Białoruś: Procesy opozycjonistów

Dziś na Białorusi odbywały się dwa procesy, w których podsądnymi było pięciu białoruskich opozycjonistów.

Przed mińskim sądem stanął Aleksander Kazulin, w przeszłości kandydat na prezydenta Białorusi, którego więzionego w latach 2006-2008. Kazulin został zatrzymany w ubiegły czwartek po tym, gdy opuścił zgromadzenie zwolenników sądzonego właśnie w Sądzie Najwyższym wołkowyjskiego przedsiębiorcę i działacza praw człowieka Mikołaja Autuchowicza. Przecznicę od sądu jego drogę – “zajechał autobus, z którego wyskoczyli specnnazowcy i zaciągnęli mnie do samochodu” –opisał moment zatrzymania dziennikarzowi Radia Svoboda.

W milicyjnym protokole napisano, że Kazulin obrzucił obelgami milicję. Został oskarżony o drobne chuligaństwo – przepis często wykorzystywany przez białoruskich prokuratorów w walce z opozycją i otrzymał karę w wysokości 700 tys rubli (ok. 700 zł).

Razem z nim sądzono, towarzyszących mu w czasie zatrzymania, trzech działaczy: Alesia Makajewa, Uadzia Jaromienko oraz Mikołę Dzemidzenko, z których każdy będzie musiał zapłacić karę w wysokości 525 tys rubli (ponad 500 zł). Dzemidzienko powiedział po rozprawie Biełsatowi, że sąd działa na ewidentne zamówienie władz i nie ma najmniejszego znaczenia, co podsądny powie. – Ja na przykład nie bałem się powiedzieć, że nie szanuje ani milicji ani tego sądu. Na początku sędzia zagroził mi, że za obrazę sądu zostanie spisany nowy zarzut. Nic się jednak nie stało, bo na to akurat nie było zamówienia władz –skomentował białoruski opozycjonista w rozmowie z Biełsatem.

Przed sądem w Witebsku stanął również Siarhei Kowalenko, który w grudniu 2009 r. powiesił na 35 metrowej świątecznej choince w centrum Witebska, nieuznawaną biało-czerwono-białą białoruską flagę. Prokuratura oskarżyła go z paragrafu za złośliwe chuligaństwo oraz zarzuciła mu, że stawiał czynny opór zatrzymującym go milicjantom. Grozi mu za nawet do 5 lat więzienia. Kowalenko bronił się mówiąc, że jego akcja miała charakter nie chuligański a polityczny. Oskarżony do tego zażądał tłumaczenia na białoruski, gdyż rozprawa prowadzona była po rosyjsku. Kowalenko, który znany jest z tego rodzaju akcji, również przed dzisiejszą rozprawą, w proteście po raz kolejny powiesił flagę, tym razem na dachu swojego domu.

Podczas procesu z sali wypraszano niektórych z widzów, tłumacząc niewłaściwym zachowaniem. Taki los spotkał aktywistów opozycyjnej Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji Pawła Siewiarinca i Wolgę Szpakowską. Po wyjściu z sali rozpraw, Siewiariniec w rozmowie z dziennikarzem Biełsatu powiedział, że widzów rozśmieszył akt oskarżenia, w którym przedstawiono Kowalenkę, jako groźnego napastnika, który sam pobił kilku milicjantów. – Śmiech na sali sądowej był podstawą do wyrzucenia świadków –skomentował Biełsatowi zachowanie sądu. Do budynku sądu nie wpuszczono miejscowego dziennikarza Siarheja Serebro. Powodem tego miała być niebezpieczeństwo, że dziennikarz podczas rozprawy będzie robił zdjęcia. Z powodu przeciągających się procedur, wydanie wyroku przełożono na dzień jutrzejszy.

Siarhej Kowalenka został zatrzymany również 6 maja br. za rzekome lżenie milicjantów i przetrzymywano go do 10 maja. W opinii Kowalenki, to zatrzymanie wynikało z obawy władz, że swoimi akcjami mógłby zakłócić Dzień Zwycięstwa na Białorusi obchodzony 9 maja.

jb/Biełsat

Film pokazujący jak Siarhej Kowalenka wywiesza nieuznawaną biało-czerwono-białą flagę na dachu swojego domu:

0 odpowiedzi

Zostaw odpowiedź

Chcesz przyłączyć się do dyskusji?
Nie krępuj się!

Leave a Reply