Fico nie spadł z nieba

Słowacki premier Robert Fico jest obok premiera Włoch Matteo Renziego, prezydenta Czech Milosa Zemana i premiera Węgier Viktora Orbana uważany za najbardziej prorosyjskiego polityka Unii Europejskiej. Mało kto zastanawia się, dlaczego.

Czytając tylko tytuły doniesień agencyjnych dotyczących Słowacji można dojść do wniosku, że Słowacja to najbardziej prorosyjskie państwo w Unii Europejskiej. Polscy komentatorzy, a także politycy zdziwieni postawą naszego południowego sąsiada, dają tym samym przykład swojej ignorancji i nieznajomości jego historii i mentalności. Wrzucając wszystkich Słowian do jednego worka, polscy politycy chcieliby, żeby Słowacy tak jak oni patrzyli na Rosję przez rusofobiczne okulary. Tymczasem Słowakom zawsze obca była wszelka rusofobia. To, że Bratysława zajmuje prorosyjską postawę nie wynika z faktu, że akurat urzędującym w niej gabinetem ministrów kieruje Robert Fico, ale z tego, że polityk ten dobrze rozumie swój naród, jego tradycje i mentalność. Naród formował się w ubiegłym wieku wokół idei słowianofilskich lansowanych przez Rosję. Patrioci słowaccy, zwłaszcza zaś ojcowie słowackiego odrodzenia narodowego traktowali Rosję jako ostoję Słowiańszczyzny.

ZOBACZ TAKŻE: Słowacki MSZ: Rosja jest strategicznym partnerem

Tak traktował ją m.in. właściwy moderator słowackiego języka literackiego i słowackiej kultury narodowej Ludovit Stur. Prorosyjskie sympatie utrzymywały się na Słowacji w okresie międzywojennym i powojennym, gdy Słowacja należała w ramach Czechosłowacji do bloku radzieckiego. Wystarczy przeczytać wspomnienia Aleksandra Dubczeka najwybitniejszego polityka słowackiego XX w. zatytułowane „Nadzieja umrze ostatnia”, by się o tym przekonać. Robert Fico nie spadł z nieba, jest synem swojego narodu.

Ukraińska lekcja

W wielu kwestiach dotyczących Rosji rząd i opozycja zajmują identyczne stanowisko. Fico uważa, że dla Ukrainy nie warto narażać dobrych relacji z Rosją, zwłaszcza gospodarczych. Fico zawsze podkreślał, że to sama Ukraina odpowiada za większość swoich problemów. Słowacki przywódca kwestionował tezę, że za ukraińskie problemy dopowiada Rosja. Na seminarium z niemieckimi inwestorami w Bratysławie stwierdził, że – Aktualna sytuacja to efekt tego, że Ukraina nie potrafi kierować własnym państwem i organizować spraw wewnętrznych. To generalnie problem Ukrainy jako takiej. – Fico wielokrotnie podkreślał też, że nałożone na Rosję sankcje są dotkliwe dla wszystkich, a nie tylko dla niej i nie dają spodziewanego efektu. Zdaniem obserwatorów brak zaufania do Ukrainy jest związany z kryzysem gazowym w 2009 r., kiedy to Ukraina weszła w konflikt z Gazpromem, zaczynają podbierać gaz z linii przesyłowych do Europy, w rezultacie czego rosyjski koncern zakręcił kurek. Słowacja zaczęła zamarzać, a zakłady przemysłowe wyłączać produkcję. Interweniujący w Kijowie Fico został obrażony przez ówczesną premier Julię Tymoszenko.Fico kilka godzin czekał na przyjęcie, a gdy dostał się przed oblicze ukraińskiej premier usłyszał od niej, że żadne problemy Słowacji jej nie interesują. Fico wrócił wściekły do Bratysławy i uznał Ukrainę za kraj nieprzewidywalny. Dobrze zapamiętał, że gospodarka Słowacji w wyniku kryzysu gazowego straciła ponad miliard dolarów!

Fico stara się zawsze utrzymywać bezpośrednie kontakty z Moskwą i zgodnie z ustalonym kalendarzem spotyka się m.in. z Władymirem Putinem. W Bratysławie często goszczą też rosyjscy politycy. Słowacki premier uważa także, że należy oddzielać bieżącą politykę od historycznych wydarzeń. Na Słowacji nie podważa się wyzwolicielskiej roli Armii Czerwonej w czasie II wojny światowej. W 70- ta rocznicę zakończenia II wojny światowej prezydent Słowacji Andrej Kiska wezwał rodaków do zapalenia znicza „na grobie każdego sowieckiego żołnierza poległego na Słowacji”.

ZOBACZ TAKŻE: Podwójna gra Słowacji z Rosją

Wizyty Ficy w Moskwie są bardzo dobrze przyjmowane przez elektorat, w efekcie czego po raz trzeci z rzędu został premierem. Jego ugrupowanie utrzymało się przy władzy. Słowacy są bowiem zdania, że na jego polityce ich kraj zyskuje. Mając możliwość importu ropy przy pomocy terminalu w Chorwacji, Bratysława wybrała tańsze dostawy z Rosji i to na 15 lat. To zaś przekłada się na ceny paliw na stacjach benzynowych „Slovnaft”. Podpisując długotrwałe umowy gazowe z Rosją, Słowacja za dostawy gazu płaci według jednej z najniższych stawek w UE.

Współpraca w atomistyce

Kraj kontynuuje też współpracę z Rosją w zakresie energetyki jądrowej. Dotyczy ona budowy dwóch bloków jądrowych według technologii rosyjskiej, a także modernizacji istniejących bloków oraz dostaw paliwa jądrowego do obecnych i przyszłych bloków. Bratysława prowadzi też rozmowy z Kremlem o perspektywach współpracy przy budowie w przyszłości swych bloków jądrowych w Jaroslavskich Bohunicach.

Mimo, że w NATO jest to niemile widziane, Bratysława kontynuuje również współpracę w dziedzinie wojskowej. Musiała ją jednak ograniczyć ze względu na sankcje nałożone na rosyjski koncern zbrojeniowy Ałmaz-Antej.

Balansując miedzy Brukselą a Moskwą Fico dba jednak, by nie wyłamywać się z unijnego szeregu. Zgodził się na rewers gazu dla Ukrainy, ale zrobił to na zasadach odpowiadających Słowacji. Kijów proponował, by odbierał sobie gaz z rury bezpośrednio na Ukrainie. Bratysława się na to nie zgodziła. Pompuje na Ukrainę gaz, który trafił już na terytorium Słowacji. Czyni to biegnącą równolegle do gazociągu rurą. Pobiera za to oczywiście odpowiednią opłatę.

ZOBACZ TAKŻE: Premier Słowacji o Nord Stream 2: mój kraj został zdradzony i sprzedany

Zdaniem wielu obserwatorów Fico widzi współpracę z Rosją w długiej perspektywie. Uważa, że wcześniej czy później Unia unormuje swoje stosunki z Rosją, to Słowacja będzie miała w niej fory za swoją postawę.

Fico ma mieć też kompleks węgierski. Nie chce w kontaktach z Moskwą być gorszy od węgierskiego premiera Viktora Orbana.

Jeżeli ktoś sądzi, że zmiana premiera coś zmieni w polityce wschodniej Bratysławy, jest w błędzie. Do osób uważających Rosję za wręcz sojusznika Słowacji należy dawny słowacki dysydent, pierwszy demokratyczny premier słowackiego rządu Ján Čarnogurský. Jest on nie bez racji uważany za jednego z ojców niepodległej Słowacji. Należy on do Klubu Wałdajskiego – grupy osobistości zapraszanych przez rosyjskiego prezydenta na coroczne spotkania i dyskusje. Wraz z nim jeździ też na nie były premier i prezydent Czech Vaclav Klaus. Podczas ostatniego spotkania w Soczi zaskoczył rosyjskich dziennikarzy zadających mu pytania po angielsku. Odpowiedział na nie nienaganną ruszczyzną sugerując tym samym, że i w Pradze nie brakuje realistycznie myślących polityków.

Marek A. Koprowski

7 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. baciar
    baciar :

    i mądry chłop nie chce ochłapów ze stołu UE chce sam decydowac co jest dobre a co złe dla jego kraju nie ma w tym nic złego wręcz odwrotnie sam mysli a nie tak jak unas myślą tak jak ktoś im nakarze

  2. donald
    donald :

    USA a w szczegolnosci Clintonowie traktuja Polske i Ukraine jak narzedzia za pomoca ktorych mozna zmienic wladze w rosji. Obecnie Polska rzadzi agentura amerykanska ktora nie dbajac o miedzynarodowe interesy Polski wykonuje polecenia z Washingtonu. USA nie sa w stanie wygrac z Chinami militarnie w przypadku staniecia przez Rosje po stronie Chin. Niszczac Rosje USA zwiekszaja swoje szanse w starciu gospodarczym czy militarnym z chinami.
    Stad tez agentura amerykanska kierujaca obecnie Polska jezeli tylko Washington rozkaze razem z Ukraina rozpeta wojne regionalna. Tym juz dzisiaj John Kerry szantazuje Rosje w Syrii.
    Kaczynski dla mnie po tym jak traktuje sprawe Wolynia przy okazji przy kazdej okazji mowiac o Smolensku jest czlowiekiem bez godnosci i jest w stanie rzucic Polske w wojne na polecenie USA.

    • baciar
      baciar :

      dobrze napisałes waść zgadzam sie z tobą tylko nie przewiduja jednego ludzie naród nie pójdzie za nimi może jednostki i tu dopiero nastąpi szok i wewnetrzne rozbicie kraju co automatycznie odbije się czkawka rządzącym jak i usmanom bo przejrzą na oczy że wiekszość nie bedzie ginąć za upadlinę i ich interesy czasy propagandowych haseł sie skończyły bić bolszewika itp. dzisiaj ludzie widza i rozumieją kto w tej wojence jest agresorem a kto sie broni oni myślą że mydlą nam oczy otóż sami sie oszukuja nie znajac realnego stanowiska Polaków CZYLI NARODU którego są nomem omen przedstawicielami

  3. zan
    zan :

    Fraza “prorosyjski” jest nadużywana i przeważnie dotyczy postaw NEUTRALNYCH/RACJONALNYCH. Mianem prorosyjskiego jest określany np. ktoś kto nie chce wojny z Rosją. W tym czasie postawy skrajnie proamerykańskie (jak poparcie okupacji, TTIP, wojen USA) uchodzą za “konieczność dziejową”, oczywistość itd. a amerykańscy agitatorzy i lobbyści nie tłumaczą się ze swoich postaw nikomu.