27-28). W innym przypadku zostało postrzelonych kilka osób kryjących się za murem, którego położenie wykluczało możliwość trafienia z jakichkolwiek pozycji zajmowanych przez siły rządowe. Jedną z takich osób był Borys Asejew (s. 29).

Bardzo ciekawym elementem nowej wersji analizy Kaczanowskiego jest obserwacja zachowań pewnych uczestników wydarzeń, którzy sprawiali wrażenie, jakby celowo prowadzili grupy protestujących w miejsce masakry. W jednym przypadku, pisze Kaczanowski, „nagranie video pokazuje, jak protestujący ubrany na czarno prowadzi jedną z takich grup nawet po tym, jak członkowie grupy zauważyli, że pocisk minimalnie minął ich i uderzył w drzewo o 9:38. Nagranie zrobione z hotelu i ślad po kuli w drzewie świadczą, że strzał był oddany z kierunku hotelu. Następnie słyszeli oni krzyki, że strzały padają z Hotelu Ukraina. Ale ubrany na czarno protestujący w masce gazowej wciąż szedł naprzód wraz z innym protestującym i schował się za murem w krzakach, jakby spodziewał się, że ta grupa zostanie wkrótce rozstrzelana z innych kierunków niż znajdujące się na wprost pozycje milicji. Ten protestujący był jednym z niewielu z tej grupy, którzy przeżyli masakrę i pojawia się na różnych nagraniach ciągnąc rannego Romana Kaczana do hotelu około godz. 10” (s. 28). Jak pisze Kaczanowski, ten sam osobnik jest widoczny na nagraniu, jak o 10:17 wbiega do Hotelu Ukraina wraz z uzbrojonym w broń palną oddziałem Wołodymyra Parasiuka (s.29).

Według Kaczanowskiego zebrana dokumentacja pozwala na stwierdzenie, że w tej fazie masakry strzelcy i ich pomocnicy znajdowali się na budynkach Hotelu Ukraina, Pałacu Październikowego, Kinopałacu, Banku Arkada, budynków na ulicy Muzejnyj Prowułok i Horodećkiego. Były to budynki kontrolowane przez siły Majdanu (s. 29 i 32). Ranny Serhij Trapezun, którego grupa została zmasakrowana około 9:44-9:45, zeznał, że jego ludzie zostali ostrzelani z boków i z tyłu (a nie od frontu, gdzie znajdowała się milicja) (s. 29). Roman Warenycia, który krył się za drzewem mającym ochronić go przez strzałami ze strony milicji, został zabity o 9:45 najpewniej z broni myśliwskiej od strony Kinopałacu lub ul. Muzejnyj Prowułok (s. 30). Obecność snajperów na połączonych ze sobą budynkach Pałacu Październikowego i Kinopałacu od tej chwili do co najmniej 10:53 potwierdzały ostrzeżenia płynące ze sceny Majdanu.

Kaczanowski przeanalizował także okoliczności śmierci Ustyma Hołodniuka, który próbował ewakuować rannych spod ognia. Jego zarejestrowane ustawienie w chwili trafienia, oraz otrzymanie postrzału z lewej strony głowy świadczą, że śmiercionośny strzał padł od strony Hotelu Ukraina a nie z położonej po przeciwnej stronie milicyjnej barykady. Mimo to zabójstwo Hołodniuka w wielu filmach o Majdanie jest przedstawiane jako dowód winy snajperów rządowych. Według ukraińsko-kanadyjskiego politologa także Eugen Kotliar zginął od strzału w szyję oddanego z kierunku hotelu, gdy o 9:55 próbował uciekać z zagrożonego terenu (s. 30). Ihor Tkaczuk otrzymał śmiertelny postrzał najpewniej z budynku Banku Arkada lub ul. Horodećkiego. Według Kaczanowskiego także zranienia Jurija Krawczuka, Wołodymyra Gonczarowskiego (s. 31-32) , Wasyla Hałamaja (s. 39) i wielu innych (s. 40, 41) należy przypisać ostrzałowi z lokalizacji opanowanych przez siły Majdanu. Mykoła Tokar, stojący obok Hałamaja podczas trafienia, powiedział telewizji ARD, że strzelano do nich z hotelu Ukraina.

Na jednym z nagrań widać, jak demonstranci uciekają z barykady na Instytuckiej po tym, jak o 10:25 zostali zabici Eduard Hrynewycz i Josyp Szyling, a któryś z demonstrantów krzyczy, że „oni [snajperzy] są z tyłu”. Wśród uciekających był Dmytro Hołubnyczyj, który później w wywiadzie potwierdził, że znaleźli się pod ogniem z hotelu Ukraina (s. 39-40).

We wszystkich przypadkach, w których Kaczanowskiemu udało się odtworzyć okoliczności postrzelenia i położenie ofiar, dowody – jak twierdzi – wskazują na snajperów znajdujących się w wymienionych wyżej budynkach opanowanych przez siły opozycji (s. 41).

Jak pisze Kaczanowski, dokładnych okoliczności śmierci i zranień wielu ofiar masakry nie da się odtworzyć na podstawie dostępnych publicznie informacji. Dopóki nie zostaną ujawnione wszystkie dowody, nie da się całkowicie wykluczyć odpowiedzialności strzelców strony rządowej za niektóre przypadki postrzeleń (s. 23 i 43). Co ciekawe, zauważa Kaczanowski, w niektórych opublikowanych nagraniach z masakry ich autorzy mogli wyciąć fragmenty przedstawiające moment trafienia ofiar. Dotyczy to m.in. przypadków trafienia Bohdana Wajdy (s. 21), Ołeha Usznewycza, Romana Huryka, Władysława Zubenko, Iwana Pantelejewa, Mykoły Pankiwa, Jurija Paraszuka i Romana Toczyna (s. 32). To mogłoby sugerować, że ci filmujący byli wspólnikami organizatorów masakry i usunęli z nagrań niewygodne fragmenty.

Sporą część nowego opracowania Iwana Kaczanowskego zajmuje udowodnienie faktu kontrolowania hotelu Ukraina przez siły Majdanu podczas masakry. Początkową taktyką krytyków Kaczanowskiego było bowiem kwestionowanie tego faktu, co miało znaczyć, że snajperzy strzelający z okien hotelu nie mogli wywodzić się z obozu opozycji. Politolog przytacza szereg dowódów potwierdzających, że od godziny 9 (a więc od początku masakry demonstrantów) hotel był pod kontrolą sił Majdanu (s. 32-33). Sensacyjną nowością w jego drugim opracowaniu jest analiza działań oddziału pod dowództwem Wołodymyra Parasiuka, słynnego sotnika, który „zatrzymał Janukowycza”. Zgodnie z dowodami zebranymi przez BBC i FAZ to właśnie najprawdopodobniej oddział Parasiuka rozpoczął przelew krwi 20.02.2014 otwierając ogień do milicji z budynku Konserwatorium. Kaczanowski na jednym z filmów identyfikuje uzbrojony w broń palną oddział, który wbiegł do hotelu Ukraina o godz. 10:17 z krzykiem „nie filmować”, jako ludzi Parasiuka (s. 33). Wkrótce potem inne nagranie rejestruje jednego z tych ludzi na 14 piętrze hotelu, strzelającego z broni myśliwskiej IZh-56 w kierunku ulicy Instytuckiej. Kąt strzału sugeruje, że osobnik ten celował nie w milicjantów na barykadzie, lecz w protestujących. Co więcej, dystans jaki dzielił strzelającego od milicyjnej barykady (200m) nie pozwalał, zdaniem Kaczanowskiego, na skuteczne rażenie milicjantów z tej broni, natomiast był wystarczający (kilkadziesiąt metrów) do trafienia w demonstrantów (s. 34). Około godziny 11:00-11:30 Parasiuk z kilkoma swoimi ludźmi opuścił hotel Ukraina. Ubiór jednego z tych ludzi, zdaniem Kaczanowskiego, pasuje do licznych opisów snajpera, którego podobno udało się schwytać siłom Samoobrony Majdanu (s. 35). Jednak według późniejszych oświadczeń liderów Majdanu, przeszukiwania budynku hotelu (jak i innych budynków) nie dały żadnych rezultatów. To może sugerować, że ewentualnie złapany snajper lub snajperzy należeli do sił Majdanu i zostali wcześniej lub później uwolnieni (s. 36).

W czasie, gdy oddział Parasiuka przebywał w budynku hotelu „wielu protestujących zostało zastrzelonych lub zranionych kulami 7,62 mm AKM oraz z broni śrutowej z kierunku hotelu”, pisze Kaczanowski (s. 39). W tej trzeciej fazie masakry według jego ustaleń zabito od 20 do 26 osób (s. 41).

Wielu dziennikarzy mieszkających w hotelu Ukraina, m.in. Globe and Mail, Die Zeit i Russia Today, twittowało na gorąco o strzelcach Majdanu prowadzących ogień z hotelu, przy czym sądzili, że walczyli oni z milicją. Jednak według Kaczanowskiego obranie hotelu za bastion do walki z milicją byłoby nieracjonalne, biorąc pod uwagę stosunkowo słabe uzbrojenie bojowników Majdanu i duży dystans dzielący hotel od barykad milicji. Dowodzi tego brak jakichkolwiek strat wśród milicjantów podczas tej fazy wydarzeń. Zdaniem politologa o wiele bardziej racjonalnym wytłumaczeniem jest, że bojownicy po prostu strzelali w plecy ludziom ze swojego obozu (s. 37). Co więcej, snajperzy niekiedy strzelali z takich okien hotelu, z których w ogóle nie było widać barykad milicyjnych (s. 40).

Wobec udowodnionego dużego nasycenia budynku hotelu siłami bojowników Majdanu i ostatecznie bezowocnych jego przeszukań, nieprawdopodobną wydaje się nie poparta dowodami teoria o „trzeciej stronie”, która miała rzekomo dokonać masakry (s. 38), uparcie promowana np. przez Prawy Sektor. Jedną z odmian tej teorii, posądzającą o sprawstwo białoruski Specnaz wysunął ostatnio szef Samoobrony Majdanu Andrij Parubij [5], co jest o tyle dziwne, że „baćka” Łukaszenka występuje ostatnio jako dobry druh Poroszenki.

Czwarta faza masakry opisywana przez Kaczanowskiego to strzelanina na samym Majdanie, która rozpoczęła się po godz. 11. Jego zdaniem tutaj również dostępne dowody świadczą o sprawstwie snajperów związanych z obozem opozycji (s. 48-51).

Krytykom wyśmiewającym jego wersję jako absurdalną („Majdan sam się rozstrzelał”) Kaczanowski przedstawia wyjaśnienie postępowania sprawców na podstawie teorii racjonalnego wyboru: „Instrumentalnie racjonalnym celem masakry demonstrantów na oczach dziesiątków zagranicznych i ukraińskich dziennikarzy, podczas wizyty trzech ministrów spraw zagranicznych z krajów UE, byłoby oskarżenie o przemoc rządu Janukowycza oraz jego milicji i sił bezpieczeństwa. To pozwoliło liderom Majdanu na wygranie konfliktu z asymetryczną siłą poprzez delegitymizację rządu Janukowycza i jego planów użycia siły wobec Majdanu” (s. 51). Rzeczywiście, uznany powszechnie za zbrodniarza Janukowycz został wkrótce opuszczony przez znaczną część swoich stronników i musiał uciekać z kraju. Kaczanowski przypomina także wcześniejsze podobne próby kompromitowania sił rządowych za pomocą fałszywych oskarżeń. Tak było z pobiciem Tetiany Czornowoł, o które obóz Majdanu oskarżył służby bezpieczeństwa, podczas gdy prokuratura postawiła zarzuty kryminalne osobom niezaangażowanym politycznie. Po zmianie władzy prokuratura podtrzymała zarzuty wobec tych osób. Jeszcze głośniejszym przypadkiem było „porwanie” i „torturowanie” Dmytra Bułatowa, również zrzucone na „siepaczy Janukowycza”. Tymczasem pod koniec 2014 roku jeden z liderów Automajdanu przyznał, że od początku było wiadomo, że porwanie Bułatowa jest sfingowane (s. 56-57). Do tych przypadków mogę od siebie dodać aferę z „bombą z lekami”, opisaną przeze mnie dla kresów.pl.

Z dokumentacji przedstawionej przez Kaczanowskiego wyłania się przerażająca wizja aliansu wąskiej grupy oligarchów i ukraińskich nacjonalistów, którzy dla sięgnięcia po władzę nie zawahali się sprowokować w centrum stolicy europejskiego kraju zbrojnej konfrontacji, a następnie wysłać bezbronnych, pokojowych demonstrantów na rzeź z rąk własnych siepaczy, po to by o ich śmierć oskarżyć politycznego przeciwnika. Choć za wcześnie jeszcze na wskazywanie konkretnych winnych, już widać że w opowieści Kaczanowskiego przewijają się m.in. tacy ludzie związani kiedyś lub obecnie z radykalnymi organizacjami nawiązującymi wprost do zbrodniczej ideologii OUN-UPA jak Wołodymyr Parasiuk (Kongres Ukraińskich Nacjonalistów), Andrij Parubij (Socjal-Narodowa Partia Ukrainy – SNPU, Patriota Ukrainy), Dmytro Jarosz (WO Tryzub im. Stepana Bandery, Prawy Sektor) czy deputowani Swobody (dawniej SNPU). Na naszych oczach po raz kolejny przekonujemy się, że przeszłości nie da się oddzielić od współczesności grubą kreską a wyświechtany frazes o tym, że nierozliczone zbrodnie rodzą nowe, nabiera złowieszczej aktualności. Demony, które niegdyś zalęgły w głowach ideę, że można „dokonać największej zbrodni, jeśli wymaga tego dobro sprawy”, znowu są na wolności.

Krzysztof Janiga

[1] http://anton-shekhovtsov.blogspot.com/2013/05/more-on-academic-fraudster-taras-kuzio.html

https://ukraineanalysis.wordpress.com/2013/06/24/taras-kuzios-alternative-reality-or-how-not-to-write-about-a-workshop-and-colleagues-at-columbia-or-anywhere-else/

[2] https://ukraineanalysis.wordpress.com/2014/10/23/the-snipers-massacre-in-kyiv/

[3] http://www.bbc.com/news/magazine-31359021

[4] http://www.faz.net/aktuell/politik/ausland/europa/ukraine-die-hundertschaften-und-die-dritte-kraft-13414018.html?printPagedArticle=true#pageIndex_2

[5] http://kresy24.pl/64236/na-majdanie-dzialal-bialoruski-specnaz/

[6] http://kresy.pl/publicystyka,opinie?zobacz/historia-jednej-dezinformacji

Zobacz także:

BBC ujawnia świadectwo snajpera, który strzelał do milicjantów na Majdanie

Frankfurter Allgemeine Zeitung ujawnia przyczyny masakry na Majdanie

Kijowskiej masakry dokonali ludzie Majdanu – wynika z analizy kanadyjskiego naukowca

Kto odpowiada za masakrę na Majdanie? Publikujemy cały raport dra Kaczanowskiego

8 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

        • antymajdan
          antymajdan :

          Oto pismo patriotycznych środowisk warte rozpropagowania: ” Patriotyczny Związek Organizacji
          Kresowych i Kombatanckich
          adres do korespondencji: 00-013 Warszawa, ul. Jasna 1 (pok.216)
          KRS 00005400 NIP 5252607922 REGON 36070406700000
          tel. 501141623 e-mail: [email protected] tel. 692752947

          Warszawa, dn. 17 lutego 2015 r.

          Szanowna Pani Ewa Kopacz Prezes Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej

          W związku z nasilającymi się nawoływaniami polskich polityków ukraińskiego pochodzenia, w tym Ministra Obrony Narodowej Tomasza Siemoniaka, o zwiększenie zaangażowania Rzeczypospolitej Polskiej w konflikt na Ukrainie, Patriotyczny Związek Organizacji Kresowych i Kombatanckich zwraca się do Pani Premier z apelem o udzielenie wszelkiej pomocy prawnej (zwłaszcza w zakresie zmiany obywatelstwa i zmiany miejsca stałego pobytu) oraz wprowadzenie ułatwień w ruchu granicznym, umożliwiających przedstawicielom mniejszości ukraińskiej w Polsce powrót na Ukrainę w celu świadczenia obowiązków na rzecz obronności ich kraju. Ukraina umożliwiła przyjazd do Ojczyzny Polakom zamieszkującym w jej granicach. Apelujemy do Pani Premier o zwrócenie się do władz Państwa ukraińskiego, aby – w imię zachowania zasady wzajemności i partnerstwa – stworzyły warunki do przyjęcia swych rodaków i ułatwiły im osiedlanie się na Ukrainie, dzięki czemu będą mogli bez przeszkód angażować się w walki lub uczestniczyć w odbudowie ich kraju.

          W imieniu Patriotycznego Związku Organizacji Kresowych i Kombatanckich

          Wiceprezes Prezes Leszek Jazownik Witold Listowski”

  1. jan_de
    jan_de :

    To prawda, proszę Pana… Te „…Demony, które niegdyś zalęgły w głowach ideę, że można „dokonać największej zbrodni, jeśli wymaga tego dobro sprawy”, znowu są na wolności…” Te „demony zalęgły się” nawet na Kresy.pl, i tę chorą „ideę” próbują zaszczepić w głowach innych… Np. P. Robert_X (obecnie XX) – jak podejrzewam – zgodnie z 7 pkt. dekalogu ukraińskiego nacjonalisty, pisał: „po tej akcji w hotelu w Odessie to mieszkańcom jakoś odechciało się do Rassijii ? To dobry sposób na sowiecką zarazę – wypalić na miejscu…” A P. czarekw idzie o krok dalej – nie tylko zbrodni nie potępia, ale ją tłumaczy: „Nie można obwiniać separatystów że pragnie wyrżnąć wszystkich i nie brać jeńców, w planach mają dalszą ofensywę i nie mogą pozwolić na wycofanie ani na obciążanie się utrzymywaniem jeńców…” I – chyba tylko po to, żeby „było śmieszniej” – “ubolewa” jednocześnie nad upadkiem chrześcijańskich wartości…….. Nie zdziwię się więc, jeśli wkrótce obaj P. wyjaśnią nam, że – nieco parafrazując: nie możemy obwiniać UPA, że wyrzynała polskich, bezbronnych mieszkańców kresów, bo w planach miała przecież Ukrainę jednolitą etnicznie, i w pracy nad tym dziełem, nie mogła sobie pozwolić na ludzkie odruchy… Ta logika jest nieubłagalna… I może już na tym portalu przekonamy się w krótce, że “nierozliczone zbrodnie z przeszlości” nie tylko “rodzą nowe”, ale i znajdują dla siebie “racjonalne” uzasadnienie… Pozdrawiam…