Reakcja Europy na rozwój wydarzeń na Ukrainie wciąż jest bardzo słaba. Realne sankcje wprowadzają i rozszerzają Amerykanie, ale Rosja ma znacznie słabsze relacje z USA niż z UE – pisze Piotr Falkowski w “Naszym Dzienniku”.

Europa dużo mówi o sankcjach, pierwszego, drugiego i trzeciego stopnia, ale naprawdę jej kroki są zaledwie symboliczne. Ostatnie spotkanie ministrów spraw zagranicznych UE skończyło się nową, bardzo ostrą deklaracją o sankcjach, ale zdecydowano jedynie o wcześniejszym wprowadzeniu już uchwalonych (i nieegzekwowanych), a nie o ich rozszerzeniu. Ciągle jest mowa o tym, że zdecydowane działania nastąpią, ale w przyszłości, „jeżeli Rosja nie przestanie…”. A Rosja niezbyt się tym przejmuje.

Francja nie zamierza wycofać się ze sprzedaży mistrali rosyjskiej flocie wojennej. Prezydent François Hollande rozważa jedynie możliwość niedostarczenia drugiego egzemplarza, a pierwszy jesienią trafi do Rosji i jest to już według niego przesądzone. Krytykują Paryż inne zachodnie rządy. Najostrzej Londyn. W poniedziałek premier David Cameron oświadczył, że po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu nad wschodnią Ukrainą w Wielkiej Brytanii coś takiego byłoby „nie do pomyślenia” i żaden kraj UE nie powinien sprzedawać Rosji sprzętu wojskowego. Na to francuska AFP przygotowała raport podsumowujący eksport broni i sprzętu wojskowego do Rosji przez Wielką Brytanię. Okazuje się, że wciąż obowiązuje 251 licencji wystawionych przez brytyjski rząd, pozwalających na sprzedaż tzw. dóbr kontrolowanych do Rosji na łączną kwotę 132 mln funtów (prawie 700 mln zł). Zawieszono lub cofnięto jedynie 31 licencji. Zezwolenia obejmują sprzedaż karabinów snajperskich, amunicji do broni lekkiej, kamizelek kuloodpornych, sprzętu kryptograficznego, łączności wojskowej i noktowizorów.

Na swój rząd narzeka nawet z reguły sympatyzująca z Rosją niemiecka prasa. Publicyści i komentatorzy po katastrofie boeinga, w którym znajdowało się czterech obywateli Niemiec, raptem zmienili front i nikt już nie wierzy Putinowi. Pojawiły się za to żądania twardych sankcji. „Grożą i grożą, byleby tylko nic nie zrobić. Kiedy UE zrozumie wreszcie, że wojna na Ukrainie także jej dotyczy? Dotychczas UE groziła surowymi sankcjami, ale ich nie uchwalała. Ta taktyka nie zdała egzaminu. Do Moskwy dotarł jedynie sygnał. Bruksela grozi, ale nic nie robi. Rosja zrealizowała wszystkie swoje założone cele na Ukrainie” – twierdzi „Sueddeutsche Zeitung”. „Frankfurter Allgemeine Zeitung” zauważa, że śmierć pasażerów malezyjskiego samolotu zniszczyła złudzenie „miłujących pokój narodów na Zachodzie, że braterska wojna między Słowianami na Wschodzie nie zakłóci ich spokoju”. Według „Berliner Zeitung”, celem Putina jest, by „Zachód zagwarantował mu, że nie będzie powtórki z Ukrainy na Białorusi i w Kazachstanie, przede wszystkim jednak w samej Rosji”. Może pod wpływem tych i innych głosów pewne działania podjęła Komisja Europejska. Dziś ma przedstawić krajom UE propozycje sankcji obejmujących m.in. dostęp do rynków kapitałowych, obronność i wrażliwe technologie, w tym w sektorze energii. Komisja i Europejska Służba Działań Zewnętrznych (czyli unijna dyplomacja) przedstawią dokument zawierający różne opcje sankcji sektorowych. Ostateczną decyzję podejmą kraje członkowskie, których ambasadorzy spotykają się dziś i jutro. Gdy uzgodnią stanowisko, powstanie konkretny projekt aktu prawnego, który musi zostać następnie przyjęty, do czego prawdopodobnie potrzebne będą dalsze spotkania ambasadorów. Poza omówieniem sankcji sektorowych ambasadorowie mają rozszerzyć listę osób i firm objętych sankcjami.

Piotr Falkowski

“Nasz Dziennik”

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. jazmig
    jazmig :

    Nasz Dziennik to gazeta polskich neobanderowców. Europa ma swoje satelity i doskonale wie, że malezyjski samolot zestrzelili Ukraińcy. Nie ma powodów do nakładania sankcji na Rosje, ale są powody do karania Kijowa. Ludobójstwo na wschodzie, używanie broni fosforowej, zakazanej konwencjami międzynarodowymi itp. przestępstwa banderowskich wojsk to aż nadto wystarczające powody do karania Kijowa.