„Za czasów polskich lepiej było”

„[…] w tym wyszła z domu staruszka i zobaczywszy przyczynę strachu dzieci, zawołała je mówiąc im: «Nie bójcie się, to nie [rosyjski] assesor, to Polak, tak dawniej wszyscy panowie polscy chodzili; ucałujcie jego nogi.» Dzieci rzuciły mu się do nóg i staruszka opowiadała im, że za czasów polskich lepiej było i kazała im prosić Boga, aby te czasy powróciły.”

Kwestia położenia chłopów pańszczyźnianych w dawnej Rzeczypospolitej jest wykorzystywana w „pedagogice wstydu”, którą od dłuższego czasu serwują nam wpływowe media. Chodzi w niej o to, by Polacy z zażenowaniem spoglądali na swoją historię i dokonania przodków. Sztandarowym przykładem jest artykuł Arkadiusza Pacholskiego, zamieszczony w „Gazecie Wyborczej”, a zatytułowany „Jak Polak zhańbił Polaka, czyli niewolnictwo po polsku”[1]. Oczywiście w konfrontacji ze źródłami, tezy tam zawarte w żaden sposób się nie bronią. W kilku artykułach wykazałem już, że sytuacja polskiego chłopa pańszczyźnianego daleko odbiegała od czarnych wizji snutych przez Pacholskiego i jemu podobnych. Nie jest to zresztą nic szczególnie odkrywczego. Historycy doskonale zdają sobie z tego sprawę i od dość dawna o tym piszą. Problemem jednak jest przebicie się z tą wiedzą do społeczeństwa, któremu już od czasów stalinowskich oficjalna propaganda wmawiała, że „zła polska szlachta gnębiła dobrych chłopów”. Ten stereotyp jest wciąż żywy, więc kontynuacja tej propagandy, którą można obserwować w naszych czasach, pada na podatny grunt. Jaka jest na nią odtrutka? Upowszechnianie świadectw ludzi, którzy żyli w tamtych czasach. Świadectw chłopów, cudzoziemców, Żydów, naukowców, mieszczan, a i samej szlachty. Wszystkie one są dość zgodne – chłopi żyjący w dawnej Rzeczypospolitej pod wieloma względami mieli się znacznie lepiej niż w krajach sąsiednich, czy też w wielu innych krajach Europy. I dlatego to właśnie do Rzeczypospolitej uciekano z Prus, Austrii i Rosji. Uciekali tam również ci włościanie, którzy po pierwszym rozbiorze znaleźli się poza granicami istniejącej jeszcze przez nieco ponad dwie dekady Rzeczypospolitej.

Ostatni rozbiór Polski znacząco pogorszył, a nie polepszył sytuację chłopów. Pozostał im jednak sentyment do kraju, w którym żyło się nie idealnie, bo nie ma i nie będzie krajów powszechnej szczęśliwości, ale po prostu lepiej. Kolejnym tego świadectwem, jest przytoczony poniżej fragment pamiętnika Andrzeja Przyałgowskiego, o którym, wydający jego wspomnienia Ksawery Bronikowski pisał:

„Zacny autor tego pamiętnika, podzielający dziś z nami losy Emigracji, opowiada w tym pamiętniku usposobienie mieszkańców między Niemnem i Dźwiną i główniejsze wydarzenia, których jako uczeń uniwersytetu Wileńskiego był świadkiem.”[2]

Wspomnienia Przyałgowskiego, opublikowane w 1844 roku, obejmują przede wszystkim lata 20. XIX w., czasami wkraczając w epokę powstania listopadowego. Dotyczą terenów, które to rosyjski zaborca zajął w trakcie drugiego (1793 r.) i trzeciego rozbioru (r. 1795) Polski. Mimo odrodzenia państwa, najpierw w postaci Księstwa Warszawskiego (lata 1807 – 1815), a później w postaci Królestwa Polskiego (od 1815 r.), ziemie te nie wróciły w granice Polski. W XIX w. pozostały częścią Rosji. Obecnie zaś wchodzą w skład Litwy i Białorusi.

Chłop żmudzki. Wersja kolorowana (z 1817 r., z dzieła “Costumes polonais”) rysunków autorstwa Jean-Pierre Norblin de La Gourdaine, czyli Jana Piotra Norblina.

A co zaobserwował nasz pamiętnikarz?

„Co do włościan zaniemeńskich, nie mówiąc nawet o Litwinach, którzy jednego z nami wyznania, mają nawet religijną z nami spólność, przypominają oni sobie wszyscy czasy Polskie i zawsze ich żałują; wszelkie usiłowania [rosyjskich] ajentów rządowych, aby im pamięć tę ohydzić, są nadaremne. Dawniej płacili oni małe podymne, dziś płacą nierównie większe pogłówne; zwyczaj bicia był nadużyciem, nie był w systemie rządu, nade wszystko nie był posuwany do knutowania, a co najwięcej pamiętają, że nie byli brani na rekrutów. Porównanie zatem rządu rossyjskiego z dawnym rządem polskim, zawsze wypada na korzyść ostatniego. Jeżeli nie wszędzie okazywali równą dla sprawy naszej gorliwość, to ztąd pochodziło, że przyzwyczajeni do niewoli, czekali niejako, żeby ich do służenia Polsce zmuszono.”[3]

To ostatnie zdanie należy wyjaśnić. Otóż mimo chlubnych wyjątków, zwykle chłop pańszczyźniany miał sobie za dyshonor dobrowolnie robić coś dla swojego pana, czy państwa. W jego środowisku uważane to było za frajerstwo. Królowała tam mentalność „sprytnego niewolnika”. Taki chłop troszczył się o siebie, swoją rodzinę i co najwyżej o równych sobie. Nie zaprzątał sobie głowy państwem na tej samej zasadzie, na jakiej dziś mówi się „patriota – idiota”. A owo państwo i panowie? W jego mniemaniu wymagali od niego zbyt wiele, a dawali za mało, więc oszukiwanie ich było moralnie usprawiedliwione. Było wyrazem owego sprytu życiowego; czymś godnym pochwały. Jakże więc taki chłop miał dobrowolnie ryzykować mieniem czy życiem dla celów innych niż jego osobisty interes? Gdyby to robił, stałby się pośmiewiskiem innych chłopów. Stałby się kpem (dzisiejszym „patriotą – idiotą”).

Na pierwszym planie chłopi – Rusini; w tle Żydzi (kolorowana wersja rysunku Leona Józefa Zienkowicza z 1841 roku).

Tak więc nawet jeśli w głębi serca chłop był życzliwy sprawie polskiej, to „od Pana we wszystkiem oczekuie przymusu”. W relacjach z takim chłopem należało więc utrzymać odpowiednie formy (narzucanie czegoś, a nie prośba o dobrowolne wykonanie), wtedy formalnie ów chłop nie robił czegoś z własnej woli. To pozwalało mu wyjść z twarzą przed swoimi ziomkami. O tym właśnie pisał Przyałgowski.

Pamiętnikarz kontynuował:

„Uczucia i pojęcia ich nie daleko sięgają, ale przez tradycje wiedzą, że za polskich czasów nie byli tak niesczęśliwi; mogli dawniej trzymać dzierżawy, kwaterunek nie był dla nich tak nieznośny i nie byli uciemiężeni tą zgrają urzędników, którzy w częstych śledztwach spadają na nich jak jaka plaga; w końcu mają zawsze nadzieję powrotu do dawnego lepszego bytu. Z natury stosunków szlachty z włościanami, zemsta ostatnich często byłaby naturalną; tymczasem w ostatniem powstaniu [listopadowym] nadzieja powrotu pod rząd polski i to uczucie stłumiała. Kiedy w powstaniu powiatu …. obywatel dowodzący tem powstaniem z dóbr pana …. znanego z obchodzenia się okrutnego z włościanami, 400 ludzi dostarczyć nakazał i kiedy ludzie ci powiększej części byli uzbrojeni, myślano, że mając sposobność, wywrą zemstę na swoim panu. Bynajmniej! Cała ich zemsta obrócona była przeciw Moskalom i zdawało się, że zapomnieli o własnej krzywdzie, aby tylko zapewnić powodzenie naszej sprawie.

Pozostawali jescze włościanie tak zwani starościńscy [czyli dawni chłopi królewscy], to jest mieszkańcy dawnych starostw, dziś własność rządowych, których rząd mógł był, jeśli do siebie nie przywiązać, to przynajmniej przeciw sobie nie oburzać, gdyby ich dawne swobody był zachował, ale im je odebrano, a pogłowne i inne zdzierstwa, zrównały z włościanami szlacheckimi, tak, iż oni, podobnie jak włościanie szlacheccy, żałują czasów polskich. Uważano nawet, że włościanie starościńscy do wszelkich poruszeń skorsi byli, niż inni, co może ztąd pochodziło, że do czasów Nowosilcowa prawie we wszystkich starostwach, znajdowały się szkółki parafialne.

Nieraz zdarzało mi się od włościan słyszeć, że w dawnych czasach polskich z głębokiej Moskwy uciekali chłopi do Polski, a sam nawet pamiętam, że aż do roku 1827, w którym najściślejszy spis ludności był nakazany, mnóstwo z gubernij moskiewskich do krajów zaniemeńskich uciekało dezerterów i włościan.

Szczególniej na Żmudzi nie było dawniej włościanina, któryby nie miał umowy z panem, albo o pańszczyznę, albo o czynsz. Dobytki Żmudzinów, konie, bydło w lepszym były stanie, bo nie nisczyli je tak, jak pod rządem rossyjskim na częste podwody dla wojska. Sama odzież, którą jescze na starych włościanach widzieć można było, porównana z odzieżą młodszego pokolenia, dowodzi, że tradycje o lepszych czasach za Polski nie są bezzasadne.

Rekonstrukcja szlachcica polskiego w stroju kontuszowym (fot. Krzysztof Jagusiak)

Nienawiść wszystkich włościan zaniemeńskich do Moskalów, sięga dawnych czasów i przyłączenie ich do Rosji pewnie nienawiści tej nie zmniejszyło, gdy przeciwnie widzą oni zawsze w Polaku swojego brata. Opowiadał mi jeden obywatel, że gdy razu jednego w ubiorze polskim przy karabelli z sejmiku powracając, przez wieś jedną przejeżdżał i tam się zatrzymał, dzieci myśląc, że to figura jakiegoś urzędnika rossyjskiego, z płaczem zaczęły uciekać; w tym wyszła z domu staruszka i zobaczywszy przyczynę strachu dzieci, zawołała je mówiąc im: «Nie bójcie się, to nie assesor, to Polak, tak dawniej wszyscy panowie polscy chodzili; ucałujcie jego nogi.» Dzieci rzuciły mu się do nóg i staruszka opowiadała im, że za czasów polskich lepiej było i kazała im prosić Boga, aby te czasy powróciły.”[4]

dr Radosław Sikora

O sytuacji chłopów w dawnej Rzeczypospolitej i w okresie zaborów oraz o relacjach szlachta-chłopi czytaj:

Sieroty po Rzeczpospolitej

Postęp czy regres, czyli czego możemy zazdrościć pańszczyźnianym chłopom?

Dlaczego lewica powinna uwielbiać polską szlachtę, choć jej nienawidzi?

Polski chłop o dziedzicu

Za jednego bitego dam siedmiu niebitych, czyli o roli chłosty w armii rosyjskiej XVIII i XIX w.

Najomszczyki


Przypisy:

1Arkadiusz Pacholski, Jak Polak zhańbił Polaka, czyli niewolnictwo po polsku. Artykuł z 22 sierpnia 2012 roku.

2Pamiętniki polskie, opr. Xawery Bronikowski. Paryż 1844. t.1, s. 45.

3Tamże, s. 71.

4Tamże, s. 71 – 73.

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jaroslaus
    jaroslaus :

    Proszę Państwa. Na jednym ze swoich spotkań Pan Grzegorz Braun, nasz przyszły prezydent, powiedział – to jest na You Tube, ale teraz tego konkretnego filmu nie znajdę – , iż po odzyskaniu Polski musimy być bardzo ostrożni przy rozliczaniu obecnej ekipy (popis + satelity SLD, PSL oraz cała reszta ścierwa sezonowego). Że jeżeli będą na to zasługiwać, to oczywiście mają iść pod ścianę, ale nie może dojść do sytuacji jak za czasów zaraz przed trzecim rozbiorem, gdzie główni sprawcy upadku Polski wykorzystali nastroje społeczne by likwidować sprawców pomniejszych lub wykonawców, a którzy to mogliby wskazać kto za to wszystko odpowiadał tak naprawdę. Materiał ten widziałem do roku czasu, ale powiem szczerze, że nie wiedziałem o czym Pan Grzegorz Braun za bardzo mówił. Ostatnio jednak już mnie olśniło co miał na myśli – a rzeczywistość okazała się bardziej przerażająca niż można sobie wyobrazić. Na necie jest do ściągnięcia książka pt. ROLA NEOFITÓW W DZIEJACH POLSKI, autorstwa Stanisława Didlera. Powiem tak – jednym słowem ZGROZA. OKAZAŁO SIĘ, że te parchate ścierwa odpowiadały za szereg katastrof, jakie Polskę spotkały. W historii było u parchów powszechnym pozorne przyjmowanie innej wiary, czegoś takiego nie znajdziecie u innych kultur, wszystko dla wymiernych korzyści. Na Wikipedii – którą uważam za urągającą intelektowi, ale od czegoś trzeba zacząć poszukajcie hasła „kryptojudaizm”. W Polsce, która była tolerancyjna, wprowadzono do III STATUTU LITEWSKIEGO katastrofalny zapis, że każdy żyd, bez osobnej nobilitacji, ma być uznawany za szlachcica po przejściu na katolicyzm. I tą parchatą zarazę traktowano jako szlachtę w koronie. Spowodowało to INFEKCJĘ SZLACHTY POSLKIEJ PARCHATYM RAKIEM, w końcu nawet zniesiono prawo mówiące, iż dopiero wnuki takiego „szlachcica” nabywają prawa polityczne. Jak się okazało, ogromna rzesza tego chamstwa stałą właśnie za KONFEDERACJĄ BARSKĄ a potem kierowała masami ludu w mordowaniu niewygodnych świadków. Cały ten pułkownik Berek Joselewicz, na którego bohaterstwie wiesza się dziś cała swołocz żydowska infekująca Polskę, to był WYJĄTEK, bo OGÓŁ ŻYDÓW ZACZĄŁ MASOWO KOLABOROWAĆ Z ARMIĄ ROSYJSKĄ. Wcześniej parchy, ale niekoniecznie szlachta żydowska, odpowiadali za stworzenie „braci polskich” – Arian, i zdradę przed i w czasie potopu. TUTAJ WSZYSTKO JEST, POZNAJCIE PRAWDĘ I ROZNIEŚCIE JĄ DALEJ: http://chomikuj.pl/judaika/Od+szoszany/Dider+Stanis*c5*82aw+-+Rola+Neofit*c3*b3w+w+dziejach+Polski+zydzi+zdrada,223407553.doc