Sytuacja była krytyczna. Polskie plutony chwiały się, zaczynały się załamywać pod naporem nieprzebranych mas bolszewików. W tym właśnie momencie dowódca, kapitan Zawadzki zebrawszy kilkunastu żołnierzy, z okrzykiem: „Niech żyje Polska!” rzucił się do rozpaczliwego kontrataku na bagnety.

Drugą część cyklu „Zwycięstwo liczby nie chce, męstwa potrzebuje…” poświęcę bitwie pod Olszanami, którą stoczyły oddziały 22 pułku piechoty zwanego Siedleckim Pułkiem Piechoty. Był to pułk wielce zasłużony podczas wojny z bolszewikami, odznaczony orderem Virtuti Militari, którego sztandar pułkowy udekorował sam Józef Piłsudski pod Łazdunami 4 grudnia 1920 roku. O pułku tym w samych superlatywach wypowiadał się Marszałek tymi słowami:

„22 Pułk Piechoty, który zaliczam do najwcześniejszych oddziałów Niepodległej Polski, rzucony został na mój rozkaz w poleskie błota, gdzie zasłynął, jako specjalista do walk błotnych. Pełniąc obowiązki wojenne z honorem, walczył z najniebezpieczniejszym wrogiem, przeto poniósł zasługi, w uznaniu których uwieńczyłem chorągiew 22. Pułku Piechoty orderem Virtuti Militari. Przy końcu wojny, kiedy wszystkie oddziały odpoczywały, to 9. Dywizję Piechoty, jako jedną z najpewniejszych, trzymałem jeszcze dwa lata na stopie wojennej na Kresach. Pamiętam, jak dowódca Dywizji skarżył się wówczas, że połowa oficerów żonatych rozwiedzie się, wskutek “takich” warunków egzystencji. Jestem wodzem, który nakłada obowiązki na tych, których kocha, a to dowód, że Was kocham. Wy Podlasiacy potraficie obowiązki na Was włożone wykonać, więc, niech żyje Ziemia Podlaska, a z nią jej dziecko – 22 Pułk Piechoty.”

Siedlecki Pułk Piechoty znany był ze swej specjalizacji w walkach na terenach podmokłych, szczególnie na obszarze bagien pińskich. I o jednej z takich walk będzie ten artykuł.

ZOBACZ TAKŻE: Stodolicze i Stepanówka – “Zwycięstwo liczby nie chce, męstwa potrzebuje”

W lipcu 1919 roku, po zdobyciu Łunińca, 22 pułk piechoty podpułkownika Władysława Grabowskiego obsadził tereny na wschód od ujścia Horyni do Prypeci, na dzisiejszej Białorusi. II batalion 22 pułku piechoty wraz z plutonem artylerii, liczący łącznie 600 żołnierzy, dwa działa i szesnaście ciężkich karabinów maszynowych obsadził poszczególnymi kompaniami trzy miejscowości – Olszany, Rewel i Moczule. Pozycje polskie, z powodu otaczających je lasów i bagien tworzyły osobne punkty oporu, pozbawione łączności z pozostałymi. Same Olszany obsadzała 4 kompania dowodzona przez kapitana Zawadzkiego. Liczyła ona 130 żołnierzy.

Sowieci, planujący przełamanie polskich linii i odzyskanie Łunińca, skierowali do walki przeciwko batalionowi cały 64 pułk strzelców z plutonem artylerii wzmocniony oddziałem niemieckich komunistów – tzw. spartakusowców. Czerwonoarmiści liczyli łącznie 1800 żołnierzy, dwa działa i 25 ciężkich karabinów maszynowych. Charakteryzowali się wysokim morale, na co niewątpliwy wpływ miał oddział niemieckich komunistów, który „podładował” ideologiczne baterie oddziału.

2 sierpnia rozpoczął się skoordynowany atak na wszystkie trzy osamotnione wioski. Uniemożliwiało to jakiekolwiek wzajemne wspieranie się polskich placówek. Po ciężkich walkach, do godziny 15:00 Sowieci zdobyli wsie Moczule i Remel. Jednakże, od zwycięstwa nad polskim batalionem dzieliła bolszewików jeszcze 4 kompania twardo broniąca Olszan. Do godziny 15:00 dzielnie broniąca się przed ok. 4-krotnie liczniejszym wrogiem polska kompania odparła krwawo aż 7 (!) rosyjskich natarć.

Niestety najgorsze miało dopiero nadejść. Sowieci, po zdobyciu obu wsi skierowali do walki o Olszany większość sił, dotychczas zaangażowanych w walkach o Moczule i Remel. Ok. 1200 żołnierzy przypuściło decydujący, 8 atak. Szturm na polskie pozycje, wykonany przy gigantycznej przewadze liczebnej (blisko 10-krotnej!) przedarł się przez morderczy ogień polskiej obrony. Czerwonoarmiści, nie zważając na straty, niesieni potęgą swej liczebności, wdarli się do Olszan. Rozpoczęła się krwawa walka wręcz, na bagnety, kolby, szable. Indywidualne wyszkolenie polskich żołnierzy oraz ich odwaga i zażartość w boju tylko przez krótki czas mogły zrównoważyć siłę masy bolszewickiej piechoty. Pomiędzy zabudowaniami wioski polscy żołnierze walczyli pojedynczo, w drużynach i plutonach. Otoczeni zewsząd przez żołnierzy z czerwoną gwiazdą, pchali bagnetami, uderzali kolbami, cięli szablami, ostrzeliwali się…

Osamotnionej, otoczonej 4 kompanii groziło zniszczenie.

Sytuacja była krytyczna. Polskie plutony chwiały się, zaczynały się załamywać pod naporem nieprzebranych mas bolszewików. W tym właśnie momencie dowódca, kapitan Zawadzki zebrawszy kilkunastu żołnierzy, z okrzykiem: „Niech żyje Polska!” rzucił się do rozpaczliwego kontrataku na bagnety.

I zdarzył się cud.

Bolszewicy, w zapadającym mroku zbliżającej się nocy nie rozpoznali siły nacierającego oddziału. Sądząc, że Polakom przybyły posiłki, bolszewickie masy zaczęły się cofać. Wtedy też, na widok ustępującego nieprzyjaciela cała 4 kompania rzuciła się do kontrataku na białą broń.

I zdarzył się kolejny cud. Lub tez naturalna konsekwencja gwałtownego ataku na bagnety ponad setki zdeterminowanych żołnierzy idących za swoim dowódcą z okrzykiem „Niech żyje Polska!”.

Cały bolszewicki oddział, chociaż wielokrotnie liczniejszy, wpadł w panikę i zaczął uciekać. W nieprawdopodobnym pościgu na przestrzeni półtora kilometra, gdy jeden gonił dziesięciu (!) zdobyto licznych jeńców i broń maszynową. Olszany były ocalone a linia obrony II batalionu zachowana, choć tylko w ryglu „olszańskim”.

Udana obrona Olszan uniemożliwiła Rosjanom przełamanie pozycji II batalionu i odbicie Łunińca. Co więcej, 4 sierpnia, gdy przybyły posiłki w postaci dwóch kompanii 34 pułku piechoty, oddziały polskie odbiły Moczule i Remel.

Za swą twardą i zdecydowaną postawę 4 kompania zapłaciła wysoką cenę. Zginęło 5 żołnierzy a 34 zostało rannych. Łącznie straty 39 żołnierzy stanowiły 30% stanu polskiego oddziału. Były to bolesne ale w sumie niewielkie straty w stosunku do czynu jakiego dokonali.

A bolszewicy? Na pobojowisku pod Olszanami znaleziono ok. 60 zabitych i ok. 140 rannych żołnierzy a więc łącznie ok. 200 rannych i zabitych. Wobec 39 po polskiej stronie to ogrom, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę przygniatającą przewagę liczebną sowieckiego oddziału.

Tak też po raz kolejny można stwierdzić:

„Zwycięstwo liczby nie chce, męstwa potrzebuje.”

Kuba Pokojski, Prezes Katowickiego Klubu Polskiej Sztuki Walki SIGNUM POLONICUM

—————————————-

Bibliografia:

Izdebski J., Dzieje 9 Dywizji Piechoty 1918-1939, Warszawa 2000.

Łukomski G., Polak B., Wrzosek M., Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920. Kalendarium. Tom 1 i 2, Koszalin 1990.

Odziemkowski J., Leksykon bitew polskich 1914-1921, Pruszków 1998.

Odziemkowski J.,Leksykon wojny polsko – rosyjskiej 1919-1920, Warszawa 2004.

Pruszyński M.,Rok 1920. Dramat Piłsudskiego, Warszawa 1999.

Kowalewicz B.,Zarys historii wojennej 22-go Pułku Piechoty, Warszawa 1930.

Wyszczelski L., Wojna polsko-bolszewicka 1919-1920, tom 1 i 2, Warszawa 2010

2 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply

  1. leszek1
    leszek1 :

    Piekna karta czynu wojskowego. Ilez tych “poskich Termopil”, o ktorych przez tyle lat zabrania sie wspominac w szkolach, miesci sie w dziejach naszej Ojczyzny. Bardzo dziekuje Autorowi za jeszcze jedna perelke do naszyjnika uplecionego mestwem naszych przodkow, o ktorej dopiero teraz sie dowiedzialem.