“Kwartalnik Litewski”, R. 1: 1910, t. 1, s. 89-110.

„Elles sont tombées, ces belles et chères églises où des générations de nos pères étalent venues chercher des consolations, du courage, de la force pour lutter contre les maux de la vie; ces cloîtres, — qui servaient d’asile si sûr et si digne à tous les artes, à toutes les sciensces, oû toutes les misères de l’hommo étaient soulagées,…—ne sont plus que des ruines…”

Montalembert, Les moines d’occident, introdu­ction p. CXV, (Paris 1860).

Łukaszewicz (Historyą Szkół IV, 261), mówiąc o siedzibie pijarskie] w Witebsku, powiada: „za panowania Augusta lir była rezydencya Pi­jarów w Witebsku; kto ją i kiedy założył—nie wiadomo mi.” Takie, mniej więcej, wiadomości o tern i gdzieindziej znajdujemy, ale częściej jeszcze—żadnej wzmianki. Postarajmy się tedy tutaj nieco więcej o tej powiedzieć instytucyi naszej z przeszłości[i].

Pijarzy zostali sprowadzeni do Witebska przez Andrzeja i żonę jego Annę Łapównę Swirszczewskich (nazwisko to piszą też i inaczej trochę), obywateli miasta Witebska, co miało nastąpić pomiędzy rokiem 1751 —1753)[ii]. Z początku Stowarzyszenie szkół pobożnych nie miało tam z tej fundacyi ani folwarku, ani wsi żadnej, a tylko place, ogrody i niewielką sumę pieniężną, 1000 talarów, od fundatorów, którzy też zbu­dowali kościół drewniany i takiż klasztor,—pieniądze te zabezpieczono na dobrach Iholnika, burmistrza witebskiego, i procent od nich potem często zalegał nawet, ale przyłączyły się z czasem inne do tego legaty: od Pocieja[iii]—1,200 talarów, od Mohuczego, chorąż witebsk.[iv]—100 ta­larów, od jakiegoś Miklejewicza (czy nie Milkiewicza?) 800 tal., od Kossowów 200 tal, w r. 1761 Michał Mikosza[v], rotm. woj. witeb., sędzia

[s. 90]

graniczny, zapisał Pijarom jurydykę pod miastem za Dźwiną Hrehorowiczowską, w „posadzie słobodzińskim” z 2 polankami i 5 „słobożaninami” na roczne egzekwie za dusze zmarłe znikąd ratunku nie mające; w 1763 r. burmistrz witebski Jan Iholnik[vi] z zoną Anną legował 550 tal. z tem, aby za ich życia 2 msze miesięcznie na ich intencyę i tyle po śmierci za dusze odprawiać. Zapewne, były też jeszcze inne jakie za­pisy, ale procenty od nich i wogóle dochody miały być bardzo niewielkie i na niezbędne kościoła i klasztora potrzeby niewystarczające, więc pobożni dobrodzieje nieraz pomagali zakonnikom i ich szkołom.

Rok 1785 i 1799 dzielą Pijarów witebskich i ich tam zakładu naukowego dzieje na trzy odłamy; o każdym z nich powiemy, co nam wiadomo.

Pierwsza doba działalności pijarskiej w Witebsku trwa od Ich tam założenia aż do roku 1785; materyałów do tych czasów posiadamy bardzo niewiele, niestety! Chociaż w tych czasach uposażenie Pijarów było bar­dzo niewielkie. Jednakże oni, stosując się do statutów, czynili zadość obowiązkom swoim I po przybyciu otworzyli w Witebsku nauczanie mło­dzieży. Jakie tam wtedy mogły być ich szkoły?

Nie wiem, czy znana reforma szkół pobożnych Konarskiego już się na Białej Rusi rozszerzyła, zwłaszcza że i w późniejszych czasach na Litwie nie od razu ona została przyjęta, a Pijarowie prowincyi litewskiej (do niej też i Witebsk należał) opracowali własną, poniekąd, metodę nau­czania po swoich szkołach i właśnie ta metoda wydrukowaną została wkrótce po powstaniu siedziby Szkół pobożnych w Witebsku staraniem prowineyała litewskiego X. Kacpra Trzeszczkowskiego, a ułożona przez X. Jerzego Ciapińskiego, konsultora i sekretarza prowincyi[vii] musiano się więc jej tam, mutatis mutantis, trzymać ściśle. Echa Komisyi Edu­kacyjnej bezsprzecznie dochodziły tutaj, choć znacznie później i nie w całej pełni, ale zawsze reforma Konarskiego i modyfikacye Komisyi Edukacyjnej znalazły i tutaj swoje zastosowania, chociaż z pewnemi zmianami i nie zupełne i to dopiero w późniejszych czasach, a w pierw­szych latach istnienia szkoły pijarskie w Witebsku stosowały się za­pewne do owych X. Trzeszczkowskiego przepisów i normy postępowania pedagogicznego, a nawet musiały tam one przetrwać lat niemało; należy więc się przypatrzeć, jakie były szkoły podług prawideł przez X. Trzesz­czkowskiego, bo tak musiał wyglądać w Witebsku ów zakład naukowy.

Te szkoły pijarskie składały się z klas pięciu: dwie z nich poświę­cone były nauce gramatyki polsko-łacińskiej, przeważnie jednak łaciń­skiej, trzecia klasa nazwę nosiła humanitatis albo poezyi, czwarta—re­toryki, piąta filozofii, ale ona nie wszędzie i nie zawsze bywała. Infima classis grammatices mieściła w sobie trojakiego rodzaju uczniów: takich, którzy się uczyli dopiero czytać, nazywano ich Minimis (a sam ten od­dział proformy nazwę niekiedy nosił), takich, Minores, co przykładali się do poznania deklinacyi i konjugacyi; nakoniec tu należeli t. z. Majores, z rudimentami języka łacińskiego obznajomieni. Oprócz tego w tej klasie

[s. 91]

uczono się początków katechizmu, pacierza, przykazań boskich i kościel­nych etc., a Minores i Majores kształcili się w „formowaniu charakteru”, t j. kaligrafii, przechodzili początki geografii i 4 działania arytmetyczne; Majores nadto ćwiczyli się w domowych tłómaczeniach złaciny, tylko na język polski ze znanego wtedy podręcznika Ludwika Wiwesa[viii] Collectaneum et Colloquia; nie wymagano też w tej klasie, aby uczniowie pomiędzy sobą po łacinie mówili, a tylko z Magistrem[ix] który ich po­prawiał przy tej sposobności. Te podręczniki Wiwesa, wypisy właściwie, były ogólnie używane przy nauce języka łacińskiego.—Media et suprema Classis Grammatices — to syntaksa, ortografia, nauczanie się mnóstwa wokabał łacińskich; ćwiczenia piśmienne, tłómaczenie z łaciny na język polski i odwrotnie, stanowiły podstawę nauk w tej klasie, której ucznio­wie w szkołach i po za szkołami powinni już byli mówić po łacinie. Uczyli się w tej klasie jeszcze historyi polskiej[x], ciągu dalszego geo­grafii, katechizmu, historyi świętej, arytmetyki, „totam usque ad finem”[xi]. W klasie humanitatis albo poezyi przechodzono: powtórzenie ważniej­szych i trudniejszych części syntaksy, prozodyę, wykład o rodzajach poezyi, zajmowano się lekturą klasyków rzymskich, historyą starożytną o czterech monarchiach z geografią starożytną, prawo polskie, ćwiczono się w domu w opracowaniach w języku łacińskim i polskim.—Klasa re­toryki bywała czasem łączona z poprzednią, a niekiedy występowała osobno zupełnie.

Otóż w klasie retoryki spotykamy teoryę wymowy: przepisy wszel­kiego rodzaju stylu prozą, zasady rozmaitych mów i poprawnego wy­kładu prozaicznego bądź ustnego, bądź piśmiennego, reguły okresów, ozdób wymowy, różnych oracyj, podzielonych na 3 części (inventio, dispositio, conclusio), z właściwem wystylizowaniem, zwracano też szcze­gólniejszą uwagę na „listopisarstwo”; lektura znakomitych mówców ła­cińskich i polskich i doskonalenie się w tego rodzaju pisaniu, po łacinie i po polsku, też się znajdowały w programie tej klasy. Podane są też tematy (ad str. 43—57) do rozpraw i ćwiczeń rozmaitych w tej materyi. Tematy te uwzględniały różne urządzenia społeczne Rzeczypospolitej, naprawę jej konieczną, obronę praw i td. Nadto wykładano w tej klasie historyę starożytną, Rzym i Grecya, prawo polskie z Hartknocha i Lengnicha.

O klasie piątej, filozofii, “Methodus docendi” nie mówi, lecz skąd­inąd wiadomości o niej mamy. W wykładzie filozofii trzymano się tam zasad Tomistów, kurs tu był dwuletni; w pierwszy rok dawano: prolego­mena, logikę, metafizykę, podzieloną na ontologię, kosmologię ogólną, psychologię I teologię naturalną; w drugim roku—matematykę, algebrę i geometryą, mechanikę, i fizykę ogólną i szczególną.

We wszystkich klasach lekcye zaczynały się o 1/2 8 zrana i trwały do 10, a po obiedzie od 2—4. Zwykle się nauka zaczynała od kate­chizmu lub jakiegoś duchownego ćwiczenia i ostatni kwadrans czasu lek­cyjnego kończyła „lectio spiritualis”. We czwartki bywała t. z. rekreacya, ale też nie zupełnie wolna od lekcyj i rozmaitych zajęć, które były krótsze i szły Innym trybem. Codzienne słuchanie Mszy Św., co miesiąc spowiedź, rekolekcye przed Wielkanocą i inne praktyki pobożne, bractwo Sodalisów, należały także do zakresu wychowawczego Szkół pobożnych. Szkoły pijarskie były bezpłatne; uczeń uczęszczający do nich nic zgoła za naukę nie płacił, wyjąwszy t. zw. dyrektorowi swojemu; za utrzymanie w konwikcie, naturalnie pobierano zapłatę. W szkołach tych bywali też ubodzy uczniowie t. z. pauprowie, którzy się z żebraniny utrzymywali albo ze wsparcia ód swoich kolegów,—pauprowie uczęszczali do klas ra­zem z Innymi uczniami; niektórych pauprów utrzymywali sami Pijarzy, używając ich przytem do rozmaitych usług, często do palenia w piecach, stąd ich nazwa kalefaktorów pochodzi. Karność w szkołach pijarskich w ogóle dość dobra była; cielesne kary rzadko się praktykowały, ale zdarzały się też, placenty w ręką (w łapę) podczas objadu, a na noc— plagi w siedzenie… lecz nie często. Pilność względem uczącej się mło­dzieży była wielka i czujność ojcowska.

Szkołami pijarskiemi wszelkiemi sprawami całego Zgromadzenia kierował generał zakonu, w Rzymie przebywający. Czem był generał dla całego Zgromadzenia, tem prowincyał dla prowincyi, na które się zakon dzielił. Obowiązkiem prowincyała było: doglądać, aby we wszyst­kich szkołach prowincyi pod każdym względem przyzwoity panował po­rządek, zwiedzać te szkoły osobiście lub przez swoich Wizytatorów. Wizytatorowie czuwali, żeby każdy z członków obowiązki swoje ściśle wykonywał, aby uczniowie nigdzie sami bez dozoru nie zostawali, aby nauki wszystkie w szkołach pilnie wykładane były. Na czele każdego kolegium stał rektor (w rezydencyach—superyor) na 3 lata obierany (na tyleż i prowincyał), ponieważ jednak, zajęty sprawami wszelkiemi całego kolegium, nie mógł się zarazem zajmować zupełnie szkołami, przeto za­rząd szkół powierzano prefektom; on przyjmował i oddalał uczniów, czu­wał nad postępami w nauce i w sprawowaniu się ich po za szkołą. Co­dziennie w szkołach obecny, prefekt miał prawo wglądać w pełnienie obowiązków nauczycieli; przeznaczał im autorów, jakich mają tłómaczyć i dawał baczność, aby ściśle pilnowano rozkładu nauk; stancye uczniów najmniej raz na miesiąc obchodził, a chorych często odwiedzał. Znając każdego z młodzieży, wstrzymać mógł w pewnych razach promocyę lub ucznia do wyższe] promować klasy. Prefekt bywał zwykle profesorem filozofii lub retoryki, a niekiedy nic nie wykładał. Konwikty były pod bezpośrednim regentów dozorem, ale też w zależności od prefekta.

Zmiany szkolne dokonane następnie przez Konarskiego, a potem przez Komisyę Edukacyjną, znane są dobrze[xii] i zbadane dokładnie, nie będziemy więc tutaj dotykać tego przedmiotu, zacytujemy raczej zdanie o szkołach pijarskich X. Dobszewicza, wychowańca tych szkół, znanego profesora teologii i kapelana przy uniwersytecie kijowskim, potem prałata

[s. 93]

archidyakona katedralnego łuckiego i żytomierskiego[xiii]: „Szkoły przez XX. Pijarów utrzymywane odznaczały się wszędzie doborem nauczycieli; zakon ten, od ustanowienia swego mający na celu kształcenie młodzieży, pałał sam żądzą nauki i oświaty i wcale umiejętnie przelewał też same usposobienia w młodzież do niego się garnącą. Zreformowany u nas przez Konarskiego, stał się zgromadzeniem nauczycielskiem, ale stracił cechę zgromadzenia zakonnego. Pijarowie od tego czasu, kształcąc się usilnie w naukach świeckich, zaniedbali duchowne. Wszyscy, o których wspomniałem, prowadzili się nienagannie; życiu ich zewnętrznemu nic zarzucić nie można było, a gorliwość i poświęcenie się, ścisłą akuratność w pełnieniu obowiązków, bezwględną sprawiedliwość i bezinteresowność, uwielbiać nawet należy, ale w tern ich życiu i spełnianiu obowiązków… nie przyświecała ta iskra uczuć religijnych, któraby mogła zapalić miłość ku Stwórcy w sercach młodocianych. Inne zgromadzenia Duchowne, zwłaszcza Bernadyni i Dominikanie, nie mogąc wprawdzie sprostać w doborze tak ukształconych nauczycieli, przewyższały w tej mierze Pijarów.”

Przed rokiem 1785 niewielu znamy zakonników Szkół pobożnych w Witebsku i mało możemy zaznaczyć faktów z życia tam szkolnego, ale dzielimy się z szanownymi a pobłażliwymi czytelnikami i tem, o czem dowiedzieć się nam udało.

Już Łukaszewicz podaje nam personel Pijarów witebskich z r. 1755[xiv], a mianowicie: superyował tam wtedy X. Jozefat Rumiński, X. Stanisław Dormat—uczył historyfi i matematyki, X. Walenty Prusiecki—filozofii, X. Michał Szeluta wykładał wymowę, a razem był regensem konwiktu. Taki skład nauczycieli wskazywałby na to, że wtedy nawet i klasa filo­zofii się znajdowała, o czem potem wcale niesłychać nigdy. Nie wia­domo jednak znikąd na pewno, jaką to filozofię naówczas tam dawano i co pod tern rozumieć należy…

Znamy też z tej doby i innych jeszcze Pijarów witebskich[xv].

Pod koniec roku 1755 przemknął się nam przez Witebsk X. Sebastyan od. S. Stanisława Wykowski, niewiadomo nawet z pewnością w jakim charakterze, ale to osobistość dokładnie znana[xvi]: jest to drugi prowincyał litewski (1741—1744); ur. 1700 na Mazowszu, odznaczał się nauką i gorliwością w nauczaniu; umierając w Lubieszowie w 1764 r., miał lat 64, z których 60 przepędził w Zgromadzeniu; wydał parę epitalamiów, mów pogrzebowych i Tezy teologiczne. X. Jerzy Ciapiński, wyżej wspomniany, też był czas jakiś w Witebsku. Możemy też wymie­nić kilku prefektów kongregacyi maryańskiej, wychowańców tych szkół, ci są: Jan Łopacinski (1755), Jan Sipko (1756), Jan Hurko (1758), sę­dzię witebski, Leon Iholnik (1759). syn pierwszego radcy miejskiego w Witebsku, jakiś Hercyk (1761), Jędrzej Sipko (1762), syn Sergiusza, radcy też witebskiego, Antoni Karnicki (1766), sędzic miński, Jozef Wieszczyski (1767), sędzic miński i Aloizy Karnicki (1769, sędzic też

[s. 94]

miński. W r. 1759 był profesorem X. Jan Chryz. Straszewicz; pod r. 1762 wymienieni trzej księża: Mangold, Cartier i Scherfer; w roku następ­nym—X. Kasper Trzeszczkowski, o którym już mowa była, X. Kajetan Kossobudzki, nauczyciel w 1755 r. w Lubieszowie Kościuszki[xvii] i X. Ra­fał Feinhaber; w tymże roku X. Jędrzej Gumowski (piszą go też i Gumkowski) kaznodzieja; X. Józef Felnerowicz (?) wiceprefekt w 1769 r.; X. Tomasz Żukowski, profesor w 1772 r.; w 1784 X. Michał Jordan, pref. i prof. retoryki, który 1781. r. był prefektem konwiktu wileńskiego.

Ale jeszcze przedtem profesorował tu X. Aleksander Głogowski zapewne pomiędzy rokiem 1780—1783. O nim posiadamy dość szcze­gółów 2). Był to szlachcic miński ur. w 1759 r., który wstąpił do Zgro­madzenia w 1775 r. w Lubieszowie, uczył się tam i w Wilnie filozofii i teologii, a po tych studyach zaczął sam nauczać w Witebsku i w in­nych szkołach; w 1801 wybrany na rektora do Wilna, potem piastował rozmaite godności zakonne, nakoniec w 1814 r. został prowincyałem, a w 1817 r. na nowe triennium ponownie obrany; .w 1819 r. był w Wilnie,—Pijarowie, jak i Inne Zgromadzenia zakonne, w swoich szko­łach dawali przedstawienia teatralne. Wiemy o jednym tylko takim w Witebsku scenicznym występie[xviii]. Tytuł jego taki: „Artaxar, tragedya oyczystym wierszem napisana i podczas licznego zgromadzenia w szko­łach witebskich, Scholarum Piarum, reprezentowana roku tysiąc siedmset sześćdziesiąt piątego. Wilno, w drukarni J.K.M. y Rzeczypospolitey Scho­larum Piarum in 4, z podpisem X. J. Kuszel S. P., kart. niel. 2 1/2, argumentu 1 1/2 dzieła k. nielicz. 43; na końcu pozwolenie cenzury z datą 11 lutego 1766 roku.”

Utwór ten przez autora dedykowany Wiktoryi z Potockich Pociejowej, strażnikowej Wielkieł W. X. L.

Aleksander II Pociej, wojewoda trocki, zmarły w 1770 roku, oże­niony z Teresą Wojnianką, starościanką bracławską, wdową po Brzos­towskim, kasztelanie mścisławskim, miał dwu synów, oprócz tyluż córek, Ludwika II, strażnika W. L., zmarłego młodo 1771, nie zostawiając dzieci, żonatego z Wiktoryą Potocką, wojewodzianką poznańską (przy­rodnia jej siostra Anna z Łaszczówny, była matką Szczęsnego, raczej nie­szczęsnego Potockiego); i drugiego Leonarda II oboźnego w. l., a po bracie strażnika w. l., który umarł w 1774,[xix] zostawiając syna Aleksandra III z M. Radziwiłłówny, starościanki rzeczyckiej (tego syn Teodor II—ostatni z rodu) Otóż ta dedykacya może wskazuje na to, że Ludwik Pociej uczynił ów zapis Pijarom witebskim, o którym mówiliśmy wyżej; chociaż możliwe też, iż go zrobił i Aleksander, wojewoda trocki, lub syn Jego drugi Leonard. Najwięcej jednak przemawia za Ludwikiem.

O autorze tej tragedyi wiemy, że miał na imię Józef od św. Michała, prowincyałem został po powtórnem Trzeszczkowskiego obraniu; jako ex prowincyał w 1787 roku był w Wilnie, gdzie już przedtem rektorował.

[s. 95]

Epokę w życiu Pijarów witebskich stanowi nabycie przez księcia Potemkina Dubrówny vel Dąbrówny. Dubrówna, a także Dubrówno, miasteczko położone nad Dnieprem w gubernii teraz mohylowskiej, o 2 1/2 mili od Orszy. Dawna to posiadłość Hlebowiczów, piszących się hrabiami na niej, z których Mikołaj w 1630 r. fundował tutaj Bernardynów; potem hrabstwo dubrowieńskie stało się własnością Sapiehów z linii czerejskiej i Aleksander – Michał, syn Kazimierza gen, art. lit. i Karoliny Ra­dziwiłłówny, co ponowiła śluby małżeńskie zaraz po śmierci małżonka, nawet bez swatów, jak mówi Matuszewicz, wychodząc za Józefa Alek­sandra Jabłonowskiego ostatecznie woj. nowogródzkiego, hetm. poln. i kancl. litw. w listopadzie 1782 r. sprzedał te dobra za 5.800,00 złp.[xx] Grzegorzowi Potemkfnowi[xxi]. Otóż Bernardyni dubrowieńscy dlaczegoś niepodobali się nowemu dóbr tych dziedzicowi i on postanowił ich stam­tąd wyforować.

Jakoś w parę lat po kupnie Dąbrówny, coś w 1784 r., jadąc na Multany, przejeżdżał on przez Witebsk, widział się tam z Pijarami i dał się z tern Słyszeć, że pragnie ich mieć u siebie, w nowonabytych ma­jątkach (a dobra te tam były olbrzymie: już nie mówiąc o ziemi ogrom­nych obszarach, ale poddanych posiadał 40,000 z dobrą górą!). Poznał się z ówczesnym w Witebsku rektorem. Ks. Eliaszewiczem[xxii] i oświad­czył mu, że chce mieć w Dubrównie szkoły i konwikt.

Siestrzencewicz nie stawiał przeszkód owym Pijarów przenosinom, a książę obiecał wziąć na siebie wyrobienie bene placitum Apostolicum na tą translokatę i rzeczywiście wkrótce ją otrzymał w r. 1785; Pijarzy więc przenieśli się do Dubrówny, zostawiwszy w Witebsku 2 księży do Mszy odprawiania i pilnowania kościoła, a Ks. Eliaszewicz z profe­sorami pojechał do nowonabytych dóbr Potemkina i tym sposobem za­częła się druga doba Ich tam dziejów. Bernardynów ulokowano w innych klasztorach, a Pijarzy otworzyli tam szkoły, książę zaś na ich i zakładu naukowego utrzymanie natychmiast dał opatrzenie: 15,000 r. as., zabezpieczając Je na Dubrównie i wyznaczając 6° od tej sumy, t. j. 900 r. as., nadto zapisał im dużą wieś zamożną Azarkowo vel Azorkowo, w na­miestnictwie wtedy połockiem w powiecie horodeckim.

Przy końcu XVIII w. we wsi tej było[xxiii] poddanych 356 (potem nawet znacznie więcej) i prawie 77 włók ziemi; po śmierci jednak Po­temkina, a raczej już wcześniej, po sprzedaży tych dóbr, procenty pra­wie przestały dochodzić, ale wieś Azorkowo[xxiv] zawsze była we włada­niu Pijarów, którzy tu zbudowali własnym kosztem kościół drewniany w 1804 r., filialny w parafii nieporockiej[xxv]; Kościół był z wieżą, o 3 ołtarzach. W r. 1818 kapelanował przy tej świątyni prezbiter unicki,

[s. 96]

spełniając religijne obowiązki dla poddanych azorkowskich, a Pijarzy mu za to 100 r. (zapewne asygn.) pensyi i ordynaryę dawali, wyno­szącą 300 r., nadto mieszkanie. Przy kościele tym znajdował się też szpital dla poddanych pijarskich[xxvi].Lecz wracamy jeszcze do Potemkina.

Książe Taurydzki bardzo wiele okazywał Pijarom życzliwości i do najbliższych swoich dopuścił wzglądów. Szczególnie też upodobał sobie młodego kapłana z tego Zgromadzenia, Ks. Skimlewskiego[xxvii]); ten mu ofiarował swoje wiersze (ku uczczeniu zapewne księcia), które Potemkinowi bardzo się podobały, kazał je czytywać i chwalił autora i jego talent. Niemając dość na tern, że on mieszkał w jego mieście, chciał nadto aby był. przy jego boku i wszędzie mu towarzyszył, zaczem go wziął z sobą do Chersonu i armii całej kapelanem dla katolików go uczynił. Skirniewski umiał skorzystać ze swego stanowiska i zjednał sobie wszystkich go otaczających, co mu utorowało drogę do większych jeszcze zaszczytów i honorów. Po śmierci swego protektora (Potemkin + 1791 r.) Skierniewski sekularyzował się i dostał się potem do Łucka do Metropolity Cieciszowskiego, wdarłszy się w jego zaufanie i względy otrzymawszy; został on tam prałatem, zajął wybitne stanowisko i w Łucku umarł[xxviii] nagle w 1831 roku, uczyniwszy tam znaną malwersacyę i na­dużywszy ufności Metropolity[xxix].

W Dąbrównie Pijarzy też szkoły utrzymywali, choć to trwało tylko lat kilkanaście, lecz, niestety, żadnych o tym zakładzie naukowym nie posiadamy wiadomości! Wiemy jednak, że się tam uczył A. Anioł Dowgird[xxx], o którym słów kilka powiedzieć należy. W r. 1776 przyszedł on na świat w Mśisławskiem; uczył się z początku, 1786, w szkołach jezuickich w Mohylowie i Mścisławiu, nakoniec w Dąbrównie u Pijarów dwa lata słuchał retoryki, fizyki, historyi, logiki i Języka francuskiego i na tern zakończył swoje świeckie nauki, co musiało nastąpić przed ro­kiem 1790. Upodobawszy sobie stan duchowny, wstąpił do Pijarów w Lubieszowie d. 17 sierpnia 1791 roku; po odbytym tam nowicyacie uczynił śluby zakonne w 1793 roku, dalej się następnie kształcąc w na­ukach, potrzebnych stanowi zakonnemu w Dąbrowicy i w Wilnie. Wzbo­gaciwszy wiedzę własną, zaczął innych oświecać, nauczając w szkołach swego zgromadzenia. Miał też i w Witebsku, czas jednak krótki, na tern zostawać stanowisku; zapewne to było przed rokiem 1800. W Mohylo­wie wyświęcony na kapłana w 1801 r. zaraz potem powołany do Wilna na prefekta konwikatu szlacheckiego i był tam do roku 1809. Zacho­wanie bezstronności i sprawiedliwości, a przytem łagodność i czynienie zadość obowiązkom swoim cechowały to jego profektowanie. Okryty sławą nauki i pobożności wezwany został na kapelana w t. z. głównem w Wil­nie seminaryum, gdzie, z przerwą od 1812—1816 r. kiedy seminar. zamknięte było, pełnił te obowiązki aż do skasowania uniwersytetu

[s. 97]

w 1832 roku. Przewodniczył młodzieży we wszystkich ćwiczeniach du­chownych, kierował Jej sumieniem, uczył młodych lewitów przez cały szereg lat, jak mają walczyć pod chorągwią Chrystusa…

Jednocześnie z temi zajęciami piastował on inne godności: w 1814 roku był sekretarzem swojej prowincyi, konsultorem swego Zgromadzenia i w tym czasie pracował nad reformą zakonu, potem wykładał w uni­wersytecie logikę, psychologię i cały kurs filozofii teoretycznej i prak­tycznej, następnie, po sekularyzacyi, został kanonikiem katedralnym, egzaminatorem dyecezalnym, członkiem wielu towarzystw uczonych etc. Nauki służyły mu do osłodzenia życia w przygodach i zmartwieniach, a pracował do śmierci z wielkiem upodobaniem i zapałem, nakoniec Pan Bóg powołał go do siebie d. 26 kwietnia 1836 roku. Znane są jego dzieła w przedmiotach filozoficznych w języku polskim i łaciń­skim; (De miraculis, rozprawa w Jęz. łacin, napisana 1826 r. na stopień doktorski) wiele z nich wydrukowano, a jeszcze więcej pozostało w rę­kopisach, tyczących się kwestyi teologicznych, są też i kazania pomiędzy niemi, nauki i t. p.

W Dąbrównie Potemkin niedługo panował: około 1787 r. sprzedał, czy zamienił te dobra na Smilańszczyznę na Ukrainie (teraz gubern. kijowsk.), należącą do Fr. ks. Lubomirskiego[xxxi], generała porucznika w. r., starosty sieciechowskiego. Nowy dziedzic Dąbrówny nie zostawił po so­bie dobrego wspomnienia, nie odznaczał się dodatnimi przymiotami… dumny, gwałtownego charakteru, popędliwy, a mściwy; z Pijarami nie żył w dobrych stosunkach, a pogorszyły się one z następującego powodu: Lubomirski miał córkę Klementynę[xxxii], która poślubiła, wbrew woli ojca, jakiegoś Piotra Krogera, podczas niebytność generała w domu, a ów­czesny rektor dubrówieński, Józef od Św. Jana Nepomucena Ostrowski, późniejszy rektor w Witebsku i potem prowincyał, otrzymawszy indult od Siestrzencewicza, dawał ten ślub, co tak rozgniewało Lubomirskiego, że postanowił pozbyć się Pijarów, wczem mu usłużny zawsze dla wielkich panów Siestrzencewicz dopomógł, gdy generał obiecał ze swojej strony, że fundusze tam pijarskie (z wyjątkiem Azorkowa), wy­noszące jakoby 5,000 rs. (zapewne z rozmaitych zapisów), przyłączy do dochodów kapituły mohylowskiej. W tym czasie, 1799 r., Cesarz Paweł dał u siebie przytułek Trapistom francuskim i Siestrzencewicz powinien był dla nich siedziby wyznaczyć; otóż on wybrał w tym celu, pomiędzy innemi, klasztor też Pijarów w Dąbrównie, a Pijarom kazał do Witeb­ska powracać[xxxiii].

Resztki zakonu Trapistów francuskich, jak wiadomo, niedługo w państwie zostawały Pawła, a po ich wydaleniu Pijarzy już do

[s. 98]

Dąbrówny[xxxiv] nie powrócili. Lubomirski zrobił, co zamierzył, a część uposa­żenia pijarskiego dostała się kapitule mohylowskiej.

I tak Pijarzy w 1799 roku z Dąbrówny do Witebska znowu przy­jechali i tam otwierało się przed nimi znacznie większe, szersze pole do działania w zawodzie nauczycielskim I pedagogicznym i to była trze­cia w ich życiu i dziejach doba.

Jakeśmi zaznaczyli wyżej, to po wyjeździe Pijarów do Dubrówny w Witebsku zawsze bywało ze dwóch kapłanów tego Zgromadzenia dla posług kościelnych, ale szkół tam nie było. W r. 1797 zastajemy tam[xxxv] X. Szymona Łabejkowskiego, superyora, liczącego sobie lat 70 i X. Sebastyana Zabłockiego lat 62; parafii przy tym kościele nie utrzymywano; ale po roku 1799 rozpoczyna się tu nowe życie i dawniejsza pedago­giczna działalność. Na czele już wtedy kolegium znajdujemy w Witeb­sku X. Józefa Ostrowskiego, o którym już mówiliśmy[xxxvi], a oprócz tego mieszkało tam ośmiu zakonników i liczba ich w 3 następnych latach urosła do 12.

Zaraz tu zaprowadzono konwikt, który się mieścił w osobnym drewnianym domu[xxxvii]; był to convictus nobilis, a w drugim osobnym, też drewnianym domu, znajdował się konwikt dla ubogich sześciu chłopców kosztem Czaykowskiego. Ale tu zachodzi taka kwestya: materyały, które mamy pod ręką I z których tu korzystamy stale, zawsze mówią o tej Czaykowskiego instytucyi pod znakiem i opieką Pijarów, ale gdziein­dziej[xxxviii] dowiadujemy się o tern czego innego. Tam powiedziano, że Jan Czaykowski, porucznik pruski, uczynił zapis w 1798 roku przeznaczając procenta (od kapitałów 14,000 rs.) 410 rs. na 6 uczniów ubogiej szlachty po 55 rs. na jednego a dla ich nauczyciela 80 r., (dziewczęta znowu za 290 r. proc. gdzieindziej utrzymywane były) z tern, aby ten konwikt by­tował przy klasztorze O. O. Trynitarzy witebskich i żeby się tam chłopcy uczyli czytać i pisać po polsku, po rosyjsku, po łacinie, po francusku, katechizmu, arytmetyki, początków geografii i gramatyki polsko-łacińskiej. Po czyjej stronie prawda—rozstrzygnąć nie możemy z pewnością.

