Powodzenie Powstania Listopadowego w Królestwie Polskim zależało w dużej mierze od przeniesienia walk na teren Litwy, Wołynia, Podola i Kijowszczyzny. Ten strategiczny manewr miał przeciąć drogi prowadzące do Królestwa i zdezorganizować zaplecze armii carskiej. Jego powodzenie dawało też szansę żądania od cara zwrotu prowincji graniczących z Królestwem.

W Warszawie oczekiwano, że powstanie zostanie poparte przez mieszkańców wschodnich ziem Rzeczypospolitej. Wcześniej trafiały tam odezwy roznoszone przez różnych emisariuszy, którzy zachęcali do walki przeciw Rosji. W Wilnie powstał Centralny Komitet Rewolucyjny, który podporządkował się Rządowi Tymczasowemu w Warszawie. Posiadał on swoich komisarzy w powiatach, którzy prowadzili w nich przygotowania do wystąpienia zbrojnego Agitowali na jego rzecz i gromadzili broń. W akcji najbardziej zaangażowani byli księża i młodzież uczniowska. Na przełomie marca i kwietnia 1831r. powstanie wybuchło w powiatach zamieszkałych przez polskich chłopów, czyli w guberni wileńskiej i części guberni mińskiej ( powiaty dziśnieński i wilejski). Powstańcom na krótko udało się zająć i utrzymać Dzisnę. Swój udział w powstaniu zaznaczyła Emilia Plater, młoda dwudziestopięcioletnia poetka, która zorganizowała oddział partyzancki i z powodzeniem walczyła z wojskami carskimi na pograniczu guberni wileńskiej i witebskiej. Powstanie na Litwie szybko osiągnęło poparcie w szerokich kręgach społeczeństwa. Powstańcy obejmowali kolejne tereny, tworzyli władze powiatowe, przeprowadzali rekrutację do wojska, często udawało im się te oddziały nieźle wyposażyć i zorganizować. Proklamując wolność dla chłopów, osiągali znaczny wpływ na masy włościańskie. Szybko jednak stało się jasne, że oddziały partyzanckie nie są w stanie pokonać wojsk rosyjskich. Dowództwo polskie wydzieliło wtedy do działań na Litwie dwa oddziały regularnych wojsk polskich pod komendą dwóch generałów Dezyderego Chłapowskiego i Antoniego Giełguda, liczące razem 13 tys. żołnierzy. Ten ostatni, który dowodził główną dywizją okazał się wodzem kiepskim i kunktatorskim. Przy próbie zdobycia Wilna w bitwie w Górach Ponarskich jego oddział omal nie został rozgromiony i musiał się wycofać, dzieląc się na trzy części. Dwa oddziały pod naporem sił rosyjskich wycofały się do Prus, gdzie zostały internowane. Jednemu z nich w sierpniu 1831r. udało się przebić do Królestwa. Powstanie na Litwie dogasło.

Powstanie na Ukrainie trwało od kwietnia do maja 1831r. Zaczęło się dopiero po wejściu na Wołyń kilkutysięcznego oddziału kawalerii, dowodzonego przez gen. Józefa Dwernickiego. Początkowo jego wyprawa odniosła kilka zwycięstw w potyczkach i jedno w większej bitwie pod Boremlem, ale po przybyciu posiłków dla armii carskiej zakończyła się klęską. Osaczony przez przeważające siły rosyjskie przekroczył granicę austriacką. Jego dywizja liczyła tylko 4700 ludzi i 12 dział. Została ona poparta przez niewielkie powstańcze oddziały w powiatach: kowelskim, łuckim i rówieńskim. Okazały się one jednak zbyt słabe, by na Wołyniu powstanie osiągnęło niewielki chociaż sukces. Większość z nich postanowiły się rozpuścić.

Na Podolu powstańcy deklarowali, że mogą wystawić do walki 20 tys. ludzi. Mieli oni opanować Kamieniec Podolski, w którym się miał zainstalować ich Rząd Centralny dla Ukrainy. W praktyce się okazało, że powstańcy nie są w stanie zmobilizować tak wielkich sił, choć przy użyciu znacznie mniejszym mogliby odnieść sukces. Na Podolu siły rosyjskie były niewielkie i nawet niewyszkoleni powstańcy mogliby je pokonać. Powstańcom brakowało rozpoznania i szybkiej łączności z Królestwem. Po dziś dzień nie wyjaśniona została rola, jaką na Podolu odegrał emisariusz Rządu narodowego major Bazyli Chróściechowski. Niektórzy miejscowi powstańcy tacy jak Stempowski i Wodziński oskarżyli go o zdradę. Początkowo wybuch powstania postanowiono odłożyć.

Na terenie powiatów należących do województwa kijowskiego wystąpienie polskich powstańców było bardzo ograniczone. Na ich czele stanął generał kościuszkowski Benedykt Kołyszko. Z posiadanych sił udało mu się uformować 11 szwadronów kawalerii. Oddziały te jednak prezentowały niską zdolność bojową, zwłaszcza zaś w trakcie manewrów. Były znakomite w ataku, bardzo kiepskie w odwrotach. W starciu z regularnym żołnierzem rosyjskim nie miały wielkich szans. Brak wyszkolenia dał o sobie znać zwłaszcza po pierwszej bitwie powstańców z wojskami rosyjskimi pod Daszowem. Po brawurowej i zwycięskiej szarży przy pierwszej próbie przegrupowania, siły powstańcze wpadły w panikę i rzuciły się do ucieczki. W efekcie już w pierwszej bitwie armia powstańcza przestała de facto istnieć pomimo, że w jej trakcie utraciła tylko kilkunastu ludzi, a Rosjanie dwustu. Generałowi Kołyszce udało się wprawdzie zebrać jeszcze pięciuset kawalerzystów i stoczyć dwie zwycięskie potyczki, ale nie miały one wpływu na przebieg całej kampanii.

W podolskim powiecie latyczowskim usiłowano jeszcze reanimować powstanie pod wodzą Aleksandra Gołyńskiego. Jego oddział nie osiągnął jednak zaplanowanej wielkości i licząc dwustu ludzi cofał się przed rozbiciem do granic Galicji, gdzie skapitulował przed Austriakami.

Generalnie rzecz biorąc powstanie na terenie Wołynia, Podola i Kijowszczyzny było raczej manifestacją niż realnym działaniem zbrojnym. Powstanie objęło tylko część powiatów . W większości nawet próba wywołania demonstracji zbrojnej nie wypaliła całkowicie. Spiskowcy za Bugiem spodziewali się przysłania silnego korpusu wojsk regularnych z Królestwa, a także doświadczonych instruktorów i broni, co jak wiadomo, nie nastąpiło. Uniemożliwiło to wykorzystanie szlachty z tych ziem do działań zbrojnych mimo, że stanowiła ona świetny materiał na żołnierzy. Powstanie na ziemiach ukraińskich unaoczniło po raz kolejny, że czasy pospolitego ruszenia minęły już dawno, a brawura nie może zastąpić znajomości podstawowych zasad sztuki wojennej. W odróżnieniu od Litwy powstanie na Ukrainie było przede wszystkim ruchem szlacheckim. To polskie dwory zapłaciły więc największą cenę. Większość jego uczestników musiała udać się na emigrację i nigdy już Ojczyzny nie zobaczyli. Jeden z nich hrabia Leon Stempowski przodek słynnego eseisty stał się inicjatorem utworzenia polskiej nekropolii na cmentarzu Montmartre w Paryżu. Ci powstańcy, którzy pozostali na miejscu, praktycznie w całości zostali zesłani na Sybir. Zdecydowana większość z nich utraciła też swoje majątki skonfiskowane przez władze carskie.

Represje dotknęły też oczywiście uczestników powstania na Litwie. Przyczyniły się one do osłabienia żywioły polskiego w tym regionie dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów.

Marek A. Koprowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply