Dobra Pani i powstańcy Kostusia

Ważne jest, że tak groby Żuków, jak i miejsce pochówku powstańców Kostusia Kalinowskiego ocalały i ktoś o nie dba.

Około 8 km na południe od poleskiego Drohiczyna, mniej więcej w połowie drogi do Kanału Dniepr-Bug leży wioska Nowa Popina (dawniej: Popina). Błądząc po poleskich bagnach w maju roku ubiegłego miałem okazję zawitać i tam.

W centrum wioski, jak przystało na Polesie, stoi cudnie niebieska drewniana cerkiew, zaś tuż po drugiej stronie drogi położony jest stary cmentarz. Jest ogrodzony, w nim zaś, niczym w rosyjskiej matrioszce (baba w babie), znajduje się jeszcze mniejszy, również ogrodzony solidnym murem, cmentarzyk. Wzbudził moje zainteresowanie, a moje zainteresowanie z kolei wzbudziło ciekawość stojącego nieopodal mężczyzny. Podszedł, wyciągnął rękę, przedstawił się „Ja tutaj jestem głową wiejskiej rady”, „A ja jestem z Polski”, „A my tu dbamy o ten cmentarz jak możemy, kosimy go”. Istotnie cmentarz wygląda na zadbany. „Tutaj jeszcze w rynku był polski kościół drewniany, ale po wojnie przebudowali go na dom kultury, ale teraz już jest rozebrany”.

Co ciekawego jest w poleskiej Popinie? Miejscowość ta datowana na drugą połowę XVI wieku należała do Orzeszków – jak twierdzi autor monumentalnego opracowania„Starinnyje usad’by Berestejszcziny”, Anatolij Fedoruk. Od Orzeszków przeszła do Żuków i zdaje się ten okres jej istnienia był najciekawszym. Jan Żuk i jego żona Stefania z Tołłoczków Żukowa byli bowiem światłymi ludźmi swej epoki. Ich dwór promieniował na okoliczne tereny patriotyzmem i troską o włościan. Przed Powstaniem Styczniowym okoliczne ziemiaństwo i szlachta zbierała się w nim i radziła nad ważnymi dla tej ziemi sprawami. Spotykali się tutaj: Orzeszkowie, Giedroyciowie, Wysłouchowie. Zdaniem wspomnianego Fedoruka w dworskiej bibliotece często pracowała Eliza Orzeszkowa. Jan Żuk brał czynny udział w Powstaniu Styczniowym (podobno to w popińskim dworze Romuald Traugutt zgodził się na objęcie funkcji dyktatora powstania). Za udział w zrywie niepodległościowym majątek Żuków został skonfiskowany a jego właściciel wysłany tam, gdzie ludzi mało, za to śniegów i lasu bezmiar. Małżonka jego udała się za nim (choć nie musiała), czym różniła się znacznie od Pani Eweliny z iwaszkiewiczowskich „Nocy czerwcowych”. Nastał jednak koniec zesłania i małżonkowie wrócili do swego majątku, który im zwrócono, gdzie też i pomarli. Stefania w 1890 roku, Jan osiem lat później. Ich groby zachowały się na wspomnianym maleńkim cmentarzyku wewnątrz większej nekropolii.

Wchodząc na jego teren przez metalową bramę z prawej strony widzimy drewnianą tablicę z napisem w języku białoruskim: „Republika Białoruś. Pomnik historyczno-kulturowy. Mogiła Powstańców 1863-1864 lat. Uszkodzenie podlega karze”. Na cmentarzyku widać przede wszystkim czarny granitowy krzyż (jak się okazuje wykonany aż w Warszawie) stojący właśnie na grobie Stefanii z Tołłoczków Żukowej. Na bokach postumentu widnieją napisy: „Dobra Pani” i „Opiekunka biednych”. Przed tym krzyżem znajduje się grób Jana Żuka z płytą nagrobną wykonaną z tego samego czarnego marmuru. Patriotyczny właściciele majątku Popina pochowani są zatem tam, gdzie leżą ci, którzy za marzenia o wolnej Rzeczpospolitej oddali swe życie. Czy byli to towarzysze broni, czy konspiracji Jana Żuka, pozostaje dla mnie tajemnicą. Ważne jest, że tak groby Żuków, jak i miejsce pochówku powstańców Kostusia Kalinowskiego (bo tak nazywa się na Białorusi Powstanie Styczniowe – od nazwiska Konstantego Kalinowskiego, Komisarza Pełnomocnego powstania na tereny dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego, czyli obecnej Białorusi) ocalały i ktoś o nie dba.

Wokół tego niewielkiego cmentarzyka ogrodzono znacznie większy cmentarz, na którym zachowało się kilka kamiennych nagrobków z polskimi inskrypcjami. Spotyka się tu nazwiska: Laskus, Otkałło, Turczyn (ten ostatni to osadnik wojskowy). Na całym cmentarzu nie ma już niestety drzew, której tam rosły jeszcze kilka lat temu (stwierdziłem to oglądając później archiwalne zdjęcia). Nie mniej jednak oba cmentarzyki są ogrodzone, regularnie koszone – słowem – nie zapuszczone jak wiele innych.

***

Siedząc teraz w zimowym miesiącu, w początku roku będącego 150 rocznicą Powstania Styczniowego dumam nad gorzkimi zawiłościami historii i współczesności. Oto Białorusini, choć żyjący w systemie dalekim od demokracji, z przywódcą, który jawnie nie jest „fanem” powstańców Kostusia, opiekują się ich grobami. Sejmas tych, którzy funkcjonują już w naszej świadomości jako naród szowinistycznie antypolski, przyjmuje uchwałę o tym, że rok bieżący będzie rokiem Powstania Styczniowego, zaś Sejm niezależnej, podobno, Rzeczpospolitej ma to Powstanie gdzieś!

Generał Marian Langiewicz, dyktator powstania, napisał: „Kraj, który ma takich żołnierzy, musi być wolnym i potężnym. Towarzysze broni! Ojczyzna i historia Was nie zapomni”. Ciekawe co powiedziałby na „odwagę” obecnych polskich deputatów?

Na szczęście Ojczyzna to nie tylko tych 460 „przedstawicieli narodu” urzędujących czasowo na Wiejskiej. To także my wszyscy. Zachęcam by w tym nadchodzącym roku pamiętać o tych, którzy szli na bój z Moskalem o wolną i niepodległą Polskę. Może się okazać, że ich groby znajdują się gdzieś nieopodal, bo rozsiane są po całym niemal naszym kraju (w samym tylko województwie lubelskim miejsc związanych z Powstaniem Styczniowym jest bez mała 100). Warto pójść tam, uporządkować, zapalić znicz. Pokazać, że „Ojczyzna nie zapomni”.

Krzysztof Wojciechowski

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply