Przeciwieństwa

Granica pomiędzy państwem polskim a Rosją była za czasów Zygmunta trochę inna – powiedzmy ironicznie – od obecnej granicy polsko-rosyjskiej. Dość powiedzieć, że w sporach granicznych Rosjanie żądali zwrotu Kijowa, a Litwini zwrotu Pskowa, Nowogrodu Wielkiego i Smoleńska. Takie były ówczesne spory graniczne pomiędzy państwem polsko-litewskim a carstwem moskiewskim.

Trudno mi się rozstać z tematem Barbary Radziwiłłówny w jednym rozdziale. Są to czasy ciekawe do obserwacji. Wielkość kultury włoskiej i związana z nią w tym okresie zbrodniczość, amoralność, trucicielstwo. Powstająca kultura polska oryginalna, choć zawsze na Rzymie wzorowana, żywiołowy rozkwit literatury w polskim języku narodowym, wolność Polaków rwąca się do anarchii. Królowa Bona i jej nienawiść do Radziwiłłów. Królowa Bona chciała, aby Zygmunt August był nie tylko jej posłusznym synem, ale i jej narzędziem, instrumentem. Z chwilą, kiedy się ożenił z pierwszą żoną, Elżbietą Rakuską, czyli Austriaczką, czyli Habsburżanką, powstało niebezpieczeństwo jego usamodzielnienia. Bona zaczęła namiętnie zwalczać swoją synową. W literaturze polskiej wciąż pokutuje opis, jak Elżbieta zażądała sera parmezańskiego, a Bona w jej obecności i wobec całego dworu zawołała szafarza i zaczęła go łajać za to, że ten ser bez jej wiedzy wydał. Bona wysłała Zygmunta Augusta na Litwę w mniemaniu, że nadal będzie narzędziem jej polityki. Ale Zygmunt August, którego cały dalszy przebieg życia wskazuje, że był to pan subtelny i politycznie bardzo zręczny, sprzymierzył się na Litwie z Radziwiłłami i zaczął na spółkę z nimi prowadzić politykę niepokrywającą się ze wskazówkami Bony. Stąd potworna złość do rodziny Radziwiłłów, stąd jej furia, gdy dochodzą do niej pogłoski o miłości do Barbary, a potem o małżeństwie z Barbarą. Wtedy całą Litwę, a później i Polskę obiegają paszkwile zniesławiające Barbarę, rozpowszechniane są plotki, które do dziś dnia powtarzane są przez historyków jako pogłoski, a czasami nawet jako prawdy. W ogóle plotka dobrze skomponowana jest rzeczą zabójczą. Trzeba ją tylko tak skomponować, aby zaatakowany miał trudności w obronie. Na przykład zacznijmy szeptać, że ktoś ma syfilis. Trudno, aby poszkodowany rozbierał się publicznie lub dawał zaprzeczające ogłoszenia w gazetach. Plotka będzie się szerzyć i robić swoje.

Właśnie podobnie obelżywe, aroganckie plotki puszczano o królowej Barbarze. Gorzej, głośno wypowiadano na sejmach. Swoboda wypowiadania się na sejmie była przecież nieograniczona. I raz, gdy wojewoda krakowski Kmita przebrał miarę w obelgach rzucanych na królową Barbarę, Zygmunt August, który musiał tego wysłuchiwać, zerwał się z tronowego krzesła, na którym siedział, i zawołał:

– Wojewodo krakowski!

Nic więcej. W izbie zapanowała cisza. Tych dwóch ludzi przez czas dłuższy patrzyło sobie w oczy. Król stał wysmukły, piękny, młody, spokojny, lecz z błyskami stanowczości w oczach. Kmita był rozczochrany, gruby, niezgrabny. Cisza się przedłużała. Wreszcie Kmita coś mruknął, że mu mówić swobodnie nie dają, i usiadł. Mowa była skończona. Król wygrał.

Wygrana ta była jednak ludzka, nie królewska. Król wygrał jako człowiek obrażony w swoich uczuciach do kobiety i żony, nie jako despotyczny władca, który by potwarcę mógł zamknąć do lochu. Kmita był dalej senatorem, mógł dalej mówić, co mu się podoba, a jednak poskromiony został przez ten okrzyk, jakże godny i wspaniały.

Przejdźmy teraz do przeciwieństw ustroju społecznego i politycznego jakże skrajnego!

Granica pomiędzy państwem polskim a Rosją była za czasów Zygmunta trochę inna – powiedzmy ironicznie – od obecnej granicy polsko-rosyjskiej. Dość powiedzieć, że w sporach granicznych Rosjanie żądali zwrotu Kijowa, a Litwini zwrotu Pskowa, Nowogrodu Wielkiego i Smoleńska. Takie były ówczesne spory graniczne pomiędzy państwem polsko-litewskim a carstwem moskiewskim.

Za czasów Zygmunta Augusta panował w Moskwie Iwan IV, tak zwany Groźny. Zorganizował on instytucję „opriczniny”, która miała wyszukiwać i karać wrogów carskich w kraju. Opricznicy mieli wyszytą na siodłach psią mordę i miotłę, co oznaczało, że są wierni carowi jak psy i oczyszczą carstwo z jego wrogów jak miotłą. W ciągu jednego roku potrafili zamordować około 4000 ludzi. Mordowano szlachtę rosyjską, tak zwanych bojarów, właśnie dlatego, aby nie nabrała ambicji szlachty polsko-litewskiej i nie miała snów o jakichś politycznych uprawnieniach w państwie. Majątki ludzi napastowanych przez opriczników były konfiskowane na rzecz skarbu carskiego.

W liberalnym wieku XIX historycy rosyjscy potępiali jednozgodnie opriczników. Wyraz „opricznik” stał się w ogóle w języku rosyjskim jednoznacznym z pojęciem zbrodniarza, gwałtownika i nikczemnika. Profesor Kluczewski w swoich wykładach w Uniwersytecie Moskiewskim w drugiej połowie XIX wieku pisze, że Iwan IV przez opriczników i synobójstwo przygotował upadek dynastii.

Prof. Kluczewski był wielkim liberalnym historykiem kochanym przez młodzież w swoim czasie. Był to człowiek szlachetny, być może bardziej szlachetny niż ścisły, bo Iwan Groźny panował w XVI wieku, a dynastia w Rosji upadła w 1917, już po śmierci szlachetnego uczonego[1].

Tenże prof. Kluczewski, a i inni mu współcześni uczeni rosyjscy przedstawiają nam osobę Groźnego jako typ psychopatologiczny. Niesłychana nerwowość i pobudliwość, strach przed samotnością, czułość i przywiązanie do osób bliskich, łatwo zmieniające się w ataki do nich nienawiści, czego dowodem jest zamordowanie ukochanego syna. Kiedy wojska Iwana IV zajęły Inflanty, w miejscowości Kokenhausen dyskutował on z jakimś pastorem na tematy teologiczne, bo bardzo gustował w takich rozważaniach. Pastor w jednym ze swoich zdań wymówił nazwisko: Marcin Luter. Wtedy car Iwan zmienił się na twarzy i chlasnął pastora pejczem po łysinie z okrzykiem: „Masz swojego Lutra”.

Kiedy indziej kazał zarąbać słonia, przysłanego mu przez szacha Persji w charakterze podarunku, ponieważ słoń ten umiał klękać, a nie chciał uklęknąć przed carem.

Iwan Groźny miał talent literacki i przez historyków literatury rosyjskiej cytowany jest jako bodajże jedyny pisarz i publicysta rosyjski XVI wieku. Istotnie pisma Iwana są krewkie, energiczne, chociaż zamiast argumentów zawierają groźby i połajanki. Jakże więc ubogie wówczas było piśmiennictwo rosyjskie, wtedy, kiedy w Polsce w tymże XVI wieku panował „złoty wiek literatury polskiej”. Przecież wtedy w Polsce pisał wielki Kochanowski, Rej, świetny publicysta Orzechowski, a później Skarga. Różnica pomiędzy polską a rosyjską literaturą w XVI wieku, to bez żadnej przesady różnica pomiędzy współczesną literaturą francuską a współczesną literaturą Konga. Dopiero w XIX wieku literatura rosyjska zajmie pierwsze miejsce w Europie.

Muszę tu także powiedzieć rzecz arcyciekawą i charakterystyczną, że o ile pogląd na opriczników za czasów XIX wieku wśród historyków rosyjskich był skrajnie negatywny, o tyle nauka Rosji radzieckiej zupełnie inaczej obrazuje to zagadnienie. Leży przede mną książka Wippera, wydawnictwo radzieckiej Akademii Nauk z 1944 roku. Opricznicy są tam najzupełniej rehabilitowani, instytucja ta jest uważana jako zupełnie zrozumiała za czasów wojen, które Iwan Groźny prowadził, a nawet społecznie sympatyczna, ponieważ zwracała się przeciwko szlachcie.

Musimy powiedzieć, że taki sąd w wydawnictwach radzieckiej Akademii Nauk… nie dziwi nas wcale.

Jakby tam nie było, obiektywizm nakazuje nam wykreślić dwie drogi, którymi poszły dwa państwa słowiańskie. W wieku XVI Polska połączona z Litwą jest państwem zasobniejszym i silniejszym od rosyjskiego carstwa. Polska nazywa się wtedy „Rzeczpospolitą” od łacińskiego wyrazu Respublica, ma króla obieralnego, senat i sejm obieralny, swobodę słowa i myśli nieograniczoną. Carstwo moskiewskie jest monarchią absolutną, a raczej tyranią w pełni tego, co byśmy dziś nazwali policyjnym terrorem. Nie tylko o swobodzie jakiejkolwiek, lecz nawet o jakichkolwiek prawach nie może być mowy. W odróżnieniu od Polski, która wtedy jest u szczytu kultury, Rosja żyje w mrokach prostactwa

Z tych przeciwieństw droga polska poprowadziła jednak do anarchii, zaniku siły państwa, do utraty niepodległości.

Droga rosyjska wręcz odwrotnie: do wzmacniania się silnej władzy państwowej i do mocarstwowego wzrostu.

Stanisław Cat-Mackiewicz

Fragment książki “Dom Radziwiłłów”, wyd. Universitas, Kraków 2012.

Portal KRESY.PL jest patronem medialnym wydania „Pism wybranych” Stanisława Cata-Mackiewicza w krakowskim wydawnictwie Universitas.


[1]W 1917 upadła w Rosji dynastia Holstein-Gottorp-Romanow, natomiast Rurykowicze, do których należał Iwan Groźny, wygaśli po śmierci jego syna w 1598.

3 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. suwaliszek
    suwaliszek :

    Serce rośnie czytając takie słowa o tych wspaniałych czasach. Czy one wrócą chociaż w części? Husarka powie na pewno, że tak – pozdrawiam. Wracając do naszego “złotego wieku” szkoda, że go zmarnowali Wazowie przez swój kontrreformacyjny fanatyzm trwający ponad półwiecze. To ich nienawiść do wiekowej polskiej tradycji tolerancji religijnej i demokracji ( 2 filary potęgi Polski zbudowane przez Kazimierza WIELKIEGO ) doprowadzila do anarchii o, której pisał wyżej autor w pięknym artykule.

  2. o
    o :

    Zdecydowanie bardziej podoba mi sie model z Rzeczpospolitej. Tylko jak, co trzeba bylo zrobic, zeby nie doprowadzic do oslabienia takiego panstwa?
    Tak na marginesie: “Rosja Putina” moze wydaje sie silna, ale model rzadow iscie antycywilizacyjny. Tam od sredniowiecza do wspolczesnosci niewiele sie zmienia, a przynajmniej poza zakres granicy “bledu statystycznego”.