Zdrada i wierność antyeuropejsko-europejska

JEST: środa 23 VI 2010
BYŁ: poniedziałek 23 VI 1410

W poniedziałek 23 czerwca 1410 roku król przybył do Sulejowa. To sławne opactwo cystersów, do dziś klejnot późnoromańskiej architektury, a zarazem warowny klasztor. Wyobrażam sobie Jagiełłę pod sklepieniem szacownej świątyni – sklepieniem, które za jego czasów liczyło sobie lat już prawie dwieście.

W Sulejowie w orszaku monarchy nie występowali jeszcze chyba liczniejsi rycerze. Jednak Długosz już wtedy, właśnie w tym mniej więcej momencie znajduje w swojej kronice miejsce na dygresję, która godna jest zauważenia. Oto pisze on o licznych rycerzach-Polakach, którzy dowiedziawszy się o wybuchu wojny z Krzyżakami, porzucili służbę u Zygmunta Luksemburczyka, króla Węgier i króla rzymskiego, po czym stawili się pod chorągwie swego polskiego monarchy. Byli pośród nich “Zawisza Czarny i Jan Farurej, dziedzice Garbowa, herbu Sulima, Tomasz Kalski herbu Róża, Wojciech Malski herbu Nałęcz, Dobiesław Puchała z Węgrów herbu Wieniawa, Janusz Brzo[zo]głowy herbu Grzymała, Skarbek z Góry herbu Habdank, i niektórzy inni…”

Polska w kleszczach krzyżacko-węgierskich

Bo otóż konflikt z Krzyżakami oznaczał właśnie możliwość konfliktu z Zygmuntem. Póki co posłowie cesarscy pełnili niby-neutralną rolę rozjemców i pośredników. Jednak wiadomo było, że w ostateczności Zygmunt stanie po stronie Zakonu.

Polaków przebywających na swoim dworze cenił on bardzo ze względu na waleczność i ogładę; służyli mu, otrzymywali odeń majątki, przydawali blasku jego świcie. Naprawdę tak było, naprawdę mu na nich zależało. Bo czas Grunwaldu to epoka, kiedy elity polskiego rycerstwa dały się już w Europie poznać od dobrej strony. Nadto przyznajmy, że cała Europa jednoczyła się wówczas jak nigdy dotąd. Nie na darmo styl, rozkwitający około roku 1400 na całym niemal kontynencie, niezwykle jednolity, historycy sztuki nazwali “gotykiem międzynarodowym”. Kultura wielkich dworów była homogeniczna i kosmopolityczna. Można było służyć, komu się miało ochotę służyć.

“Antyeuropejski” gest Polo-europejczyków

A jednak znaczna część polskich rycerzy, którzy zakosztowali kosmopolitycznej sławy, sprzeniewierzyła się swą decyzją owemu kosmopolitycznemu światu, który wyniósł ich do godności i majątków. I wybrała wierność “zaściankowi”. Troszkę tak, jakby nasi posłowie opuścili nagle szeregi Europarlamentu na rzecz, dajmy na to, obywatelstwa zostracyzmowanej IV Rzeczypospolitej. Pamiętajmy, że wszystko to działo się w latach przed soborem w Konstancji i przed Grunwaldem, że jeszcze Krzyżakom udawało się skutecznie przypinać Królestwu Polskiemu, Litwie i ich władcom łatkę “pogan”, “Saracenów”, “wrogów Kościoła”. Łatka nie była już taka oczywista, przeciwnie, wielce wątpliwa (sam papież okazywał przecie Jagielle przyjaźń i poparcie), ale jednak okazywała się wciąż jeszcze w miarę skuteczna – skoro wielu rycerzy Zachodu pośpieszyło na krzyżackie zaproszenie, by broni swej użyć właśnie przeciwko Jagielle.

A tu wyłom. Wyłom prawdziwy, dokonany zapewne w poczuciu wielkiej dramatyczności sytuacji, rozdarcia. Polscy “europejscy” rycerze porzucają dostatnie, “europejskie” życie na dworze Zygmunta, aby wystąpić przeciwko Krzyżakom, rycerzom Krzyża Chrystusowego. Pewno: wracali do swego prawowitego władcy. To nie mogło w średniowieczu dziwić, to sam Zygmunt rozumieć musiał. Taką wierność rozumiało się w średniowieczu; taka wierność wobec swego suwerena była sui generisobowiązkiem; ceniono ją. Mogła przysporzyć sławy, i naszym rycerzom istotnie sławy przysporzyła. Ale nie musiała jej przysporzyć. Rzecz wiązała się z ryzykiem. Nie wszyscy też je podjęli. Taki Ścibor ze Ściborzyc, Polak, który na dworze Zygmunta poczynił ogromną karierę, występował do końca wojny jako przedstawiciel tegoż i jako przeciwnik Jagiełły…

Syndrom Zawiszy

Ci rycerze w żadnym razie nie byli idealni. Nawet Zawisza, wzbudzający powszechny podziw. Wiemy dziś bowiem, że Zawisza Czarny przy wszystkich zaletach swego charakteru wcale nie stronił od procesów, pieniactwa i kłótni – czyli że był nieodrodnym dzieckiem swej epoki, pod wieloma względami niegodnym pochwał – ale jednak musimy przyznać, że zarówno on, jak i jego brat Farurej i inni, którzy zrezygnowali ze służby u Zygmunta, mieli gest. Europejsko-antyeuropejski. Wielki gest.

Długosz wprost

Na koniec tekst Długoszowy, o którym pisałem powyżej. Cytuję go w całości, przypominając, że nasz wielki Dziejopis zapomniał chyba o tym – albo o tym nie wiedział – że rycerze polscy opuścili Zygmunta bodaj nie w roku 1410, ale już w 1409, zaraz u początku wojny; że niektórzy z nich już otrzymali od króla ważne funkcje i zadania, że sam Zawisza Czarny w czerwcu 1410 roku nie od razu był przy monarsze, ale bodajże wypełniał jakieś ważne militarne misje na pograniczu kujawsko-krzyżackim… jak ów Brzozogłowy, któremu Jagiełło powierzył odzyskaną Bydgoszcz… Ale czytajmy:

“Przebywało zaś w tym czasie wielu rycerzy polskich, przede wszystkim rodzeni bracia Zawisza Czarny i Jan Farurej, dziedzice Garbowa, herbu Sulima, Tomasz Kalski herbu Róża, Wojciech Malski herbu Nałęcz, Dobiesław Puchała z Węgrów herbu Wieniawa, Janusz Brzo[zo]głowy herbu Grzymała, Skarbek z Góry herbu Habdank, i niektórzy inni na dworze i na służbie króla rzymskiego i węgierskiego Zygmunta. Ci dowiedziawszy się, że ich władca i pan przyrodzony król polski Władysław przygotowuje wyprawę przeciwko Krzyżakom i że między jego Najjaśniejszym Majestatem a królem Zygmuntem, któremu służyli, wynikła zawzięta nienawiść mająca zrodzić burzę wojenną, za zezwoleniem króla Zygmunta , który darami i obietnicami usiłował ich odwieść od tego zamiaru i zatrzymać u siebie, pozostawiwszy wszystkie posiadłości, jakie im dał król Zygmunt na Węgrzech, za nic sobie mając jego względy i najwspanialsze obietnice, opuszczają go i przybywają do króla polskiego Władysława, by walczyć z nieprzyjaznymi Krzyżakami i wszelkimi innymi jego wrogami.”

Jacek Kowalski

– – – – – – – – – – – – –

Tekst Jana Długosza podaję w przekładzie Julii Mrukówny, wg wydania: Jana Długosza Roczniki czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego, t. VI/2, I, Księga 10 i 11, 1406-1412, red. J. Garbacik, K. Pieradzka, przeł. J. Mrukówna, Warszawa 1982

– – – – – – – – – – – – –

ZOBACZ: fragmenty nowego programu JK i Klubu Świętego Ludwika “Grunwald po Kowalsku”; płyta wkrótce, premiera miała miejsce 20 maja, mp3 p[od adresem:

http://www.jacekkowalski.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=133&Itemid=81

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply