Czarnoziemy szansą na zysk i rozwój Ukrainy

Czarnoziemy to niewiarygodnie żyzne i głębokie gleby występujące na Ukrainie. Ich niezwykła urodzajność sprawia, że kraj ochrzczono “spichlerzem Europy”.

Ukraina dysponuje niemal jedną trzecią powierzchni gruntów całej Unii Europejskiej. Jest to około 34 milionów hektarów, z których 70 proc. stanowią czarnoziemy na głębokości do sześciu metrów.

W ciągu ostatnich dwóch lat wielkość zbiorów na Ukrainie powróciła do tych z czasów Związku Radzieckiego, a nawet ją przewyższyła. Rocznie uzyskuje się 40-50 milionów ton zboża oraz nasion zawierających olej. Kraj ten jest jednym z głównych wytwórców i eksporterów nasion oraz oleju ze słonecznika, jęczmienia, pszenicy i kukurydzy.

Jak twierdzi Peter Thomson, wicedyrektor generalny Agrarian Investments, należącego do moskiewskiej Renaissance Group gospodarującej 240,000 ha na 62 posiadłościach, istnieje możliwość podwojenia zbiorów zboża i oleju w ciągu mniej więcej dekady, dzięki inwestycjom i wprowadzeniu w życie praktycznej wiedzy.

„To raj dla rolnika, mamy tu idealny klimat… i fenomenalnie produktywną ziemię” – mówi Thomson.

Bliskość rynków eksportowych w północnej Afryce i Europie, wysoko rozwinięta sieć kolejowa oraz porty w ciepłych morzach to z logistycznego punktu widzenia wielkie zalety. Poza tym koszty pracy i produkcji są niższe niż w UE. Według banku inwestycyjnego Concorde Capital z Kijowa, wysokość opłat za ziemię wahają się od 35$ do 90$ za hektar, niewiele w porównaniu do stawek z Ameryki Łacińskiej, które wynoszą od 250 do 400$.

Produkcja rolna gwałtownie zmalała po upadku ZSRR. Odrodzenie zaczęło się w późnych latach 90., kiedy spółki międzynarodowe takie jak Cargill z USA wkroczyły na rynek i zainwestowały wielkie sumy pieniędzy w handel, produkcję i logistykę. Mimo to w zeszłym dziesięcioleciu miejscowe agrobiznesy zaczęły napędzać produkcję rolną po zastrzyku gotówki z pierwszych ofert publicznych w Londynie, Frankfurcie i Warszawie połączonymi z przystępnymi pożyczkami z Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju oraz Międzynarodowej Korporacji Finansowej.

„Jest to jedyny sektor ekonomiczny, który zareagował pozytywnie podczas globalnego kryzysu finansowym, który miał miejsce pod koniec 2008 r. i po nim” – twierdzi Bohdan Chomiak, współpracownik firmy konsultacyjnej UkrAgroConsult z Kijowa.

Wiele się jeszcze może zmienić. Szacunki się różnią, ale eksperci rolni zgodnie twierdzą, że nowe agrobiznesy o powierzchni ponad 50,000 ha stanowią jedynie 10 do 25 proc. krajowych użytków.

Wykorzystywane są nowoczesne techniki i metody uprawy roli takie jak najnowsze środki ochrony roślin, maszyny i osiągnięcia inżynierii genetycznej. To wszystko w celu wdrożenia różnych modeli biznesowych począwszy od uprawy czystego ziarna i oleju z nasion do zintegrowanych pionowo operacji, w celu produkcji jajek, drobiu i mięsa.

Jak twierdzi Chomiak, „Pozytywnym aspektem tej sprawy jest ogromna możliwość poprawy modeli biznesowych w dowolnym sektorze rolniczym”.

Mimo to Concorde twierdzi, że sektor jako całość cierpi z powodu złego zarządzania ziemią, zbyt niskiego dawkowania nawozów i przestarzałych maszyn. Aż 70-80 proc. z nich jest zrujnowanych i niszczy uprawy.

Chomiak dodaje, ze z powodu tego, że tereny uprawne nie mogą być kupowane ani sprzedawane a jedynie dzierżawione, nie mogą one służyć za towar albo poręczenie, co ma zły wpływ na niewielkie gospodarstwa.

Lissitsa twierdzi, że ogranicza to dostępność atrakcyjnych pożyczek w środowisku w którym banki nie ufają rolnikom oraz ich nie rozumieją. Dodaje, że placówki oświatowo-wychowawcze nie przygotowują uczniów na nowe czasy ani nie zapewniają im praktycznych umiejętności.

Chomiak twierdzi, że kolejnym ograniczeniem jest niespójna i niekonsekwentna polityka rolna. „Działania rządu takie jak wytyczne dotyczące ziemi, interwencje na rynkach eksportowych i rozpowszechniona korupcja powstrzymują rozwój sektora”.

Jednakże trzeba wspomnieć, że od maja 2008 r., kiedy Ukraina stała się pełnoprawnym członkiem Światowej Organizacji Handlu, rząd w mniejszym stopniu ingeruje w przemysł rolny niż to bywało wcześniej kiedy okresowo ograniczał eksport, twierdzi Oleksiy Demyanenko, współpracujący z Asters, wiodącą ukraińską kancelarią adwokacką.

Łączac to w całości, Chomiak szacuje, że sektor pracuję jedynie na 40% możliwości jednakże dodaje, że „kapitał światowy jest gotów aby zainwestować na Ukrainie, szczególnie inwestorzy kapitałowi oraz państwowe fundusze majątkowe”.

Pomimo przeszkód, firmy takie jak krajowa grupa producentów rolnych Nibulon odnalazły sposób na zbicie majątku na ukraińskich darach natury.

Nibulon jest jednym z największych eksporterów zbóż. Stworzył sieć zaopatrzeniową i logistyczną, uzupełnioną silosami, portami załadunkowymi i flotami holowników do transportu zboża rzeką Dniepr, historycznym szlakiem handlowym Ukrainy. Ołeksij Wadaturski, prezes Nibulonu, powiedział Financial Times, że pomimo braku wsparcia od rządu udało mu się rozbudować swój biznes „polegając na naszym własnym doświadczeniu, co nas zahartowało”.

Wadaturski twierdzi, że „przywódcy na Ukrainie mają dobre pomysły, jednak ludzie wokół nich oraz ci odpowiedzialni za wprowadzanie zmian robią wszystko dokładnie odwrotnie i to oni są głównym zagrożeniem dla rozwoju biznesu”.

Jeden z europejskich farmerów na Ukrainie mówi, że większa ekspansja jest tylko kwestią czasu.

Jens Bruno, kontroler biznesu z Grain Alliance, uprawia słonecznik i soję a w jego interes zainwestowały amerykańskie i szwedzkie spółki. Twierdzi, że wygrają ci, którzy podejmą długoterminową strategię w której maksymalnie skupią się na produktywności i efektywności.

„Sieć transportowa, obiekty magazynowe oraz porty i tory – wszystko się rozrasta.” mówi Bruno. „To tylko kwestia czasu” – dodaje.

Mark Rachkevych / Financial Times

Tłumaczenie: Błażej Wenderlich

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply