Mit o polonizacji zachodniej Białorusi stworzyli komuniści w czasach radzieckich. Powtarza się go do dzisiaj z dwóch powodów. Po pierwsze, by ukryć masową rusyfikację. A po drugie, by zasiać nienawiść między dwoma narodami – polskim i białoruskim.

„Żyła złota dla władzy radzieckiej”

Jesienią 1939 roku tysiące oficerów Wojska Polskiego, pracowników administracji państwowej oraz funkcjonariuszy policji zostało wrzuconych do stalinowskich więzień i łagrów. W nowym 1940 roku organy NKWD kontynuowały „oczyszczanie” zajętych wschodnich województw byłej Polski z “niegodnych” z ich punktu widzenia kategorii obywateli. 10 lutego 1940 roku, w siarczystym mrozie (ponad -30 stopni) rozpoczęto deportację rodzin leśników i osadników z zachodnich rejonów Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej i Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. “Osadnik” to polskie słowo. Jego rosyjskim odpowiednikiem jest rosyjskie słowo „posieleniec”. NKWD przez dwa miesiące skrupulatnie przygotowywało tę operację. Jeszcze 5 grudnia 1939 roku Rada Komisarzy Ludowych ZSRR wydała dyrektywę o zbieraniu informacji o stanie majątkowym wspomnianych kategorii obywateli. Na terenie nowoutworzonych zachodnio-białoruskich obwodów zarejestrowano 8 tysięcy gospodarstw, należących do osadników wojskowych i leśników. Zamieszkiwało w nich 45 409 osób. Również w grudniu 1939 roku przywódca BSRR, Pantelejmon Ponomarenko informował Józefa Stalina, że gospodarstwa osadników to prawdziwa „żyła złota” dla władzy radzieckiej. Według jego informacji każda osada wojskowa miała 3-4 i więcej koni, 5-10 krów, ogromne zapasy zboża i sprzęty gospodarcze. Pierwszy sekretarz KC KPB wspomniał też, że w prawie każdym gospodarstwie znajdował się rower lub motocykl, co dla człowieka radzieckiego było niesamowitym luksusem.

„Operacja przebiega dobrze”

Kierownik Głównego Urzędu Gospodarczego NKWD ZSRR Komisarz Bezpieczeństwa Państwowego 3. rangi Kobułow meldował Ł. Berii o przebiegu operacji wysiedlania osadników i leśniczych. Oto kilka fragmentów jego raportu: „Niniejszym melduje, że operacja usunięcia osadników została rozpoczęta dzisiaj o 7:00 rano, zarówno w byłej Ukrainie Zachodniej, jak i w byłej Białorusi Zachodniej. Jak informuje tow. Canawa, operacja do tej pory przebiegała dobrze, jedynie w dwóch przypadkach osadnicy wyrazili sprzeciw przy pomocy broni białej. Ofiar nie ma. Zarówno na Ukrainę, jak i na Białoruś dostarczono wystarczającą liczbę eszelonów i operacja ma zabezpieczony transport. Operację nieznacznie utrudnia 30 stopniowy mróz na Białorusi; stwierdzono pojedyncze przypadki odmrożeń u żołnierzy. O dalszym przebiegu operacji tow. Mierkułow i tow. Canawa będą informować telefonicznie”. Nietrudno sobie wyobrazić, co się działo z dziećmi i osobami starszymi, oczekującymi w wagonach towarowych w takim mrozie całymi godzinami, a nieraz i dniami na odjazd pociągu. W jednym z raportów z 13 lutego 1940 r. Ł. Canawa meldował Moskwie, że: „Z powodu braku parowozów, 8 eszelonów stoi drugą dobę na torach stacji Królewszczyzna, Mołodeczno i Baranowicze”. I to przy ponad 30 stopniowym mrozie!!! I w tych chłodniach, w wagonach śmierci, zamarzali nasi rodacy, mieszkańcy byłych województw: wileńskiego i nowogródzkiego. Dla wielu z nich ta podróż była ostatnią w życiu. NKWD i milicja zabierały ludzi całymi rodzinami, włączając obłożnie chorych i dzieci, i ludzie ci masowo umierali jeszcze w drodze, nie wytrzymując zimna i braku pomocy medycznej. Niektórzy zginą już na zsyłce w wyniku katorżniczej pracy i nieludzkich warunków życia.

Oto kilka wspomnień z tego strasznego dnia: „Pewnej lutowej nocy 1940 roku zastukano do naszych drzwi. Funkcjonariusze NKWD przeszukali dom, zebrali wszystkie dokumenty i kazali siadać do sani. Niby że jedziemy na przesłuchanie. Jak się okazało, zawieźli nas do obwodu archangielskiego…”. A oto co opowiedziała E. Olisewicz, córka osadnika z osady Horbów, zachodnia Ukraina: „Wstałam o 6 rano i zaczęłam zbierać się do szkoły. Do szkoły wybierał się również mój młodszy braciszek Darek. Rodzice od dawna byli na nogach. Ojciec karmił inwentarz, mama krzątała się po kuchni, szykowała dla nas śniadanie. Po porannej toalecie zasiedliśmy do stołu, nie przeczuwając niczego złego. Na zewnątrz było zimno, i do szkoły pojechaliśmy na nartach… Gdy już byliśmy na ganku szkoły, zobaczyliśmy biegnącego za nami kuzyna Romkę. Machał rękami i krzyczał: „wracajcie szybko do domu, wywożą nas”. Biegniemy z powrotem. Widzę, że przed naszym domem stoi kilka par sani. Otwieramy drzwi i wbiegamy do środka. Zastajemy straszny obraz. Nasz tato stoi pod ścianą z rękami do góry, a dwóch żołnierzy NKWD celuje do niego z karabinów. W domu wszystko powywracane do góry nogami. Podarte papiery, na podłodze porozrzucane fotografie. Dookoła pełno odłamków naczyń i wyrzuconych z szafy ubrań. Gdyby nie widok ojca, to można by było pomyśleć, że przez nasz dom przeszedł żywioł, huragan. Mama płacze, a młodsza siostrzyczka stoi pokornie z zapłakaną twarzą, podczas gdy moskal próbuje założyć jej palto. Dookoła dzieje się coś niewyobrażalnego, hałas, krzyki w różnych językach, bieganina. Mieszkańcy wsi wynoszą coś z domu i układają na saniach, a niektórzy korzystając z okazji po prostu kradną. Dają nam jedynie 10 minut na spakowanie się. Pozostali osadnicy z okolicznych osad już na nas czekają w saniach na zewnątrz. 10 minut mija szybko, i my również siedzimy w saniach. Oczami pełnymi łez patrzę na oddalający się dom rodzinny, na naszą ojczystą i tak ukochaną ziemię, na tych sąsiadów, którzy ze łzami w oczach przyszli się z nami pożegnać, i na tych, którzy przyszli nas okraść. Serce przepełnia niewypowiedziany ból…”.

Zupełnie nietypowy przypadek miał miejsce w wiosce Falewicze w rejonie postawskim. Grupa operacyjna NKWD przybyła tu, by zabrać rodzinę Stanisława Rusaka. Na miejscu okazało się, że ojciec rodziny skrył się na sąsiedniej Litwie. W Falewiczach została jego żona i trójka dzieci. Najmłodsze dziecko nie miało jeszcze roku. Wtedy okupanci postanowili zabrać chociażby ich. Dowiedzieli się o tym mieszkańcy wioski i zbiegi się przed dom. Ludzie nie pozwolili funkcjonariuszom NKWD wywieźć swoich sąsiadów. Pomimo groźby użycia broni, ci odjechali z niczym. Starszy syn Stanisława, Józef Rusak, w niedawnym wywiadzie dla Polskiego Radia z wdzięcznością wspominał ten wyczyn swoich sąsiadów, mieszkańców Falewicz.

Oswobodzona ziemia

Dlaczego represje dotknęły osadników, tych prostych ciężko pracujących chłopów? O ile leśników można, z wielką biedą, uznać za przedstawicieli pionu władzy państwowej, to co do tego mieli osadnicy? Po pierwsze, stalinowskie represje dotknęły praktycznie wszystkich klas i narodowości. A po drugie Stalin, jak każdy dyktator, był człowiekiem pamiętliwym i mściwym. Nie zapomniał, ani tym bardziej nie wybaczył Polakom klęski, odniesionej przez bolszewików w polsko-radzieckiej wojnie 1919-1921 r. To była jego zemsta na uczestnikach tej wojny, zemsta prymitywna i okrutna.

Gdy w końcu listopada 1918 roku przegrane Niemcy rozpoczęły wyprowadzanie swoich wojsk z Białorusi i Ukrainy, Armia Czerwona rozpoczęła swój marsz na Zachód, od razu przejmując opuszczane tereny. Lew Trocki (Lejba Bronstein) tak określił cele bolszewików: „Przez Kijów prowadzi krótka droga, łącząca z rewolucją austrowęgierską, a przez Psków i Wilno przechodzi droga, bezpośrednio prowadząca do rewolucji w Niemczech”. Młode państwo polskie, które dopiero co odrodziło się po ponad 100 latach niewoli, stanowiło dla bolszewików zaporę, oddzielającą ich od Zachodniej Europy. Gdy oddziały rewolucyjne ruszyły na zachód, w obronie Ojczyzny stanęły setki tysięcy ochotników, wstępujących w szeregi regularnej armii. Państwa zawsze nagradzały żołnierzy, którzy zasłużyli się na wojnie. Polska nie była wyjątkiem. Na froncie wschodnim wciąż trwały walki, a rząd już zatroszczył się o swoich obrońców. 17.12.1920 r. przyjęto dwie ustawy. Pierwsza dotyczyła wywłaszczenia obywateli niektórych kategorii (byli członkowie armii carskiej, carscy urzędnicy, oficerowie…). W końcu przodkowie tych ludzi w pewnym okresie bezprawnie otrzymali ziemie, skonfiskowane od powstańców z lat 1794, 1830-1831 i 1863-1864. Ta sama ustawa ograniczała wielkość własności ziemskich. Oswobodzona ziemia trafiała do państwa. Druga ustawa określała kategorię wojskowych, która otrzymywała prawo do bezpłatnych ziem, a także precyzowała procedury ich przekazania. Nie będę wnikać w szczegóły, ale powiem, że na ziemię mogli pretendować inwalidzi wojenni, mający zasługi na froncie, a także ochotnicy-frontowcy (z pewnymi wyjątkami). Wielkość większości ziem wynosiła od 12 do 18 ha, i nie mogła przekraczać 45 ha. Do tego osadnik otrzymywał niewielką sumę pieniędzy (zwrot kosztów przeniesienia) na zagospodarowanie się. Z rozwiązanych oddziałów wojskowych przydzielano konia. Do tego należało się drewno (około 80 metrów sześciennych) do celów budowlanych. Otrzymane ziemie należało zagospodarować w ciągu 3 lat. Nie wolno ich było ani sprzedać, ani przekazać spadkobiercom wcześniej, niż po upływie 25 lat. Najczęściej osadnik zastawał pustkę. Trzeba było zakasać rękawy, zacząć wszystko od zera, budować dom i budynki gospodarcze, sadzić drzewa owocowe, sprawić sobie bydło. Ogólnie: pracować od świtu do zmierzchu, obficie nasączając ziemię swoim potem. Były przypadki, gdy weterani odmawiali przyjęcia ziemi. Najczęściej zdarzało się to na Ukrainie, gdzie miejscowa ludność wrogo odnosiła się do Polaków. Niekiedy ziemi zrzekali się wychodźcy z zachodnich regionów kraju, uzasadniając to tym, że nie chcą przenosić się w słabo rozwinięte rejony. W niektórych wypadkach oficerom na ich wniosek zamiast ziemi można było zaproponować posadę urzędnika w aparacie państwowym. Nie wszyscy chcieli i umieli pracować na ziemi.

Łącznie na terytorium województwa wileńskiego pojawiło się 320-350 osad, z czego około 55-60 na terenie powiatu postawskiego. Jeśli na początku XX wieku głównym wytwórcą produktów rolnych na wileńszczyźnie były folwarki ziemskie, o tyle w latach 30. pierwsze miejsce zajęły właśnie osady. Ich właściciele okazali się być nie tylko dzielnymi żołnierzami, ale i pracowitymi i zręcznymi rolnikami.

Sowiecka propaganda

Za czasów Związku Radzieckiego powstało kilka mitów o osadnikach, niemających nic wspólnego z rzeczywistością. Wymysły te przetrwały do dzisiaj i są podtrzymywane przez niektórych współczesnych rosyjskojęzycznych historyków i publicystów, ale też i przez filistrów. Piszą, na przykład, że „Osadnikami byli jedynie wychodźcy z „rdzennie” polskich ziem”. W rzeczywistości było inaczej. Według niektórych źródeł, do 25-30% osadników to byli miejscowi mieszkańcy, tj. wychodźcy z ziem zachodniej Białorusi, Litwy i zachodniej Ukrainy. Przecież, gdy zaczęła się wojna polsko-radziecka, dziesiątki tysięcy miejscowych Polaków (i nie tylko) wstępowały ochotniczo do armii. Zgodnie z ustawą oni również otrzymali prawo do ziemi. Nie zawsze przydział znajdował się w tym powiecie, czy nawet województwie, z którego pochodzili ci ludzie, ale w każdym razie można ich uważać za miejscowych mieszkańców. Oto dwa przykłady: były osadnik Kajetan Rożnowski urodził się na terenie dzisiejszego rejony dokszyckiego, a osadę „Nowopole” otrzymał w postawskim. Osadnik Nikodem Jasiński urodził się w rejonie postawskim, a przydział ziemski (osadę) otrzymał na terytorium dzisiejszego rejonu miadelskiego. Takich przykładów są tysiące. Jeszcze inny mit głosi, jakoby „głównym celem osadnictwa była polonizacja ziem białoruskich i ukraińskich”. W rzeczywistości polskie władze, przyjmując tę ustawę, kierowały się przede wszystkim zupełnie innymi względami. Po pierwsze chodziło o nagrodzenie zasłużonych żołnierzy i oficerów. Po drugie, danie zajęcia (pracy) ogromnej liczbie zdemobilizowanych ludzi, którzy z pewnością powiększyliby liczbę bezrobotnych, gdyż przemysł (po dwóch wojnach) leżał w gruzach. I, po trzecie, chodziło o wzmocnienie czynnika polskiego na wschodzie kraju. W ciągu ponad 100 letniej rosyjskiej okupacji, Polacy i Białorusini niejednokrotnie wzniecali tam powstania (1794, 1830-1831, 1863-1864), walczyli o niepodległość. Powstańców wieszano, rozstrzeliwano, a całe tysiące, zakute w kajdany, zsyłano na Syberię, a ich ziemię i majątek konfiskowano. Na miejsce tych nieszczęśników, w ramach polityki rusyfikacji, carska władza przesiedlała lojalną ludność z guberni wschodnich, ofiarowywała odebrane ziemie swoim urzędnikom wojskowym i cywilnym z zamiarem zmienienia struktury etnicznej ludności. Dlatego, z polskiej strony, była to jedynie próba przywrócenia status quo. Mit o polonizacji zachodniej Białorusi stworzyli komuniści w czasach radzieckich. Powtarza się go do dzisiaj z dwóch powodów. Po pierwsze, by ukryć masową rusyfikację. A po drugie, by zasiać nienawiść między dwoma narodami – polskim i białoruskim.

W październiku 1939 roku 1 sekretarz KC KPB Pantelejmon Ponomarenko pisał do Stalina: „…cała ludność zachodniej Białorusi mówi pięknie po białorusku”. I to po 20 latach „polonizacji” i „polskiej okupacji”! Czy można tę wypowiedź Ponomarenko odnieść do dzisiejszej sytuacji w kraju?

Jeśli nam, ludziom, żyjącym w XXI wieku, czasem brakuje chrześcijańskiego współczucia dla ofiar reżimu komunistycznego, to powinniśmy chociaż być wdzięczni tym ludziom (osadnikom) za to, że w latach 1919-1920 zatrzymali rozprzestrzenianie się komunistycznej zarazy i zapewnili naszym dziadkom i pradziadkom prawie 20 lat spokojnego i sytego życia.

Autorem tekstu jest anonimowy bloger „Gienek”, piszący na białoruskim portalu westki.info

Źródło: http://westki.info/

Tłumaczenie: Magdalena Superson

Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji KRESY.PL

26 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. parnikoza
    parnikoza :

    Naprawdzie przy wzystkiej niecheci do Sowietow potrzebno powiedzic ze ta polonizacija trwala z czasow Wielkiego Ksiestwa Litewskiego, a Bialorusinow uwazaly albo za niedopolakow albo za niedorosijan, i tylko [pod czas okupacii najmocnej rozwijalo sie ich odrodznje. Za to teraznejszy rezym tk nienawidi flagu Bialorusi i Bialorusku mowu.Ten jezyk wyksztalcil sie pod bardzo mocnym Polskim wplywem. Polonizacija zminela sie Rusifikacyej jesze za cara….
    ” W rzeczywistości polskie władze, przyjmując tę ustawę, kierowały się przede wszystkim zupełnie innymi względami” za bardzo naiwno tak pisac o polytyce jkaiego kolwiek Panstwa)

    • tutejszy
      tutejszy :

      Druże, ja jestem przekonany, że Autorowi nie chodziło tu jedynie o jakąś szczególną wdzięczność dla osadników, pokazał tylko rzecz oczywista, z jednej strony masz „polonizację” w ramach której na usilnie polonizowanych terenach Białorusini gadają po białorusku a z drugiej strony kraj „sprawiedliwości i władzy trudiaszczych” gdzie ten sam naród gada przede wszystkim po rosyjsku i ma … Kuropaty.
      Podobnie z Ukraina, tyle, że w kwestii języka lepiej, ale tak samo, z jednej strony „polonizacja” w Galicji i Wołyniu, a z drugiej co miałeś? miliony zagłodzonych.

      I teraz nie chodzi oto, żeby idealizować „polski okres” na tych ziemiach, ale dziś możemy ocenić to w miarę trafnie mając wiedze i znając skutki. Przy całym krytycznym podejściu do Polski międzywojennej co jest Twoim znaniem lepsze to co się działo na Kresach czy to co się działo na pozostałych ziemiach Ukrainy w początku lat 30-tych i potem? Dla mnie odpowiedź na tak postawione pytanie jest jednoznaczna.
      Nawet niewolnik, ale żywy zawsze ma szansę na wywalczenie wolności, trup w Bykowni czy gdziekolwiek indziej nie ma już na tej ziemi szansy na nic. A ta szansa na Kresach to była zasługa tych, którzy potem stali się osadnikami. I myślę, że za to Autor prosi o wdzięczność. W najczarniejszym ‘wariancie”, za mniejsze zło, bo nawet OUN jak sam wiesz rozwijała się nie w Kijowie tylko na ziemiach, które należały do Polski.

      Z tym rozwijaniem się Białorusinów pod Niemcami to też jak sam wiesz różnie. Z jednej strony tak, pozwalali na to, a z drugiej ile wsi zostało startych z powierzchni ziemi na Białorusi?, no i pytanie jak długom Niemcy pozwoliliby na ten rozwój. Niestety w ich planach, my wszyscy Słowianie mieliśmy jasno określone miejsce, drugie po Żydach.

      • parnikoza
        parnikoza :

        No ja sie po prostu tzymam dokladnosci w artykule czytamy wyrznie “Mit o polonizacji zachodniej ” powiedzial tylko ze to byl nie mit a fakt, z reztoj calkiem zgadzam. Sprawa w tomu ze Polacy mai byc rownej swiadome dobrych i zlych stron swojej polityki na kresach, jakbym polityka bula inna sowietam nie bulo b co wykorzystac….pytanie osadnikow jakich uwazam ofiarami tej poltyki kolonizasijnej II RP wogulie tutaj nie czepiam)

    • marcin1988
      marcin1988 :

      Polonizacja była dobrowolna, oddolna i kulturowa, za to rusyfikacja przymusowa, narzucona i urzędowa. Proszę o zaprzestanie bredzenia i zrównywania polonizacji i rusyfikacji.

