“Bluszcz”, nr 23, 1930 r., s. 18-19.
Jeszcze przed 10-oma, a nawet 5-oma laty nie słyszało się nic o ludowych tkaninach “wileńskich”. Baby nakrywały niemi od wieków łóżka i siedzenia na wózkach, nazywając je “dywanami”, “kołdrami”, “postiółkami”, ale sfery inteligenckie patrzyły na te derki lniane z pogardą.
Być może jakiś zbieracz, jakiś Ruszczyc, czy Białorusin Łuckiewicz, potrafił je ocenić, ale ogół mienił je prostactwem. Nawet, kiedy rozpowszechniła się moda na sztukę ludową, sprowadzano raczej farbowane aniliną, krzykliwe pasiaki łowickie i fabryczne kilimki ruskie, w myśl zasady: “nie masz proroka w swoim kraju”. Niestety, zasadę tę większość ziemiaństwa wileńskiego propaguje w dalszym ciągu.
Tymczasem lniane tkaniny dekoracyjne z Wileńszczyzny zdobyły sobie uznanie najwybitniejszych artystów. Prof. Jastrzębowski, jeden z najznakomitszych twórców sztuki dekoracyjnej w Polsce, uznał je za godne
[s. 19]
dekorowania Pałacu Sztuki na P. W. K. Ozdobiono niemi loże Prezydenta w Senacie, gmachy wojewódzkie. W najkulturalniejszych domach z tkanin wileńskich robi się obicia do czeczotek i jesionów, używa się jako makatki, serwety, portjery, tapety. Stosuje się je również na poduszki dekoracyjne i oprawy książek.
Artyści najprzedniejsi biorą je za wzór do tworzenia tkanin dekoracyjnych, uczą się splotów nitek wytworzonych przez wieki i tyle razy odmienianych.
Powstał w Polsce nowy typ lnianej tkaniny dekoracyjnej; wyrabia je wytwórnia “Ład” i Szkoła Instruktorów Tkactwa Warszawskiego.
Niewątpliwie pojawienie się tych pięknych materyj należy przypisać wpływowi tkanin ludowych z Wileńszczyzny.
Tkaniny te zawdzięczają uznanie przedewszystkiem niesłychanemu bogactwu i różnorodności wzorów, wypracowanych cierpliwie przez wieki, a wynikających logicznie z wymogów techniki. Wzory kostkowe układają się w krzyże i koła. gwiazdy i okienka. splatają się i rozplatają w nieskończonych, a nigdy nie powtarzających się kombinacjach, niekiedy subtelne i nikłe, jak siatka, czy drobny rzucik, niekiedy znów dekoracyjne, ale nigdy krzykliwe, ani ordynarne.
Barwy są zazwyczaj spokojne, ściszone nieco, chmurne, dyskretne, jak krajobraz litewski ze ścierniskami, chmurami, sinością lasów i szachownicami polnych pagórków. Ulubioną jest barwa żółta we wszystkich odcieniach, przetkana fioletem, rdzawością, lub zielenią: czarno-białe, czarno-żółte zestawienia, barwy głębokiego amarantu i fioletu, kolor naturalnego lnu, piaskowy, spleciony z fioletem, sinością lub czerwienią – oto najczęstsze zestawienia, niczem nie przypominające jaskrawej orgji barw “ludowych” wnoszącej dysonanse w miejskie urządzenia.
Trwałość lnu i odporność na mole oraz niska cena tych tkanin zwiększają ich powodzenie.
Trzeba zaznaczyć, że popularna nazwa tkanin “wileńskich” nie jest słuszna, gdyż rodzaj ten rozpowszechniony jest w Nowogródzkiem, a spotyka się również na Kurpiach i w Lubelszczyźnie. Nazwa la przy jęła się także i dzięki temu, że wprowadził je do handlu Bazar Przemysłu Ludowego w Wilnie.
Akcja popierania przemysłu ludowego na Wileńszczyźnie, redukująca się zresztą do organizacji tkactwa dekoracyjnego, poszła w bardzo racjonalnym kierunku: nauczono tkaczki tkać na metry, tu i owdzie wprowadzono szerokie warsztaty. (Pozostaje jeszcze otwarta sprawa barwników).
Dzięki współpracy profesora etnografji Uniwersytetu Wileńskiego i szeregu osób o wysokiej kulturze, T-wo Wileńskie popiera sztukę ludową w sposób najprostszy, nic nie zmieniając i nie narzucając, a z całą pieczołowitością zachowując oryginalność jej twórczości.
Obecnie zorganizowano tkaczki z dwóch jedynie najbliższych powiatów: jest to zaledwie nieznaczna część tkaczek z całej Wileńszczyzny, które w innych powiatach nie wiedzą jeszcze, że ich umiejętność może się stać tak pożądanem źródłem zarobku. Baby tam za nic nie chcą sprzedawać swoich domowych arcydzieł. Produkcję tkanin możnaby potroić, a nawet udziesięciokrotnić, podnosząc dobrobyt pewnej części gospodarstw zubożałej Wileńszczyzny. Tkaczki, stale dostarczające do Bazaru, wzbogaciły się znacznie, nabrały pewności siebie i wyemancypowały się, co się zowie.
Jednakże z rozszerzeniem swej działalności Bazar i Towarzystwo Wileńskie powstrzymują się z obawy braku zbytu.
Istotnie, tkaniny wileńskie znane są tylko wśród kulturalnej elity polskiej. Szerokie społeczeństwo wie jeszcze o nich tak mało. Warszawa nawet nie umie ich znaleźć.
Jankowska-Orynżyna
Zostaw odpowiedź
Chcesz przyłączyć się do dyskusji?Nie krępuj się!