Brytyjski Financial Times opublikowała tekst, radzący rosyjskim oligarchom usunąć ze stanowiska prezydenta Rosji Władymira Putina. Artykuł został wyśmiany przez rosyjskich analityków i trudno się dziwić. Jego autor swoimi propozycjami unaocznił czytelnikom, że ma jedynie mgliste pojęcie o współczesnej Rosji i mechanizmach jej funkcjonowania. Czasy, w których oligarchowie rządzili Rosją minęły już bezpowrotnie. Ci, którzy mieli na to apetyt, musieli ją opuścić, tracąc na jej terytorium wszelkie możliwości działania. Putin, podejmując akcję przeciwko oligarchom i odsuwając ich od bezpośredniego wpływu na politykę miał za sobą poparcie społeczeństwa – pisze Marek Koprowski.

To, co dla autora Financial Times jest uratowaniem Rosji przez oligarchów w 1996 r. od komunizmu, czyli doprowadzenie do ponownego wyboru na prezydenta Borysa Jelcyna, dla Rosjan żadnym zbawieniem nie jest. „Zbawiciele” z tzw. „siemibankirszczyny” ściągnęli na Rosję katastrofę finansową i załamanie gospodarcze poważniejsze niż w Stanach Zjednoczonych w latach trzydziestych. Kurs rubla spadł czterokrotnie, a ceny towarów wzrosły o 80 proc. Firmy bankrutowały jedna za drugą. Miliony Rosjan stały się nędzarzami. Rodząca się klasa średnia została zrujnowana. Kryzys ten sprawił, że oligarchowie większości Rosjan kojarzą się ze słowem „złodziej”. Poparli oni rozprawę Putina z oligarchami, widząc w tym przywracanie sprawiedliwości społecznej.

Na cele społeczne

Oligarchowie po tej lekcji uznali, że warunkiem ich istnienia i zachowania majątku (zdaniem opinii publicznej zagrabionego bezprawnie) jest ścisła współpraca z władzami, a zwłaszcza z prezydentem. Rada angielskiej gazety, by oligarchowie doprowadzili do powstania w Rosji systemu prawnego, gwarantującego ich własność, by władze nie były w stanie niczym im zagrozić są niedorzeczne. Tym bardziej, że w latach dziewięćdziesiątych to właśnie oligarchowie nagminnie łamali prawo, nie płacąc należnych podatków. Ultimatum Putina sprawiło, że zaczęli je płacić regularnie. Przestali też unikać poczynań na rzecz „odpowiedzialności społecznej”, czyli przeznaczać część swych zysków na cele społeczne wskazywane przez prezydenta głównie związane z rosyjską kulturą i jej ratowaniem przed degradacją.

ZOBACZ TAKŻE: Węgierski realizm

W 2003 r. oligarchowie zebrali 300 mln USD na rewaloryzację Pałacu Konstantynowskiego w Sankt Petersburgu. 30 oligarchów „wykupiło” cegiełki po 10 mln USD. W 2004 r. Wiktor Wekselberg kupił za ponad 70 mln USD dziewięć jaj Faberge i oczywiście podarował je państwu. W 2007 r. Aliszer Usmanow odkupił też od amerykańskiej firmy kilkaset radzieckich filmów animowanych. Nabył również kolekcję sztuki rosyjskiego muzyka Mścisława Rostropowicza złożoną z 450 eksponatów, za którą zapłacił 40 mln USD. Obie te kolekcje Usmanow przekazał oczywiście państwu.

Nie jest też tajemnicą, że to jego pieniądze stoją za sukcesami rosyjskiej gimnastyki artystycznej. Jego żona Irina Viner-Usmanowa jest trenerem jej kadry, dla której Usmanow stworzył ośrodek-miasteczko, który finansuje i w którym mają unikatowe możliwości treningu. „Olimpijska wioska Nowogorsk”, bo tak nazywa się ośrodek, jest pierwszym tego typu obiektem zbudowanym w Rosji za prywatne pieniądze. Jego wychowankowie nie mają sobie równych w świecie i to od wielu lat.

Eksperyment czukocki

To dzięki pomocy rosyjskich oligarchów zostały wzniesione obiekty olimpijskie w Soczi. Najwięcej w to przedsięwzięcie włożyli Oleg Deripaska, Władymir Potanin i Roman Abramowicz. Obecnie uczestniczą oni w budowie obiektów związanych z mistrzostwami świata w piłce nożnej.

Oligarchowie uczestniczyli tylko w przedsięwzięciach związanych z kulturą, czy sportem, na które państwo rosyjskie nie miało pieniędzy. Roman Abramowicz zrealizował tzw. „eksperyment czukocki”. Zdaniem obserwatorów chciał nim wkupić się ostatecznie w łaski Kremla, potwierdzając swoją lojalność. Miał w ten sposób odkupić swoje winy. Wcześniej bowiem współpracował z Bieriezowskim głównym wrogiem Putina, który po ucieczce do Anglii nie zaprzestał działań mających doprowadzić do obalenia „moskiewskiego reżimu”.

ZOBACZ TAKŻE: Fico nie spadł z nieba

Realizując „eksperyment czukocki”, Abramowicz został gubernatorem Czukotki. Dalej prowadził naftowe interesy, ale jednocześnie pełnił państwową funkcję. W ciągu ośmiu lat doprowadził, co przyznają nawet zachodni obserwatorzy, do poprawy życia na Czukotce, która po rozpadzie ZSRR cofnęła się w rozwoju i zaczęła ulegać degradacji. W wyniku różnych działań Abramowicza poziom płac przekroczył średnią moskiewską, a odsetek ludzi ubogich spadł z ponad 50 do niespełna 20 proc. Abramowicz bardzo wiele zainwestował na Czukotce własnych pieniędzy, a także płacąc na miejscu podatki mocno zasilił jej kasę. Dzięki „eksperymentowi czukockiemu” wszyscy zapomnieli, że Abramowicz był kiedyś związany z Bieriezowskim. Wszyscy uznali, że jest człowiekiem Putina.

Bardzo mocno we wszystkie programy Kremla zaangażował się także Wiktor Wekselberg. Jego kulturalno-historyczna fundacja „Swiaź wremion”, wydała setki milionów dolarów na ratowanie i sprowadzenie do Rosji jej spuścizny kulturalnej, będącej za granicą.

Prochorow był ostatni

Na prośbę Putina stanął on na czele budowy innowacyjnego centrum „Skołkowo” jako koordynator tego przedsięwzięcia. Centrum to ma być czymś w rodzaju amerykańskiej „Krzemowej doliny” i powstać przy pomocy pieniędzy wyasygnowanych z budżetu i rosyjskich miliarderów. Sam Wekselberg, jak to podkreśla, bardzo mocno zaangażował się w ten projekt , bo jego zdaniem może przyczynić się do modernizacji rosyjskiej gospodarki.

Ostatnim oligarchą, który chciał grać w rosyjskiej polityce był Michaił Prochorow, posiadacz fortuny wynoszącej 12 mld USD. W 2011 r. stanął do wyborów prezydenckich jako niezależny kandydat. Chciał ponoć oczyścić się z oligarchicznej przeszłości. Oznajmił bez ogródek: Słowo „oligarcha” od dawna nie ma już sensu. Tamte dni minęły”.

ZOBACZ TAKŻE: Hołd lenny ministra Macierewicza

Po wyborach Prochorow założył własną partię „Platforma Obywatelska”. Liczył, że dzięki niej znajdzie się w Dumie. Nie mógł jednak wystawić swojej kandydatury, bo zgodnie z nowym ustawodawstwem , może ją zgłosić tylko osoba nie posiadająca kont za granicą. Prochorow wycofał się z działalności politycznej. Chciał rozwiązać partię, ale ta odcięła się od niego. Czas oligarchów w Rosji już minął.

Marek A. Koprowski

9 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. wilno
    wilno :

    Ten tekst nie jest zupełnie pusty, trzeba wiedzieć, to właśnie oligarchowie mocno powiązani z zachodem zmusili putina odwołać ofensywę na ukrainę, to między innymi najsłabsze miejsce rosji, dolar ją powiązał bardzo mocno.

  2. pro_fide
    pro_fide :

    W interesie zachodu leży wspieranie, finansowanie liberalnej opozycji demokratycznej która będzie stanowić przeciwwagę dla neo imperialnych zapędów obecnego kierownictwa kremla które jest dla nas groźne.Mam nadzieję że zachód wyciągnął wnioski z przeszłości i nie wykreuje drugiego Jelcyna. .

  3. jerzy_a_j
    jerzy_a_j :

    Oligarchowie w Rosji nie sa właścicielami ziemi, fabryk czy bogactw naturalnych. Sa jedynie ich dzierżawcami i użytkownikami. Ich osobisty stan posiadania i bycie w kręgu oligarchii zależy od lojalności wobec władzy (Putina). Dlatego nie będzie żadnegu puczu z ich strony. Należy do tego dodać zdolność do solidarnego współdziałania w celu obalenia władzy i czy sa zdolni do działania w imię dobra wspólnego ( wspólnoty ). Putina może obalić jedynie biurokracja kremlowska.