Na zachodzie bez wojsk

Prezydent Władymir Putin odgraża się, że Rosja jest w stanie odpowiedzieć Sojuszowi Północnoatlantyckiemu na rozmieszczenie jego sił w Polsce i Krajach Bałtyckich. Z jego wypowiedzi wynika, że rozumie przez to dyslokację wojsk w pobliżu granic Litwy, Łotwy, Estonii, a także Polski w Obwodzie Kaliningradzkim. Czytając fachowe rosyjskie media można jednak dojść do wniosku, że są to przechwałki bez pokrycia.

W wyniku reformy rosyjskiej armii, realizowanej od kilku lat jest ona modernizowana, ale i zmniejszana. Liczy ona tylko milion żołnierzy, co zdaniem ekspertów stanowi zbyt małą siłę w stosunku do ogromnego rosyjskiego terytorium. Tym bardziej, ze rosyjski prezydent chce umacniać obecność swojej armii w rejonach, gdzie dotąd była obecna symbolicznie lub wcale jej nie było. Ambicje mają się nijak do realnych możliwości Federacji Rosyjskiej. Kołdra rosyjskiej armii jest za krótka, by przykryć nią wszystkie strategiczne dla Rosji obszary.

ZOBACZ TAKŻE: Rosyjksa armia nie taka silna

Rosyjscy obserwatorzy wytykają władzom, że te wzmacniając siły zbrojne na różnych kierunkach między innymi w Arktycei na Dalekim Wschodzie zapominają zupełnie o zachodzie kraju, który ich zdaniem jest praktycznie bezbronny. Przypominają, że do 1991 r. po rozpadzie ZSRR trzy wojskowe okręgi: Leningradzki, Moskiewski i Północno-Kaukaski niespodziewanie stały się przygranicznymi.

Okręgi tyłowe

W czasach sowieckich były one okręgami tyłowymi pozbawionymi większych garnizonów wojskowych. Na nowej granicy Rosja w ogóle nie miała wojsk. W Okręgu Moskiewskim były np. dwie niepełne dywizje, służące głównie do defilad na Placu Czerwonym. Od 1990 r. do początków XXI wieku problem umocnienia zachodniej granicy nie był w ogóle podejmowany. Siły zbrojne Rosji znajdowały się wtedy na etapie zwijania, wojska lądowe praktycznie nie istniały. Stan ten zdaniem wielu komentatorów przedłuża się i po dziś dzień zachodnia rubież Rosji nie jest należycie zabezpieczona.

ZOBACZ TAKŻE: USA i NATO przygotowują się do wielkiej wojny z Rosją

W końcu 2015 r. Kreml podjął decyzję o rozwinięciu na zachodnich granicach Rosji trzech ogólno-wojskowych dywizji. Jedna miała zostać umieszczona w Jelnie w Obwodzie Smoleńskim. Miała tam zostać ulokowana 144-ta dywizja piechoty zmotoryzowanej. W Boguczarie w Obwodzie Woroneskim przewidziano miejsce 10-tej dywizji pancernej, a w Nowoczerkasku w Rostowskim Obwodzie miała stanąć garnizonem 150-ta dywizja piechoty zmotoryzowanej. Na razie w tych miejscowościach ulokowane zostały czołówki tych oddziałów. Przerzucanie oddziałów zbrojnych do nowych miejsc stacjonowania nie jest sprawą łatwą.

Bezbronny Petersburg

Obecnie w Sankt Petersburgu jest lokowana 6–ta ogólnowojskowa armia, składająca się z dwóch brygad zmotoryzowanych, bazy składowej uzbrojenia i techniki wojskowej. Według norm i wojskowych standardów owa armia pod względem kadrowym i uzbrojenia jest mniejsza od tradycyjnego korpusu. Eksperci postulują znaczące wzmocnienie sił w tym rejonie przez umieszczenie w Łudze trzech brygad piechoty zmechanizowanej, a w Wielkich Łukach utworzenie ogólno-wojskowej armii złożonej z trzech dywizji piechoty zmotoryzowanej. Ich zdaniem w Smoleńsku też powinna stanąć dywizyjna armia złożona z dywizji pancernej i dwóch dywizji piechoty zmotoryzowanej.

ZOBACZ TAKŻE: Czy NATO może powstrzymać Rosję?

Z siłami lotniczymi w rejonie Sankt Petersburga jest jeszcze gorzej niż z wojskami lądowymi. Północna Rosja jest praktycznie pozbawiona przykrycia lotniczego zwłaszcza zaś ze strony myśliwców. 76-ta powietrzna armia Związku Sowieckiego, stanowiąca trzon sił lotniczych Leningradzkiego Okręgu Wojskowego przeszła już dawno do historii. Obecnie siły powietrzne na północnej rubieży Rosji składają się z 4 pułków mieszanych, posługujących się najróżniejszymi typami samolotów. Tylko 790-ty pułk myśliwski, stacjonujący na lotnisku w Chotiłowie dysponuje samolotami Mig-31 różnorakich modyfikacji, a także samolotami Su-27P i Su 27-UB.

Potrzeba myśliwców

Na Półwyspie Kola nie ma żadnego pułku myśliwskiego zdolnego prowadzić powietrzny bój manewrowy. Eksperci sugerują, że jeżeli region ten ma być należycie broniony, to trzeba umieścić w nim dwa pułki myśliwców bombardujących Su-30 SM, które powinny zostać umieszczone na lotniskach w Kiłp-Jawnie i Rogaczewie na Nowej Ziemi. Zdaniem ekspertów samoloty Su-30 najlepiej nadają się do tamtejszych warunków klimatycznych. Postulują oni także rozwinięcie w rejonie Pietrozawodska dywizji bombowców Su-34. Ich zdaniem dla zwiększenia powietrznej obrony Sankt Petersburga potrzeba zlokalizować w jego rejonie dywizję złożoną z dwóch pułków myśliwców Su-35 S. Uważają oni też, że w centralnej Rosji trzeba umieścić w rejonie Smoleńska i Kurska po dywizji myśliwców i bombowców. W tym rejonie powinny stacjonować też pułki złożone z samolotów piątej generacji T-50 zwane też PAK FA, które dopiero mają wejść do produkcji, obecnie znajdują się jeszcze w fazie prób i eksperymentów.

Na południu też źle

Południowy Okręg Wojskowy pod względem liczebności wojsk i uzbrojenia teoretycznie jest najsilniejszy w europejskiej części. Eksperci zwracają jednak uwagę, że okręg ten na granicy z Ukrainą ma bardzo szczupłe siły. Ich zdaniem w Biełgorodzie trzeba utworzyć ogólno-wojskową armię, składającą się dwóch dywizji piechoty zmotoryzowanej i jednej dywizji piechoty. W Rostowie nad Donem powinien zostać sformowany korpus złożony z trzech brygad zmotoryzowanych.

Eksperci sugerują również, że w europejskiej części Rosja powinna posiadać jeszcze dwie dywizje strategicznych bombowców. Powinny one stacjonować w Wołogdzie, Jarosławiu w okolicach Nowgorodu i Kaługi.

ZOBACZ TAKŻE: Rosyjska zadyszka w zbrojeniówce

Oczywiście dla zrealizowania propozycji ekspertów potrzebne są gigantyczne środki. Dywizje łatwo rysować na mapach sztabowych. W realnej rzeczywistości tworzyć je trudniej. Rosja zaś w warunkach kryzysu ma ograniczone środki. Główny nacisk kładzie też na atomowe odstraszanie, a nie na siłę wojsk tradycyjnych. W nich NATO ma znaczącą przewagę. Jego wojska dwukrotnie przewyższają liczbę rosyjskich. NATO ma też trzy razy więcej transporterów opancerzonych, dwa razy więcej samolotów i trzykrotnie więcej helikopterów.

Marek A. Koprowski

7 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. leszek1
    leszek1 :

    Rosyjskie zrodla sa niewiarygodne i zwykle maskuja prawde. Nie lekcewazyl bym ostrzezen Putina.
    Chociaz? Skoro beda nas bronic Amerykanie, Litwini, Ukraincy, Bialorusini i wszyscy inni, oraz polska Kompania Honorowa, to mozemy spac spokojnie. Prawda, panie Macierewicz?

    • jazmig
      jazmig :

      MOżemy spać spokojnie, ponieważ Rosja nie planuje agresji na Polskę. Jednakże, jeżeli w Redzikowie zbudują tę wyrzutnię rakiet, to musimy się liczyć, że w razie zagrożenia, Rosjanie ją zniszczą swoimi rakietami i oby nie użyli w tym celu głowic atomowych.

      • leszek1
        leszek1 :

        Nie wiem czy nie planuje, skoro zupelnie niedawno planowali. Nie chce mi sie obliczac jak dlugo leci rakieta z Redzikowa do Moskwy, ale jestem pewny, ze Putin nacisnie guzik przed osiagnieciem gotowosci bojowej tej bazy.

    • zan
      zan :

      Nie ma technicznej możliwości by ukryć przed resztą świata armię. Liczba czołgów, samolotów etc. jest ogólnie znana. Nawet w ustroju Korei Pólnocnej nie dałoby się ich wyszykować w tajemnicy, a co dopiero współczesnej Rosji, która jest bądź co bądź krajem otwartym.

  2. jazmig
    jazmig :

    Koprowski jest ignorantem, który lubi dużo pisać o tym, o czym nie ma pojęcia. Putin to nie Erdogan, mówi mało, ale konkretnie. Jeżeli mówi on, że przerzuci wojska na zachód, to tak zrobi.

  3. przebraze
    przebraze :

    Rosja to kolos na glinianych nogach. Kraj 55 razy większy od Polski, a liczba ludności tylko nie całe 4 razy większa. Dodatkowo żyjąca w niskim standardzie, a więc o niskiej średniej życia i ujemnym przyroście naturalnym. W konflikcie z NATO nie mają żadnych szans i dlatego tak się boją baz NATO w pobliżu swoich granic.