Bojkot Euro 2012 nie rozwiązuje problemu

Pozostaje powtórzyć starą prawdę, że interesy ekonomiczne niejednokrotnie okazują się być ważniejsze niż wszelakie normy i wartości. Ukraina mało kogo interesuje w aspekcie ekonomicznym, dlatego też bojkot nie będzie dla nikogo zbyt odczuwalny, politycy natomiast będą mieli możliwość przedstawienia się w korzystnym świetle – jako dzielni obrońcy demokratycznych wartości.

Nie sposób pisać o Ukrainie, o Euro 2012 i nie wspomnieć o możliwym i szeroko dyskutowanym ostatnio bojkocie ukraińskiej części mistrzostw. Lista osób, które postanowiły w niej nie uczestniczyć jest dość obszerna. Znaleźli się na niej przedstawiciele Komisji Europejskiej, Niemiec, Austrii, Belgii, Holandii… Bojkotowi ostro sprzeciwiła się jedynie Polska, apelująca do europejskich polityków, aby nie bojkotowali Euro 2012. Polacy odnieśli się tym samym do prośby Julii Tymoszenko, aby nie łączyć wydarzeń sportowych z jej sytuacją.

Podobnego zdania jest UEFA, co oznacza, że Euro 2012 na Ukrainie się odbędzie. To pewne. Poza tym, z politycznego punktu widzenia odebranie Ukrainie Euro 2012 nie ma najmniejszego sensu. Kijów sam już wystarczająco się zdyskredytował, a przeniesienie imprezy lub bojkot uderzyłby w zwykłych Ukraińców, którzy jeszcze przez wiele lat będą płacić za to drogie przedsięwzięcie.

Zachód jednak odwrócił się do Ukrainy plecami. Może jeszcze nie zupełnie (wszak prezydent zaczął się zachowywać jak władca autorytarny dopiero w ubiegłym tygodniu), ale jednak… Zachód jasno dał do zrozumienia, że nie popiera Janukowycza, jednoznacznie oceniając tym samym obecną sytuację na Ukrainie. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Nieobecność ważnych przedstawicieli na mistrzostwach, ocena sytuacji politycznej w kraju czy aktywne wyrażenie nieakceptowania tej sytuacji przez sportowców… To prawidłowe podejście, ale nie wszędzie stosowane.

Unia Europejska nie podtrzymała bojkotu Igrzysk olimpijskich w Chinach. Jak oświadczyła Belgia, bojkot nie byłby adekwatną odpowiedzią na krwawe tłumienie rozruchów w Tybecie. Nikt nie chciał upolitycznienia Olimpiady w Chinach, natomiast w przypadku ukraińskiego Euro 2012, nie jest to już tak pryncypialnym problemem. Dlaczego? Po pierwsze, dla większości osób Ukraina nie jest interesującym kierunkiem turystycznym, niektórzy po prostu zrezygnują z wyjazdu do tego kraju. Inaczej jest w przypadku Chin, to inna liga. Tym niemniej, Chiny są państwem totalitarnym, z największym na świecie odsetkiem wykonywanych kar śmierci. W tej kategorii Ukraina, na szczęście, pozostaje daleko w tyle.

Pozostaje powtórzyć starą prawdę, że interesy ekonomiczne niejednokrotnie okazują się być ważniejsze niż wszelakie normy i wartości. Ukraina mało kogo interesuje w aspekcie ekonomicznym, dlatego też bojkot nie będzie dla nikogo zbyt odczuwalny, politycy natomiast będą mieli możliwość przedstawienia się w korzystnym świetle – jako dzielni obrońcy demokratycznych wartości. Bez względu na motywy, dobrze, że ktokolwiek zdecydował się na bojkot. Należy jednak pamiętać, że problemu Ukrainy to nie rozwiąże

Zwykli Ukraińcy już dawno zrozumieli sygnały napływające z Europy. O bojkocie i izolacji prezydenta Janukowycza codziennie mogą przeczytać w gazetach, nie rozumieją jednak, dlaczego państwa UE postanowiły działać dopiero teraz. Okazja, aby głośno i demonstracyjnie wyrazić swój sprzeciw pojawiała się już nie raz. Obecnie Ukraińcy chcą po prostu cieszyć się mistrzostwami, nie chcą słyszeć o polityce. Tymi, których sygnały z Europy obchodzą najmniej, są ukraiński Rząd i prezydent. Ukraiński premier Nikolaj Azarow ubolewał niedawno, że nie rozumie, dlaczego Zachód próbuje poniżyć Ukrainę, podczas gdy ona tak bardzo się stara.

Niewątpliwie ukraińskie szczyty władzy potrzebują kilku lekcji wychowawczych. Podsumujmy więc.

Po pierwsze: tak dla bojkotu politycznego. Lepiej pojechać na Ukrainę i na miejscu bojkotować trybunę, na której siedzi Janukowycz. Byłoby to bardziej dramatyczne. A tak, Janukowycz otoczy się emirami z Kataru, i nikt nawet nie zwróci uwagi na nieobecność jakichś tam Belgów.

Po drugie, bojkot polityczny nie rozwiąże i nie zmieni w żaden sposób sytuacji na Ukrainie. Ukraińcy się zdenerwują, a władza szybko o wszystkim zapomni. UE powinna wreszcie podjąć ukierunkowane działania.

Po trzecie, dobrze by było, gdyby wszystkich mierzono jedną miarą. Pojawia się więc pytanie – kto nie pojedzie na olimpiadę w Soczi?

P.S. Wirtualnie bojkotuję Wiktora Janukowycza, ukraiński Rząd i przedstawicieli „Partii Regionów”. Nie będę jednak miała okazji demonstracyjnie nie podać im ręki, dlatego swój sprzeciw wyrażam tutaj. Podczas Euro 2012 jednak , jak zwykle włączę telewizor i obejrzę mecz.

Alžběta Chmelařová

iHNed.cz, Czechy

tłumaczenie: Marta Giers

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply