Hej, po dolinie, hej

Gdybyśmy zapytali dziś o Chmieleckiego, pewnie większość interlokutorów poprawiłaby nas, mówiąc, że “chodzi chyba o Chmielnickiego?”

W ostatniej chwili

Był Rok Pański 1630. Zacny kanonik wawelski Szymon Starowolski miał właśnie oddawać do druku gotowy rękopis swojej wiekopomnej pracy o “Wojownikach sarmackich”, gdy –

“nadeszła niespodzianie smutna wieść z Podola, napełniając całe Królestwo żałobnym rozgłosem, donosząc, że zginął od kuli Stefan Chmielecki, mąż nieporównany w odwadze i zwinności w boju, wsławiony w nieustannych woj­nach z Turkami.”

Miał więc Starowolski okazję dodania jeszcze jednej biografii do swojej księgi – jako że poświęcał ją tylko tym wojownikom, którzy swój ziemski żywot już zakoczyli.

Śmierć z zawiści?

Chmielecki umierał pełen zasług – aż dotąd publicznie nienagrodzonych, zatem dopiero “u progu sławy i zaszczytów”, gdy właśnie “miał wejść do prześwietnego senatu Korony Polskiej z tytułem wojewody kijowskiego”. Jako świeżo upieczony wojewoda kijowski wzbudzał sporo emocji. Swojego awansu nie zawdzięczał bowiem przynależności do którejś z wielkich familij, których przedstawiciele tradycyjnie godność wojewody kijowskiego otrzymywali. Toteż gdy umarł zaraz po “staniu się” kijowskim wojewodą, poczęły krążyć przypuszczenia, że nagła śmierć to perfidna zemsta rodowa, wymierzona zarazem w bohatera, jak w publiczne bezpieczeństwo…

Członek sarmackiego Panteonu

Zasługi jego nie budziły wątpliwości. Należał do oczywistego dla współczesnych Panteonu sarmackich bohaterów, i to chyba bardziej zasłużenie, niż książę Korecki, choć właśnie “w zaraniu młodości wyćwiczył się w wojnie moskiewskiej, odbywając pierwszą służbę pod Samuelem Koreckim”. Żal powiedzieć, że późniejszy udział w bitwie cecorskiej przypieczętował wstydliwą ucieczką, którą mu na szczęście rychło zapomniano; bo “plamę tę jednak zmył zupełnie dzielnością, której wybitne dowody dał później, walcząc przeciwko zbuntowanym Kozakom zaporoskim pod hetmanem wielkim koronnym Stanisławem Koniecpolskim”.

Zasłynął wkrótce jako specjalista od wojen trudnych, przede wszystkim obrońca pogranicznych prowincji przed lotnymi Tatarami, których sposoby wojowania poznał, przeniknął i skutecznie kontrował, “stosując albo szybkie uderzenia, albo zwłokę, jak tego wymagały okoliczności”. I tak “odniósł znakomite zwycięstwo z kilkoma tysiącami swoich nad ogromną ćmą barbarzyńców pod Białą Cerkwią”.

Dumna pamięć dum

Śmierć Chmieleckiego wzbudziła taki żal, że zaraz powstało aż kilka dum. Każda z nich warta jest uwagi. Wszystkie w sposób widomy wpisują się w istniejącą już tadycje; formą swoją pragną pokazać, że Chmielecki dorównał najsławniejszym swoim poprzednikom, tym, o których również dumy śpiewano. A zatem jedna z dum skomponowana została wprost na wzór znanej nam już dumy o Hołubku; ułożona w tym samym rytmie, śpiewana była też na tę sama melodię:

“Cny Chmielecki, mężu sławny,

Jakiego czas nie miał dawny,

Nie jeden wiek ni dwa minie,

A twa sława nie zaginie.”

Druga powielała schemat popularnej podówczas dumy o ksiażęciu Koreckim i starszej jeszcze, o hetmanie Zamojskim:

“Smutna nowino, co słychać o tobie,

Cnego rycerza straciliśmy sobie,

Wielkiego hetmana w boju, Chmieleckiego,

Rycerza cnego.”

I wreszcie duma, chyba najbardziej porywajaca, która zaczyna się od obrazu lamentujacej, obszarpanej Rzeczypospolitej – oszalałej z bólu po stracie swego obrońcy: “Bieży ktoś straszny, włossy rostargane, | Krzyk z płaczem miesza, szaty podrapane”. Dla tej biednej Rzeczypospolitej nie ulega wątpliwości, że teraz muszą nastąpić klęski, że ośmielony Kantymir najedzie Ruś, która powinna porzucić wesele; “Już córy ruskie tańcom podziękujcie”; oracz ma zapomnieć o pracach na polu, bo nie może być już pewny jutra – musi sam myśleć o obronie, nikt go już nie strzeże. Całość zamyka apostrofa do Chmieleckiego, przypominająca wprost romantyczną, patriotyczna piosenkę “Patrz Kościuszko na nas z nieba” – “Ty, cny Chmielecki” –

“Na nas pamiętaj z wysokiego nieba,

Gdy będzie trzeba.”

Ta świetna duma została wszakże rychło zapomniana, wespół z samym Chmieleckim. Zachował ją jeden tylko znany dziś rękopis, melodia przepadła. Aby ów rewelacyjny tekst zaśpiewać, musieliśmy znaleźć inną, odpowiednią melodię; wybraliśmy tę z dziadowskiej pieśni o tumulcie toruńskim.

Niepamięć dzisiejsza

Gdybyśmy zapytali dziś o Chmieleckiego, pewnie większość interlokutorów poprawiłaby nas, mówiąc, że “chodzi chyba o Chmielnickiego?” – i zaledwie niektórzy przypomnieliby sobie, że znają piosenkę kresową, w której śpiewa się:

“Po szerokiej Ukrainie

Pułk za pułkiem gęsto płynie.

Pan Chmielecki w samym przedzie

Wojsko swoje w bitwę wiedzie.

Hej, po dolinie,

He-ej,

Po szerokiej,

Wojko jedzie.(…)

Pan Chmielecki orde pobił

I z jasyru wiele odbił;

Chwalmy Boga, z niebios Pana,

Że takiego dał hetmana.

Hej, po dolinie,

He-ej,

Po szerokiej,

Wojko jedzie.”

Prawdę mówiąc, choć dumkę tę śpiewam sobie ze smakiem, to jednak niechętnie. Jest tak mało autentyczna, a udaje że jest autentyczna bardzo! Wszak nawet nie polska – bo ukradziona Ukraińcom; to ich ulubiona dumka o Kozakach (“Tam na hori żeńci żnut’….”), która w oryginale nic o Chmieleckim nie mówi. W wieku XIX przełożono ją, czy raczej dodano do porywającej, ukraińskiej melodii polski tekst na użytek polskich, dworkowych śpiewaków – tekst zresztą momentami wzięty z sarmackich formuł poetyckich (“chwalmy Pana… że takiego dał hetmana” – to da się w niejednym staropolskim, pochwalnym wierszu znaleźć). I tak przyschło.

Co do mnie, zdecydowanie wolę prawdziwą dumę. Nawet z tą rekonstruowaną melodią.

Jacek Kowalski

– – – – – – – – – – – – – – – – – – –

W załączeniu: Duma o Chmieleckim. Śpiewa i gra na citoli Jacek Kowalski, na tureckim sazie gra Henryk Kasperczak. Nagranie sporządzone specjalnie dla www.kresy.plna Zamku Kórnickim, zrealizował Robert Rekiel.

– – – – – – – – – – – – – – – – – – –

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply