Kamizelka kuloodporna – polska specjalność

Przyjęło się, że historia kamizelek kuloodpornych sięga końca XIX wieku. Tymczasem historia kaftanów kuloodpornych sięga co najmniej drugiej połowy… XVI wieku!

Przyjęło się, że historia kamizelek kuloodpornych sięga końca XIX wieku. Miał ją wymyślić Kazimierz Żegleń, polski zakonnik, którego w roku 1890 wysłano do USA, a konkretnie do Chicago. Prace nad swoją kamizelką rozpoczął w 1893 roku, a pierwsze pomyślne testy przeszła ona w 1897 roku. Już z tego powodu moglibyśmy być dumni z polskiego wynalazku, który uratował życie wielu ludziom. Tymczasem historia kaftanów kuloodpornych sięga co najmniej drugiej połowy… XVI wieku.

Zbroje przeciw armatom

W Rzeczpospolitej Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego główną siłą zbrojną epoki Stefana Batorego była husaria. Nosiła się wówczas rozmaicie: część walczyła w kolczugach, część już w zbrojach płytowych, a część osłaniała się tylko tarczami.

Zbroja płytowa była wówczas najdoskonalszą ochroną przed wrażą kulą. Dlatego już w 1561 roku, zaciągając kawalerią polską do walk z Moskwą, zalecano, aby:

„zbroje plachowe [płytowe] aby mieli, a nie pancerze [kolczugi]”

Odporność takowych zbroi była całkiem znaczna. Na przykład w 1577 roku towarzysz roty husarskiej Marcina Kazanowskiego, Krzysztof Zarzycki, miał zbroję, której „wielce ufał i dawał do niej strzelać z półhaka”. Na marginesie, przypomnę, że to ta sama rota, która wsławiła się i w bitwie pod Lubieszowem 1577 rokui w walkach pod Mohylewem 1581 roku.

Odporność zbroi z czasem rosła. W XVII wieku niektóre z nich były w stanie ochronić człowieka przed uderzeniem kulą działową! Jak to możliwe? Otóż energia kinetyczna kuli zależy od dwóch czynników: jej masy i prędkości. Ta ostatnia maleje wraz z dystansem. Istnieją źródła (przedstawiam je poniżej), które opisują dokładnie to, co stwierdziłem – niektóre zbroje uderzone kulami działowymi ochroniły noszących je ludzi. Można się domyślać, że albo wagomiar kul nie był duży, albo odległość była dość znaczna, albo była to kula, która po drodze kilkakrotnie odbiła się od ziemi, tracąc przy okazji część swojej energii kinetycznej, albo kombinacja tych wszystkich czynników. Faktem jest, że w XVII w. notowano takie „cudy” jak przeżycie człowieka mimo uderzenia w niego kulą wystrzeloną z działa. Jeden z nich opisał Szymon Starowolski w „Wojownikach sarmackich”. Otóż Jan Wejher „trafiony z wałów pociskiem z kolubryny, cudownie ocalał, złożywszy ślub Najświętszej Pannie Loretańskiej (co później pobożnie wykonał)”. Tyle Starowolski. Fabian Birkowski dodał, że Wejher ofiarował tę zbroję NMP w Loreto.

Inny przypadek miał miejsce 30 sierpnia 1633 roku. W jednego z husarzy roty wojewody smoleńskiego Aleksandra Gosiewskiego uderzyła kula armatnia. Zbroja wytrzymała to uderzenie, choć pozostało na niej wklęśnięcie. Kula ześlizgnęła się po zbroi i zgruchotała husarzowi rękę.

Z kolei w walkach między Lubarem a Cudnowem 26 września 1660 roku:

„[…] Prusinowski, towarzysz hetmana polnego [Jerzego Lubomirskiego] husarski, z armaty blachę zbroi na przedzie skruszoną miał; dziw wielki, kula ciała nie ruszyła […]”

Pisał o tym były husarz, Wespazjan Kochowski. Potwierdzają to także: hetman Jerzy Sebastian Lubomirski oraz pułkownik kawalerii polskiej Samuel Leszczyński. Obaj brali udział w opisanych tu walkach. Przy czym Leszczyński dodał, że dziura w zbroi Prusinowskiego była „Tak wielka, żeby ręka wcześnie się w nię skryła”, stąd wnioskuje, że kula musiała pochodzić „z działa dość dużego”.

Kaftan „bezpieczny i od strzelania rusznic”

Zanim jednak zbroje husarzy stały się tak wytrzymałe, wielu z nich wciąż nosiło kolczugi zakładane na kaftanach. Kaftany nosiła wówczas także lżejsza jazda, tak zwana kozacka. Czasami była to jedyna ich ochrona przed bronią nieprzyjaciela. Musiały być więc maksymalnie odporne na ciosy. I były…

Nie jest znane imię człowieka, który wymyślił kuloodporne kaftany. Wiadomo natomiast, że ich budowa była analogiczna do kamizelek Kazimierza Żeglenia, gdyż głównym materiałem przy ich zszywaniu był jedwab. Niewiele wiadomo o tych kaftanach, ale to co wiemy pochodzi z pierwszorzędnego źródła, jakim jest list samego króla Stefana Batorego do Jana Chodkiewicza, datowany na 24 V 1577. Zachował się on do dzisiaj w Bibliotece Czartoryskich (rkp. 2237 IV, nr 11, s. 47). Monarcha pisał w nim:

„Powiedziano nam, że u T.M. jest kaftan jedwabny zrobion, który jest bezpieczny i od strzelania rusznic. Żądamy T.M. abyć go nam T.M. posłał jako najrychlej i rzemieślnika, który go zrobił”.

Niestety dalsze losy i rzemieślnika, i jego wynalazku giną w mrokach historii. Mimo to, datowanie jedwabnych kamizelek chroniących przed kulami, można dziś cofnąć o z górą trzy stulecia.

Wynalazek nieznanego rzemieślnika nie poszedł w zapomnienie. Jak notował zmarły w 1823 roku polski szlachcic, oficer koronny i poseł sejmowy, Adam Moszczeński, w drugiej połowie XVIII wieku polska jazda pancerna wciąż nosiła „kaftany jedwabiem dartym pikowane”, które wraz z nałożoną na nie kolczugą zapewniały ochronę nie tylko przed cięciem szablą, ale i przed kulą:

„Pancerny oficer i towarzysz miał na głowie żelazną misiurkę, pod brodą podpiętą żelaznym pasem, z przodu z daszkiem żelaznym równie jak i z tyłu spadającym nieco i zakrywającym kark, pod którym był pancerz z drutów stalowych jak siatka gęsto zrobionych, którego ani szabla przeciąć, ani kula przestrzelić nie mogła, bo go brali na kaftany jedwabiem dartym pikowane.”

dr Radosław Sikora

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply