Brytyjskie Forensic Explosives Laboratory (FEL) potwierdziło wcześniejsze informacje: przygotuje badanie na obecność materiałów wybuchowych w szczątkach Tu-154M, który rozbił się w 2010 roku w Smoleńsku.

Jak podała służba prasowa FEL, analiza zostanie przeprowadzona na zamówienie polskiego rządu. W grudniu ub. roku została podpisana w tej sprawie płatna umowa komercyjna.

– Nasze wsparcie jest rutynowe i czysto naukowe, bo FEL jest uznane na całym świecie jako centrum niezależnej analizy śledczej materiałów wybuchowych –informuje laboratorium.

Zaznaczono również, że eksperci funkcjonującego przy brytyjskim Ministerstwie Obrony laboratorium „nie wydadzą żadnego komentarza na temat przyczyn katastrofy, opinii lub interpretacji wyników badania”.

Jak informowaliśmy wcześniej, Prokuratura Krajowa podała w piątek, że nawiązała współpracę z wiodącym brytyjskim laboratorium badającym materiały wybuchoweForensic Explosives Laboratory (FEL) przy Defence Science Technology Laboratory (DSTL). Poinformowała: Prokuratura Krajowa zawarła umowę z FEL na wykonanie analizy śladów materiałów wybuchowych w próbkach pobranych w ramach toczącego się śledztwa w sprawie katastrofy samolotu TU-154 M Nr 101.

CZYTAJ TAKZE:
Macierewicz: najwyższy czas, aby NATO pomogło w wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej

Rp.pl / PAP / Kresy.pl

1 odpowieź

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. mop
    mop :

    WikiLeaks odtajniła depeszę dotyczącą rozmowy szefa Sztabu Generalnego WP śp. gen. Franciszka Gągora z attache obrony USA.

    Rozmowa odbyła się 13 sierpnia 2008r , kilka dni po wybuchu wojny rosyjsko-gruzińskiej.

    Gągor mówił wówczas, że Gruzja zwróciła się do Polski z prośbą o wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych GROM i pociski przeciwczołgowe FAGGOT. Wniosek dostarczony został do ówczesnego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego.
    Notabene to był pierwszy znany dokument, pochodzący z amerykańskich placówek dyplomatycznych w Polsce. W sumie ma ich być 972.
    Lech Kaczyński nie zastanawiał się długo.
    Złamał prawo i sprzedał Gruzji rakiety “Grom” z tzw. listy rezerwowej, czyli tym samym pozbawił Polskę obrony przeciwlotniczej na wypadek ataku.

    Lech Kaczyński po sfinalizowaniu umowy, podpisał jako Zwierzchnik Sił Zbrojnych tajny rozkaz i rakiety zostały wysłane cywilnym Tupolewem 101, do kraju, który nie jest w UE i NATO.

    Kaczyński lekką ręką oddał też, zdobyte przez polski wywiad kody startowe rosyjskich sił powietrznych, państwu, które nawet nie było naszym sojusznikiem.
    Rosjanie przechwycili polskie rakiety wraz z kodami jeszcze przed wojną z Gruzją, zdobywając tym samym niepodważalny dowód na udział polskich polityków w konflikcie.

    Żaden wywiad świata nie ujawnia i nie sprzedaje tak bezmyślnie, tego co przez lata zdobywał i o co walczył!
    Jakby tego było mało, Lech Kaczyński sprzedał rakiety Gruzji, która nie miała pieniędzy by je kupić.
    Zwrócono się zatem o pomoc do niejakiego El-Assira jednego z najważniejszych na świecie handlarzy bronią.
    Tego samego handlarza bronią, który w imieniu Katarczyków stanął do nieudanego przetargu o polskie stocznie.
    Zakłamany śp. Zbigniew Wassermann, tak zaciekle piętnujący ówczesny rząd za negocjowanie ze znanym w świecie aferzystą, w 2007 r. sam sprawdzał go w ABW dla Kaczyńskiego.
    W wyniku jego rekomendacji El-Assir stał się ważnym sojusznikiem Kaczyńskiego.
    Abdul El-Assir, w 2007r. poleciał do Tbilisi z zastępcą szefa Kancelarii Prezydenckiej Robertem Drabą, by sprzedawać Gruzinom polskie rakiety Grom.
    Co sobie myśleli urzędnicy Głowy Państwa Polskiego, firmując ręka w rękę z handlarzem bronią zbrojenie Gruzji, na rok przed wojną z Rosją?

    Była szefowa gabinetu prezydenta Elżbieta Jakubiak nazwała całą sprawę „powrotem do polityki jagiellońskiej”(sic!)

    Jak pisała Agora, po wyborach w 2007 r sprawa sprzedaży rakiet do Gruzji była badana przez Sejmową Komisję ds. Służb Specjalnych.
    Nowi szefowie służb błyskawicznie zorientowali się, że prezydent poważnie naraził bezpieczeństwo państwa i powinien, za to odpowiadać przed Trybunałem Stanu.
    Wytworzyła się atmosfera wzajemnego szantażu.
    Prezydent nie ujawniał dokumentów WSI niekorzystnych dla rządu, a rząd nie wyciągał sprawy Gruzji niekorzystnej dla Kaczyńskiego.

    Tusk nie robi tego do tej pory.
    Nawet wówczas, kiedy od tygodni Kaczyński podpala całą Polskę pytaniem, skąd wziął się trotyl w prezydenckim Tupolewie, Tusk milczy, bo kryje umoczonych kumpli.

    Jarosław doskonale, wie co woził jego brat tym samolotem. Nie przeszkadza mu to jednak cynicznie szczuć na siebie Polaków.

    Powtórzę jeszcze raz to, co powiedziałem wczoraj w sejmie.
    Kaczyński, twoje miejsce jest w więzieniu!

    http://januszpalikot.natemat.pl/38691,skad-sie-wzial-trotyl-w-tutce-kaczynski-szmuglowal-nia-bron-do-gruzji