Sierotka

Również pomagał Sierotka różnym ludziom, którzy chcieli do krajów chrześcijańskich uciekać. Jeden wypadek wart jest specjalnego zanotowania. Jakiś Jan, Włoch, mający okowy na nogach, błagał Radziwiłła w Kairze, aby go wykupił z niewoli i do Włoch zabrał. Z zawodu był cyrulikiem. Sierotka go wykupił, a żeby czymś upozorować jego wywiezienie, przydzielił go do pilnowania żywych lampartów, koziorożców i innych „bestii”, które sobie ponakupował. Ten Jan jednak, dojechawszy z Radziwiłłem do wyspy Krety, okradł go i uciekł w góry. Władze kreteńskie schwytały go i chciały powiesić. Radziwiłł go wybronił, bo uważał, że byłoby obrzydliwe, aby człowiek przez niego z niewoli tureckiej wykupiony miał być przez chrześcijan obwieszony. Uwolnił go więc i odesłał do Włoch.

Sierotka przejdzie do historii rodu Radziwiłłów nie jako wielki wódz czy wielki polityk, tak jak wielu jego krewnych, lecz przede wszystkim jako człowiek rządny, gospodarczo myślący i umiejący się rozporządzać swoim mieniem.

Nie znaczy to, aby był skąpy czy nawet oszczędny. Przeciwnie, jest bardzo hojny na kościoły, cele religijne, a także dla ludzi biednych, ludzi w potrzebie. Jest to przede wszystkim umysł trzeźwy, spostrzegawczy, dokładny, spokojny, nieunoszący się. Jego wspomnienia są kopalnią materiałów dla opisu tamtych czasów. Jakże opisuje banany, których nie znał. Pisze o nich: „frukt jeden” nazywający się „mauza”, do ogórków podobny, a mający zapach i smak podobny do naszych gruszek „urianówek”. Nie można ich więcej zjeść od dwóch, i to z chlebem i serem. Dziś już nie wiem, niestety, jaki był smak tych gruszek-urianówek, owocu rosnącego na mojej ziemi, ale za to od dzieciństwa znam smak banana i nie sądzę, abym na tej dziejowej zamianie cokolwiek zyskał. W Damaszku i potem w Kairze Sierotka widział ludzi chodzących zupełnie nago, których poczytywano za świętych. Te nagusy brały sobie jedzenie od każdego sprzedawcy żywności i ten z radością im na to pozwalał, a również na ulicy wobec wszystkich mieli stosunek seksualny z przechodzącymi niewiastami i te także poczytywały sobie za szczęście i honor, wraz ze swoimi mężami i rodziną. O Kairze pisze, że choć uprzednio znał i Rzym, i Paryż, to Kair wydał się mu bardziej ludnym i w ogóle większym miastem. Jest tam rynek sprzedaży Murzynów-niewolników. Kiedy ten rynek oglądał, było na nim siedmiuset mężczyzn i sześćset kobiet, zupełnie gołych, tylko kobiety miały przekłute uszy i kolczyki oraz przekłute jedno nozdrze z gałką szklaną tam zawieszoną. Są także kobiety mające przekłutą wargę dolną i gałka przyczepiona wargę odciąga i zęby odsłania. Nie podobało się to księciu Mikołajowi. „Rzecz sprośna” – pisze. Każdy nabywający dziewczynę murzyńską nie tylko może sobie z nią robić, co mu się chce, ale także w każdej chwili ją zabić, nie ponosząc żadnej odpowiedzialności. Natomiast wywóz kupionych niewolników do krajów chrześcijańskich był zakazany pod karą śmierci.

Opisując rzeczy widziane dokładnie i trzeźwo, książę Sierotka żyje jednak nie tym, co jest, lecz tym, co było. Każdy najmniejszy szczegół związany z życiem Jezusa Chrystusa wstrząsa nim do głębi i Bogu dziękuje, że te miejsca widzi na własne oczy. Jakże go rozczula, że widzi krynicę na trzydzieści łokci głęboką, w której Najświętsza Panna swoje białogłowskie rzeczy prała. Zwiedzając te wszystkie uświęcone miejsca, książę Sierotka nigdy nie zapomina zaznaczyć, jaki odpust jest przywiązany do odmawiania modlitw w takim miejscu.

Książę Sierotka bynajmniej się nie chwali, lecz z jego wspomnień wynika, że miał bardzo dobre serce. W Jerozolimie usłyszał o jakiejś Polce, Dorocie Siekierzeckiej, która ciągle się modliła i spowiadała, lecz nigdzie mieszkać nie mogła, bo zakony na noc kobiet nie przyjmowały. Turcy często jej „psoty czynili”, czyli gwałcili i ciągle bili, aż dziw, że nie zabili, bo od bicia miała żebra połamane. „Głowę miała skażoną” – pisze Radziwiłł, czyli że była wariatką. Książę Mikołaj zajął się nią, polecił swej służbie się nią zaopiekować, wysłał do Tripoli wbrew jej woli, a nawet przy jej oporze i rzucaniu przez nią cegieł, starał się odesłać do kraju do krewnych, ale wariatka z drogi gdzieś uciekła.

Również pomagał Sierotka różnym ludziom, którzy chcieli do krajów chrześcijańskich uciekać. Jeden wypadek wart jest specjalnego zanotowania. Jakiś Jan, Włoch, mający okowy na nogach, błagał Radziwiłła w Kairze, aby go wykupił z niewoli i do Włoch zabrał. Z zawodu był cyrulikiem. Sierotka go wykupił, a żeby czymś upozorować jego wywiezienie, przydzielił go do pilnowania żywych lampartów, koziorożców i innych „bestii”, które sobie ponakupował. Ten Jan jednak, dojechawszy z Radziwiłłem do wyspy Krety, okradł go i uciekł w góry. Władze kreteńskie schwytały go i chciały powiesić. Radziwiłł go wybronił, bo uważał, że byłoby obrzydliwe, aby człowiek przez niego z niewoli tureckiej wykupiony miał być przez chrześcijan obwieszony. Uwolnił go więc i odesłał do Włoch.

W związku z tym incydentem pewien bogaty kupiec wenecki pouczał Radziwiłła, że wszyscy ci ludzie wykupywani z niewoli tureckiej okazują się później drapichrustami i nicponiami i wykupować ich nie warto. Pisze o tym Sierotka w swoich wspomnieniach bardzo pięknie:

„Przywodził także ten kupiec moralne, lecz nie katolickie racje. »Kto za dopuszczeniem Boskim niewolę cierpi – powiadał – temu łatwiej powstrzymać się od grzechu«. Ale racje tego rodzaju nie dadzą się utrzymać, ponieważ o wykupywaniu z niewoli Chrystus Pan, nasz Zbawiciel, co innego naucza”.

Poza lampartami i koziorożcami kupił Sierotka jeszcze koczkodana i koczkodanicę, szczurków faraońskich dwa i kota, co zybet daje. Chodziło tu o łaszę (viverra zibetha), wydzielającą woń piżmową, używaną przez ówczesnych neurologów w charakterze lekarstwa. Były kupione w Egipcie także mumie, ale, rzecz jasna, nad statkiem Sierotkę i mumie wiozącym rozszalała się burza, która oczywiście dopiero wtedy się uspokoiła, kiedy mumie do wody wrzucone zostały.

Sierotka w rozmowie z biskupem ormiańskim w Ziemi Świętej powiada, że za grzechy Polaków Bóg nasłał na nich lutrów, zwinglianów, arianów, nowokrzezeńców i „inną hałastrę heretycką”. Ale ten sam Sierotka fundował na Litwie liczne szpitale przy klasztorach zakonnych i mnichom zalecał, aby przyjmowali chorych heretyków i dbali o ich wyzdrowienie na równi z katolikami.

W Nieświeżu, tak zresztą jak w Wilnie, Mińsku, Pińsku, Połocku, Witebsku i w całej także Polsce oraz w całej Europie, przechodząc w piątek wieczorem przez ulice widziało się świeczki nad stołami zapalone. Były to żydowskie światła szabaśne. Żydzi, prześladowani i pogardzani, żyli w Europie ówczesnej trochę na sposób szczurów: byli wszędzie, docierali wszędzie. Górowali nad ludnością, wśród której mieszkali, swoją inteligencją, lecz trzeba także powiedzieć, że im ich było więcej, im byli w jakimś kraju liczniejsi, tym byli słabsi, bardziej bezbronni, bardziej na prześladowania wystawieni. Otóż wśród Żydów litewskich wyrosła legenda, że książę Mikołaj Krzysztof Radziwiłł Sierotka kazał na jeden dzień wybrać Żyda na króla polskiego, aby ten mógł dolę Żydów polepszyć. W legendzie tej nie ma oczywiście krzty prawdy, ale wskazuje na wiarę w potęgę Radziwiłłów i na to, że Sierotka przez wszystkich był uważany za człowieka dobrego.

A teraz posłuchajcie:

Wpierw analogia do tego zdarzenia całkiem rzeczywistego.

Oto w początkach wieku XVII pierwszy car rosyjski z dynastii Romanowów, Michał, przyjechał do Moskwy z monasteru Ipatiewa.

Trzysta lat później ostatni car rosyjski był zamordowany w Jekaterynburgu także w domu Ipatiewa.

Książę Radziwiłł Sierotka był pierwszym ordynatem na Nieświeżu i zbudował wielki zamek nieświeski, otoczony wałami fortecznymi i kanałami z wodą.

W roku 1939 do zamku tego wkroczyły władze radzieckie. Objęły go w posiadanie i mianowały komisarza, który zamkiem miał zarządzać.

Nazwisko tego komisarza brzmiało: Sierotka.

Stanisław Cat-Mackiewicz

Fragment książki “Dom Radziwiłłów”, wyd. Universitas, Kraków 2012.

Portal KRESY.PL jest patronem medialnym wydania „Pism wybranych” Stanisława Cata-Mackiewicza w krakowskim wydawnictwie Universitas.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply