Przesławna kosowska kuchnia jarska

Kuchnia jarska.

Kosów, stare miasteczko (pierwsza wzmianka o nim w 1424 r.) na południu Pokucia, w “rożku” pomiędzy Czechami, Węgrami a Rumunią; stąd wielość zamieszkujących go nacji. Aby się tu dostać należało dotrzeć koleją wpierw do Kołomyji, dalej fiakrem bądź samochodem. Jedni przybywali tu, by ujrzeć słynne kosowskie jarmarki, pełne egzotycznych Hucułek i Hucułów. Inni zakładali bazę wypadową w głąb romantycznej i jeszcze dzikiej Huculszczyzny.

Ale najsilniejszym magnesem, ciągnącym przybyszów był zakład leczniczy doktora Apolinarego Tarnawskiego. Zjeżdżały doń z całego niemal kraju osoby znane i sławne: artyści, pisarze, dyplomaci. Z tej też przyczyny Kosów porównywano do Zakopanego.

Doktor Tarnawski leczył swoich pacjentów znakomicie. Nie używał przy tym jakichś nadzwyczajnych, rewolucyjnych na owe czasy leków. Głównym “uzdrawiaczem” chorych była zmiana trybu życia oraz specjalna dieta oczyszczająca i – jakbyśmy to dziś określili – energetyzująca. Polegała, z grubsza biorąc, na spożywaniu lekkich, dodających sił potraw jarskich, co po miesięcznej kuracji stawiało znakomicie na nogi. Sława doktora Apolinarego rozniosła się z czasem po całej Rzeczypospolitej a zakład (tale rozbudowywany) wręcz pękał w szwach.

Dla potomnych pozostawił ów mądry i zacny doktor swoistą pamiątkę – spisany przez jego żonę, Romualdę Tarnawską – receptariusz potraw, którymi leczono pacjentów. Była to (i jest, bo w 1988 r. ukazał się, pierwszy od 1929 r. reprint ) “Kosowska kuchnia jarska”, niezwykle popularna w okresie międzywojennym. Wiele opisanych tam potraw weszło do kanonu kulinarnego licznych gospodarstw domowych. Ową niezwykłą książkę kucharską doktor Tarnawski uzupełnił licznymi “objaśnieniami higjenicznymi” i informacjami o walorach zdrowotnych poszczególnych roślin.

Przepisów w niej mnogość. Trudno zdecydować, po jaki sięgnąć, by przybliżyć dar, pozostawiony przez sławnego doktora. Może więc na chybił trafił… Najpierw coś konkretnego, potem deser i popitkę.

Str. 120. Przepis na gołąbki. I dalej: str. 201 – bardzo interesujący przepis na ryż w kożuchu, str. 168 – niby zwykły kompot z jabłek, za to jak doskonale przyrządzony oraz słodkie, i oczywiście jarskie, cudo cukiernicze: tor kawowy w dwóch odsłonach.

Zuzanna Śliwa

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply