Kondycja państwowych stoczni jest trudna, ponad 80 proc. polskich okrętów wojennych zbliża się do końca przewidzianego okresu eksploatacji, a co czwarty powinien zostać złomowany – tak wynika z informacji MON, przedstawionych w listopadzie sejmowym komisjom. Perspektywy modernizacji polskiej floty są zaś odległe.

Podczas połączonego posiedzenia sejmowych komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej oraz Obrony Narodowej w dn. 15 listopada br., wiceminister obrony Bartosz Kownacki wyraził nadzieję, że modernizacja techniczna Marynarki Wojennej RP, będąca jednym z priorytetów MON, stanie się „kołem zamachowym dla polskich stoczni”.

Kondycję polskich stoczni przedstawił płk Wojciech Kaźmierczak, zastępca szefa oddziału nadzoru nad przemysłem i przygotowania obronnego w Departamencie Polityki Zbrojeniowej MON. Do stoczniowych przedsiębiorstw o szczególnym znaczeniu gospodarczo-obronnym zaliczane są cztery stocznie: Stocznia Remontowa Shipbuilding (RSB), Stocznia Marynarki Wojennej w upadłości likwidacyjnej S.A. (SMW, ponad 99 proc. udziałów ma Agencja Rozwoju Przemysłu), Stocznia Remontowa Nauta (SR Nauta) i Morska Stocznia Remontowa Gryfia (MSR Gryfia). RSB, podmiot w pełni prywatny, nie może na razie brać udziału w realizowaniu zadań remontowo-produkcyjnych ujętych w programie mobilizacji gospodarki , ponieważ nie ma nałożonego zadania mobilizacyjnego. Wszystkie cztery stocznie podlegają procesowi militaryzacji.

Sytuację finansową SR Nauta określono jako stabilną, w ubiegłym roku zanotowała ona o 5% wyższy zysk, niż rok wcześniej. Gorzej przedstawia się sytuacja stoczni MSR Gryfia, która lata 2014-2015 zakończyła stratą. Obecnie notowana jest poprawa sytuacji, ale nie ma pewności, że będzie ona długookresowa. Podkreślono, że choć SMW znajduje się w upadłości likwidacyjnej, to od 2012 roku systematycznie kończyła swoją działalność gospodarczą z zyskiem. Jednak ze względu na obecny stan prawny ma utrudniony dostęp do kredytów i stąd z pozyskiwaniem nowych zamówień. Niedawno została ona wystawiona na sprzedaż. Stocznia RSB ma stabilną sytuację finansową, a od 2010 roku systematycznie odnotowuje zysk. Zdaniem płk Kaźmierczaka, z całej czwórki jest ona w najlepszej sytuacji finansowej.

Z kolei szef Szefostwa Techniki Morskiej Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych kmdr Grzegorz Kultys, przedstawił analizę struktury wiekowej jednostek pływających polskiej Marynarki Wojennej, a także plany remontowe na najbliższe lata.

Jak się okazuje, na łącznie 81 jednostek pływających różnego typu będących na stanie polskiej floty, aż 66 z nich (82 proc.) wypracowało swoją normę eksploatacji na poziomie powyżej 75%. Co więcej, 21 z nich (26 proc.) przekroczyło normę docelowej eksploatacji. W praktyce oznacza to, że co czwarty polski okręt powinien trafić na złom.

Ponadto, sytuacja ta powoduje, że czas trwania remontów jednostek pływających znacząco zwiększa koszty realizowanych napraw, a także uniemożliwia pełne i efektowne wykorzystanie środków finansowych.

Na polecenie Dowódcy Generalnego RSZ w pierwszym półroczu tego roku przeprowadzono analizę sposobów prowadzenia remontów. W efekcie spod prawa zamówień publicznych wyłączono m.in. trałowce bazowe i okrętów transportowo-minowe. Ich remonty mają być uwzględniane w ramach procedury dotyczącej Podstawowego Interesu Bezpieczeństwa Państwa.

W rządowym Planie Modernizacji Technicznej na lata 2017-2019 na potrzeby remontowe okrętów zapisano łącznie kwotę ok. 470 mln PLN, z czego najwięcej – 190 mln zł – w 2018 roku.

Kmdr Kultys podkreślił, że „wojskowy potencjał obsługowo-naprawczy dedykowany dla zabezpieczenia technicznego sprzętu wojskowego techniki morskiej nie jest w stanie zabezpieczyć realizacji kompleksowych napraw jednostek pływających”. Jednocześnie, „wszystkie naprawy planowe jednostek pływających realizowane są w oparciu o polski przemysł stoczniowy”. Ma to związek m.in. z ochroną podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa.

Pierwszy zastępca szefa Inspektoratu Uzbrojenia płk Piotr Imański przedstawił zaś krótko aktualny zakres i stan realizacji programu operacyjnego „Zwalczania zagrożeń na morzu”, w skład którego wchodzi 21 projektów związanych z modernizacją techniczną Marynarki Wojennej.

W ramach programu planowana jest budowa trzech okrętów obrony wybrzeża (kryptonim Miecznik).Mają one być dostarczane w latach 2022-2024 (rok później, niż zakładano pierwotnie), a zadaniem tym powinna zająć się PGZ. Podobnie ma być z pozyskaniem trzech okrętów patrolowych z funkcją zwalczania min (kryptonim Czapla).Minister Kownacki chciałby rozpocząć postępowanie na oba typy okrętów już w przyszłym roku, ale z zastrzeżeniem, że muszą je realizować polskie stocznie.We wrześniu tego roku MON unieważniło wcześniejsze postępowania na oba typy okrętów. Portal DziennikZbrojny.plzaznacza, trudno zrozumieć, dlaczego MON zwleka z rozpoczęciem tych zadań.

Do 2018 roku ma zostać zakończona opóźniona budowa okrętu patrolowego Ślązak.

Z kolei w przypadku programu Orka, dotyczącego pozyskania 3 okrętów podwodnych i szacowanego na 10 mld złotych, do lutego 2017 roku ma zostać zakończona faza analityczno-koncepcyjna. Nadal rozpatrywana jest możliwość współpracy z Norwegią, która chciałaby pozyskać 4 nowe okręty podwodne.MON ma nadzieję, że współpraca z Norwegami może doprowadzić do uzyskania niższej ceny zakupu. W tym kontekście analizowane jest wprowadzenie rozwiązania pomostowego – tymczasowego pozyskania 1-2 używanych okrętów do czasu wybudowania nowych. Okręty mają trafiać na stan polskiej floty w latach 2024-2026. Należy zaznaczyć, że wszystkie cztery polskie okręty podwodne typu Kobben powinny zostać wycofane ze służby do końca 2016 roku, a ostatni – ORP Orzeł – do końca 2022 roku.

CZYTAJ WIĘCEJ:

Norweski okręt podwodny typu 210 Ula trafi do Polski?

Polska chce kupić okręty podwodne – Szwedzi przebiją Francuzów?

Rzeczpospolita: podwodna broń osłoni Wybrzeże

Ws. programu budowy trzech niszczycieli min (kryptonim Kormoran II)oświadczono, że jest on w trakcie realizacji pracy rozwojowej, która ma zostać zakończona do końca marca przyszłego roku. Stocznia RSB wybudowała prototypową jednostkę, która obecnie przechodzi próby morskie.

Jak komentuje portal DziennikZbrojny.pl, przedstawione przez MON informacje nie napawają optymizmem:

– Po pierwsze, jednostki pływające Marynarki Wojennej RP to w większości okręty leciwe, których normatywny okres eksploatacji dobiega końca lub nawet już dobiegł końca, ale z powodu braków następców, są one nadal utrzymywane na stanie. Obecnie budowane są tylko dwa nowe okręty, niszczyciel min Kormoran (który w przyszłym roku powinien trafić do służby) oraz okręt patrolowy Ślązak, dla którego trudno dziś przewidzieć termin ukończenia prac z powodu problemów wykonawcy – SMW.

Ponadto zaznaczono, że z niewiadomych względów zostało unieważnione postępowanie na pozyskanie trzech okrętów obrony wybrzeża kr. Miecznik. Nie wiadomo też, z jakich względów MON wstrzymuje ponowne ogłoszenie postępowania.

– Programy kluczowe dla utrzymania potencjału Marynarki Wojennej RP w obszarze rażenia, tj. Miecznik, Czapla i Orka nie są obecnie nawet na etapie procedury pozyskania, a do tego resort obrony wymaga ich budowy z wykorzystaniem potencjału polskich stoczni które znajdują się w trudnej sytuacji prawnej (SMW) lub finansowej (MSR Gryfia). Obecnemu kierownictwu MON bardziej zależy na tym, aby te najważniejsze dla przyszłości MW programy zapewniły korzyści borykającym się z problemami państwowym stoczniom, niż aby priorytetem była jak najszybsza budowa nowych okrętów– podkreśla Dziennik Zbrojny.

Na dowód przytacza słowa wiceministra Kownackiego, który stwierdził, że jego zdaniem sam program Orka, dotyczący pozyskania okrętów podwodnych, można by „w przeciągu dwóch miesięcy zamknąć, podpisać umowę i zlecić to takiej, czy innej stoczni Europy zachodniej” . – Tylko jaka byłaby korzyść dla naszych przedsiębiorstw?– pytał wiceszef MON.

Jednocześnie MON unieważnia jednak już prowadzony przetarg na okręty Miecznik i Czapla, skierowany do PGZ i SWM, tłumacząc to trudną sytuacją stoczni. – Z jednej strony mówi się więc, że budowę okrętów powinny realizować polskie stocznie, a z drugie strony opóźnia się podpisanie umów ze względu na zbyt trudną sytuację tych stoczni– pisze portal. – W efekcie, stocznie mają coraz większe problemy, a plany pozyskania nowych okrętów oddalają się w czasie– dodaje. Przypomina, że pierwotnie pierwszy okręt obrony wybrzeża „Miecznik” miał trafić do służby w 2017 roku. A dziś mówi się już o 2022 roku.

Dziennik Zbrojny zaznacza, że sytuacja polskiej floty podwodnej jest „dramatyczna”, a w przypadku floty nawodnej część okrętów (fregaty typu OHP) miała zostać wycofana do końca ubiegłego roku. Korwety ZOP ORP Kaszub powinny z kolei zostać wycofane w przyszłym roku, a trzy małe okręty rakietowe projektu 660 Orkan – do końca 2022 roku. Polsce grozi więc do tego czasu utrata praktycznie wszystkich okrętów uderzeniowych.

Przeczytaj: Prezydent: czas na istotną modernizację Marynarki Wojennej

– Dalsze opóźnienia w budowie okrętów typu Miecznik i Czapla mogą doprowadzić więc do sytuacji, że już za kilka lat sytuacja w przypadku okrętów nawodnych będzie podobnie dramatyczna, jak dziś floty podwodnej– uważa portal. Jego zdaniem, obecnie dla MON priorytetem jest nie tyle „odbudowa Marynarki Wojennej RP”, ale raczej „ratowanie państwowych stoczni”.

DziennikZbrojny.pl/ Kresy.pl

8 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. rebeliant80
    rebeliant80 :

    A po co nam marynarka wojenna, skoro będziemy mieli elitarne (lepsze od specnazu) jednostki obrony terytorialnej? Do tego doliczyć tysiące dronów, czterdzieści rakietek do jaszczembi i właściwie można ruszać na Moskwę lub ewentualnie odbijać Krym.

  2. zefir
    zefir :

    To wszystko ,to nawet przykro czytać,szczególnie w aspekcie Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni.Nasi dziadowie i ojcowie(w tym mój ojciec)walczyli o dostęp Polski do morza,budowali Gdynię i jej SMW,już od 1922r,by po latach rządy nieudaczników okrągłostołowych z przełomu XX/XXI wieku doprowadziły tą stocznię do likwidacyjnego upadku.Z jednej strony SMW ma problemy ludzkie–gros fachowców prysnęło na zachód,problemy organizacyjne,problemy finansowe,płynności finansowej,z drugiej strony SMW dupiona jest przez dziwne restrykcje w pozyskiwaniu zamówień przetargowych,przy biernej postawiePaństwa jako właściciela(Agencja Rozwoju Przemysłu),to wszystko przy katastrofalnym stanie Polskiej Marynarki Wojennej.Okrągłostołowcy doprowadzili do stanu,w którym SMW stała się kukułczym jajem do podrzucenia kupującemu za psie pieniądze.

    • kojoto
      kojoto :

      kukułka to po waszemu кукушка. “Kukułcze jajo” to coś, czego się ktoś chce pozbyć. W tym przypadku zupełnie nie adekwatne powiedzonko, bo taka stocznia sprzedana za psie pieniądze, łatwo może się zamienić w “kurę znoszącą złote jajka”. Rozumiem, że w 1944/45 to twój ojciec walczył z Niemcami na Pomorzu, ale w poprzedniej wojnie to zaszliście tylko pod Warszawę.

    • zefir
      zefir :

      Problem w tm ,że PiS-dzielstwo woli topić miliardy na tzw pomoc w twej banderowskiej upadlinie ,zamiast pomóc finansowo SMW w Gdyni.Ta stocznia jest do uratowania,brakuje tylko woli rządzących.W ostatnich latach SMW geneuje zyski,małe bo małe gdyż od 1,2 mln do22mln zł/rok,ale zyski,mimo że jest pod zarządem syndyka.Repolonizują banki zasilając w kasę makaroniarzy,a obronność Polski powierzają “latawcom” i obr.terytorialnej,wymachując przy tym drewnianą szabelką.