      Za to tutaj proszę zapoznać się z artykułem o próbach przymusowej ukrainizacji Donbasu w XX wieku, zarówno czasów Hetmanatu, URL, jak i Sowietów:

      “Четыре украинизации Донбасса”, artykuł pod linkiem:

      http://www.ukrstor.com/ukrstor/tverdzna.htm

    • piotrek93
      piotrek93 :

      Polonizacja Wielkiego Księstwa, heh. Tylko, że ta polonizacja była całkowicie dobrowolna i ciężko to porównywać np. do germanizacji, gdzie zabraniano uczenia po polsku, robiono wszystko aby wyprzeć ten język. Polonizacja odbyła się w sposób naturalny i dobrowolny. Jeżeli Białorusini i Litwini w czasie I RP uznali się za Polaków i walczyli za Polskę o swoje ziemie, na których było ich więcej w czasie i po I wś to mieli do tego prawo i walczyli w słusznej sprawie, bo nikt ich do tego nie zmuszał sami tego chcieli. Co? Ja jako Polak mam przepraszać za to, że nasi pradziadowie nie powiedzieli wszelkim Rusinom i Bałtom wypier**** nie jesteście Polakami? W dodatku na wszelkich ziemiach odzyskanych na zachodzie większość Polaków pewnie ma przodków z Wielkiego Księstwa.

      • parnikoza
        parnikoza :

        Alez uz niie raz pisalem Panu poczytaj Pan troche lepej historickie zrodla i opracowania, zwalsza na temat Unii Lebelskiej, a ba nawet na dzielo Maciejki popatrcz cos nie widac radosci tam przynajmniej u czesci Litwinow, nie? Ukrainzacija Donbasa))

        • lipinski
          lipinski :

          Dzisiaj pewnie połowa nas Polaków (a na pewno piszący te słowa), to potomkowie spolonizowanych Rusinów i Litwinów. Ale my tego ani nigdy nie ukrywaliśmy ani się tego nie wstydziliśmy. Taka właśnie jest polskość i nie będziemy nikogo za to przepraszać, ani się tego wstydzić. Sienkiewicze, Mickiewicze, Wańkowicze, Mackiewicze, Gombrowicze, Norwidowie itd. Nawet jeśli litewskim magnatom i oligarchom nie w smak była polska równość, to zapewniam Pana, że już ich podwładni nie lali łez nad Unią Lubelską 😉 Polska okazała się być atrakcyjniejsza od konkurencji i wcale nam z tego powodu nie jest przykro.

          • parnikoza
            parnikoza :

            “Ale my tego ani nigdy nie ukrywaliśmy ani się tego nie wstydziliśmy. Taka właśnie jest polskość i nie będziemy nikogo za to przepraszać, ani się tego wstydzić”
            W tym Pan ma klucz do tiego zebym wam Polakam nikt nie wierzyl. czeka pan przeprosin u innych za zly czyny a sam? Jak Pan pisze ze tej polonizacii nie wstydzi no to poco Litwe sie dziwi. Doufam ze Pana niewerno zrozumial. Bo za gwalt narodu innego za niedopuszanie do zaradow prawoslawnych czy cos takiego potrzebno sie wstydic i o tym zalowac. Pisalo panstwo o blednej polityce narodowej na kresach, drugi Pan ze poloonizacii nie bulo to sowiecy wymyslaly, a Pan redaktor wprost: ze byla i jestemy my z tiego dumnie….
            Wyznaje ze jak bym tie samie oligarhowie sie nie poddaly to bola b inna bajka to wina ich tyh nowych “Polakow’ nieofitow a tak po prostu zdrajcow jakich w zadnym narodzie nie szanowano. Coz porobic dzieci nie odpowiadaja za grzechi ojcow i z tych ludzi cos bardzo pozytieczniego dostaliscie, i my napiewno nie mamy ich calkiem sie zreknac, alie obudzili sie w akurat nie oni, a prosze Pana mianowice tie chlopy jakim sie dobze zylo. W tym groznym dla RP 1648, chociaz probowano i wczesniej nie?
            W odroznieniu od Pana nie wyobrazam w jakim zrodle mozna dowiedic sie jak sie zahowywaly chlopy (do jakich i siebe zalyczam) na tie Unie, i skad pan wie czy lili lzy czy nie. Bo nasze urodzonie historycy o nich nie bardzo sie chcialy pisac, nie?
            A dla Pana Piotreka, jak pan czytal to poco pisze o rownuch prawach< jakie rownie prosze Pana prawa prawoslawnych i katolikow w RP??czy zle Pan czytal czy chce i dalej czas odbierac? I kto wlasnie prosze powiedzic ten slynny drugi narod Rzecy Pospolytej? Bialorusiny, Zmudzini (Litwiny) nie? Pan Lipinsky wprost powiedzial Polacy. To tyle mozna to pisac obojaga narodow i tak dalej...teraz przynajmiej biez klamstwa RP Polska)))

          • piotrek93
            piotrek93 :

            “W tym Pan ma klucz do tiego zebym wam Polakam nikt nie wierzyl. czeka pan przeprosin u innych za zly czyny a sam? Jak Pan pisze ze tej polonizacii nie wstydzi no to poco Litwe sie dziwi. Doufam ze Pana niewerno zrozumial. Bo za gwalt narodu innego za niedopuszanie do zaradow prawoslawnych czy cos takiego potrzebno sie wstydic i o tym zalowac. Pisalo panstwo o blednej polityce narodowej na kresach, drugi Pan ze poloonizacii nie bulo to sowiecy wymyslaly, a Pan redaktor wprost: ze byla i jestemy my z tiego dumnie…. ”
            Pan Lipiński nie pisze, że nie wstydzi się polonizacji (choć tego, że się polonizowali nie da się zaprzeczyć i trudno się tego wstydzić, skoro to było dobrowolne). Pan Lipiński napisał, że nie wstydzi się tego, że ma przodków Rusinów lub Bałtów. Co Pan chce osiągnąć tak manipulując słowami? Mógłby Pan tak jedynie przekonać Ukraińca- i to takiego który chciałby uwierzyć, a nie trzeźwo oceniał fakty, ale nie mnie, a może po prostu umiejętność czytanie ze zrozumieniem wyraźnie u Pana kuleje, bądź za wszelką cenę sam Pan chce siebie przekonać.
            Pan, który pisał, że polonizacja to mit mówił o II RP, a tutaj rozmawiamy o I RP. Naprawdę przeoczył Pan ten jakże “nieistotny” szczegół?

            “Wyznaje ze jak bym tie samie oligarhowie sie nie poddaly to bola b inna bajka to wina ich tyh nowych “Polakow’ nieofitow a tak po prostu zdrajcow jakich w zadnym narodzie nie szanowano. Coz porobic dzieci nie odpowiadaja za grzechi ojcow”

            Pan powinien się zająć pisaniem bajek. Mógłby Pan wyjaśnić o co Panu chodzi, bo ten bełkot jest całkowicie niezrozumiały.

            “i z tych ludzi cos bardzo pozytieczniego dostaliscie, i my napiewno nie mamy ich calkiem sie zreknac, alie obudzili sie w akurat nie oni, a prosze Pana mianowice tie chlopy jakim sie dobze zylo. W tym groznym dla RP 1648, chociaz probowano i wczesniej nie?”

            My czyli kto? Ukraina? Mickiewicze? 🙂 To jakieś ciekawe teorie Pan prawisz, że Mickiewicze to Ukraińcy. Może profesorowie uniwersytetu Lwowskiego? Którzy gdyby mieszkali na wsi zostaliby zarżnięci przez UPA (gdyby udało im się przeżyć obławy nazistów). UPA, których uznaje Pan za bohaterów Ukrainy.

            “A dla Pana Piotreka, jak pan czytal to poco pisze o rownuch prawach< jakie rownie prosze Pana prawa prawoslawnych i katolikow w RP??czy zle Pan czytal czy chce i dalej czas odbierac? I kto wlasnie prosze powiedzic ten slynny drugi narod Rzecy Pospolytej? Bialorusiny, Zmudzini (Litwiny) nie? Pan Lipinsky wprost powiedzial Polacy. To tyle mozna to pisac obojaga narodow i tak dalej...teraz przynajmiej biez klamstwa RP Polska))) " W obu narodach ludzie mieli takie same prawa proporcjonalnie do warstw społecznych. Jeżeli wywnioskował Pan, ze chodziło o chłopów to to już wynik Pana bujnej wyobraźni. Wielkie Księstwo Litewskie nigdy nie było krajem prawosławnym. Z pogaństwa przeszli na katolicyzm. Było tam wielu prawosławnych, ale ich sytuacja uległa według Pana znacznemu pogorszeniu? Litwa tłumiła w końcu prawosławne powstania przed unią. Kto ten drugi naród? I Żmudzini, i Rusini byli uważani za Litwinów i sami się za nich uważali.

          • parnikoza
            parnikoza :

            Як пан мого “бельоктіння” не розуміє то нехай не лізе, коли написано для когось іншого. Напевне почекаю відповіді когось мудрійшого)

            Калі пан майго “белкатання” не разумее дык няхай і не лезе, калі не для яйго напісана. Напеўна пачакаю адказу кагосьці мандейшага)

            Když Pan chapie čo řikam to prosim ne vpadat, proto iž ne pro Pana to mluvim. Samozrejme počkam vic učenego muže)

            Jak Pan miego “blekotu” nie rozumie to niech i nie wtrąca jak nie do niego mówlono. Z piewnościu poczekam odpowiedzi od kogos mądreiszego.

          • lipinski
            lipinski :

            Witam, jeśli to we mnie Pan widzi, tego “mądrzejszego”, to dziękuję za komplement, ale się za takiego nie uważam. Napisał Pan powyżej mnóstwo obraźliwych słów. Naszych przodków był Pan łaskaw zatytułować: “zdrajcami jakich w zadnym narodzie nie szanowano”, mi osobiście zarzucił Pan stosowanie podwójnych standardów w odniesieniu do Polaków, Ukraińców i Litwinów. Napisał Pan również obraźliwe pod adresem chyba Polski i Polaków jako takich, zdanie: “W tym Pan ma klucz do tiego zebym wam Polakam nikt nie wierzyl”. Rozumiem, że te “łagodne i pojednawcze” wypowiedzi są efektem jakiegoś nieporozumienia. W chwili obecnej nie mam do powiedzenia nic więcej ponad to, co napisał p. Piotrek93. Pomijając arogancję (która jednakowoż, jak sądzę, była sprowokowana przez Pana), jego tok rozumowania zasadniczo pokrywa się z tym co sam mam do powiedzenia. Proszę zatem, by odniósł się Pan do jego argumentów. Zakładam bowiem dalej, że zarówno Pan jak i ja, a pewnie nie my jedni na tym forum, chcemy się porozumieć, a nie udowadniać sobie nawzajem moralną wyższość.

          • parnikoza
            parnikoza :

            No niestety. Napiewno Pan bym bardzo szanowal jakbym kotos obricil sie na Polaka, ale jakbym Polak zrzek swojej wiary swoich przodkow i swoich mogli szanowal bym? Za kogo uwazaliscie tych Polakow jakie staly Niemcamy?
            Jak Pan pisze ze dumny z Polonizacii, jak ja dobrze zrozumial, to co mysle ze to Litwiny Bialorusiny i Ukariancy musza normalnie akceptowac?
            Argumentow u tiego mlodiego Pana nie widze zadnych poza diemonstrowaniem swojego patriotyzmu oraz sprob pokrywdic Oponienta, co Pan redakotor w przypadku “swoich” spokojne akceptuje a w przypadku ‘nie swoich’ pisza “Napisał Pan powyżej mnóstwo obraźliwych słów”
            Inech pan mnie to czesno skomentuje ni udaiac do techniky pokrywdzoniego, bo ja naprawdzie nikogo nie krywdzil…

          • marcin1988
            marcin1988 :

            Pan nie rozumie, że my jesteśmy dumni, iż polska kultura była na tyle atrakcyjna, że przodkowie dzisiejszych Białorusinów, Ukraińców i Litwinów DOBROWOLNIE (!!!) się polonizowali. Pan by też był dumny z tego, gdyby był Pan Polakiem i możemy tylko współczuć, że nie może podzielać Pan z nami tej dumy.

            Owszem, Polacy się też germanizowali, ale do czasów XIX-wiecznych Prus na terenach Śląska, Warmii i Mazur dominował polski język, który PRZYMUSEM (!!!) wyrugowano. Sam Śląsk (Górny) jest fenomenem na skalę światową, bo stracił łączność z Polską w XIV wieku, a w XX wieku jego mieszkańcy zbrojnie wystąpili przeciw władzy niemieckiej i za przyłączeniem do odrodzonego państwa polskiego. Ja wiem, że to boli, kiedy samemu nie ma się tak chlubnej karty w dziejach, dlatego nasza duma narodowa naprawdę kuje w oczy… Widocznie jest z czego być dumnym.

            Na Warmii do XIX wieku Olsztyn (niem. Allenstein), będący od zaborami od 1772, potrafił mieć polskiego prezydenta miasta, na Dolnym Śląsku obecność Polaków zachowały nazwy miejscowe, np. Polska Wieś.

            Ukraińcy za to, dla których Lwów był rzekomo kolebką, nie potrafili w tym czasie w całkowicie demokratycznych wyborach przeforsować CHOĆBY JEDNEGO radnego w Radzie Miasta.

            Więc całkowicie rozumiem, że Pana boli nasza duma narodowa. Jakby jeszcze zestawić nasze pokojowe osiągnięcia kulturalne z banderowskim kultem UPA, który Pan wyznajesz, to rzeczywiście wyjątkowo marnie wygląda Pana położenie…

          • parnikoza
            parnikoza :

            Panie Marcine uz po raz kolejny piszac tie glupoty o atrakcyjnocsci i dobrowolnosci, prosze Pana poczytac o Ukraine czy Biialorusi cos poza “krotkim kursem historii Polski”, jak bym chociaz by Hruszewskiego Pan poczytal bulo by latwiej o czyms gadac.

          • marcin1988
            marcin1988 :

            Proszę Pana, w XIX wieku nawet Kijów był miastem kulturowo polskim i może Pan o tym przeczytać w książkach pisanych przez profesorów m.in. z Uniwersytetu Princentown. W drukarni w Ławrze Kijowsko-Pieczerskiej w XVII wieku wydawano prawosławne modlitewniki i książki PO POLSKU, kiedy jeszcze nie było ani jednego człowieka na kuli ziemskiej, który określałby się mianem “Ukraińca”.

            Ponadto na tereny (Kijowszczyzna) jeszcze w XIX wieku nazywano “Polską” ze względu na polską dominującą kulturę na tym terytorium. Uniwersytet Kijowski w momencie powstania nie miał ani jednego profesora Ukraińca, a 90% kadry profesorskiej stanowili Polacy.

            Więc nie ma sensu się spierać o fakty, bo one są jakie są.

            Hruszczewski był raczej ideologiem-propagandystą i nikt na świecie nie traktuje go poważnie jako historyka. My też bądźmy poważni, Panie Parnikoza.

  2. abrat
    abrat :

    “Litwa tłumiła w końcu prawosławne powstania przed unią. Kto ten drugi naród? I Żmudzini, i Rusini byli uważani za Litwinów i sami się za nich uważali.”
    No niekoniecznie, tak znów Rusini się uważali za Litwinów. Litwini jak podbili kupę terenów byli wciąż w WKL w mniejszości, stąd brak dominacji ich języka, musieli uznać arystokrację również z podbitej Rusi. A Rusini uznawali się za obywateli WKL ale nie za Litwinów, zresztą przed XIX wiekiem nie ma co gadać o jakichś wielkich świadomościach narodowych bez przesady, raczej ważniejszy był ród to władali Jagiellonowie, a dobijali się o max władzy i przywilejów Radziwiłłowie w konkurencji do Sapiechów, czy Paców i tam szło “na noże”.
    Nie zgodził bym się z tą równością i z tym, że wszystko to byli od razu katolicy. Bzdura. pod koniec XIV wieku ochrzcili się Litwinie i Żmudzini, ale oni i tak byli w mniejszości bo WKL podbiło ogromne obszary Rusi, nie pogańskiej ale od wieków prawosławnej, z prawosławną arystokracją! To że Wielkie Księstwo Litewskie całe przyjęło katolicyzm to bezpodstawne uproszczenie. W XVI wieku w dobie reformacji jeszcze równuprawnienie religii było w I RP sławne, ale niezwykle szybko skończyło się wraz z kontrreformacją i raczej najwięcej właśńei stracili na tym prawiosławni na Rusi.
    A wracając do artykułu to bardzo ciekawy. Moim zdaniem osadnictwo było logicznym następstwem przejęcia tych ziem, uzasadnionym wcześniejszą carską rusyfikacją i konfiskatami po powst. styczniowym, “zagospodarowaniem” i uhonorowaniem wielu byłych żołnierzy, i w ogóle pomysłem na zagospodarowanie pustych lub wysiedlonych terenów. Ale nie bądźmy hipokrytami – moim zdaniem to była kolonizacja i akcja polonizacyjna.
    Z tym, że chyba lepiej było Ukraińcom np. przeżyć w II RP (nawet siedząc jakiś czas w np. Berezie), niż nie przeżyć w bolszewickiej republice (np. umierając z głodu lub na zesłaniu). Tylko, że ten co przeżył w II RP buduje swoją świadomość na swojej krzywdzie (widzianej subiektywnie, bo trudno mu o obiektywizm), a ten co nie przeżył w Kraju Rad nic już nikomu nie zrobi. Brutalizm radziecki okazał się skuteczniejszy, podobnie jak wiele wieków wcześniej, podobne metody Dżingis Chana. Szkoda, tylko, że wielu Ukraińców niedługo później wybrało podobne metody, nie patrząc, że to niemoralne.

    • piotrek93
      piotrek93 :

      Masz rację, że nie wszyscy byli katolikami. Ja tak przecież nie napisałem. Napisałem, że Wielkie Księstwo było najpierw pogańskie, potem katolickie. Mylę się? Było kiedyś prawosławne? Dlatego piszę, że sytuacja prawosławnych się nie pogorszyła.
      Jeśli chodzi o świadomość narodową to moim skromnym zdaniem było ona na tyle duża, żeby nazywać szlachtę z Wielkiego Księstwa Litwinami i na tyle żeby sami o sobie mówili jako Litwini. Z pewnością w tamtym czasie poczucie przynależności narodowej było na tyle duże, że jednych nazywano Anglielczykami, a drugich Francuzami 🙂 Czy to dużo?
      Litwini po podbiciu terenów Rusi sami przeszli na Ruski możliwe, że szybciej niż poznali Polski przestali już mówić po Litewsku, ale to już tylko moje domysły.

    • parnikoza
      parnikoza :

      Dzieki za rozsadnie zdanie, powiedzic prawde to nie znaczy sie zganbic i u nas i u was tie zle rzeczy byly.
      tak lepej bulo Ukraincam w Polsce przezyc, tak jak Polakam w Awstriackim zaborze niez w Rosijskim. Z pytanie Radzeckiego jak Pan zauwazyl nikt tutaj nie dyskutuje. Jak nie ganbi tyh osadnikow, bo od ich woly wtedy malo co wogule zalezalo, prostie ludzie jakie chcely kawal ziemy, to spokojny czlowiek potrafi zrozumec. Alei niestety ta ziemia nie bula pustkiej….