Polacy – grekokatolicy: ofiary wielkiej polityki

Kategoria Polaków-grekokatolików, dziś zupełnie niemal niespotykana i prawie całkowicie zapomniana, nie była w przeszłości zjawiskiem rzadkim. Jej batalie o zachowanie własnej tożsamości w łonie swojego Kościoła pokazują dramatyzm losów Polaków na tych ziemiach, a także ich zmagania z rozmaitymi przeciwnościami, które piętrzyły się szczególnie podczas prób odbierania Kościołowi grekokatolickiemu charakteru powszechnego, czyli katolickiego. Ich losy stały się udziałem także licznych Rusinów, ich braci w wierze.

O pokrewieństwie i wspólnocie pochodzenia i tożsamości Polaków z Rusinami więcej tutaj:

http://kresy.pl/kresopedia,historia,zabory?zobacz/rusini-zawsze-wierni-rzeczypospolitej-polskiej

Wyznanie grekokatolickie powstałe na ziemiach polskich w wyniku licznych unii było zjawiskiem wyjątkowym choćby ze względu na połączenie w obrębie jednego wyznania obrzędowości wschodniej z podległością chrześcijaństwu zachodniemu, a więc z uznaniem władzy papieskiej. Wyznanie grekokatolickie, które nawet w nazwie łączyło te dwa przymioty, stało się ciekawym zjawiskiem konfesyjnym, jak i kulturowym. Rozwijało się ono w przedrozbiorowej Polsce, w której było jednym z wielu wyznań, korzystając z tolerancji religijnej i wnosząc swój nieoceniony wkład w kulturę polską.

Czas rozbiorów był chwilą próby dla Kościoła grekokatolickiego. Mimo początkowej neutralności w zaborze moskiewskim carat postawił sobie za cel doprowadzić do wchłonięcia przez prawosławie Kościoła grekokatolickiego. Ostatnią ostoją tego wyznania stała się Chełmszczyzna, gdzie upór przy wierze wyniósł do godności męczenników m.in. wiernych z Pratulina (uwiecznionych na obrazie przez Walerego Eljasza-Radzikowskiego). Wcześniej, w 1839, ogłoszono w Połocku zniesienie unii na Litwie i Rusi. Dzieje oporu przeciw przymusowemu włączaniu grekokatolików do prawosławia w zaborze moskiewskim do dziś nie doczekały się uznania na miarę chociażby chwały stawianego oporu przed Kulturkampfem w zaborze pruskim. Trzeba przyznać, że niesłusznie, gdyż walka o tradycyjną wiarę bywała niekiedy heroiczna.

W dużo bardziej tolerancyjnym zaborze austriackim grekokatolicyzm, mimo swobody funkcjonowania, stał się jednak przedmiotem rozgrywki politycznej. Jeszcze w roku 1900 we Lwowie było 29 327 grekokatolików, z czego 15 159 Rusinów. Pozostałe 14 168 grekokatolików stanowili Polacy. O Polakach grekokatolikach w Galicji pisze Jędrzej Giertych:

„[…] w sposób szczególnie wybitny zjawisko Polaków greko-katolików zaznaczyło się w zaborze austriackim, gdzie cerkiew unicka skasowaną nie była (skasował ją dopiero rząd sowiecki w 1946 roku). Każdy człowiek ze starszego pokolenia znający stosunki lwowskie i w ogóle “wschodniogalicyjskie”, wie że wielu było i we Lwowie i poza Lwowem greko-katolików, którzy mówili w swoich rodzinach po polsku i uważali się za Polaków. Byli to zwłaszcza członkowie inteligencji. Także i całkiem nie mało grecko-katolickich księży uważało się za Polaków i rozmawiało ze swoimi żonami i dziećmi po polsku.”

Giertych kontynuuje wywód:

„Cały łańcuch wsi polskich grecko-katolickich istniał nad Sanem, w ziemi Przemyskiej i Jarosławskiej. Nie kwestionowali tego faktu także i Ukraińcy. Na kilka lat przed wojną odwiedzałem muzeum ukraińskie we Lwowie i widziałem tam mapę etnograficzną, zajmującą całą ścianę, na której było to uwidocznione. Mapa ta, narysowana ręcznie, pokazywała każdą wieś w formie kółeczka, w którym oznaczone były wycinkami poszczególne grupy etniczne. Greko-katolicy mowy polskiej oznaczeni byli odrębnym kolorem. Widać było na tej mapie jak na dłoni, że długi łańcuch tych wsi miał ludność prawie czysto polsko-greko-katolicką. Wiem o tych wsiach nie tylko z tej mapy.”

Dalszy ciąg tego łańcucha, o którym Giertych wspomina, znajdował się już na ziemiach zaboru moskiewskiego, na Chełmszczyznie, gdzie siłą zmuszono unitów do prawosławia. Stąd też wsie polskie nie są tam już grekokatolickie, a prawosławne. Tam też rozpowszechniony był typ Polaka-prawosławnego. Byli to ci, którzy po ukazie z 1905 zostali przy prawosławiu, nie przechodząc na rzymski katolicyzm (ukaz zabraniał powrotu z prawosławia na grekokatolicyzm).

Tymczasem w zaborze austriackim greko katolicyzm nie był zwalczany, a został instrumentalnie potraktowany przez Wiedeń jako narzędzie zwalczania polskości. Giertych wspomina:

„Było dążeniem rządu austriackiego uczynić cerkiew grecko-katolicką ukraińskim kościołem narodowym. A więc wszelkie wpływy polskości z tej cerkwi usunąć. Bardzo zręczna austriacka propaganda namawiała Polaków greko-katolików do tego, by z cerkwi unickiej występowali i przechodzili na obrządek łaciński. Wiele tysięcy tych ludzi uległo tej propagandzie i rzeczywiście do Kościoła łacińskiego się przeniosło.”

Co następuje dalej:

„Owe występowania z cerkwi unickiej, mające cechę protestu przeciwko panującym w niej stosunkom, uważane były za manifestacje polskiego patriotyzmu. Siłą rozpędu, ten sam prąd opuszczania cerkwi unickiej przez Polaków i przenoszenia się do kościoła łacińskiego, zaznaczył się także i po wydarzeniach 1918-1919 roku. W istocie, akty te nie służyły dobru sprawy polskiej, ale przeciwnie, były schodzeniem z trudnego posterunku, były jakby dezercją. W interesie narodowym polskim było nie dopuścić do tego, by cerkiew, do której należał tak znaczny odłam ludności polskich ziem południowo-wschodnich stawała się bezkonkurencyjnym bastionem wrogiego Polsce prądu politycznego i walczyć o to byzachowała ona charakter narodowo neutralny, a do tego potrzeba było, by w jej łonie istniał obóz polski i znajdowali się ludzie, którzy o prawa języka polskiego w nabożeństwach, w nauce, w seminariach będą systematycznie walczyli.”

Skutki Giertych opisuje następująco:

„Propaganda austriacka była tak zręczna, że osiągnęła w znacznym stopniu swój cel: Polacy greko-katolicy zrobili to, czego pragnął rząd austriacki i czego pragnął separatystyczny antypolski obóz ukraiński – a zdawało się im że robią to czego wymaga od nich nakaz patriotyzmu polskiego. W rezultacie zjawisko Polaka greko-katolika stało się zjawiskiem niezmiernie rzadkim.

Przypomnijmy jednak, że zanim wykorzystano Kościół grekokatolicki w powyżej opisany sposób, metropolita Andrzej Szeptycki zachowywał pozycję neutralną narodowo, m.in. pisząc do wiernych języka polskiego list pasterski. List wydano nakładem drukarni OO. Bazylianów w Żółkwi i zawierał m.in. takie sformułowania:

„Wiernym, pasterskim Swoim rządom powierzonym Polakom grecko-katolickiego obrządku, pokój w Panu i arcypasterskie błogosławieństwo!

Między wiernymi, duchownej mej władzy podlegającymi, mając i Was, którzy choć z ruskich rodzin pochodzicie, w domu jednak tylko po polsku mówicie i poczuwacie się do polskiej narodowości, od dawna pragnąłem odezwać się do Was osobnym pasterskim listem, napisanym w języku polskim, by tym sposobem dać Wam dowód pieczołowitości i dbałości o wasze zbawienie. „

W liście tym metropolita Szeptycki jawi się jako troskliwy pasterz, opiekujący się wiernymi niezależnie od ich poczucia narodowego, przychylając się do potrzeb wiernych języka polskiego.

Jednak w 1918, po 14 latach od ogłoszenia listu, ukazuje się drukiem „Diła” we Lwowie w języku ruskim taka oto odezwa pod przewodem metropolity Szeptyckiego z następującymi fragmentami:

„Duchowni, którzy mieliby inne przekonania narodowe – aniżeli nasz naród, w sumieniu swym zobowiązani są przystosować się w całej zewnętrznej robocie do całego ogółu, swoich osobistych przekonań muszą w pracy zaniechać – a we wszystkim przystosować się do narodu, którego są pasterzami.”

Wydawałoby się, że treść tego listu niesie ze sobą pozytywne treści, z których ucieszyć by się mogli grekokatolicy o świadomości narodowej polskiej oraz grekokatolicy o świadomości narodowej rusińskiej. Jednak beneficjentem przyjętych w liście pasterskim zasad nie był ani naród polski, ani naród rusiński. Od tej pory narodem, który stanowili wierni, był wedle listu tylko naród ukraiński, co całkowicie lekceważyło istnienie Polaków-grekokatolików czy Rusinów-grekokatolików. Czytamy w jednym z akapitów:

„Będziemy się domagali, by bez względu na jakiekolwiek osobiste poglądy narodowe, nikt nie stawiał przeszkód w jak najwszechstronniejszym rozwoju narodowego życia i kultury ukraińskiego narodu a przeciwnie – służył jemu i życzliwie odnosił się do wszystkich jego spraw.”

Jak taka deklaracja odnosi się do katolickiego, a więc „powszechnego” charakteru Kościoła grekokatolickiego, każdy może sam ocenić. W przeciwieństwie do listu sprzed 14 lat, nie zauważa się innych poza ukraińską narodowości w łonie Kościoła grekokatolickiego – polskiej i rusińskiej. Tymczasem sam język polski był w łonie tego Kościoła czymś powszechnym. Dowódca Obrony Lwowa w 1918, płk Czesław Mączyński, wspominał:

„ Od tego czasu stale popierał Wiedeń ruch ów, szczególnie silnie w momentach, gdy Polacy stawali się dla Austrji groźni, gdy wysuwali nowe żądania wolnościowe, lub narodowościowe. W ten sposób z wyznania religijnego, modlącego się jeszcze za naszej pamięci w cerkwiach swoich bardzo często w języku polskim (śpiew kościelny, różańce, kazania) stworzono w drugiej połowie XIX w. osobny naród.”

Celem austriackiej polityki wobec Kościoła grekokatolickiego było więc uczynienie z Kościoła grekokatolickiego ukraińskiego kościoła narodowego, co – biorąc pod uwagę różnice w wymowie listów z 1904 i 1918 – w dużym stopniu się udało. Narzędziem tej polityki było duchowieństwo grekokatolickie , ukrainizujące wbrew wiernym rusińskim i polskim Kościół, do którego przynależeli.

Tadeusz Jagmin w broszurze „Polacy grekokatolicy na Ziemi Czerwieńskiej” (Lwów, 1939) pisał, iż „w niepodległym Państwie Polskim nie ma już kazań i nauki religii grekokatolickiej w języku polski dla polskiej ludności, a Polak nie ma prawa wstępu do seminarium grekokatolickiego bez wyrzeczenia się swojej narodowości.”

W tamtych czasach duchowni grekokatoliccy dostawali też „opiekunów”, którzy pilnowali ich „prawomyślności”, w razie czego donosząc biskupom na kapłana. Znamienny jest przypadek ks. Jana Stojałowskiego ze wsi Jawora powiatu turczańskiego, z diecezji przemyskiej. Nasłany ukraiński „opiekun” nie dopuszczał 82-letniego schorowanego kapłana do żadnych funkcji, pozbawiając go ponadto środków do życia. Ks. Stojałowski zwrócić się musiał w akcie desperacji do Prezydenta Rzeczypospollitej Polskiej o “przyznanie w drodze łaski zaopatrzenia”.

Pismo „Polak-Grekokatolik” w marcu 1937 roku wystosowało nawet do biskupów grekokatolickich list, w którym z wyrazami najwyższego szacunku zwracali się „z synowskim przywiązaniem”do swoich (?) pasterzy w tej sprawie. Natomiast w 1936 w tym redagowanym przez profesora T. Stupnickiego piśmie wykazuje się znaczącą liczebność Polaków-grekokatolików:

„Polacy grekokatolicy to nie tylko owe ½ miliona według spisu z 1931 roku ale jeszcze 1,02 miliona Byłaków, jakieś 1,02 miliona zruszczonych kolonistów polskiego pochodzenia w Małopolsce Wschodniej. Razem co najmniej 1,5 miliona.” Natomiast prezes Związku Polaków grekokatolików ks. Miodoński , zapowiadał, „że co najmniej milion grekokatolików, dziś jeszcze zaliczanych do < Ukraińców > odzyska dla polskości, i to w niedługim czasie.”Za „czystych Ukraińców” uznawał tylko „700 000 grekokatolików spośród 3,5 miliona dusz obrządku greckiego.”[„Polak Greko-Katolik”, 1939, nr 9, str. 2; pismo nie miało w zwyczaju podpisywać artykułów nazwiskami autorów]

Co do Rusinów, to działania duchowieństwa wobec nich opisuje następująco prof. Bogumił Grott:

„Wprowadzało bowiem przymus angażowania się duchowieństwa grekokatolickiego w sprawę kształtowania postaw nacjonalistycznych w społeczności ruskiej i przekształcenia ich w aktywnych Ukraińców.”Prof. Grott pisze też o „perspektywicznym wykluczeniu elementu świadomości swej polskości ze stanu kapłańskiego w cerkwi greko katolickiej.”

W II Rzeczypospolitej zjawisko to nasilało się na tyle, że w literaturze przedmiotu spotyka się stwierdzenia o opanowaniu obrządku grekokatolickiego przez „ideologicznych” Ukraińców.

Los niepodatnych na ideologię ukraińską Rusinów w łonie Kościoła grekokatolickiego opisuje Rusiński poseł na Sejm, Mychajło Baczyńskij, w swoim wystąpieniu sejmowym z 21 stycznia 1931:

„[…] gdy ludność ruska obchodami i stawianiem krzyżów czci dzisiaj pamięć niewinnych ofiar ukraińskiego fanatyzmu, pp. Ukraińcy starają się wszelkiemi siłami nie dopuszczać do takich obchodów. W tym nawet celu wydały gr. kat. władze duchowne, rekrutujące się obecnie z samych Ukraińców, surowy nakaz, zabraniający swemu duchowieństwu poświęcania krzyżów thalerhofskich. Ludność ruska zwraca się jednakowoż w takich wypadkach zawsze do kleru i polscy księża poświęcają dzisiaj ruskie thalerhofskich krzyże. Młodzież zaś ukraińska podcina i niszczy na każdym kroku te najdroższe dla narodu ruskiego pomniki.”

Dalej poseł Baczyńskij mówi:

„Nietolerancja Ukraińców wobec narodu ruskiego objawia się na każdem polu, na którem tylko czują się oni silni. Ponieważ duchowieństwo ruskie miało zawsze dominujący wpływ na nasz głęboko wierzący i religijny lud, zamknęli Ukraińcy wrota nauk teologicznych przed wszystkimi Rusinami, ażeby nie dopuścić lojalnego wobec państwa elementu do uzyskania święceń duchownych.”

Pan Poseł podsumowuje:

„Grecko-katolicka cerkiew została po wojnie zamieniona na agitacyjną ukraińską trybunę polityczną, z której są siane nie słowa miłości bliźniego, lecz słowa nienawiści.”

Wspominany wcześniej płk Mączyński w „Bojach lwowskich” opisuje wykorzystanie Kościoła grekokatolickiego do agitacji politycznej:

„Stworzone dla nich osobne szkoły, do których wtłaczano przymusem całą młodzież grecko-katolicką (wyznaniowo) dały im wkrótce kadry inteligencji rozagitowanej, która niebawem opanowała znaczną część spokojnego ludu ruskiego nieprzebierającą w środkach agitacją, szaloną nienawiścią do wszystkiego, co polskie.”

Ponurą kontynuacją tego trendu stało się święcenie podczas II wojny światowej przez nacjonalistycznych kapłanów unickich narzędzi mordowania późniejszych ofiar OUN-UPA. Ofiarami tej ludobójczej formacji byli katolicy rzymscy, grekokatolicy, Polacy, Rusini, Ukraińcy i inni.

Dzisiaj jedną z tez Kłamstwa Ukraińskiegojest nie tylko przyporządkowywanie wszystkich Rusinów w poczet Ukraińców (w myśl reskryptu cesarza Karola, który nakazywał czynić to przymusowo), ale też przedstawianie grekokatolicyzmu jako wyznania „stricte ukraińskiego” od zarania. Historia pokazuje, że charakter kościoła narodowego cerkiew grekokatolicka nabrała relatywnie niedawno, wcześniej wykluczając z tej wspólnoty nieprawomyślnych wiernych. Apogeum działalności cerkwi grekokatolickiej w służbie nacjonalizmu ukraińskiego nastąpiło w tragicznych latach II wojny światowej.

Jerzy Brzęczyszczykiewicz

Jeśli jakiś fakt tutaj podany jest nieprawdziwy, proszę o wskazanie go. Uprasza się też o nieużywanie argumentów o stronniczym doborze źródeł czy też nienawiści rasowej, narodowościowej czy religijnej autora do kogokolwiek bez podania przykładów.

Uprasza się serdecznie osoby o sympatiach prokomunistycznych i pronazistowskich (w tym pro banderowskich) o nieokazywanie tutaj swoich poglądów w celu zachowania powagi dyskusji.

Prosi się również o niepodawanie jako ewentualnych źródeł ukraińskiej wikipedii oraz „Historii Ukrainy-Rusi” p. M. Hruszewskiego dla utrzymania powagi dyskusji.

Więcej o Kłamstwie Ukraińskim tutaj: http://kresy.pl/kresopedia,historia,rzeczpospolita?zobacz/o-klamstwie-ukrainskim-i-sytuacji-na-rusi-mowi-sam-rusin

34 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

    • zap
      zap :

      pare latem temu byłem na słuzbie Grecko-katolickiej w cerkwii w Szczecinie to właśnie emanaował tam wszędzie duch Ukrainskości, wszędzie wyszywane ręczniczki i tp. zupełnie inaczej niz w cerkwi prawosłąwnej.