Był jeszcze jeden dom, też z drzewa, do klasztoru należący, poza kolegium na gruncie częścią kupionym, częścią darowanym przez pana Hurkę, przeznaczony dla mieszkania nauczycieli świeckich. Tak to wszy­stko było w 1799 r.—W tych czasach, oprócz dochodu z sum rozmai­tych i legatów, mieli Pijarzy: ze wsi Azarkowa (dusz poddanych męzkich 405) rocznie circa 600 rubli (zapewne asygnacyjnych), z propinacyi tamże

[s. 99]

200 rub., za zboże sprzedane, mniej więcej, 300 = 1,100 r.; nadto pod­dani tej wsi dawali: 70 gęsi, 70 kur, 10 kop jaj. Przy tej sposobność! dowiadujemy się, że poddani odrabiali pańszczyzny 2 dni w tygodniu. Oprócz tej wsi jest jeszcze wymieniona druga, ale tak nieczytelnie, że nie mogliśmy dojść o jakiej tu miejscowości mowa. Otóż w tej wsi dru­giej było wysiewu 30 korcy zboża i można było zebrać 300 fur siana.

Jakeśmy to już wyżej zaznaczyli, XX. Pijarzy nie mieli parafii przy swoim kościele, ale przy końcu XVIII stulecia, a może i nawet na po­czątku już XIX, otrzymali per commendam Kościół Św. Barbary, któ­rego historya taka; w r. 1783 Antoni Kossów[xxxix], marszałek horodecki, zbudował Kościół w Witebsku za Dźwiną (mówiono o nim czasem, że jest w Podwitebsku), który miał od niego i innych uposażenie. Jednym z pierwszych jego proboszczów był X. Ignacy Szostakowski, kanonik in­flancki, wielki Pijarów przyjaciel; on to posiadał kilka placów z zabudo­waniami, ogrody i wszystko to Pijarom ofiarował, a za zgodą Siestrzencewicza odstąpił im też administrowanie tym Kościołem i parafią do niego przywiązaną; parafian tych liczono przy końcu XVIII w. 40 pra­wie rodzin szlacheckich, a w samym Witebsku nadto przeszło 460 wiernych płci obojej nieszlachty.

Otóż Pijarzy mieli z tego źródła takie dochody: prowizya od 4,000 r., 240 rub., lokowanych u Milkiewicza, marszałka witebskiego i z propinacyi na gruncie kościelnym 150 rubli. Do dochodów pijarskich nale­żała też opłata od konwi kto rów; jaka ona była w tych czasach — nie­wierny, lecz zanotowano, że tych płacących konwiktorów było 1800 r.— 3, w 1801—14, w 1802—10.

Na początku tego ostatniego roku 1802 stał na czele Kolegium jeszcze znany już nam X. Józef Ostrowski; X. Szymon od Św. Józefa Łabcykowski piastował urząd wice-rektora, a X. Michał Połoński był re­gensem konwiktu, a także czas jakiś nauczycielem. W r. 1804 zasta­jemy go już w Wilnie prefektem drukarni pijarskiej, przy tej okoliczności powiedziano o nim, że miał lat 31, powołania zakonnego 12, kapłań­stwa 8, a na tern stanowisku rok drugi[xl].

Jak liczne były szkoły w pierwszym roku powtórnego Pijarów w Witebsku pobytu—nie wiemy, ale z r. 1800—1801 było ich w klasie I—51[xli], w II — 12, w III — 20 = 83, przeważnie obrządku łacińskiego i jeden tylko unita i jeden dyzunita.

Nauczał w kl: I kleryk Mateusz Malkiewicz, lekcye dawał w II kl. X. Ignacy Pleskaczewski, nauczycielem był III kl. X. Michał Połoński.

W r. 1801—3802 uczyło się tutaj:

[s. 100]

W kl. I — 53, unitów czterech, reszta obrządku łacińskiego, w kl. II—13, wszyscy katolicy rzymscy, jak też i w następnych kl., w kl. III— 16=82.

W maju tego roku szkolnego wizytował ten zakład naukowy i klasz­tor X. Konstanty Jakucewicz, prowincyał litewski. W roku 1802—1803[xlii].

W kl. I — 40, z tych unita 1, lutrów 3, dyzunita 1, reszta obrz. łac, w kl. II—11, w kl. III—13, wszyscy obrządku łacińskiego, więc summa summarum 64.

W drugiej 1802 roku połowie powołano na rektora do Witebska X. Aleksandra od Naród. N. M. P. Turskiego, który tu był i działał z wielkiem powodzeniem do marca 1819 r., więc wszystko de nova radice prawie urządził, podźwignął, co się szkół i klasztoru tyczy, i był duszą wszystkiego; należy się przeto słówko o nim powiedzieć[xliii]. X. Alek­sander przyszedł na świat w Lidzkiem (teraz gubern. wileńska, powiat trocki) we wsi Czużynach w parafii koleśnickiej d. 10 grud. 1758 r.; nauki pierwsze pobierał w Szczuczynie litewsk. u Pijarów i to zawyro­kowało o jego przyszłem powołaniu; już tam będąc, okazywał wielkie zdolności 1 chęć do nauk, a upodobawszy sobie stan zakonny, w 1773 roku w Lubieszowie wstąpił- do Zgromadzenia Szkół pobożnych, gdzie odbył nowicyat i dalej się kształcił w tymże Lubieszowie i Wilnie, tam słuchał wykładów fizyki X. Józefa Mickiewicza, głośnego potem profesora wszechnicy litewskiej; w Wilnie też odbywał studya teologiczne do roku 1871, a w następnym kapłanem został, rozpocząwszy nauczanie po szko­łach swego zakonu: w Lidzie rok, w Szczuczynie 2, w Konwikcie wileńskiem 4 lata z czemś i około roku 1790 wybrał się zagranicę w charak­terze mentora paniczów polskich; jedni mówią, że Morykonich, a drudzy że to był Pociej[xliv]. W czasie tego podróżowania zwiedził Turyn, Medyolan, Rzym, Neapol, potem Wiedeń, Berlin, nawet miał być w Sztokhol­mie; trwało to lat kilka. Wzbogacił tam wiedze, różnorodną i nawet od­dawał się studyom medycznym, a potem w Wilnie jeszcze bardziej uzu­pełniał nauki w tym kierunku; czy stopień miał lekarza, niewiadomo, ale leczył w Witebsku w swojem czasie z wielkiem powodzeniem, fachy zaś przyrodnicze, fizyką i chemię szczególnie posiadał w wysokim stop­niu i jego wykłady tych przedmiotów (w konwikcie wileńskim i w innych szkołach) zyskały mu niepoślednią sławę i rozgłos niemały. Po powrocie do kraju piastował urząd konsultora i asystenta prowincyi przez dwa triennia, a zawsze przy tern bardzo chętnie i z wielkim pożytkiem mło­dzież nauczał i kształcił w swojej specyalności.

W Witebsku X. Turski wiele położył zasług: założył ogród bota­niczny, oranżeryę, urządził Iaboratoryum chemiczne, gabinet fizyczny I mineralogiczny, uporządkował i powiększył

[s. 101]

torne poprawił, a niektóre nanowo postawił, aptekę sporządził, w szko­łach rygor zaprowadził i nauczanie wysoko postawił, sam często fizyką z chemią wykładał, razem po francusku uczył. Dnia 27 n. s. marca 1819 świat ten pożegnał, zostawiając po sobie żal wielki i powszechny, a pamięć najczulszą, która tam długo żyła, Jak też wspomnienie o tern, jak trafnie, a bezinteresownie leczył. Drukiem nic nie ogłaszał, lecz jego pisany podręcznik do fizyki miał niemałe powodzenie i długo się nim posiłkowano, zanim n/e wydrukowano dzieł, tego przedmiotu się ty­czących Osińskiego i Bystrzyckiego. Otóż w jesieni 1802 r. X. Turski takie dał sprawozdanie o szkołach witebskich, któremi zarządzał[xlv]. Nau­czycieli 7: 1 był prefekt, prof. fizyki, chemii i języka francuskiego, 2— uczył wymowy i geometr. (matematyki), 3—syntaksy, 4—gram. począt­kowej i kaligrafii, 5—języka niemieckiego, 6—rysunków, metr. tańców; 5 z nich zakonnicy, a nauczyciel język, nlemieck. i metr tańców—świeccy. Zakonnicy uczą bezpłatnie, nauczyciel jęz. niem. pobiera 120 r. (zapewne asy.) 1 ordynaryę za 50 rub., nadto stół, stancyę i usługę w klasztorze; metr tańców miesięcznie sto (?!) rubli. Uczniów 53: w kl. 1—30, wieku od 1. 8—11, w 11—11, od lat 11—15, III—12, od 14—do 12 lat. Zdaje się, że kurs w tych klasach był dwuletni. W kl. I uczono czytać, pisać, początków arytm. początków łaciny (razem z jęz. pol.), geografii, kate­chizmu z hist. świętą i nauki moralnej z podręczników Komisyi Eduka­cyjnej. W II kl.:—ułamków, c. d. geografii, nauki moralnej, historyi sta­rożytnej, z gr. polsko-łacińska składnia, wypisy z autorów klasycznych, tłómaczenia na piśmie z łaciny na język polski i odwrotnie. W kl: III— z arytm. o proporcyach, progresyach, reguła 3, geometrya, wymowa (po­etyka i retoryka). Ale występuje tu też i klasa czwarta, o której wyżej nie było wzmianki (może to tak nazwano rok drugi nauk w kl: III ?), w niej przechodzono chemię i fizykę praktyczną—tylko!

Nadto wykładano dla wszystkich — język rosyjski, francuski i nie­miecki; rysunki i tańce—dla tych, którzy tego chcieli. Na naukę przed­miotów rozmaitych poświęcono 20 godzin tygodniowo, na języki nowo­żytne 15=35, oprócz rysunków i tańców, które od kwietnia dopiero są uprawiane[xlvi]. Lekcye odbywały się, od 25 września do 25 lipca (potem zaszły zmiany w tym względzie). Nauczanie bezpłatne; gabinety i po­moce naukowe kosztem Klasztoru. Budynki szkolne niektóre jeszcze nie­skończone; egzaminy roczne —publiczne; inne prywatne.

W pierwszej 1803 roku połowie nauczali[xlvii]: X. Rektor Turski, X. Michał Połoński, X. Józef Krukowski, X. Ignacy Pleskaczewski, X. Je­rzy Zacharewicz, dwu świeckich—Jan Sommer i Adam Kondratowicz. Uczniów jakoby 67[xlviii].

[s. 102]

W sierpniu tegoż roku wizytował te szkoły Bazyli Siewiergin i za­znaczył uczniów naówczas 70[xlix].

W roku następnym zjechał na wizytacyę X. Tadeusz Kundzicz, prałat-kanclerz katedry wileńskiej, dr. filoz. etc.[l].

Zaznaczono tam 4 klasy. W tym roku przyznał uniwersytet temu zakładowi naukowemu prawa szkół powiatowych owoczesnych, t. j. ta­kich, z których można było, po skończeniu wstąpić do Uniwersytetu. Program wykładanych nauk mało się różni od poprzedniego: w I kl. bez zmiany, w II dodano rolnictwo i ogrodnictwo, w IV podany wykład tylko, dość obszerny, fizyki i chemii; czy niebyła to raczej klasa III dłu­goletnia, bo i liczby uczniów w tej klasie nie znajdujemy, a tylko: w I—24, w II—10, w III—10 = 44. Uczono też po rossyjsku, po fran­cusku I po niemiecku: W dni niedzielne I świąteczne po objedzie da­wano w I i II kl. katechizm, a w III zajmowano się lekturą pobożną, według przepisów dawnych Komisyi Edukacyjnej. Msza codzień, spo­wiedź co miesiąc wszystkich uczniów obowiązywały. Uczono się od 8 — 12 codzień, a od 2 — 6 tylko cztery razy na tydzień; we czwartki i wtorki po objedzie lekcyj niebywało.

Na czele zakładu stał, znany już nam, X. Aleksander Turski, uczący też fizyki; X. Józef Krukowski był prefektem, prof. wymowy, łaciny i ję­zyka rosyjskiego; o nim wiemy, że pochodził ze szlachty mohylowskiej, ur. 1744 r., uczył się naprzód w Mohylowie u Jezuitów, potem do Pijarów wstąpił w 1794 r. w Dąbrowicy, kształcił się następnie w Za­konie i Uniwersytecie wileńskim, gdzie otrzymał uczony stopień teolo­giczny; nauczał po szkołach swego Zgromadzenia: w Dąbrowicy, w Lubieszowie, 4 lata w Witebsku, a 2 lata tam prefektował, i innych; w 1826 roku został prowincyałem, a w następnym roku mieszkał w Poniewieżu; X. Łukasz Filipkowski uczył geometryi i wogóle matematyki; tego za­stajemy w 1819 roku w Wilnie konsul torem i profesorem matematyki, liczono mu na ten raz lat 41, powołania 20, kapłaństwa 14, na tern stanowisku rok drugi; X. Jakób Zacharewicz dawał lekcye w kl. I, X. Ta­deusz Malukiewicz uczył rysunków, X. Piotr Nejmanowski—języka fran­cuskiego; Jan Sommer — niemieckiego; po rosyjsku uczyli się wszyscy, a po francusku i po niemiecku—kto chciał; w konwikcie było 7 uczniów, uczących się razem w klasach z innymi; dozorców domowych czterech[li].

Z roku 1805—1806 uczyło się w klasie 1—28, w 11—22, w III—6, w IV—7 = 63, u rządcy obrządku łacińskiego. Nauczali w tym czasie: w klasie I—X. Antoni Stetkiewicz, w kl. II—X. Michał Połoński (chyba musiał wyjechać już na początku roku szkolnego z Witebska!), on też w swoim czasie dawał lekcye języka francuskiego; X. Tadeusz Malukie­wicz profesor fizyki; ten w 1817 r. był rektorem w Lużkach, liczono mu

[s. 103]

wtedy lat 41, kapłaństwa 14, rektorstwa pierwszy; X. Eliasz Sieradzki— matematyki; to już znana bardzo osobistość, ur. r. 1782 w Międzyrze­czu Koreckim na Wołyniu i tam wstąpił do Zgromadzenia; uczył się w Uniwersytecie wileńskim – potem uczył w rozmaitych szkołach pijarskich fizyki i matematyki, w 1821 był rektorem konwiktu wileńsk pijar. I w roku następnym tam umarł. Wydał i drukiem ogłosił kilka podręcz­ników do fizyki I algebry, tłomacząc je na jęz. polski, które w swoim czasie rozgłos i wziętość miały; rosyjskiego języka nauczycielem był Mi­chał Anierko, niemieckiego—Jan Sommer, rysunków— Symon Sawicki; pref. i kaz. X. S. Zabłocki.

Z r. 1806 — 1807 uczniów w kl. I – 40, unita jeden, w II — 12, w III—14, unita jeden, w IV—6=72. Personal pedagogiczny prawie bez zmiany: w kl. II nauczał X. Alojzy Righetti.

Z r. 1807—1808 uczniów w kl. 1—38, w II—11, w III—10, jeden unita, w IV—6=59. Nowy nauczyciel matematyki X. Karol Malinowski, który w 1816 roku był prefektem w Poniewleżu, a razem nauczycielem fiz. i matem.; liczono mu wtedy lat 36, kapł. 10; w 1830 r. zastajemy go znowu w Poniewieżu. — W r. 1807 zjeżdżał na wizytacye szkół wi­tebskich Ludwik Plater kamerjunker, syn Kazimierza[lii].

Dnia 18 lipca 1808 r. wizytował szkoły pijarskie w Witebsku Piotr Ceyss, dyrektor zakładów naukowych w gubernii mińskiej. Ten, zazna­czywszy, że klas tam cztery, że nauki dawane podług ustaw akademic­kich i książek elementarnych w tym przeznaczonych celu, powiada: .po­stępek uczniów w naukach okazał się chwalebnym, szczególnie w języku francuzkim i niemieckim, a z fizyka w robieniu doświadczeń, wiadomość rzeczy okazali., gabinety zaś, pomoce naukowe, ogród botaniczny bogato i dobrze we wszystko potrzebne zaopatrzone; rektor, X. Turski, mąż wy­sokiej nauki i obszernych wiadomości, z rzadkich swych talentów znany, łączy do tego troskliwość o dobro edukacyi młodzieży”. Nauczał tam wtedy X. Michał Połońskl[liii], zapewne powtórnie do Witebzka powołany, wykładają język łaciński i literaturę, prawo, historyę z gieografią „niepomiernej nauki”, był on też natenczas prefektem; X. Tomasz Szymkowicz, regens konwiktu, dawał lekcye fizyki, X. Karol Malinowski—ma­tematyk, kleryk Aloizy Righetti uczył w kl. I, po francuzku — Kazimierz Pinabel, Józef Sommer—po niemiecku, nauczyciela języka rosyjskiego osobnego w rym czasie nie było.

W kl. I—uczniów 32, w 11—11, w III—10, w IV—5=58[liv]; dy­rektorów domowych 4 z klasy czwartej. Celewali w naukach: z kl. I Kaźmierz Pióro, Józef Lissowski, Jan Massalski; z kl. II Michał Łaskina, Michał Bykowski, Tomasz Sobolewski i Wincenty Sobolewski; z kl. III Stanisław Pióro, Jan Hejdowicz, Ignacy Kudzinowicz, Jan Sommer; z kl. IV wszyscy się odznaczyli: Antoni Bykowski, Ignacy Malukiewicz, Jan Horodecki, Jan Kosztulski i Mateusz Udanowski (niewyraźnie napisano!). W konwikcie za utrzymanie i powtarzanie lekcyj opłacano 200 rub. asygnacyjnych.

[s. 104]

W roku następnym w maju był tu na wizytacyi Jacek (Hiacynt) Krusiński, dr. filozofii, znany dyrektor szkół gubernii grodzieńskiej; niebardzo był zadowolony z tego zakładu… Zgromadzenie szkolne prawie bez zmiany, tylko X. Antoni Pawłowicz uczył w I klasie, gdzie uczniów 20, w II—tyleż, w HI—5, w IV—6=51[lv], dozorców domowych 4. „Niepodobieństwem, powiada Wizytator, jest dla przełożonego utrzymać W tutejszej szkole porządek 1 karność, albowiem uczniowie różnego uspo­sobienia, kiedy chcą do szkół przychodzą i częstokroć bez świadectw ze szkół się oddalają”[lvi]. Przy egzaminie wizytatorskim uczniowie kl. I się odznaczyli: Aleksander Sipayłło, Kajetan Sucher, Józef Pióro i Jan Po­łoński; w kl. II Józef Sipayłło i Michał Bykowski; wizytator wyrażał swoje ubolewanie, że tylko mała cząstka tej klasy porządnie z nauk ko­rzystać się starała;, w kl. III w tłómaczeniu z łaciny na język polski mało postąpili, tak sądził wizytator, z innych gałęzi wiedzy też niebardzo się popisywali; zaledwo 2 większe okazali postępy. „Reszta uczniów tych klas (ale jakich?) tylko była słuchaczem”. Starania nauczycieli chwali, a dalej tak powiada: Rzadko która szkoła, oprócz uniwersytetu, ma tyle do nauk pomocy; biblioteka dobrana, gabinety bogate, wspaniały ogród botaniczny i wszystko to kosztem i staraniem teraźniejszego re­ktorat Konwiktorów 11. Ilości uczącej się młodzieży nie notuje, ale do­wiadujemy się o tern skądinąd; w I kl. 21, w II—11, w III—4, w IV—7=43, wszyscy obrządku łacińskiego.

1810 r. na początku czerwca zwiedzał szkoły witebskie Marcin Za­leski, na których czele stal zawsze X. Turski, uczący fizyki, X. Michał Połoński, prefekt, wykładał te same co dawniej przedmioty, X. Karol Malinowski—geometryę, logikę i naukę moralną, X. Józef Kieniewicz— algebrę, arytmetykę, geografię, X. Antoni Pawłowicz—łacinę i historyę naturalną, Szymon Sawicki—architekturę, zapewne przez to rozumieć należy rysunki architektoniczne, nadto uczono po rosyjsku, po francusku i po niemiecku. W kl. I.—23 uczniów, w 11—10, w III—7, w IV—3=43[lvii]. Przy egzaminie wizytatorskim celowali:

W kl. I—Rafał Szybieko, Ignacy Dębiński, Adam Kałusowski; w II—Aleksander Sipayłło, Nikodem Dębowski Jan Połoński; w III—Jó­zef Sipayłło, Michał Bykowski, Jan Erdman, Winc. Piotuch; w IV—Ant. Bykowski i Jan Sommer. W konwikcie, pod dozorem X. Pawłowicza i X. Kieniewicza, było 16 uczniów. Przełożony i nauczyciele wyrazili wi­zytatorowi chęć, aby z powodu małej ilości uczniów w Witebsku i licz­nych tam szkół, dla dobra kraju mogli znowu się przenieść do Dąbrówny, zkąd w 1799 r. tutaj przybyli; to jednak ich życzenie nie urzeczywi­stniło się.

Przy końcu czerwca 1811 roku znowu tenże Marcin Zaleski zje­chał na wizytacyę. X. Karol Malinowski wtedy był prefektem i uczył wymowy, historyi i prawa; X. Józef Kieniewicz—matematyki; X. Antoni Pawłowicz—fizyki i nauk przyrodniczych; nadto trzech nauczycieli świeckich

[s. 105]

do języków nowożytnych. W kl. I 24 uczniów, jeden dyzunita, w II—14, w III 5, IV—5=48, z tych 24 mieszkało w konwikcie. Celo­wali w naukach: z kl. I—Jakób i Józef Lisowscy i Karol Kondratowicz, w II—Franciszek Lisowski, Rafał Szybicko, Adam Kałusowski, w III— Aleksander Sipayłło, Michał Bykowski, Mateusz Bohdanowicz, w IV— Antoni Bykowski, Jan Sommer[lviii], Wincenty Piotuch, Józef Sipayłło. Wi­zytator dość zadowolony z nauczycieli i uczniów. Ze sprawozdań z tych egzaminów I programu nauk (historyi Polskiej nie wykładano w tych szkołach) wnioskowo można, że matematyka, fizyka, historya przyrodni­cza zajmowały tu pierwsze miejsce; tych przedmiotów najbardziej się uczono i najwięcej z nich umiano, na łacinę zaś i na wymowę mniej zwra­cano uwagi i, jak się zdaje, mniej z tego przechodzono I w mniejszej ilości.

W roku następnym tenże sam szkoły wizytował w połowie drugiej czerwca. X. Jan Szostakowski, prefekt, wykładał wymowę i łacinę, X. Antoni Kozłakowski—prawo, historyę i geografię; inni 2 jak wyżej. Od kilku łat łączono zwykle z matematyką wykład logiki. Pijarzy długi czas po swoich szkołach trzymali się podręcznika do tego przedmiotu swego głoś­nego confratra, X. Kazimierza Narbutta[lix], logika napisana przez niego samodzielnie, lecz w jej układzie poszedł on za Chrystyanem Wolfem; logika ta niejednokrotnie była wydawana w Wilnie: w r. 1766, 1769, 1782 i 1791; wydanie drugie in 8° str. 150 z dedykacyą Ksaweremu Brzostowskiemu, pisarzowi W. P. L. i Kanonikowi wileńskiemu, w póź­niejszych jednak latach zaczęto używać logiki Condillac’a[lx], tłómaczonej przez Znoskę[lxi], zapewne pod naciskiem i na życzenie uniwersytetu wi­leńskiego. Logika przez Znoskę wydana stała bez porównania niżej od dzieła X. Kaz. Narbutta, ale od r. jakiego 1808 już we wszystkich szko­łach spotykamy podręcznik Znoski[lxii].

[s. 106]

Uczniów w ki. I—26, dyzunitów 2, w II—18, jeden unita, w III— 13, w IV—4=61. Na innem miejscu zaznaczono tylko 58. Egzamin udał się dobrze; wizytator dziękował przełożonemu i nauczycielom, chwalił uczniów.

Były to czasy wielkiej wojny z Napoleonem, ale szkół i po tej wi­zycie (z r. 1812 d. 18 czerw.) nie zamknięto zupełnie, jak się zdaje, bo chociaż z roku szkolnego 1812 na 1813 niepodano liczby uczącej się młodzieży, ale w księdze egzaminów prywatnie odbywanych zazna­czono, że w grudniu 1813 roku dokonał się taki egzamin półroczny, więc uczniowie musieli być.

W r. 1814 na początku czerwca znowu tenże Marcin Zaleski[lxiii] wykonał wizytacyę szkół pijarskich w Witebsku. Zastał on uczniów w ki 1—1:2, w II—14, w III—8, w IV —10=44[lxiv], z tych większość w Kon­wikcie i dlatego „równie w naukach, jak w obyczajności znaczny daje się widzieć postęp” tak zakonkludował wizytator.

W tym roku pomiędzy przedmiotami szkolnymi, pierwszy raz, za­znaczony wykład historyi rosyjskiej w IV klasie. Celujący uczniowie: z ki. I Euzebiusz Snarski, Feliks Zapolski. Cezar Sipayłło; z kl. II— Józef Grudziński, Andrzej Przybylowski, Ludwik Bohdanowicz; z kl. III — Karol Kondratowicz i Konstanty Bielawski; z kl. IV—Tomasz Bogdano­wicz, Ignacy Hurko, Tad. Hornowski.

W ciągu roku 1815, 1816 i 1817 do października nie było szkół pijarskich w Witebsku. Powody tego nie są zupełnieznane; w aktach szkolnych znaleźliśmy taką tylko notatkę w tym względzie, że—nie przy­słano od prowincyała nauczycieli… Aż wdanie się w to rektora, X. Tur­skiego, jego usilne starania spowodowały szkół otwarcie na początku października.

Przy końcu maja 1818 wizytował szkoły Cyryl Konarowski—Sochowicz[lxv], dyrektor szkolny guberni! witebskiej. W owym czasie rektor, X. Turski, znowu wykładał fizykę, X. Mateusz Malkiewicz, prefekt, uczył wymowy, prawa i historyi, kleryk Kasper Malinowski był nauczycielem gramatyki polsko-łacińskiej, też kleryk Paweł Wążowski — arytmetyki, geografii i języka rossyjskiego; nadto wykładano języki nowożytne, jak pierwiej. Uczniów 32, w tej liczcie 7 w konwikcie; z innego źródła do­wiadujemy się, że w I kl. liczono uczniów 19, z tych 2 dyzunitów Ciecierskich, w II—8, w III—6, w IV—tyleż, jeden dyzunita Zielonko=39. Egzamin publiczny, t. z. akt, odbył się w tym roku 26 czerwca, ale nie tak uroczyście, jak lat poprzednich; przynajmniej gości znakomitych nie wyliczano przy tern.

Dnia 6 czerwca 1819 roku zjeżdżał na wizytacyę Jan Budziłłowicz, dyrektor szkół gubernii wileńskiej; było to już po śmierci X. Turskiego

[s. 107]

i na czele zakładu stał X. Mateusz Malkiewicz, nie rektor, uczący nauki moralnej i gramatyki polsko-łacińskiej; prefekt, X. Aleksy Stankiewicz, wykładał matematykę i historyę naturalną, Paweł Wążowski—wymowę, a X. Tadeusz Kosiłowski — arytmetykę i geografię. Uczniów I kl. 22, w II—4, w III—6, w IV—3=35; inna wersya taka: w I kl.— 27, dyzunitów 2, w II—9, dyzunitów 2, Ogonów Doganowskich, w III—3, w IV— 10=49.

Wizytator mówi o dobrych chęciach nauczycieli i postępach znacznych uczącej się młodzieży. Celowali:

Z kl. I Wacław Pieślak, Józef Papkiewicz, z II—Aleksander Dobro­wolski, z III Tomasz Janiszewski. Jan Pióro, z IV Anastazy Poźniak. Egzamin publiczny obchodzono 26 czerwca w obecności gubernatora Butowicza, wicegubernatora Mohuczego, jakiegoś radcy Borejki, Jezuitów, Dominikanów i innych. Na nim „honorowie się stawili” z klasy I My­słowscy, Napoleon i Konstanty, Wacław Picilak I Józef Papkiewicz; z III — Onufry Koziełł i Aleksander Dobrowolski, z III pierwszoletni—Tomasz Janiszewski i Józef Staniszewski, drugoletni—Mikołaj Scibło i Jan Pióro; z IV—Józef Pioulski, Anastazy Późniak, Wincenty Petrysza.

W następnym roku znowu Cyryl Kanarowski – Sochowlcz odbył wizytacyę, której akt zapisał własnoręcznie po rosyjsku, stało się to raz pierwszy i ostatni. Uczniów zaznaczono 33, z tych 11 od jezu­itów, po ich szkół zniesieniu, a w innem miejscu zanotowano 46. Celo­wali z kl. I—Karol Święcicki, Józef Święcicki, Jan Stankiewicz, Dominik Rychlewicz (nieczytelnie), z II Michał Azarkiewicz, Wacław Pieslak, Józef Papkiewicz, Jan Slepść, z III —Stanisław Żaba I Jan Dobrowolski, z IV—Jan Pióro. Wizytator chwali te szkoły.

Ostatnim wizytatorem był znany profesor uniwersytetu wileńskiego Ignacy Reszka, który zjechał w czerwcu 1821 roku. Rektorował tam wtedy X. Tomasz Korewa (mówią też Korewo), ur. 1776 r., szlachcic piński, uczył się naprzód w Pińsku, do Zgromadzenia Szkół pobożnych wstąpił 1799 w Lubieszowie, a po skończeniu nauk, jak zwykle, na­uczał w szkołach swego Zakonu: w Lubieszowie 2 lata, w Szczuczynie 8, w Międzyrzeczu 3, w Dąbrowicy 4, tam też był prefektem 1 w 1817 r. wikarym, skąd go w 1819 r. powołano na rektora do Witebska; X. Aleksy Stankiewicz, prefekt—ur. c. 1791, wyświęcony 1816 r.—dawał lekcye fizyki, matematyki, historyi przyrodniczej i rysunków; X. Modest Stankie­wicz—ur. 1794, wyświęcony 1818,—uczył wymowy, prawa, historyi, po rosyjsku i po francusku; X. Tadeusz Kosiłowski—katechizmu, nauki mo­ralnej, arytmetyki i geografii; p. Józef Pioulski — gramatyki polsko-łacińskiej, a p. Jan Sommer, po dawnemu, języka niemieckiego. Uczniów w klasie wstępnej 8, w I—6, II—13, w III pierwszoletnich 15, drugo-letnich 5, w-IV 2=49; a podług innej rachuby 55, z tych 10 unitów. Celowali:

W klasie wstępnej Jan Hałuza i Wincenty Azorkiewicz; w kl. I Kaźmierz Krajski i Józef Romaszka, w II kl. Karol i Józef Święciccy, w III—Józef Papkiewicz, Mikołaj Prokopowicz, Józef Falutyński i Jan Jeśman; w IV—Stanisław Żaba i Jan Sipayłło. Uczniowie, powiada wi­zytator, korzystali z dobrych nauczycieli wykładów i własną pilnością się odznaczali. Przy egzaminie publicznym, d. 26 czerw, tego roku, znajdował się

[s. 108]

wicegubernator Mohuczy, radca I departamentu Roman Horba­czewski, prezydent 2 departamentu Plater ł wiele obywatelstwa. Uczeń klasy IV Stanisław Żaba, miał mowę powitalną, a na końcu tego aktu uczeń klasy III, Józef Papkiewicz, w mowie po rosyjsku złożył podzię­ko wenie zebranej publiczności za udział w tej uroczystości, a profesorem za pracę w nauczaniu.

Pochwały przy tej sposobności otrzymali:

W klasie przygotowawczej—Aleksander Choroszcza, Kaźmierz Zudra i Joachim Zajączkowski; w kl. I Kaźmierz Krajski, Józef Romaszko, Jan Szalkiewicz; w kl. II Karol i Józef Święciccy, Paweł Łukowski, Justyn Bohdanowicz; w kl. III Józef Papkiewicz, Jan Jeśman, Józef Falutyński, Onufry Zudra; w kl. IV Narcyz Leszko (piszą go rozmaicie!), Stanisław Żaba i Marcin Ulanowski; nawet kl. V tutaj występuje I w niej celowali: Jan Sipayłło i Kaźmierz Falutyński. Przy końcu grudnia tego roku odbył się jeszcze egzamin prywatny półroczny i przy tej okazyi wymieniona też klasa piąta; może ona. powstała tym sposobem, że po skasowaniu trzeciej klasy z kursem dwuletnim, liczba klas oddzielnych się powię­kszyła.

Ile było uczniów z roku szkolnego 1821 na 1822 niewiadomo z pew­nością, gdyż księga do zapisu uczniów z tego roku zdefektowana: wy­darto z niej kartę ostatnią, ale zaznaczonych tam uczniów znajdujemy 42, z nich 8 unitów; jeden dyzunita—Aleksander Czepielewski.

Po wakacyach roku 1822 szkoły pijarskie witebskie przeniesiono do Połocka, gdzie Pijarom oddano w zarząd po Jezuitach zakład naukowy średni I takim sposobem powstało tam t. z. wyższe gimnazyum, ale istnie­nie jego było bardzo nie długie, bo trwało zaledwie lat kilka tylko, lecz Pijarowie i tam odznaczyli się też wielką starannością i gorliwością w peł­nieniu swoich obowiązków.

Po wyjeździe pijarów z Witebska już ich tam siedziby więcej nie było: klasztor z czasem zniszczony zupełnie, a w kościele, następnie, urządzono kirchę luterską[lxvi]… Nihil semper manet suo statu,

Jak jednak wyglądał Kościół pijarski w Witebsku z zabudowaniami jakie miał dochody i rozchody na parę lat przed zniesieniem o tern możemy poinformować cierpliwego czytelnika, upewniając przytem jego

[s. 109]

najsolenniej, że już nie będziemy bardzo i długo nadużywać jago wspa­niałomyślnej cierpliwości!..

Przy ulicy Potockiej[lxvii] „w figurze kwadratowej” Kościół i zabudo­wania około niego miały zajmować pięć morgów, całe to terytoryum było w części murem opasane, a w części „chylami” otoczone; przed frontem Kościoła brama murowana, a od ulicy druga drewniana, na tym placu stoi kościół, klasztor, konwikt, oficyna czeladna, stajnia, wozownia, spichlerz, browar, chlewy i t. d.; Kościół murowany niewielki z 2 wie­żami, kopułą z krzyżem żelaznym, gontami pokryty; do kościoła wcho­dziło się po wschodach murowanych na kilka stóp od ziemi; na jednej wieży dzwony i wejście na chór, gdzie organy o 9 głosach; w drugiej niczy—skarbczyk na skład rzeczy kościelnych; posadzka w kościele z ce­gły, w zakrystyi z tarcic; okien w kościele 6, a w kopule 4; ołtarzy 3: w wielkim Matka Boska Szkaplerna, przed nim żyrandol kryształowy, a pośrodku Kościoła mosiężny, po bokach 2 ołtarze: Pana Jezusa i Św. Józefa Kalasantego; ambona drewniana, niewielka, malowana, oparta o kratki prezbiteryum; ławek z jednej strony dwie i tyleż z drugiej, pod chórem 2 i w babińcu dwie; srebro kościelne ważyło 26 funtów; sprzę­tów niewiele; mszy obligacyjnych 270.

Konwikt naprzeciw kolegium z drzewa jodłowego na podmurowa­niu, tarcicami obity, gontami kryty z gankiem; w nim pokojów 12 i sala duża na muzeum przeznaczona; 4 pokoje zajmował zwykle rektor, tyleż przeznaczonych dla konwiktorów i prefekta, wreszcie mieściły się klasy; obok konwiktu był też niewielki ogród botaniczny; w sali wielkiej muze­alnej było też laboratoryum chemiczne i gabinety rozmaite; biblioteka zaś była w osobnej sali nad zakrystyą, naówczas znajdowało się w niej circa 1900 książek.

Blisko kolegium stała oficyna czeladna z drzewa; tam po jednej stronie mieszkał organista i szafarz, a z drugiej kwestarz i parobcy; za rym budynkiem były rozmaite chlewy, dalej browar, łaźnia, t. z. piekar­nia, potem stajnia z wozownią, spichrz z drzewa okrągłego na podmurowaniu i t. p., dalej ogród warzywny, ciągnący się od kolegium aż do browaru. Słudzy kościelni: organista, zakrystyan; klasztorni — szatarz i 4 chłopcy; słudzy poddani: kustarz, kuchcik, 3 stróżów, 2 pokojowców i 3 chłopców.

W iwentarzu wymieniono: bryczka na resorach, druga zwyczajna na osiach żelaznych, „drążki” na resorach, telega na 2 kołach, chomątów paradnych 2, zwyczajnych 11, lejców rzemiennych 2, sanie z budą jedne, sanie paradne nowe jedne, sanek „ordynaryjnych” 4 etc.

Zaraz za klasztorem przy ulicy ku Dźwzinie posiadali Pijarzy plac z ogrodem warzywnym (plac ten w znacznej części darowyny przez ge­nerała Hurkę), zbudowali oni tam dom o 8 pokojach, ale ten dom naj­częściej bywał zajmowany na potrzeby rządowe, więc żadnego nie przy­nosił dochodu; mieli Pijarowie nadto jeszcze 6 placów, na których się zabudowali rozmaici Witebska mieszkance, opłacając czynsz klasztorowi, co wynosiło rocznie 53 r. 50 kop. (zapewne asygnacyjnych); główne więc dochody płynęły z posiadłości ziemskiej za przedawane produkty, co

[s. 110]

wynosiło 3180 r., a w ogóle wszelkich przychodów (arendy z karczem, procenty, z zakrystyi, ogrodów, placów etc): 6113 r. asyg.; z tego po­szło na wikt prawie 1730 r., na „ekonomiką” (?) 2284 r., opłatę czela­dzi, rzemieślników 1110 r., na biblioteką 80, na kościół i zakrystyą 270, na podatki 277, na ubranie książy 240, na jałmużną 90 itd., wszystko to ma razem stanowić 6107 r. as. tak było w roku 1816; w następnym otrzymano dochodu 746Z r. as. i wszystko się to rozeszło na po­trzeby klasztoru i majątku. Majątek ten ziemski, Azorków,—składał się on, zapewne, z jakich kilku wsi,—był oddalony od Witebska mil 8 1/2; znajdowały się tam dwa większe budynki mieszkalne: jeden przezna­czony dla przełożonego, gdy tam zjeżdżał, a drugi dla ekonoma; obok . nich stały rozmaite zabudowania gospodarskie. Zaznaczono tam: krów 75, buhajów 4, wołów i ,wolików” 17, cieląt 6, kóz 9, świń 5, owiec 30, ptactwa różnego sztuk 200.

Służba folwarczna płatna: pisarz, pobierający 50 r., ekonomowa (zajmująca się gospodarstwem domowem?) — tyleż; reszta służby wzięta z poddanych, którym dawano strawę i ubranie. Wysiewano na tym ma­jątku: 55 „czećwierci” żyta, 2 pszenicy. 14 jęczmienia, 63 owsa, 12 gryki, 4 grochu, 5 lnu, 32 garnce konopi; użęto: 930 kop. żyta, 46 psze­nicy, 273 jęczmienia, 375 owsa, 3 kopy konopi, 88 lnu, 60, wozów (?) gryki, 100 wozów grochu; siana miano wozów 250. Lasu w tych dobrach nie było, tylko kilkanaście morgów zarośli; znajdowały się dwa jeziora: jedno całkiem do Pijarów należało, drugie w połowie; trzy karczmy, które przynosiły 750 rubli; 6 ogrodów warzywnych i fruktowy jeden. Zazna­czono tam także, iż z powodu nieurodzaju trzy Jata trwającego i klęsk innych poddani zubożeli bardzo, czynszu więc pieniężnego nie wyma­gano od nich, a nawet dwór im dostarczył żyta i owsa na zasiewy, ko­nie niektórym kupił i na wyżywienie pewną ilość zboża przeznaczył.

Marek Gozdawa


[i] Tę opowieść o Pijarach opieramy przeważnie na materyałach rękopiśmiennych, znajdujących się w Muz. Czart. W Krakowie, a także w naszych zbiorach.

[ii] Wizyty kanoniczne te] siedziby pijarskie] z r. 1797, 1818, 18191 innych, kopie współczesne w ręku piszącego.

[iii] Zdaje się, że to był Leonard Pociej, oboźny w. l., + 1774 r., a raczej brat jego rodzony, Ludwik; jeszcze się z nim spotkamy; a może ich ojciec?

[iv] Znany ród witebski już w połowie XVIII w. i później; imienia chor. nie znamy.

[v] Istoriko-juridiczesk. Materjały iz aktow. Knig witebsk. I mogilow. Gubern., Witebsk 1889, t. XIX p. 91.

[vi] Istoriko-jurd. Materj. l. c. p. 119.

[vii] Methodus docendi pro Scholis Piis prowinciae Lithvanae, Typis S. P. Vilnae 1762, in 8-o min, 86. Egzemplarz w Muz. Czart. pochodzi właśnie z biblioteki Pijarów Witebskich.

[viii] Zapewne jest w swoim czasie znany pedagog, filozof, i filoloą Jan-Ludwik Vives, hiszpan, ur. 1492, + 1540, którego dzieła były cenione długo bardzo.

[ix] Tak nazywano u Pijarów nauczycieli do retoryki; ten, co wykładał retorykę i filozofię, nosił miano profesora.

[x] „Historiam Polonam patrio idiomate breviter ac succinte dictabit (zapewne jeszcze nie było podręczników polskich) quae tam prolibris diligentiarum, quam pro exerciis domesticis in serviet.”

[xi] Studium arithmeticae summopere in unaquaque schola commendatur”.

[xii] Colegium Nobilium Stanisława Konarskiego przez Floryana Łagowskiego, War­szawa 1883; Lewicki Józef, Bibliografia druków, odnoszących się do Kom. Eduk. Lwów 1908 i wiele innych.

[xiii] Wspomnienia czasów, które przeżyłem, Kraków 1883 p 65.

[xiv] Historya Szkół l. c.

[xv] W Muz. Czart. W Krakowie jest księga Pijarów Witebskich, zawierająca w sobie dochody i rozchody Sodalicyi witebskiej, skąd o tern czerpiemy wiadomości?

[xvi] Vita et scripta Scholarom Piarum, Varsoviae 1812 p. 49.

[xvii] Rozprawy i sprawozdania wydziału histor. Ak. Krak. t. III r. 1875 (IV).

[xviii] Wizerunki i roztrząsania naukowe, poczet nowy drugi. Wilno 1841, t. 21,

[xix] Złota Księga Szlach. Polskiej przez Teodora Żychlińskiego, t. X, p. 250.

[xx] Sapiehowie III p. 381.

[xxi] Kanclerz w Warsz. 1793, pochowany w grobach rodzinnych w Berezie Kar­tuskiej; z Magdaleny Lubomirskiej, którą przeżył lat 13, zostawił syna Franciszka, ojca Eustachego, dziedzica Dereczyna, Różany, Bychowa, Szkud etc. etc, skonfiskowanych po roku 1831. cf. Sapiehowie l. c.

[xxii] Ks. Szantyr, Zbiór wiadomości o Kościele, Poznań 1843, p. 46.

[xxiii] cfr. Sapunow, 75-letje witebskoj gimnazii, Witebsk 1884, p. CXLVIII.

[xxiv] Teraz ta wieś jest w guberuli witebskie] w powiecie horodeckim; znacznie malała.

[xxv] Nieporoty, w dekanacie witebskim, obecnie parafii, w której w początku XX wieku c—400 wiernych; a filii w Azarkowie ani śladu.

[xxvi] Wiadomość z wizyty Kościoła pijarskiego w Witebsku, manuskrypt w ręku piszącego.

[xxvii] Szantyr l. c. p. 47.

[xxviii] Heleniusz, Wspomnienie lat minionych I, 533.

[xxix] Dziwna rzecz, że Szantyr, tak dobrze obznajmiony z dziejami ówczesnymi Kościoła, nic o tem nie wspomina, mówiąc o dodatnich tylko stronach Skirniewskiego!…

[xxx] Ks. Fijałkowski, przyszły metrop., znający Jego dobrze i blisko, skreślił ten żywot. Ks. Dowgirda, w Wizerunkach wileńsk. 1835 t. II p. 101.

[xxxi] Było 4-ty syn Stanisława, słynnego bogacza, wojewody Kijów., aspiranta do tronu polskiego, ostatecznie z dziecinniałego i wziętego pod kuratele, i Honoraty Pociejówny. Fr. Ks. L, 3 razy był żonaty: z Adel. Ant. Potocką. Teofilą Rzewuską i M. Naryszkinówną.

[xxxii] Żychliński mówi, że ta córka była z pierwszego małżeństwa, Kossakowski twierdzi, że z drugiego.

[xxxiii] Szantyr 1. c. p. 132, Notatki X. Ant. Moszyńskiego, ex-pijara, rękopis w ręka piszącego i Sapunon l. c.

[xxxiv] Dubrówno obecnie — parafia w dekanacie orszańskim gubernii mohylowskiej w powiecie horyhoreckim. Kościół V kl. pod wezwaniem Św. Jerzego zbudowany na nowo kosztem Lubomirskiego w 1809 r., parafian przy nim na początku XX w. c. 700.

[xxxv] Wizyty z r. 1797 w ręku piszącego.

[xxxvi] X. Ostrowski w 1781 roku był w Wilnie na filozofii, w 1783 otrzymał świę­cenia kapłańskie; był to wielki przyjaciel i kolega X. Turskiego, o którym zaraz mówić będziemy. W r. 1802 X. Ostrowski został prowincjałem.

[xxxvii] Odtąd prawie wszystko opracowane na podstawie rękop. materyałów z Muz. Czart, w Krakowie.

[xxxviii] Cf. Sapunów l. c. p. CXLVI i Periodiczeskoje soczinienie o uspechach narod, proswieszczenia, Petersburg 1808 No XXI p. 419.

[xxxix] Kossowowie h. własnego, przedstawiającego literę N przez laskę, środkową do góry strzałą przeszytą, w szczycie hełmu pięć piór strusich. Z tego rodu był Adam, pi­sarz witebsk., co należał do spisku na życie Św. Jozafata; synów jego dwu: Jerzy i Syl­wester, następnie metr. chyz., od Aleksandra, brata Adama, poszła linia, rozrodzona potem w Witebskiem i już polska; ów Antoni to moie miecznik witebski, 1761, o któ­rym Boniecki wspomina.

[xl] Kościół Św. Barbary i Św. Józefa Oblubieńca jeszcze istnieje w Witebsku; na nowo wymurowany staraniem Ks. Motuza w 1883 r., poświęcony przez Biskupa Symona, konsekrowany w 1895 r.; a w początku XX w. ma prawie 4,000 parafian.

[xli] Pomiędzy nimi znajdujemy Stanisława Krogera, syna też Stanisława ka­tolik rzymski; może jaki krewny tego, co się z Lubomirską ożenił?

[xlii] Z tego samego czasu podane na innem miejscu, o czem niżej, nie taka liczba uczniów.- W tych liczbach i na przyszłość jednolitości nie spotkamy!

[xliii] Ateneum Kraszewskiego t II, 1845, przez Syrokomię, któremu Turski wypa­dał jakimś wujem, z dodatkiem innych materyałów.

[xliv] Może to był Aleksander Pociej, syn Leonarda, oboźny w. 1. t 1846, który w Trockiem posiada) klucz Kietowiski; on mógł mieć z Turskim i dawniejsze stosunki. A Morykoni mógłby być Józef, potem generał w. p.. syn Michała-Tadeusza, wice-mar-szałka trybunału litewskiego, co to wyrokiem swoim skazał na śmierć Ign Wolod-kowicza, znanego faworyta Panie Kochanku.

[xlv] Materyały dla istorii prosw w Rosii, Petersb. 1893, t. I, p. 557.

[xlvi] Te 35 godzin chyba tak należy rozumieć, że tu mowa o lekcyach i gotowa­niu się na nie uczniów; w każdym razie dużo czasu tygodniowo wyłącznie na naukę przeznaczono!

[xlvii] Materyały dla istor. prosw. 1. c. t. II p. 573. Nazwiska profesorów poprze­kręcane.

[xlviii] Liczba uczniów, może w różnych podawana czasach, niezgadza się z sobą, w innem miejscu wtym roku zaznaczono uczących się tylko 45.

[xlix] Zapiski Puteszestwia po zapad prow. Ros. Gosudarstwa Akademika w Sewergina, Petersburg, 1804, t. II, p. 133. Powiada tam autor, że wówczas w Witebsku było 15,000 mieszk.; katol., oba obrządków, klasztorów 7; Jezuitów, Bernardynów, Pija­rów, Dominikanów, Trynitarzy, Bazylianów i Bazylianek, nadto c.—14 cerkwi unickich i dyzunickich.

[l] Księga wizytacyi szkoł pijarskich w Witebsku, w Muz. Czer. w Krakowie i inne stamtąd wiadomości, podane potem.

[li] Na Innem miejscu znajdujemy: z r. 1804 —1805 w kl. I — 34. jeden dyzunita, w 11—14, w III—13=6l. Która wersya prawdziwsza-nie mamy pojęcia!

[lii] Niewiemy dlaczego źródła rosyjskie nazywają go Longinem.

[liii] Z nim mamy kłopot wielki: raz go piszą Pałoński, to znowu Polański! Mierna sposobu się dowiedzieć, jak się rzeczywiście nazywał. I w ogóle nomina propria są często poprzekręcane bardzo.

[liv] Wyjątkowo ilość ta zgadza się z liczbą uczniów gdzieindziej podana.

[lv] W innem miejscu znajdujemy: w kl. I-21, w. II-11, w III-4, w IV-7=43.

[lvi] Może to było powodem, że w różnych czasach bywała podawana liczba uczniów, stąd i ilość jej rozmaita bywała.

[lvii] W innem miejscu zaznaczono: w kl. Razem 23, dyzunitów 2, w II-10, w III-8, w IV-4=45.

[lviii] Ci dwaj są już wymienieni w roku poprzednim, może z tego powodu, że cza­sem się tak zdarzało, że po ukończeniu już szkół, uczniowie zostawali jeszcze na rok> doskonaląc się w niektórych przedmiotach.

[lix] Kazimierz Narbuttur. 1738 r. d. 3 stycznia na Litwie, ojcem jego był też Ka­zimierz, chorąży, potem marszałek lidzki, z matką Maryanną z Nowickich. Do szkół uczęszczał on w Szczuczynie litewskim, a do Zgromadzenia Pijarów wstąpił w Lubieszowie 25 lipca 1755 r., gdzie 2 lata przebywał, a potem się uczył w Dąbrowicy! Wilnie I tam za czasów rektora Dogieta poświęcił się specyalnie filozofii i matematyce; ażeby się jeszcze bardziej w tych przedmiotach wykształcić, wyjechał do Rzymu; bawił tam lat kilka i w Wiecznem Mieście na kapłana wyświęcony w 1761 r., znany osobiście Klemensowi XII i wyróżniany przez niego. Po powrocie do kraju nauczał w szkołach swego zakonu, w Konwikcie wileńskim, zaprzyjaźni) się z domem Czartoryskich, którzy bardzo cenili jego wiedzę i zacny charakter. Akademia Krak. udzieliła mu stopnia doktora praw; po sekularyzacyi został opatem paradyskjm, otrzymał beneficlum w Radzyminie, zasiadał w Kom. Eduk.; + 17 marca 1807 r.; oprócz logiki, drukował jeszcze różne dzieła pobożne i nawet pisywał wiersze. Wiele jego rękopisów zaginęło.

[lx] Etienne Bonnot de Mably Condillac, 1715-1780, przerobił empiryzm w filozofii w czysty sensualizme; teorya ta nie uznaje żadnych władz duchownych, wszystko jest tylko u niego skombinowaniem i przeobrażeniem zmysłów; psychyczne zjawiska-wrażenia materyalnych zmysłów. Logika jego wyd. w Paryżu w 1781, La Logique, ou les premiers developpements de l’art de penser.

[lxi] Jan Znosko, 1772—1833, prof. uniw. wileńsk. jego Logika czyli pierwsze zasady sztuki myślenia wyd. w Wilnie 1802, 1808, 1819.

[lxii] Mieli Pijarzy jeszcze jednego uczonego, X. Dowgirda, a którym już mówiliśmy wyżej, piszącego o tym przedmiocie: O logice, metafizyce i filozof, moralnej, Wilno 1821.

[lxiii] Marcin Zaleski h. Lubicz,—syn Michała, woj. litw., posła na sejm 4-o letni, znanego autora pamiętników, zmarłego w. 1816 i Benedykty Matuszewiczównych, h. Łabędź kasztelanki brzeskiej, dziedzic Poporć na Litwie, referendarz stanu król, kongr., gene­ralny intendent w. p., żonaty z Zofją Zabiełłówną, h. Topor.

[lxiv] Na innem znajdujemy miejscu: w kl. I—11, jeden dyzunita, w II—13, w III—6, jeden unita, w IV—8—38.

[lxv] Rodem był z za Dniepru; przy końcu XVIII w. juz nauczał historji w szkołach, rządowych, dyrektorem tam zostawał od roku 1802- 1821.

[lxvi] Sapunow, Witebskaja Starina, t. I, Witebsk, 1883 p. 663.

Za dawnych wieków mieli swoją siedzibę, w Witebsku kalwini. Mianowicie Zyg­munt August pozwolił Im tam zbór założyć w 1562 roku, w 1571 Paweł Jurewicz Kniaź Sokoliński (z Unii Łuhinowickiej, a Sokolińscy-Druccy, razem z innymi, są po­tomkami książąt połocko-witebskłch) podarował na zbór swój dwór i plac, syn zaś jego, Jur Pawłowicz, podkomorzy witebski, starosta uświacki i oziarzyski, żonatz z Aleksandrą Wołłowiczówną, potwierdził to ojco nadanie w 1593 r., od siebie jeszcze przeznaczywszy plac na zbudowanie tam szkoły. Także Jan Chrapowicki, chorąży witebski, uczynił temu zborowi zapisy; jednak w czasie wojny 1654 r. wszystko to zniszczone zostało i ostatni predykant, Raniszewski, z rodzina, jako jeniec do Moskwy uprowadzony. W ostatniej ćwierci XVII wieku zboru tam podobno już nie było. Cfr. Zbory i Senatorowie prote­stanccy, opracował H. M., Warszawa 1905, p. 102.

[lxvii] Wizyta kanonicka z r. 1818, manuskrypt w ręku piszącego.

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply