Kolejny banderowiec pisze o Wołyniu

W historycznym dodatku gazety “Ukraińska Prawda” [istpravda.com.ua] pojawił się artykuł niejakiego Ostapa Kozaka (w latach 90. był liderem organizacji UNA-UNSO we Lwowie, odpowiedzialnym za przeprowadzanie antypolskich akcji na których m.in. palono polskie flagi) pt. “Pojednanie po polsku: UPA – zbrodniarze, AK – bohaterowie”. Autor wysuwa kuriozalne oskarżenia pod adresem Polaków i relatywizuje odpowiedzialność za ludobójstwo dokonane na polskiej ludności Kresów Wschodnich w okresie II wojny światowej. Publikujemy pełne tłumaczenie tego tekstu.

Wszystkie inicjatywy przedstawicieli społeczeństwa i Cerkwi Ukrainy skierowane do władz w Polski odnośnie wspólnych obchodów 70 rocznicy Tragedii Wołyńskiej bez upolitycznienia, oraz bez stosowania systemu określających i stygmatyzujących sloganów “nasi – bohaterowie, obcy – zbrodniarze” poniosły kompletne fiasko.

Jeszcze niedawno na Ukrainie mieliśmy wielkie oczekiwania na pojednanie obu narodów. W czerwcu 2011 r., informowano o planowanym przyjęciu przez ukraińską Werchowną Radę i polski Sejm wspólnego oświadczenia w sprawie wydarzeń ukraińsko-polskiego konfliktu z czasów Drugiej Wojny Światowej.

W grudniu 2011 roku polscy i ukraińscy intelektualiści zaapelowali do parlamentów obu krajów z propozycją ustanowienia Dnia Pamięci i Pojednania Ukraińców i Polaków. Trzy tygodnie temu przewodniczący Wołodymyr Rybak wezwał marszałków polskiego Sejmu i Senatu do poparcia tej inicjatywy.

Ale zamiast pojednania Polacy forsowali proces “skłócenia”. Skoro coraz więcej Polaków Rzeczypospolitej wie, że Ukraińcy – to rezuny, mordercy, sługusy nazistów. I dowiadują się tego nie od marginalnych “profesjonalnych bojowników z Ukraińcami”, lecz od statecznych członków parlamentu.

Ostatnio do polskiego Sejmu [niższa izba parlamentu Rzeczypospolitej – Historyczna Prawda] wpłynął projekt uchwały “O ludobójstwie popełnionym przez OUN-UPA na Polakach Wschodnich Kresów [zauważcie – już nie Wołynia, lecz znacznie szerszej – autor Ostap Kozak] w latach 1939-1947. ” Równolegle do Senatu [izba wyższa] skierowano projekt podobnej treści “O ustanowieniu 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian”.

Dawne miłe rozmowy o pojednaniu i odpowiednie działania, zgodnie z zasadą “Przebaczamy i prosimy o przebaczenie”, które były w czasach Kuczmy i Juszczenki, odeszły w przeszłość.

Teraz Polacy działają inaczej i w pośpiechu – tak jakby chcieli zdążyć zrealizować program “skłócenia”, dopóki na ulicy Bankowej [siedziba najwyższych władz wykonawczych Ukrainy – tłumacz] siedzi prezydent Janukowycz. Zdaniem prezydenta Polski Komorowskiego, dla Polaków jest jeszcze łatwiej radzić sobie z Janukowyczem, niż z jego poprzednikami. Który sam dumnie deklaruje swoje polskie korzenie.

Pojawienie się takich dokumentów można było przewidzieć na podstawie logiki wydarzeń, które miały miejsce tylko w ciągu ostatniego roku.

Jest to poświęcona Wołyńskiej Tragedii konferencja historyków, na którą nie został zaproszony żaden ukraiński naukowiec, to odmowa polskich prawicowych posłów przeproszenia za akcję “Wisła”, to oświadczenie przewodniczącego rzymskich katolików na Ukrainie o nie wzięciu udziału we wspólnym oświadczeniu w sprawie pojednania, bo Polacy nie mają za co przepraszać, a Ukraińcy muszą przeprosić za “neopogański” nacjonalizm.

To również oświadczenie współprzewodniczącego Polsko-Ukraińskiego Forum posła Pawła Zalewskiego, który poradził historykom, aby nie badali okoliczności Tragedii Wołyńskiej. My wiemy, powiedział, jak to wszystko się wydarzyło, i my wiemy, że to było ludobójstwo. Pokajajcie się, Ukraińcy. To także przeprowadzenie “rekonstrukcji Tragedii Wołyńskiej” – oczywiście, naocznie pokażą popularne w “kresowym” środowisku komiksy o strasznych ukraińskich sadystach.

To jeszcze i stanowisko prezesa Instytutu Pamięci Narodowej w Polsce Łukasza Kamińskiego. Pikantna historia: 5 stycznia ukraińska służba Polskiego Radia poinformowała, że Kamiński nazwał wydarzenia na Wołyniu “tragedią”, i mówił o “wzajemnych czystkach etnicznych ludności polskiej i ukraińskiej, przeprowadzonych przez Ukraińską Powstańczą Armię i Armię Krajową.” Czyżby, pomyślałem wtedy, znowu wracamy do pojednania?

Ale nie, w kilka dni później Polskie Radio wysłało sprostowanie, w którym zaznaczono pogrubioną czcionką, że pan Kamiński nie mówił takich bzdur. Że pan Kamiński uważa wydarzenia na Wołyniu za “rzeź” i “ludobójcze akcje Ukraińców.” To, z ostatniej chwili, stanowisko głównego urzędnika do spraw pamięci historycznej Polski.

To ponadto powołanie w polskim Sejmie sejmowej parlamentarnej grupy “do spraw Kresów Wschodnich.” Słyszycie, mieszkańcy Podkarpacia, Galicji i Wołynia? To wami zajmują się polscy parlamentarzyści. W rejonie Równego już jednym próbowała zająć się polska prokuratura.

To w końcu przyjęta w tym tygodniu (49 głosów “za”, przeciw i wstrzymujących się – 0) uchwała Rady Miasta Stołecznego Warszawy o postawienia w dzielnicy Żoliborz pomnika “Ofiarom zbrodni UPA dokonanych na południowo-wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej w latach 1943 – 1947”. Już nawet nie na “Kresach”, zauważcie, ale na POLSKICH ziemiach. W 1947 roku!

I to nie jedyny taki pomnik w Polsce: pierwszy odsłonięto we Wrocławiu w 1999 roku, gdy tylko zaczęto mówić o pojednaniu, a pomnik ofiar UPA w Przemyślu długo miał za podstawę swojej kompozycji zmyśloną historię zniszczenia polskich dzieci przez ukraińskich kanibali.

Własne dzieci zabiła i powiesiła na drucie kolczastym szalona Cyganka spod polskiego Radomia Marianna Dolińska w 1923 roku, ale w “środowisku kresowym” są przekonani, że to zrobili Ukraińcy i chcą przekonać o tym cały świat.

Skierowane do Sejmu i Senatu projekty uchwał mają szansę być przegłosowane jeszcze na wiosnę – czy to w formie bardziej umiarkowanej, czy w bardziej radykalnej.

Co takiego jest w tych dokumentach?

Projekt do Sejmu skierowała grupa parlamentarna partii PSL (agrarnej partii centrowej, sojusznika rządzącej partii PiS [tak w oryginale! – tłumacz]). Dokument ten proponuje ustanowienie 11 lipca “Dniem pamięci ofiar ludobójstwa dokonanego przez UPA na Wschodnich Kresach II Rzeczypospolitej”.

Jednocześnie Sejm uznaje OUN i UPA (jak również “przy okazji” Dywizję “Galicja” i ukraińską policję pomocniczą na służbie III Rzeszy) za organizacje zbrodnicze. Natomiast, wyraża “najwyższe uznanie dla członków Armii Krajowej.

Inicjatorami projektu uchwały Senatu jest grupa 28 senatorów. Dokument wspiera inicjatywę ustanowienia 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian. Dalej – te same tezy jak spod kopiarki. OUN i UPA w latach 1939-1947 popełniły zbrodnie przeciwko Polakom, a Armii Krajowej – chwała.

Co to może oznaczać? Póki co możemy powiedzieć, że ukraiński rząd, który został poinformowany o negatywnych tendencjach dla wizerunku Ukrainy w stosunkach polsko-ukraińskich, albo je zignorował, albo wysłał niewystarczająco wyraźny komunikat do polskiej strony o niedopuszczalności tego typu oświadczeń.

Przecież w ten sposób strona polska ogłasza za zbrodniarzy cały ruch wyzwolenia narodowego na Ukrainie w latach 1939-1947, czym podaje w wątpliwość aspiracje Ukraińców do samostanowienia, nawiasem mówiąc, utrwalone w Konstytucji Ukrainy.

Jeśli chodzi o ramy czasowe, o których mowa w tytule uchwały Sejmu, to pojawia się kilka pytań. Odnośnie 1947 roku wszystko jest jasne. Akurat w tym roku została przeprowadzona operacja “Wisła”, która zakończyła proces przymusowej deportacji ludności ukraińskiej z ziem Zakerzonia. W ten sposób część posłów Sejmu próbuje usprawiedliwić zbrodnię polskich władz.

Ale co do 1939 roku nie wszystko jest zrozumiałe. Czyżby polski parlament chciał oskarżyć OUN i UPA o rozpętanie Drugiej Wojny Światowej? Zaczyna pachnieć międzynarodowym skandalem. W surowych okolicznościach XX wieku takie przypadki często były traktowane jako casus belli. [powód do wojny]

Ciekawy przypadek podwójnych standardów – i AK, i UPA zabijały cywilnych mieszkańców w międzyetnicznym konflikcie, ale z jakiegoś powodu AK można wychwalać, a UPA nagle staje się “organizacją zbrodniczą”. Polscy policjanci na służbie niemieckiej zabijali Ukraińców na Wołyniu w 1943 roku i później, ale potępiają tylko policjantów ukraińskich.

Dlaczego strona polska z takim uporem zmierza w tym kierunku? Czy nie dlatego, że wyczuwa chwiejne stanowisko Kijowa? A może chce uzyskać taką sobie satysfakcję za zmarnowane wysiłki na rzecz integracji europejskiej Ukrainy? Nie znamy motywacji tej przebiegłej geopolitycznej koncepcji. Jedno jest pewne – to nie jest pojednanie, lecz coś wręcz przeciwnego.

Jak by tam nie było, ale Polacy przyjeżdżają i odsłaniają pomniki w Kijowie i we Lwowie. Wychodzimy im naprzeciw. I słusznie, ponieważ my przebaczyliśmy i poprosiliśmy o przebaczenie. To tylko Polacy Ukraińcom nie wybaczają. Śmieją się z Ukraińców, i z Ukraińców, który wyzwalali Polskę spod nazizmu, robią rezunów i sługusów nazistów. W Polsce niszczą ukraińskie pomniki. W Polsce uznają za bohaterów organizację, która współpracowała z nazistami i mordowała Żydów i Ukraińców.

Na Ukrainie i za granicą (w tym także w Polsce) żyją miliony ludzi, których krewni byli w OUN (nie koniecznie w banderowskiej) i w UPA. Teraz ich wszystkich razem ogłaszają za zbrodniarzy wojennych. Nie konkretne nazwiska, ale tylko na fakt bycia w organizacji. Twoja babcia była w Ukraińskim Czerwonym Krzyżu UPA? Ona dopuściła się ludobójstwa.

Jeśli Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie znajdzie sposobu, aby powstrzymać tego typu rewizję Norymbergi, będzie dużo obrażonych i dużo nerwowych ruchów. Ta próba kontynuowania dawnych historycznych geopolitycznych rozgrywek wywoła jedynie kolejne zbędne dla obu krajów ruchy. Będą odbywać się głosowania rad lokalnych samorządów oraz będą wznoszone pomniki ofiar Armii Krajowej. Teraz na Ukrainie nie ma żadnego takiego pomnika.

To nie jest korzystne dla nikogo – ani dla Ukrainy, ani dla Polski. Czy historia nie uczy niczego?

Przy okazji, dopóki ukraiński rząd myśli, jak ma znieść kolejne “pięć minut hańby”, swoją odpowiedź już przygotowali radni Lwowskiej Rady Miejskiej. Ostatnio oni ponownie zignorowali instrukcję prezydenta Janukowycza,i nie włączyli do porządku obrad kwestii wydzielenia budynku pod tak zwany “Dom Polski” we Lwowie.

Na wszystkie pytania dotyczące tego tematu lwowianie odpowiadają rozsądnie: “Wystarczy nam corocznych prowokacji sił prorosyjskich z okazji dnia 9 maja. Brakowało nam tylko [prowokacji w dniu] 11 lipca ze strony Polaków.”

Po ostatnich polskich inicjatywach “skłócenia” trudno się z tym nie zgodzić…

Ostap Kozak

„Historyczna Prawda”

Tłumaczenie: Wiesław Tokarczuk

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply