Polska gospodarka i kultura na Rusi

Ziemie nad Dnieprem, czyli ziemie ukrainne, wydają się nam na tyle odległe, że dziś mało kto zdaje sobie sprawę, że praktycznie całe życie gospodarcze i kulturalne na tych terenach było dziełem organicznej pracy polskiej!

Klasyczna Encyklopedia Orgelbranda w wydaniu z 1863 roku podaje informację, iż tereny guberni kijowskiej, ale i połtawskiej, zwane były „Polską”, mimo że terytoria te pozostawały od 200 lat pod realną władzą Moskwy. Próba rusyfikacji ziem naddnieprzańskich kończyła się fiaskiem. Powołanie Cesarskiego Uniwersytetu w Kijowie było nieudaną próbą rusyfikacji zachodnich guberni Imperium Rosyjskiego. Uczelnia, zamiast być ośrodkiem rusyfikacji, stała się placówką niemal całkowicie polską, dodatkowo kształciła się w niej patriotycznie nastawiona młodzież polska, która wzięła później udział w powstaniu styczniowym.

Klęska tego zrywu niepodległościowego skłoniła władze carskie do intensywniejszego i bardziej zdecydowanego rugowania polskości z Kijowa i okolicznych ziem. Konfiskaty majątków czy restrykcje dotyczące zatrudnienia w administracji miały zunifikować ten kraj z Rosją.

Życie gospodarcze nadal było jednak animowane przez miejscowych Polaków. Płacili oni po 10% podatków od lasów i przemysłu, po 10% podatków odprowadzanych od monopolu wódczanego i tłuszczów palnych i są to dziedziny z najmniejszym odsetkiem udziału polskiej siły podatkowej w życiu gospodarczym kraju. W ogólnej liczbie podatków odprowadzanych od gruntów ziemskich (podatek gruntowy) 46% pochodziło z polskiej własności ziemskiej, 43% kwoty odprowadzanej z podatku cukrowego pochodziło od Polaków, zaś odpowiednio aż 63% od gorzelni i są to dziedziny najbardziej zdominowane przez polski kapitał.

Odsetek łącznej wartości odprowadzanych z kraju podatków, który płacili Polacy, wynosił 34%. Na jednego Polaka przypada ogólnie 88,81 rubli podatków, zaś na jednego nie-Polaka ponad 6-krotnie mniej, bo 13,14 rubli. Przeciętna wartość odprowadzanych przez jednego mieszkańca wynosi 18,44 rubli, a więc ponad 4-krotnie mniej od przeciętnej wartości płaconej przez Polaka.

Polacy z kresów już wówczas skarżyli się na brak zainteresowania ze strony Macierzy. Fakty wskazują, że zupełnie niesłusznie, gdyż ich życie narodowe wbrew wszystkim trudnościom rozwijało się w stopniu maksymalnym, w jakim mogło się rozwijać w warunkach władzy caratu.

Statystyki pokazują, że Ziemie Wschodnie wręcz żywiły miasta tzw. Kongresówki. Warszawa konsumowała 75.000 sztuk bydła rocznie, pozostałe miasta w „Kongresówce” 35.000, co daje łączną kwotę 110.000 sztuk bydła rocznie. Stanowiło to 72% wywiezionego bydła z ziem wschodnich, co przy 75% udziale polskim w jego hodowli wydatnie pokazuje, że Warszawa i inne miasta Królestwa żywione były przez Polaków z Ziem Zabranych.

Identyczna sytuacja jest z mąką. 80% tego wywożonego z Kresów produktu konsumowało Królestwo. Praktycznie całe zapotrzebowanie na mąkę było pokrywane przez Polaków, a więc i ten przykład stanowi dowód na potwierdzenie tezy, iż ziemie ruskie żywiły „Kongresówkę”.

Wartość produkcji rolnej wytwarzanej przez Polaków wynosiła 398.000.000 rubli, co stanowiło 40% produkcji krajowej, a wartość polskiej produkcji przemysłowej wynosiło 116.000.000 rubli, czyli 36% ogólnej wartości produkcji w tej dziedzinie. Łączny udział Polaków w produkcji krajowej stanowił 39% ogólnego produktu krajowego. Jednocześnie produkcja włościańska (czyli rusińska) wynosi 28% ogólnej, a pozostałych – 33%.

Wydajność pracy polskiej najlepiej pokazują liczby mniej abstrakcyjne, bo pokazujące jednostkową wydajność pracy ludzkiej. I tak, przeciętny Rusin produkuje rocznie towary o wartości 54 rubli, przeciętny nie-Polak produkuje towary łącznej wartości 220 rubli rocznie, zaś przeciętny Polak w analogicznym okresie towary o wartości 642 rubli. Wartość polskiej pracy jest więc 13-krotnie większa od wydajności pracy Rusina i prawie 3-krotnie większa od wydajności pracy nie-Polaka.

Jeśli zaś chodzi o udział Polaków w prywatnej wytwórczości ogólnej (rolniczej i przemysłowej), to wynosi ona 54% i nie ma ona sobie równych na ziemiach ruskich. Jednak nawet tam, gdzie Polacy nie dominowali we własności danej gałęzi wytwórczości, ich udział wśród siły roboczej bywał przeważający.

Równowaga handlowego bilansu krajowego, biorąc pod uwagę nikłą wydajność Rusinów, czyli włościan, jest utrzymywana głównie przez Polaków, a więc miejscowa produkcja polska spełnia zapotrzebowania Rusinów.

Ogółem można wiec stwierdzić, że ogromny rozwój rolnictwa, jaki Ruś w ostatnich dwudziestu latach wykazała, jest tylko do zawdzięczenia Polakom, ich twórczej pracy, przedsiębiorczości i niczem niepohamowanej energii.Znaczenie polskiego wkładu w przemysł obrazuje chociażby sytuacja w cukrownictwie, gdzie polska własność stanowiła 43%, jednak robotnicy polscy w tej dziedzinie gospodarki stanowili 62%.

W dziedzinie przemysłu Polacy byli pierwszymi pionierami i dziś jeszcze główne siły fachowe tworzą.

Biorąc pod uwagę rolnictwo i przemysł łącznie, można pokusić się o stwierdzenie, że Polacy jako zdolni i sumienni fachowcy są poszukiwani i wszędzie zajmują stanowiska wyższe.

W kraju dominowała także polska myśl inżynieryjna i techniczna. Polscy technicy, polscy inżynierowie – wysuwają się na plan pierwszy wszędzie i żadna instytucja poważniejsza bez nich się nie obchodzi.Przykładem może być chociażby kolej południowo-zachodnia, która w przeważającej mierze byłą przez Polaków zbudowana, a do czasów antypolskich zarządzeń dominowali oni w naczelnych stanowiskach kolejowych.

W polskich rękach niepodzielnieznajdowały się księgarnia i apteki, w samym Kijowie zaś inteligencja, czyli zawody takie jak lekarze czy prawnicy zdominowane są przez Polaków. Dominowali oni też wśród księgarzy.

Jeszcze w 1913 roku wśród inteligencji fachowej zawodowej, której liczebność wynosiła 375.000 osób, aż 52% stanowili Polacy (195.000 osób). W miastach Polacy stanowili 30%, będąc drugą nacją po Żydach, którzy stanowili przeciętnie 40% ludności miast. Wartość polskiego majątku na Rusi szacowano na 430.300.000 rubli.

* * *

Zrzeszenia i organizacje gospodarcze na ziemiach ruskich znajdowały się prawie wyłącznie w rękach polskich. Wyjątkiem było tylko Kijowskie Towarzystwo Rolnicze. Polacy wpływali swoją kulturą na włościan rusińskich i rosyjskich, wśród których liczne były przypadki przechodzenia całych rodzin na język polski. Przez lata też polscy włościanie na tych terenach zachowywali mowę ojców, a elementarz polski stanowił przez długie lata najcenniejszą relikwię faimiljną w chacie polskiego chłopa.

* * *

Możemy śmiało powiedzieć, że Polacy stanowią na tych ziemiach jedyne źródło jedyną ostoję kultury zachodniej i że żadna inna narodowość, pod względem położonych tu zasług, nie może być z nimi porównywaną.

Gdyby w ostatnich dziejach Rusi nie było tak długiej moskiewskiej niewoli, toby te ziemie były już tak mocno zrośnięte z kulturą polską i bytem naszym państwowym, że dzisiejsza przynależność ich do Polski mogłaby być już za fakt dokonany uważaną.

* * *

Postacią, która obrazuje decydujący wkład polski w gospodarkę kraju, jest Józef Zawadzki. Poza działalnością wydawniczą doprowadził on do założenia Giełdy Miejskiej w Kijowie. Można też powiedzieć, że Zawadzki był tym dla kijowskiego życia społecznego, kulturalnego i gospodarczego, kim Władysław Horodecki dla architektury Kijowa. Zawadzki piastował on też zaszczytne stanowisko prezydenta Kijowa. Szeroką działalność prowadził także Leon Idzikowski. Jego zakład mieścił się na ulicy Kreszczatik, która tętniła polskim życiem. Język polski był na tyle rozpowszechniony, że – jak podaje Mieczysław Orłowski – w Kijowie „po polsku wszędzie rozmówić się można”. Znane są także przekazy miejscowych Polaków o tym, że carscy urzędnicy sami przyswajali język polski na Kijowszczyźnie i to na długo po powstaniu styczniowym!

* * *

Czasy po 1864, chociaż były ciężkie, to nie zdołały zupełnie zerwać łączności ziem ukrainnych z Polską, a sam Kijów niemal do końca pozostał miastem w przeważającej mierze kulturowo polskim. Jedność ziem ruskich z Macierzą została zerwana dopiero po traktacie ryskim, który oddzielił od Polski jej Kresy.

Dziś na słowo „kresy” od razu przychodzą nam na myśl województwa wschodnie II RP. Czy słusznie? Okazuje się bowiem, że kresy polskości sięgały dużo dalej na wschód, niż nam się wydaje.

Stan statystyk na 1910 rok. Kursywą przepisano zdania dosłownie, dlatego używany w nich czas jest teraźniejszy.


Marcin N. Skalski, Michał Szczegot

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. parnikoza
    parnikoza :

    Duzo prawdy w tym jest ale chodzi nie o wyjatkowc ale o wnoisek. Styl napisanja taky ze jak sie sam nie pochwalas to nikt tie nie pochwaly) Zasmuce Panstwa poco tu wjatkowac kultywowac sporo bylo w Kjowe wybotnych Ukraincow, Rosian a poza nimi Czechow, Niemcow, Wlochow ba nawet Bilolrisiny,o Zydach uz nie wspomnie. Poco ta wijatkowac smieszno prawie. Stawajece Przyjaciele razem z innymy nie zlejszymy od was. Przeczytasz w takym stylu i nie zahcesz oto dalej waszy pomiky fotogrofowac zebym dla was ze ocalyc. A czym waszy “zachodnie cywilizowanie” teraz zajmuja, powiedzic czy samy domyslycie? Poza rzeczewisze nielycznymi wjatkami takymy naprzyklad jak Precez “Zgody” Wiktoria Radik