Pokój zawisły na sznurze

“Nadobna pieśń o zacnym książęciu Samuelu Koreckim” należy do najsławniejszych sarmackich dum.Książę awanturnik

Książe Samuel Korecki był niewątpliwym awanturnikiem, jednym z tych, którzy zasłużyli na miano detonatorów polsko-tureckiego konfliktu. Wzbudzał podziw – i międzynarodowe kłótnie. Starowolski w “Wojownikach sarmackich” pisał o nim (tu i dalej cytuję przekład Jerzego Starnawskiego): “z natury rozmiłowany w sztuce wojen­nej, łatwo nabrał znajomości spraw wojsko­wych pod Stanisławem Żółkiewskim, potem otarłszy się na dworze królewskim usiłował chlubnie dokonanymi czynami dorównać wielkim mężom, z którymi związał się przyjaźnią”.

Te chlubne czyny wynikały z zaburzeń na tureckim pograniczu. Samuel przylgnął do pogranicza; za żonę pojął córkę hospodara mołdawskiego, Katarzynę Mohilankę, stając się tym samym powinowatym innych zięciów tegoż władcy. Pozostałe Mohilanki poślubili bowiem: Stefan Potocki, Jan Przerembski i książę Michał Wiśniowiecki (z tego ostatniego związku zrodził się sławny “Jarema”).

Zwyciestwo i klęska w imię szwagra

Kiedy brat Katarzyny Mohilanki został wypędzony z Wołoch, ruszyła mu na pomoc samowolna wyprawa polskich królewiąt. Dowództwo powierzono Koreckiemu, który zapewne dopiero co przekroczył trzydziestkę. Ten wkrótce “odniósł wielkie zwycięstwo nad nowym hospodarem wołoskim Tomżą”. Zwycięska bitwa miała miejsce pod Benderami 12 czerwca 1616 roku. Tym niemniej Samuel “w walce z barbarzyńcami miał więcej odwagi niż rozsądku” i “po kilku pomyślnych bitwach”, pozbawiony posiłków, dnia 2 sierpnia roku 1616 został pobity; klęskę zadali mu na Samowym Rogu “baszowie Iskender i Ibrahim”. Tam to, jak rzecze ówczesny kronikarz Piasecki, “Korecki od swoich (…) opuszczony, gdy ustąpić i kroku za rzecz haniebną poczytał i z garstką tylko pięciuset żołnierza bitwę ze Skinder Basza stoczył, zwalczony od niego popadł w ręce nieprzyjacielskie”

Niewola i chwalebne fugas chrustas

Tak – tu znów będę cytował Starowolskiego – “mąż sławny ze swych czynów, nawet wśród wrogów, przez kilka miesięcy był w mocy Turków”. Ci “zatrzymali go, by go prowadzić w nieszczęsnym uroczystym pochodzie tryumfalnym”. On jednak w roku 1617 “przedziwnym fortelem wydostał się z kaźni” – czyli uciekł. Czas jakiś ukrywał się w Konstantynopolu, “ciężko pracując”, wreszcie “przedziwna przebiegłość pewnego Greka wyzwoliła go stamtąd. Popłynął morzem do Włoch, gdzie papież Paweł V przyjął go po ojcowsku. Pełen przestróg powrócił do ojczyzny”. W tym też czasie przyjął wiarę katolicką – wcześniej był prawosławny. W drodze do Rzeczypospolitej zahaczył o Bałkany i o Francję. Poczęto o nim wtedy śpiewać pieśni po francusku i po turecku; w Polsce publikowano powitalne panegiryki.

Cecora

Brawurowa ucieczka zyskała Koreckiemu sławę pośród swoich i wrogów. Nie przypuszczał, że dalszymi kolejami żywota przyćmi już istniejącą legendę. W roku 1620 dołączył do wyprawy Stanisława Żókiewskiego, tej, która zakończyła się smutną klęską cecorską. Kiedy wojsko polskie zostało okrążone i rozpoczął się tragiczny odwrót – to właśnie do Koreckiego podjechać miał osobiście jeden z przeciwników, proponując honorową kapitulację. Zrymował to w swej epopei niezastąpiony Wacław Potocki:

“…ku wieczoru

Sam Gałga podjechawszy, wywołał z taboru

Koreckiego, jako mu przyjaciel, traktaty

Radząc; coć potem, z tymi ginąć desperaty?

Okupcie się na głowy, co was tu jest, złotem;

Broń oddajcie, a han was daruje żywotem”.

Wedle tej wersji, Korecki nie przyjął propozycji, żądając innych warunków:

“…Dasz znośne kondycye, staniemy w akordzie

Bez krwie rozlania. Turkom tak powiedz i Ordzie.”

Jak wiemy, pod Cecorą większa część wojska zgineła, w tym sam hetman Żółkiewski, reszta – w tym młody Stanisław Koniecpolski – poszła do niewoli:

“Kiedy tak obu wodzów różny los potyka,

Znowu tu nieszczęśliwy Korecki wpadł w łyka,

I już więcej nie widział swojej ziemi lubej…”

Niewola druga i nieostrożność książęca

Korecki wraz z innymi znacznymi Polakami “w długim cieniu | I nędzy ustawicznej, na on czas ujęty, | Siedział w Essie Rumeli, więzieniem i pęty” (jak pisze Twardowski w opisie legacji księcia Zbaraskiego do Stambułu – za nią teraz będę postępował). Z początku książę miał realną szansę na wolność, oczywiście za okupem. Niestety. “Nieostrożnie przed Turki,którzy tam u nich w wieży bywali, przegrażał się mścić i znowu najeżdżać Wolochy, jakoby prędko wyszedl”. Kiedy doniesiono o tych groźbach wezyrowi Husseimowi Baszy, ten zaczął się obawiać (ponoć), że uwolnienie awanturnika może w przyszłości zagrozić pokojowi pomiędzy Turcją a Polską. A był to czas tuż po polskim zwycięstwie pod Chocimiem, kiedy do Stambułu zdążało wspomniane poselstwo księcia Janusza Zbaraskiego. Przy takich okazjach, podpisując pokój, zwykle wypuszcza się jeńców. Husseim postanowił więc rozwiązać dylemat po turecku – zanim będzie trzeba Koreckiego wypuścić, “Koreckiego znieść (…) … eo nomine et intento, żeby [Polak] z nami tym warowniejszą zawarł przyjaźń”. Czyli – nakazał sprzatnąć niewygodnego więźnia, iżby nie było czego Polakom odmawiać.

Egzekucja po turecku

O egzekucji Koreckiego krążyły legendy. W każdym razie rzecz była ponura i okropna. W dniu 22 sierpnia roku Pańskiego 1622 celę polskich jeńców nawiedzili siepacze, udając, że przynoszą książęciu wolność – “A za tymi słowy | Z nóg i ręku nabrzmiałych zbiją mu okowy” (to znów Twardowski) . Książę podejrzewał, co się święci – “fałsz przeczuwszy i płonne nadzieje, | Pojźrzawszy po hetmanie, łzami się zaleje”, mówiąc: “czuję żółć w tej słodyczy, która w bojach siełu | Gorzką mi nie bywała”. Jak tylko siepacze wyprowadzili go – wnet “srogiej śmierci cedułę jawnie mu ukażą…”

Na to Korecki miał wpaść w szał. Wedle Twardowskiego uderzył “bezbronną ręką” na strażników, “nie chcąc umrzeć bez pomsty”, aż w końcu ugodzony z tyłu “nożem krwawym”, “ranny upadnie, | I tak sznury ciągłymi uduszony snadnie”. Wedle innej wersji wyrwał siepaczom nóż i tym dosięgnął kilku z nich; wedle jeszcze innej, zanotowanej przez Jakuba Sobieskiego – miał zawisnąć na haku. Aż wreszcie – tu już powracam do Wacława Potockiego –

“…kości przez dwa roki obnażone z ciała,

Które Greka jednego cnota dochowała…”

– powróciły do rodzinnego Korca.

Dumy

“Nadobna pieśń o zacnym książęciu Samuelu Koreckim” należy do najsławniejszych sarmackich dum. Zachowana w licznych odpisach, miała widać jakąś nośną melodię, na którą notorycznie powołują się autorzy innych pieśni, pragnący, aby je śpiewano podobnie; dopisywali więc: “nota jako o Koreckim”. Niestety – dziś melodii tej już nie znamy.

Mimo, że duma opiewa zmarłego już księcia, powstała chyba jeszcze za jego życia, pod wpływem bitwy pod Jassami, kiedy to w pierwszej chwili nie było wiadomo, czy książę ocalał, czy wzięty do niewoli zginął. W każdym razie opisuje starcie z roku 1616, kiedy to książę starł się z przeważającymi siłami Turków, a na koniec wpadł w ich ręce – nie zaś bitwę cecorską. Możliwe zresztą, że dumę tę przerobiono później pod wpływem dalszych losów Koreckiego, dodając nowe, krótkie zakończenie. Rzecz znamienna, że o straszliwej egzekucji nie ma w pieśni ani słowa.

Ponieważ popularna ongi melodia przepadła – ku reaktywacji dumy należało posłużyć się jakąś inną. Wybraliśmy tę, którą zanotował w krakowskiem Oskar Kolberg do dziadowskiej pieśni “Smutny dzień wstaje, smutna to nowina”.

Jacek Kowalski

– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –

W załączeniu: Duma o Koreckim, czyli “Nadobna pieśń o zacnym książęciu Samuelu Koreckim” (fragmenty). Śpiewa Jacek Kowalski, gra na basowej lutni renesansowej Henryk Kasperczak. Nagranie sporządzone specjalnie dla www.kresy.plna Zamku Kórnickim, zrealizował Robert Rekiel.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply