Proces wigilijny czyli z Wilna do Lwowa

Jakkolwiek byśmy ich oceniali – z nich jesteśmy.

Wigilia w Wilnie

“Dziadów” część III. Wilno. Wigilia. Filareci siedzą w niegdysiejszym klasztorze bazylianów, który zamieniono na więzienie. Zaprzyjaźniony “klawisz” pozwala im po cichu przechodzić z celi do celi. Frejend mówi do kolegów:

Wiecie co, pójdźmy razem do celi Konrada,

Najdalsza jest, przytyka do celi kościoła;

Nie słychać stamtąd, choć kto śpiewa albo woła.

Myślę dziś głośno gadać i chcę śpiewać wiele;

W mieście pomyślą, że to śpiewaja w kościele.

Jutro jest Narodzenie Boże. – Eh – koledzy,

Mam i kilka butelek (…)

Kapral poczciwy (…) i więźniom pozwala

Przepędzić wieczór świętej Wigiliji razem.

Atmosfera w wileńskim więzieniu była więc bardzo swobodna – dzięki winu, Wigilii i klawiszowi, który przez palce patrzył na poczynania podopiecznych, jadł z nimi, pił i gawędził. Jednak dalsze ich dzieje – już takie wesołe nie były.

Wigilia we Lwowie

Kilkanaście lat później, a kilka lat po napisaniu III części “Dziadów” – wiersze te trafiły do rąk alumnów lwowskiego Seminarium Duchownego. Pracowicie skopiowali je w swoich prywatnych zeszytach, wespół z “Pieśnią filaretów” i wieloma innymi utworami Mickiewicza, tudzież pieśniami powstańczymi z roku 1831, które ochoczo śpiewali. I oni założyli tajne bractwo, i oni trafili do więzienia. Odpisy “Dziadów” znaleziono i zarekwirowano jako dowody ich przestępstwa. Aresztowano wprawdzie przede wszystkim dwu głównych winowajców – niejakich Michała Domina i Andrzeja Józefczyka.

Proces trwał kilka miesięcy. Kończył się, pewno w atmosferze pośpiechu, tuż po Wigilii roku 1838, którą alumni spędzili w więziennych murach. Był dzień 31 grudnia, panowie sędziowie, a na pewno już młodsi sekretarze przebierali nogami, czując bal noworoczny; w zdenerwowaniu spisywano i podpisywano sentencję wyroku:

“Michał Domin i Andrzej Józefczyk są winni przestępstwa zaburzenia spokoju publicznego państwa i obydwaj będą ukarani pięcioletnim cieżkim więzieniem.”

Różnice

Tajnych związków mlodzieżowych widziano w Europie wiele jeszcze przed filomacko-filareckim; prym wiedli studenci niemieccy; to ich związki, ich pieśni, ich obyczaje podały ton studiującym wilniukom. Samo studenckie “stowarzyszanie się” nie było zatem nowością. Ani we Wilnie, ani we Lwowie. Jednak doświadczenie Mickiewicza zostało przekute na wiersze, które od razu okrzyknięto tu – genialnymi, a tam – niebezpiecznymi i niedozwolonymi. O, to już nowość była. Nowość i precedens na polskiej niwie. Po III części “Dziadów” żadne niejawne stowarzyszenie studenckie niewinnym (w świadomości studentów) być już nie mogło, choćby za takie się podawało.

Bo sami filomaci i filareci utrzymywali, tak w procesie, jak i potem, że byli niewinni, jako że ich związek nie miał mieć charakteru politycznego. Pasjonowała ich wspólna nauka, pielęgnowanie cnót wszelakich i godna towarzyska zabawa, aczkolwiek w celu “utrzymania języka i narodowości polskiej”, która jednak była “Kongresem Wiedeńskim i przywilejami Imperatora zostawiona Polakom”. Ale w oczach zwierzchności winą okazywała się sama tajność związku; sam fakt jego niezależnego zaistnienia i to mimo tego, że jeszcze w rok przed rozpoczęciem śledztwa przestraszeni “związkowi” swoją organizację rozwiązali. Uznano ich więc za uczestników “buntu przeciwko rządowi” i wydano typowo rosyjskie wyroki: obozy robót w kopalniach Sybiru, wcielenie do wojska na długie lata i “cywilna śmierć”, czyli zamknięcie drogi kształcenia tym, którzy nie zostali wprawdzie skazani i niczego im nie udowodniono, ale po prostu chodzili do “przeklętych” szkół, zarażonych tajnymi związkami.

Złudna ostrożność wieszcza

Pisząc III część “Dziadów” Mickiewicz zadbał o to, żeby żyjącym jeszcze kolegom – byłym współwięźniom, przebywającym w Rosji – nie zaszkodzić. Żaden z nich nie został więc ukazany jako “politycznie winny”, umarli tylko znaleźli się w arcydziele pod swoimi imionami i nazwiskami. Poza tym czytamy właśnie o niewinności oskarżonej młodzieży i apolityczności związku; polityczni i polityczny cel mający mieli być tylko carscy prześladowcy, oczywiście przede wszystkim sam okrutny Nowosilcow.

Wszakże od momentu opublikowania III części “Dziadów” nie można już było mówić o ich apolityczności. To znaczy, mówić każdy sobie mógł, ale “Dziady” były przecie arcy-polityczne; niewinność ich bohaterów wydaje się jedynie teoretyczna – bo przesiąknięta jest nienawiścią do cara, czyli do władzy rosyjskiej, czyli polityczna jest; a sytuacja po powstaniu listopadowym (to przecie czas napisania arcydzieła) nie pozostawiała złudzeń, że chodzi o starcie dwu wrogich stron, “dobrej i złej”, nie zaś o jakąś niewinność w stanie czystym. “Dziady” wraz z innymi pismami wieszcza wciągnięto zatem na listy lektur zakazanych. Samo ich czytanie okazywało się oczywistym aktem buntu, rozpowszechnianie – zbrodnią, przynależność do podobnych jak filareckie związków – zdradą stanu.

Coś ty uczynił ludziom, Mickiewiczu…

Na ile Mickiewicz odpowiada za powstanie listopadowe i za to, co potem nastąpiło – czyli za liberum conspiro, cierpienia młodych studentów, czonków tajnych stowarzyszeń? Czy może był tylko idealnym wyrazicielem tego, co i tak się w Polakach gotowało (bo gotowało) – czy na odwrót – zapalił swoim geniuszem coś, co bez niego nigdy by nie było zapłonęło?

Pytanie nie jest nowe; często było wymawiane wraz z odpowiedzią, która stanowiła oskarżenie Wieszcza.

Czy to odpowiedź własciwa? Nie mnie sądzić. Na pewno Mickiewicz raczej dolewał oliwy do tlącego się już ognia; ale bez “Konrada Wallenroda” i “Dziadów” ogień ten mógł wyglądać zupełnie inaczej. Lwowscy alumni nie mieliby czym się po polsku zagrzewać i może nie spędziliby wigilii w więzieniu?

A już na pewno nasze dzisiejsze, coroczne Wigilie wyglądałyby inaczej. Toteż jakkolwiek oceniamy to, co Mickiewicz uczynił pisząc to, co napisał, puste miejsce przy naszych stołach wypełnić wypada także wspomnieniem Jego osoby i Jego zapalonych czytelników, którzy niegdyś spożywali swoje Wigilie poza domowym kręgiem. Jakkolwiek byśmy ich oceniali – z nich jesteśmy.

To z Bogiem.

Jacek Kowalski

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. sobiepan
    sobiepan :

    “Albo Polska będzie wielka, albo przestanie istnieć. Nie stać nas nawet na średniość. To będzie zadanie dla Waszego pokolenia. Jesteście je winni również cieniom tych, którzy zginęli w nierównej walce w pierwszych latach po zakończeniu II Wojny Światowej.”
    – dr Dariusz Ratajczak