      • marcin1988
        marcin1988 :

        Jędrzej Giertych, współpracownik Wielkiego Polaka (stwierdził to w uchwale Sejm RP) Romana Dmowskiego stwierdził: “Jeśli Pan Bóg sprawi, że Lwów i Ziemia Czerwieńska powrócą kiedyś do Polski, będziemy musieli dążyć do tego by odebrać cerkwi grecko-katolickiej jednostronną i sprzeczna z tradycjami historycznymi cechę kościoła narodowego ukraińskiego nacjonalizmu i separatyzmu i starać się o to by cerkiew ta odzyskała na nowo swój dawny charakter kościoła narodowo neutralnego. Na razie ograniczyć się musimy do podtrzymywania wspomnień o obecności żywiołu polskiego w Cerkwi (i podtrzymywania istnienia tych resztek tego żywiołu, które dotąd dotrwały).”

        • zap
          zap :

          Cerkiew GK narodowego charakteru nabierała chyba za czasów metropolity Szeptyckiego? Co ciekawe w okresie II RP prawosławnych we Lwowie było kilkuset ))) jak to czasy sie zmieniaja

          • marcin1988
            marcin1988 :

            1. Tak, właśnie o tym mówi artykuł, iż to za Szeptyckiego cerkiew g-k przesiąknęła narodową ideologią ukraińską. Jednak w 1904 metropolita daleki był jeszcze od takich skłonności. Pytanie: co się stało od 1904 roku do 1918? Czyżby w tym czasie miał jakiegoś “oficera prowadzącego” z pewnej stolicy? Niekoniecznie za pieniądze, ale np. za obietnice koncesji na rzecz cerkwi g-k (pod warunkiem jej ukrainizacji). Szkoda, że nie mamy dostępu do archiwów. 2. We Lwowie była tylko jedna cerkiew prawosławna przed wojną, całkiem ładna jak na zwykle dość paskudne świątynie tego wyznania.

          • tutejszy
            tutejszy :

            “całkiem ładna jak na zwykle dość paskudne świątynie tego wyznania” – to jest bardzo dobry żart, dziś zwłaszcza. Jak Pan chce zobaczyć naprawdę paskudne świątynie, to niech pan poogląda nasze rzymskokatolickie kościoły w dowolnym mieście, współczesne oczywiście – to jest dopiero koszmar, dobrze, że we środku jeszcze nie eksperymentują, bo już byłaby pełna porażka. Mówiąc o cerkwiach, ze są brzydkie o kościołach należałoby powiedzieć, że są koszmarne architektonicznie (w Lublinie mamy “skocznię”, “koloseum” i jeszcze jeden, którego nazwy potocznej, która sama ciśnie się ludziom na usta nie godzi się pisać w odniesieniu do świątyni, przyjmijmy zatem, że jest to tulipan – nierozkwitły) w innych miastach też widziałem masę “oryginalnych’ potworków.
            Przed wojną cerkwie nie ustępowały architektonicznie urodą kościołom (może poza tymi kilkoma charakterystycznymi jak św. Anna w Wilnie, św. Elżbieta we Lwowie czy św. Mikołaj w Kijowie)

          • marcin1988
            marcin1988 :

            Jedno nie wyklucza drugiego, ogólnie rzymskokatolicka architektura sakralna w Polsce współczesnej to rzeczywiście nieporozumienie, ale jak dla mnie cerkwie same w sobie są paskudne estetycznie, szczególnie w stylu suzdalskim, bo jeśli mówimy o Wilnie, to np. cerkiew w stylu gruzińskim u Wilenki jest bardzo urodziwa z zewnątrz. Jednak moim subiektywnym zdaniem cerkwie generalnie wyglądają koszmarnie i nie ma to nic wspólnego z moją oceną prawosławia jako wyznania.

          • hetmanski
            hetmanski :

            Panie Marcinie.) ma Pan 100% racji odnośnie współczesnej architektury kościelnej,w większości przypadków są to Plagiaty architektoniczne rodem z Brazylii (gdzie przeciągi i diabli tańcują)zakupione za olbrzymie pieniądze,ani architektonicznie ,ani stylistycznie nie skomponowane z naszą architekturą.(Kler ma za dużo wolnych środków finansowych i nie wie jak je wydać) Nie wspomnę o tych koszmarkach malarskich udających malarstwo sakralne na poziomie Nikifora Krynickiego,lub jarmarcznych bud. Natomiast stare Kościoły faktycznie to perełki architektury Polskiej.Podobne bezstylowe są Cerkwie we wspomnianym przez Pana stylu suzdalskim.O Cerkwiach nie chcę się wypowiadać ale niech świadczy o ich ,,urodzie” dołączone zdjęcie. Bardzo podobny problem mamy w Łodzi w dodatku to,, zabytek”

          • zap
            zap :

            Panie Marcinie poczułem sie obrażony pana wypowiedzią o o paskudnych cerkwiach prawosławnych! Jako prawosławny uważam, że cerkwie prawosławne są o wiele bardziej pięknijsze niż…. nie będe ciągnał tego wątku!

          • marcin1988
            marcin1988 :

            Już pisałem, że to nie ma związku z moją oceną prawosławia jako wyznania, chodzi o negatywne wrażenia estetyczne, które mam również przy okazji patrzenia na współczesne świątynie rzymskokatolickie, więc nie wiem, czemu poczuł się Pan urażony jako prawosławny akurat, skoro zastrzeżenie do tych świątyń nie pada w kontekście ich przeznaczenia dla obrządku, do którego Pan przynależy.

          • zap
            zap :

            “We Lwowie była tylko jedna cerkiew prawosławna przed wojną, całkiem ładna jak na zwykle dość paskudne świątynie tego wyznania.” chodziło mi o tę wypowiedź panie Marcinie faktycznie kilka a może nawet kilkanaście cerkwii ma wątpliwy charakter estetyczny, ale większość taka nie jest!

          • hetmanski
            hetmanski :

            Niech się Pan nie ośmiesza .Proszę przeczytać wszystkie swoje posty i dopiero cokolwiek pisać ……….???? cerkiew w Radomiu z połowy XVIII wieku ????…. Wyrażnie napisałem ZAŁOŻENIE ARCHITEKTONICZNE a nie czas wzniesienia (wykonania) budowli …..i jakież to założenie miał Pan na myśli? skoro tam nic poza cmentarzem i tą współczesną cerkwią nie ma, a cmentarz też nie jest z XVIII wieku. to nie wiem o co chodzi? …..Rzecz jest prozaicznie prosta.Kształt budynku, jego o obrys, można wpisać w koło i to jest założenie architektoniczne (architekt wzorował się na budownictwie sakralnym z tego okresu tj XVIII w) ……no proszę, a ja naiwnie myślałem, ze to już w średniowieczu budowali obiekty sakralne na planie koła, np. rotundy wszelakie po różne tam resztki ocalałe nawet na Rusi

          • tutejszy
            tutejszy :

            “Niech się Pan nie ośmiesza” – gdzieżbym śmiał, niekwestionowanym mistrzem w tej dziedzinie jest Pan i nie sądzę by ktokolwiek odebrał Panu, nomen omen :), palmę pierwszeństwa. Nie wydaje mi się zresztą by ktoś chciał z Panem w tej konkurencji startować.
            a poważniej: zrobił Pan swój wpis pod moim zdjęciem na którym widnieje tylko cerkiew i cmentarz z Radomia, cmentarz jest z połowy XIX wieku cerkiew z końca XX-go i chrzani coś Pan o jakimś założeniu architektonicznym z XVIII wieku to kto tu się ośmiesza?
            nie wspominając już o tym, że miał Pan nie komentować moich wpisów, ale rozumiem, że znów wszyscy Pana olewają i nie ma Pan na kogo wypluć swego “niesiołowskiego jadu”.

          • hetmanski
            hetmanski :

            Jak zwykle zabrakło Panu argumentów merytorycznych zaczęły się ataki Personalne.To takie typowe w Pana wykonaniu,Brak wiedzy fachowej zastąpić pieniactwem……no proszę, a ja naiwnie myślałem……No proszę jaki postęp z Pana strony.

          • tutejszy
            tutejszy :

            JAK ZWYKLE chrzani Pan nie na temat jak wówczas gdy tekst był o ukraińskich rzymskich katolikach a Pan wylewał swoje żale do prawosławnych Ukraińców, a kiedy stawia się Panu konkretne pytania to JAK ZWYKLE zasłania się Pan jakimiś “personalnymi atakami”, czemu z Panem w ogóle “gadam”, pewnie dlatego, że JAK ZWYKLE wchrzania się Pan nieproszony ze swoimi nic nie wnoszącymi opiniami pod moje wpisy, co pokazuje tylko, że JAK ZWYKLE niczego się Pan nie nauczył i JAK ZWYKLE nie dotrzymuje danego słowa

          • hetmanski
            hetmanski :

            JAK ZWYKLE chrzani Pan nie na temat- takie dygresje to pana specjalność.Jest Pan odporny na argumenty niczym pień drzewa.A sprawy architektury to dla Pana Tabla rasa .JAK ZWYKLE,JAK ZWYKLE (wchrzania się…; a fe co za wulgaryzmy). Pan nieproszony. Od Pana zaproszenia nie potrzebuję , a forum jest ogólnodostępne.JAK ZWYKLE niczego się Pan nie nauczył.JAK ZWYKLE nie dotrzymuje danego słowa.

          • hetmanski
            hetmanski :

            Panie ZAP.) wydaje się że odpowiedzią na Pańskie zastrzeżenia jest cytowany poniżej artykuł Problemem architektonicznym Cerkwi jest przerost formy nad stylem ,oczywiście nie odnosi się to do tych starych budowli bez póżniejszych interwencji domorosłych architektów. .Dramat drewnianych cerkwi w Rosji
            Dodane przez wachmistrz_Soroka
            Opublikowano: Piątek, 06 kwietnia 2012 o godz. 11:11:59

  1. zap
    zap :

    Chciałem tylko dodać, że na Ukrainie przejście na obrządek grecko-katolicki było traktowane jako zdrada w czasie powstań Kozackich! Jeżeli jeszcze katolik obrzadku rzymskiego mógł liczyć na możliwość uniknięcia śmierci z rąk Zaporożców to unita nie miał szans. Nawet jeszcze w XIX wieku wieszcz narodu Ukraińskiego T. Szewczenko w “Kobzarze” pisze o pokryciu Ukrainy przez szarańcze Lacko-Unickom )))) Co ciekawe bastionem oporu prawosławia przeciwko unii brzeskiej był Lwów, obecnie Lwów i Tarnopol to bastiony Unii ))) Historia bywa przewrotna )))

    • marcin1988
      marcin1988 :

      Diecezja, w której Lwów się znajdował, rzeczywiscie przystąpiła relatywnie późno do unii. Zaś Kozacy niezbyt delikatnie obchodzili się z unitami, w tym Rusinami, ale to już problem nowoczesnej historiografii ukraińskiej, a nie nasz;) Ze współczesnych paradoksów warto wspomnieć o tym, że najmniejszy ładunek antypolskości jest tam, gdzie jest najmniej zwolenników unii :)) Przewrotne, to prawda.

    • marcin1988
      marcin1988 :

      Swoją drogą potwierdził Pan tylko prawdziwość tezy, iż kozacy nie walczyli wcale ze szlachtą polską w wojnie narodowowyzwoleńczej i nie byli żadnymi “Ukraińcami”, tylko ich motywy były głównie konfesyjne (walka za prawosławie), ja dodam jeszcze: ekonomiczne (problem rejestru). Gdyby byli “Ukraińcami”, to nie mordowaliby grekokatolików (w tym neutralnych narodowo Rusinów, którzy są w większości przodkami dzisiejszych Ukraińców). Stąd autor prosił o niepodawanie pozycji Hruszewskiego i ukraińskiej wikipedii jako źródeł, bo te lekceważą właśnie tego typu fakty.