Przerwa w rosyjsko-amerykańskim “resecie”

Sytuacja jest wyraźnie asymetryczna: podczas gdy USA nie przejmują się zbytnio Rosją, rosyjska duma nie pozwala tego zaakceptować i Rosjanie wolą wierzyć, że USA tylko zatajają swoje głęboko zakorzenione pragnienie osłabienia i, w miarę możliwości, zniszczenia Rosji – pisze dyrektor Centrum Carnegie w Moskwie.

Przed kilkoma tygodniami rosyjski prezydent Dimitrij Medwiediew ostrzegł, że Rosja podejmie odpowiednie środki jeśli Stany Zjednoczone i NATO będą kontynuować program budowy obrony antyrakietowej w Europie. Jego ton był zdecydowany, ale to nie koniec „resetu” stosunków amerykańsko-rosyjskich. To raczej przedwyborcza przerwa w rosyjsko-amerykańskiej dyplomacji.

Ale jego oświadczenie, a bardziej ogólnie stan amerykańsko-rosyjskich starań dotyczących kontroli zbrojeń, ukazuje ogromną lukę w tym, jak nuklearne mocarstwa postrzegają się nawzajem. Dla Waszyngtonu, Rosja spadła na niską pozycję na liście priorytetów. Natomiast rosyjski establishment polityczny i wojskowy kontynuują swoją obsesję związaną ze Stanami Zjednoczonymi.

W swoim oświadczeniu transmitowanym przez telewizję, Medwiediew ostrzegł, że jeśli Stany Zjednoczone będą kontynuować swoje plany umieszczenia systemów antyrakietowych w Europie, Rosja wyposaży swoje rakiety balistyczne w zaawansowane bloki zdolne do przełamania tarczy antyrakietowej, rozmieści pociski taktyczne na granicy z Polską i prawdopodobnie wyjdzie z układu “New START” dotyczącego redukcji zbrojeń nuklearnych.

Ta bezwzględna przemowa została sprowokowana porażką na wielce oczekiwanym spotkaniu z prezydentem Obamą w Honolulu, które odbyło się na początku miesiąca. Rosja chciała na nim uzyskać formalne zapewnienie, że natowskie instalacje nie zostaną wykorzystane przeciwko międzykontynentalnym rosyjskim rakietom balistycznym.

Obama miał swoje powody, by odmówić. Jednym z nich była sytuacja w kraju. Pod pewnymi względami, negocjacje Białego Domu z Republikanami w Waszyngtonie i nawet z częścią amerykańskiego rządu w sprawie jakiejkolwiek umowy wojskowej z Rosją są trudniejsze niż rozmowa z Rosjanami.

Jeśli chodzi o Rosję, to rok po obiecującym spotkaniu na szczycie NATO w Lizbonie – na którym Rosja i Sojusz zadeklarowały, że są na drodze prowadzącej do strategicznego partnerstwa – i mniej niż rok przed wyborami prezydenckimi w USA Rosjanie doszli do wniosku, że jeśli chodzi o kwestie zbrojne, to nie mają czego oczekiwać od Obamy w czasie, który pozostał do końca jego kadencji.

Wnioskując po reakcjach, posunięcie Medwiediew nie było zbyt mądre, ale jak na razie szkody też są niewielkie.

Jeden ze środków wymienionych przez rosyjskiego prezydenta – radar budowany w Kaliningradzie – dotyczy ostrzegania przed atakiem jądrowym, a nie jest formą riposty na przyszły system tarczy antyrakietowej NATO.

Podobnie, wyposażenie nowych rosyjskich strategicznych głowic nuklearnych w bloki zdolne do przełamania tarczy antyrakietowej – to wieloletni program, który będzie trwał tak długo, jak długo polityka odstraszania jądrowego pozostaje podstawą amerykańsko-rosyjskich relacji strategicznych.

Jeśli chodzi o „Nowy START”, to Rosja może niewiele zyskać na odejściu z układu. Zanim to zrobi, powinna spojrzeć wstecz na doświadczenia związane z amerykańsko-sowieckim wyścigiem zbrojeń i na jego rolę w ostatecznym wycieńczeniu Związku Sowieckiego.

Groźniejsza, ale też bardziej odległa w czasie groźba Medwiediewa, że Rosja rozmieści rakiety Iskander wycelowane w Polskę i Rumunię w Kalingradzie i Krasnodarze nie jest oczywiście niczym innym, niż sprytnym posunięciem. Grożąc krajom, w których Stany ulokują swoje myśliwce przechwytujące, Rosja odnowi swoją reputację jako kraju zagrażającego bezpieczeństwu w Europie i pomoże umocnić NATO. Może to doprowadzić do nowej konfrontacji, jeśli Stany odpowiedzą podniesieniem stawki i stworzą zagrożenie dla Rosji analogiczne do eurorakiet z wczesnych lat 80. XX w.

Europa i Rosja przesunęły się w dół na liście priorytetów Pentagonu, a nowy kubański kryzys rakietowy wydaję się być mało prawdopodobny. Niemniej niepowodzenie z ostatnich lat w uzyskaniu porozumienia dotyczącego obrony przeciwrakietowej ukazało ważne i problematyczne kwestie dotyczące amerykańskich i rosyjskich stosunków w sferze bezpieczeństwa.

Oprócz Afganistanu i po części Iranu, Stany Zjednoczone widzą Rosję jako nieistotnego partnera. Postrzegają ją jako potencjalne zagrożenie w świetle antyamerykanizmu przejawianego przez rosyjskie elity i przez moskiewskie bliskie więzi z wieloma antyamerykańskimi reżimami. Chociaż Ameryka skupiła się bardziej niż zawsze na regionie Azjatycko-Pacyficznym, to w zasadzie ignoruje Rosję, której obecność i wpływ w tym obszarze jest uważany za nieistotny.

Rosjanie natomiast nie ustają w postrzeganiu Stanów Zjednoczonych przez stary, sowiecki pryzmat konfrontacji supermocarstw. Większość polityków w Moskwie nie chce postrzegać Iranu jako prawdziwego powodu dla amerykańskich i natowskich projektów antyrakietowych i widzi je jako przykrywkę dla podważenia rosyjskiego potencjału jądrowego. Stąd też nacisk na podwójny klucz, który da Moskwie środki do zablokowania natowskiego systemu; lub na ideę obrony strefowej, która wykluczy aktywa NATO z północnej Europy, skąd mogłoby zagrozić rosyjskim rakietom; i zasadniczo na żądanie, w formie legalnie wiążącej gwarancji, na nowy układ ABM.

Sytuacja jest wyraźnie asymetryczna: podczas gdy USA nie przejmują się zbytnio Rosją, rosyjska duma nie pozwala tego zaakceptować i Rosjanie wolą wierzyć, że USA tylko zatajają swoje głęboko zakorzenione pragnienie osłabienia i, w miarę możliwości, zniszczenia Rosji.

Można to przyjąć do wiadomości, ale obydwa rządy wyświadczyłyby sobie przysługę, gdyby zaczęły poprawiać stan spraw między sobą. Rosja nie będzie sprzymierzeńcem USA, ale w licznych obszarach rosyjskie koneksje były i nadal będą użyteczne dla Waszyngtonu: nierozprzestrzenianie, terroryzm i kwestie regionalne, wliczając Region Azjatycko-Pacyficzny.

Dla Rosji dążenie do odzyskania statusu dorównującego politycznie i militarnie Stanom Zjednoczonym i, poprzez remilitaryzację, przywrócenie przeciwwagi terroryzmu jako jedynej dopuszczalnej podstawy dla obustronnych stosunków może przyjść tylko wysokim kosztem, zarówno finansowym jak i politycznym.

Pomimo, jak dotąd, braku postępów, “tarcza” antyrakietowa nadal pozostaje potencjalną kartą przetargową w rozpaczliwie archaicznych strategicznych stosunkach pomiędzy Waszyngtonem i Moskwą. Rosja potrzebuje dokładnie przyjrzeć się swojej pozycji negocjatora i oczyścić ją z nierealistycznych i zasadniczo bezużytecznych żądań o formalną gwarancję od USA o nieagresji. Stany Zjednoczone ze swojej strony muszą mieć perspektywę autentycznych transferów technologicznych do Rosji jako części współpracy antyrakietowej.

Jeśli amerykańsko-rosyjski “reset” stosunków nie zostanie wykorzystany do rzetelnego odrobienia zadania domowego i zbudowania kanałów dla intensywnego konstruowania dialogu zaufania pomiędzy Rosją z jednej strony, a USA i ich sprzymierzeńcami z drugiej, to “wzajemnie gwarantowane zniszczenie jądrowe” – jak podczas Zimnej Wojny – pozostanie podstawą bezpieczeństwa w Regionie Europejsko-Atlantyckim.

Dimitrij Trienin

dyrektor Carnegie Moscow Center.

źródło: The New York Tmes

Tłumaczenie: Anna Motwicka-Kaczor, redakcja: twg

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply