Grunwald: Świt Bitwy

JEST: czwartek 15 VII 2010
BYŁ: wtorek 15 VII 1410

I. Wiatr historii

We wtorek piętnastego lipca o świcie król polski chciał wysłuchać mszy świętej w obozie pod Dąbrownem, jednak “wskutek gwałtownego wiatru nie można było z nakazaną szybkością rozpiąć ani przyczepić namiotu, w którym zwykle odprawiano nabożeństwo”. Dlatego też “za radą wielkiego księcia Aleksandra… król rusza spod Dąbrowna” i każe rozbijać obóz nieopodal wsi Tannenbergu [Stębarka] i Grunwaldu. W to samo miejsce przybył też mistrz pruski Ulryk ze swoim wojskiem i również nakazał rozbić obóz. Jednak “mimo że przebywał w pobliżu, zwiadowcy królewscy nie wiedzieli jeszcze o nim”.

II. Alarm contra modlitwa

Podczas gdy “król spieszył, aby wysłuchać mszy, przybył rycerz Hanek z Chełmu, herbu Ostoja, donosząc, że widział wojsko wroga na parę kroków od siebie”. Niemal natychmiast za Hankiem przybyło kolejnych pięciu rycerzy, a każdy z nich donosił to samo – “że oddziały wroga gotowe do walki są w pobliżu”. Ale –

“…król Władysław zupełnie nieporuszony tak nagłym nadejściem nieprzyjaciół i to tak blisko, uznawszy za rzecz najważniejszą najpierw oddanie czci Bogu, a potem zajęcie się wojną […] wysłuchał bardzo pobożnie dwu mszy […] żadne […] prośby ani błagania, żadne wreszcie doniesienia o niebezpieczeństwie nie mogły króla oderwać od mszy i modlitwy, dopóki jej nie skończył.”

III. Zagrożenie

Czyż to nie skandal? Zamiast zająć się działaniami taktycznymi, król poświęca się modlitwie, podczas gdy wojsko polskie wciąż nie zostało uszykowane do bitwy. Tymczasem “wrogie wojsko pruskie, choć słabsze, ale uzbrojone i gotowe do walki, mogło było odnieść zwycięstwo […] gdyby wdarłszy się do obozu [polskiego], pierwsze wszczęło walkę.” Na szczęście Krzyżacy “uznawszy […], że wojsko króla zatrzymało się śród gajów i krzaków nie przypadkiem, ale celowo i że wciąga ich w zasadzkę, […]z samego strachu powstrzymali się od zaatakowania wojska królewskiego”.

IV. Pobożny PR i realia

Ha. Nie mieliśmy racji. Pobożna bezczynność króla okazała się jednak usprawiedliwiona. Denerwowała ona wprawdzie rycerzy, ale obowiązki zostały właściwie rozdzielone. Podczas gdy król się modlił, wielki książę Witold i marszałek Królestwa, Zyndram z Maszkowic, wydawali rozkazy, wskutek których wojsko polskie “z godną podziwu szybkością ustawiło swoje oddziały i chorągwie i stanęło naprzeciw wroga.” Jak powiada (za Długoszem, oczywiście, bo za kimże by innym?) starożytna “Pieśń o pruskiej porażce”: “Polski lud wziął lewą stroną, | Litewski prawej obroną”, przy czym “Na czele lud co wybrańszy, | A co daléj to są tańszy”.

Nie wiemy dokładnie, jak liczne były obie armie. Znamy tylko liczbę chorągwi, czyli oddziałów, z których armie te się składały. Wedle Długosza, iż “stwierdzono naocznie, że wojsko polskie miało w tej walce pięćdziesiąt znaków, które nazywamy chorągwiami, pełnych znakomitych i doświadczonych rycerzy, oprócz chorągwi litewskich w liczbie czterdziestu. […] Wojsko krzyżackie było znacznie słabsze, zarówno gdy chodzi o liczbę i siłę żołnierzy, jak i o chorągwie”

V. Pasowanie

Zdaje się, że nie było wielkiego zaskoczenia ani improwizacji. Czytając Długosza odnosi się wrażenie, iż modły królewskie skończyły się równo z uszykowaniem polskiego rycerstwa do boju, kiedy to “król polski Władysław ukończywszy swe modły […] wstaje i włożywszy na siebie oręż, okrywa się od stóp do głów najwspanialsza zbroją, […] a rycerze ponownymi i coraz głośniejszymi okrzykami nastają na niego, by jak najszybciej dał hasło do walki (wydawało się bowiem, że wszystko szło nie dość szybko)”.

Wypadałoby wreszcie, aby król choć przez chwilę spojrzał na przeciwnika. I tak się dzieje. Jakbym słuchał “Pieśni o Rolandzie”, w której Oliwier wypatruje Saracenów ze wzgórza:

“Król przeto […] wsiadł na konia i pozostawiwszy wszystkie insygnia królewskie prócz niesionej przed nim małej chorągwi z wyszytym na niej białym orłem, udał się na znaczne wzniesienie dla obejrzenia wojsk wrogów. Wszedł na położony między gajami pewien pagórek, na którym rozciągała się rozległa płaszczyzna, z której można było łatwo mieć pełny widok na wrogów i oceniając bardziej wzrokowo niz rozumowo siły własne i wrogów, wróżył sobie to pomyślny, to smutny los”.

Ten krótki epizod spina jak klamrą pasowanie młodych rycerzy. Oto król ” Nasyciwszy oczy widokiem wielkiej liczby wroga, zszedł niżej i pasując bardzo wielu Polaków na rycerzy, zapala ich do walki krótkim, ale mocnym przemówieniem, przypominając każdemu o jego godności. A sam tak jak był, siedząc na koniu ponowił spowiedź wobec podkanclerzego Królestwa Polskiego Mikołaja.” ,

Takiego pasowania zwyczajowo dokonywano przed bitwą. Rzecz i okazja były uroczyste i ważne, bo trzeba jednak wiedzieć, iż bynajmniej nie każdy europejski rycerz otrzymywał pasowanie – ono należało się z powodów szczególnych, zaś “strenuus miles” – czyli “rycerz pasowany” – to był KTOŚ, nie byle wojownik.

Jacek Kowalski

– – – – – – – – – – – – –

W załączeniu: “Pasowanie” – fragment piosenki JK z nowej płyty JK i Klubu Świętego Ludwika “Grunwald 1410 po Kowalsku”; fragmenty innych utworów na mp3 pod adresem:

http://www.jacekkowalski.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=133&Itemid=81

dystrybucja płyty: [email protected]

– – – – – – – – – – – – –

Tekst Jana Długosza podaję w przekładzie Julii Mrukówny, wg wydania: Jana Długosza Roczniki czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego, t. VI/2, I, Księga 10 i 11, 1406-1412, red. J. Garbacik, K. Pieradzka, przeł. J. Mrukówna, Warszawa 1982

– – – – – – – – – – – – –

>> PODOBA CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? DOŁĄCZ DO POSPOLITEGO RUSZENIA… <<

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply